2007-12-07

"Cukiereczki" Mian Mian

Gorycz może mieć słodki smak. Egzemplifikacją tej antynomicznej tezy jest powieść chińskiej pisarki Mian Mian, która ukazuje nam nie tylko siebie i swoje doznania z okresu, w jakim z trudem wchodziła w dorosłość, ale przede wszystkim swoją ojczyznę, wystawioną na pokusy krwiożerczego kapitalizmu, który – niczym wirus z zachodniego świata – rozprzestrzenia się tam, gdzie dotychczas wartością był człowiek, rodzina i życie w kolektywie. Autorka oddaje w „Cukiereczkach” słodko – gorzki hołd wszystkim tym, którym nie udało się godnie powalczyć z kapitalizmem. Tym, których nowa rzeczywistość zniszczyła i zrujnowała nie tylko wewnętrznie. Mian Mian próbuje osłodzić własne wspomnienia i pokolorować czarno – białe biografie tych, którzy sami nie potrafią tego zrobić. I chociaż dużym mankamentem powieści jest jej męczący chwilami dydaktyzm (narkotyki, choroby weneryczne, alkohol i brak poszanowania samego siebie jest „be” i niech czytelnik dobrze o tym pamięta), to „Cukiereczki” zyskują bardzo jako egzotyczny i odkrywczy obraz świata, o jakim Europejczycy niewiele wiedzą.

Młodość bohaterki – narratorki naznaczona zostaje panicznym wręcz lękiem do obrazu Mony Lisy, samobójstwem przyjaciółki Lingzi oraz blizną, jaka zostaje na ciele po nacięciu jej nożem przez niejakiego Bailiana. Moment, w którym dziewczyna próbuje zmienić swoje życie jest także momentem, w jakim zaczynają zmieniać się jej Chiny. Zagubiona przyjeżdża do Shenzhen i cóż takiego tam widzi? „W tym mieście mieszkało mnóstwo świeżo wzbogaconych milionerów oraz ludzi, którzy ze wszystkich sił starali się sobie poradzić. Wszyscy chyba zjechali się w to dziwne miejsce po to, żeby zarabiać pieniądze.” Dzikość i drapieżność nowego dla niej miasta koresponduje z tym, co robi jej własny ojciec. Oto bowiem mamy kolejny przejaw zmiany czasów, albowiem intelektualista otwiera własny biznes, gdyż wykształcenie i prestiż z nim związany nie pozwalają mu na to, by godnie żyć.

Hong zarówno w Shenzhen, jak i później w Szanghaju nie żyje godnie. Dominującym w niej uczuciem jest uczucie wszechogarniającego ją wstydu i wynikającego z tego zaniku poczucia własnej wartości. Bohaterka wyznaje: „Samotność, apatia, smutek, depresja i obrzydzenie do samej siebie – to wszystko składało się na mój wstyd, wstyd, wstyd. Wstydziłam się nieustannie”. Ukrywa się przed wstydem romansując z alkoholem, wszelkimi możliwymi używkami, ale także… z pewnym nieodpowiedzialnym i labilnym muzykiem imieniem Saining.

Jest on typowym niebieskim ptakiem, upojonym złudą wolności, jaką daje wdzierający się w głąb Chin nowy porządek społeczny. Dla Saininga ważna jest dostępność używek, ale także kobiet, które stają się także swoistą używką. Hong doświadczy w związku z nim bolesnego dojrzewania do odpowiedzialności, z której kochanek nigdy do końca nie zda sobie sprawy. Hong nie może się z nim rozstać, wszak: „Przyciągał zbyt silnie; miłość do niego była przymusem nie do przezwyciężenia. A ja byłam tylko żałosną, małą dziewczynką bez poczucia bezpieczeństwa”. To, co później bohaterka zbuduje na gruzach nieprzyjemnych doświadczeń nie będzie można nazwać poczuciem bezpieczeństwa. Będzie to jedynie dość krucha stabilność uczuć i emocji, czyli stan, którego nie zaznała ani razu po opuszczeniu domu.

„Cukiereczki” są piękną historią miłosną z literackim „akompaniamentem” poezji Allena Ginsberga w tle. To powieść o niedojrzałym buncie i dojrzałym spojrzeniu na własne błędy. Powieść, której niemym i znaczącym bohaterem są Chiny. W „Cukiereczkach” duże znaczenie odgrywa muzyka, nie tylko z racji tego, iż para się nią jeden z głównych bohaterów. Symfonia dźwięków koresponduje ze zmianami w życiu Hong. Przejście od rock’n’rolla do muzyki punk, która zaczyna być na topie, jest jednocześnie przekraczaniem przez autorkę granic samej siebie. Nade wszystko jest to jednak powieść o przekraczaniu barier tworzonych w życiu wewnętrznym, nie na pokaz. Bo bardzo trudno jest zachować moralny pion wśród „podziurawionego” emocjonalnie pokolenia, które słucha podziurawionych pirackich płyt z przemytu…

Mian Mian wyraża się w swojej książce głośno i dobitnie. Swoją bohaterkę portretuje także z zewnątrz, albowiem chwilami narrację prowadzą mężczyźni, z jakimi się w życiu spotyka. Chińska pisarka napisała książkę, która jest ważna przede wszystkim dla niej samej. Być może polski czytelnik nie do końca poczuje autentyczność przekazu płynącego z tej dość egzotycznej opowieści, na pewno jednak spojrzy na losy Hong z punktu widzenia obywatela kraju, w jakim także niedawno tak wiele się zmieniało.

Chińskie cukiereczki nie są do końca słodkie. Są jednak prawie namacalne i bardzo sugestywne. Zachęcam do tego, aby je spróbować.

Wydawnictwo W.A.B., 2007

1 komentarz:

king. pisze...

Przeczytałam tę książkę w 2007 roku.
Mogę śmiało powiedzieć, że pochłonęłam ją oh sporo razy. Jednym tchem. Bardzo lubię. Bardzo. Zmartwił mnie fakt, iż nie ma innych pozycji Mian Mian przetłumaczonych (japoński może jeszcze, ale chińskiemu nie podołam).
"Panda Sex", bo na tę książkę czekałam ma już być(!!!) w lipcu. Więc czekam, czekam czekam a potem czytam i czytam. Polecam również choć na ślepo.