Wydawca: NieZwykłe
Data wydania: 21 marca 2019
Liczba stron: 292
Przekład: Magdalena Kaczmarek
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 38,90 zł
Tytuł recenzji: (Nie)szczęścia
Mechtild Borrmann napisała poruszającą powieść o bezradności. Muszą
się z nią zmierzyć bohaterowie książki, ale także czytelnicy. Wielowątkowa
intryga przypomina trochę powieść sensacyjną, a chwilami jest rasowym
kryminałem, jednak „Druga połowa nadziei” to przede wszystkim przejmująca
opowieść o braku możliwości, o niemożności wyjścia poza trudne życiowe
sytuacje. W tej książce nikt nie będzie w stanie wyjść poza fatalne
uwarunkowania. Nikt nie będzie w stanie
wziąć odpowiedzialności za siebie, choć musi brać odpowiedzialność za swój
smutek. Borrmann fantazjuje o roli mrocznego przypadku w życiu dwóch pokoleń
kobiet, który każe im doświadczać wyjątkowego okrucieństwa. Wszystko rozpięte
między trudnymi relacjami łączącymi matkę i córkę. W tle jedna z
najbardziej spektakularnych katastrof drugiej połowy XX wieku w Europie, czyli
wybuch w elektrowni w Czarnobylu. Niemiecka pisarka stara się oddać atmosferę
towarzyszącą ukrywaniu przed światem, co naprawdę się wydarzyło. Ale zaznacza,
że stygmat napromieniowania po katastrofie to dużo większy ciężar niż ciężar ryzyka
chorób i utraty zdrowia. „Druga połowa nadziei” to opowieść o dziewczynach,
które niosą w sobie czarnobylskie przekleństwo przez całe swoje życie. O
dziewczynach, które postanowiły zaryzykować i powalczyć o swoje szczęście. O
tym, jak trudno o nie w biedzie i jak niemożliwe jest jego spełnienie tam,
gdzie toczy się podobno lepsze życie.
Walentyna
Szczukina przebywa w strefie wykluczenia, wiele lat po
czarnobylskim wybuchu, w świecie pozornego spokoju i stabilizacji. To świat,
który został wykluczony przed laty, i miejsce, gdzie kłębią się wspomnienia z
czasu izolacji regionu. Zrozpaczona po odejściu córki matka postanawia spisać
dla niej swoje dzieje. Ołówek w jej dłoni zapisuje wszystko to, co ważne.
Wszystkie szczęścia, do których okrutny los dołożył tę dramatyczną partykułę,
czyniąc z nich nieszczęścia obezwładniające i uniemożliwiające normalne funkcjonowanie.
Zapiski Walentyny to najbardziej
dramatyczna część tej powieści. Retrospekcje o utracie dziewczęcych, a potem
kobiecych marzeń. O tym, w jaki sposób los odbierał Walentynie wszystko, co
śmiała uznać za swoje, śmiała nazywać prywatnym szczęściem. Samotna matka
czeka na córkę, która wyjechała do Niemiec ku lepszej przyszłości. Na młodą
kobietę, która zarzuciła jej, że żałuje jej prawdziwego szczęścia. Walentyna
zezwoliła Katerynie na wyjazd, bo miała nadzieję, że córka otrzyma od losu to,
co ona sama dostawała na tak krótko. Nie spodziewa się tego, czym będzie podróż
ku szczęściu Kateryny…
Tymczasem w Niemczech,
niedaleko holenderskiej granicy, spokój samotnego rolnika Matthiasa zakłóca
przybycie dziewczyny, która w halce i boso podczas mrozu ucieka przed czymś,
trafiając do jego domu i odnajdując tam ratunek – przed podwójną śmiercią,
przed okrutnym losem. Matthias przywiąże się do uciekinierki na tyle, że
zdecyduje się na kroki, których normalnie nigdy by nie stawiał. Jego życie
zmieni tajemnica ukrywania się dziewczyny. Oboje odnajdą specyficzną bliskość,
ale oboje też będą musieli zmierzyć się z tym, że wobec pewnych spraw są
bezradni.
Pojawia się w tej powieści
także trzeci wątek. Oficer śledczy z Kijowa podąża śladami zaginionych
ukraińskich dziewcząt. Wydobywa się ze świata, w którym organy sprawiedliwości
noszą tę sprawiedliwość tylko w nazwie. Borrmann w biografii Leonida Kyjana
ujawnia szereg absurdów i bolączek ukraińskich służb bezpieczeństwa potrafiących
zaskakująco nieudolnie prowadzić śledztwa, z których nikt nie ma korzyści. Do
obrazu ukraińskiej niesprawiedliwości dochodzą jeszcze losy Walentyny. Jej
gorzkie rozczarowania i świadomość, że odebrano jej wszystko. A stało się to w
świetle prawa. Kyjan chce dociec, co stało się z dwiema dziewczynami, ale
trafia na trop organizacji przestępczej zajmującej się handlem ludźmi. Borrmann
czyni ze swojej powieści przykuwający uwagę thriller, niemniej wciąż na nowo
kieruje nas ku intymnej narracji Walentyny. Bo „Druga połowa nadziei”, choć jest powieścią z wartką akcją, zwraca
się przede wszystkim ku kameralnej i statycznej samotności swoich bohaterek. Ku
ich cierpieniu, którego nie są w stanie oddać ani słowa, ani rozgrywające się
wokół tego cierpienia wydarzenia. A jest w powieści Borrmann bardzo dużo
okrucieństwa losu. Jest poczucie, że nie można się wydobyć poza fatalizm
łamiący nadzieję i poczucie sensu życia. Dlatego ta książka jest tak bardzo
przejmująca. Oparta została na prawdopodobnych wydarzeniach, jej dramatyzm
wzmocniła czarnobylska tragedia. Odnosi się wrażenie, że kieruje nas w stronę
cierpienia, jakiego nie możemy sobie wyobrazić. To mocna proza, bardzo
plastyczna i niesamowicie smutna. Te kilka opowieści tworzą jeden dramat
niemożności wydobycia się poza zło, nieodłącznego towarzysza życia. Wszyscy
bohaterowie poddani zostają próbom charakteru, których nie są w stanie unieść.
A także wspominanej już bezradności, która dotyka w różnych formach i w różnych
kontekstach. Tak samo bezlitośnie i bezkompromisowo.
Borrmann zderza dwa światy,
dwie rzeczywistości. Tę, z której tak wiele osób chce się wydobyć, by pożegnać
biedę i upokorzenie. Tę również, która łudzi lepszym życiem, bogatszym
funkcjonowaniem, inną wizją rozwoju i osiągania celów. Ukraina i Niemcy. Przepaść
czy jednak państwa, w których równie silnie można zaznać tego, co złe, i równie
bezkompromisowo mierzyć się z niesprawiedliwością losu? Metchild Borrmann
między tymi dwoma krajami rozepnie swą opowieść o powtarzalności losu. O tym,
że historia lubi powtarzalność – zwłaszcza gdy niesie ze sobą okrucieństwo. To
portretowane już od czasów drugiej wojny światowej po współczesność, w której
uciekająca od opresji dziewczyna chce nawiązać kontakt z kimś, kogo naznaczyła
wojenna trauma wspomnień. Nie ma w tej powieści sentymentalizmu ani
manipulowania emocjami czytelnika. Jest zaskakujący zwrot akcji, ale potęguje
on tę czytelniczą bezradność wobec kobiecych udręk. Borrmann nie stawia na proste rozwiązania fabularne. Portretuje kobiecą
tęsknotę za szczęściem wraz z nieoczekiwanymi koniecznościami przyjmowania na
siebie nieszczęść. Pisze o więzach rodzinnych i o rodzinnej zagładzie. O
katastrofie elektrowni atomowej, za którą stoją porażki i katastrofy życiowe
ludzi z jej otoczenia. Wyjątkowo sugestywna powieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz