2008-08-12

"Strefa cyrkowa" Jáchym Topol

O tej książce można by napisać rozprawę naukową. Można, ale chyba nie trzeba. Najnowsza książka Topola broni samą siebie, swych poglądów i oniryczno – symbolicznej wizji krzywdy, jakiej nie da się wynagrodzić. Kiedy w trzydziestą rocznicę inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację opublikowano w Tygodniku Powszechnym esej Václava Buriana na temat znaczenia Praskiej Wiosny dla Czechów i Europy, nikt chyba nie spodziewał się, że po latach do błyskotliwej polemiki Milana Kundery z Vaclavem Havlem włączy się Jachym Topol ze swoją charakterystyczną ironią i dwuznacznością wypowiedzi literackiej. Kundera był przekonany, że narodowy zryw z 1968 roku był powodem do dumy i pokazał, że nad Wełtawą także można dzielnie walczyć o autonomiczność oraz wolność. Havel podchodził do buntu swych rodaków wobec najeźdźców nieco bardziej sceptycznie, podkreślając że wolność słowa i poglądów jest w cywilizowanym świecie czymś oczywistym, zaś walka o pryncypia nie jest bynajmniej zdarzeniem mającym urastać do rangi mitu narodowego. Topol wraz ze swym małoletnim bohaterem znikąd, odszczepieńcem i dywersantem nieznanego pochodzenia, staje gdzieś pomiędzy racjami intelektualistów, pokazując jednocześnie swój obraz zdarzeń 1968 roku, nie związanych bynajmniej z jakimiś kluczowymi dla tego okresu i spektakularnymi starciami.

Akcja „Strefy cyrkowej” rozgrywać się będzie gdzieś na prowincji, w dawnej siedzibie rodu szlacheckiego, dokąd z trudem docierają echa wydarzeń z Pragi i w którym idee, o jakie walczą z najeźdźcami Czesi wydają się być wypaczone i rozumiane na opak. Nim jednak dojdzie do kluczowych, znanych z historii zdarzeń obserwujemy, jak w nijaki świat nijakich na pozór ludzi wkracza komunistyczny ład i nowy porządek kształtujący codzienność.

Ilja jest chłopcem, którego przeszłości nie znamy. Wraz z bratem i wieloma innymi chłopcami mieszka w sierocińcu, gdzie siostry zakonne próbują swych wychowanków nauczyć życia i przekonać do tego, iż są wyjątkowi, wybrani. „Siostry uczyły nas, że jesteśmy dziećmi bożymi. Wcale nie byliśmy, a siostry zapłaciły za swoje kłamstwa. Nie byliśmy dziećmi bożymi, byliśmy hołotą, bękartami, psychopatami, synami kurw i cudzoziemców.” Religia dość szybko i bardzo brutalnie zostanie usunięta z życia chłopców, kiedy pewnego dnia władzę nad domem Domem przejmie kapitan Vyžlata – zwolennik partyjnego ładu bez Boga i młodzieńczych pośladków swojego podopiecznego Margosza. Ilja wraz z towarzyszami niedoli szybko przekona się, w jaki sposób wykuwa się przyjaźń, poświęci czas pracy dla dobra ojczyzny i ujrzy rzeczywistość w zupełnie innym świetle, poznając jednocześnie nową historiozofię swych wybawców i legendarną opowieść o męczenniku z Workuty…

Szybko okazuje się , że u Topola nie ma jednej prawdy i nie ma niczego stałego w świecie, w którym wartości dezawuują się, a uczucia wypalają i znikają tak szybko, jak się pojawiły. Znacząca symbolika ognia trawiącego otoczenie (zakończenie pierwszej części powieści), w jakim dotychczas przebywał Ilja będzie jednocześnie drogowskazem przemian, które dokonają się w chłopcu… u boku rosyjskiego najeźdźcy. Bohater wykazuje się niesamowitą zdolnością przystosowania i błyskawicznie przechodzi na stronę wroga, by w bezpiecznej przestrzeni czołgu przyglądać się zmianom zachodzącym w świecie. „Ognie dwudziestego wieku spiekły się ze sobą, młoty epoki świszczały w powietrzu i waliły w kowadła wszędzie wokół nas, a ja w swoim gniazdku ze szmat na pancerzu pierwszego czołgu w kolumnie zrozumiałem, że (…) wlazłem prosto w największe wydarzenie dwudziestego stulecia, wojnę czesko – rosyjską”. Zaskakująca może być świadomość zdarzeń historycznych u chłopca i jego jednoczesna naiwność. Połączenie tych cech w zamierzeniu twórczym miało chyba oddać ambiwalencję przekonań Topola, ale przede wszystkim ukazać, że wojna – jakakolwiek by nie była – jest zła i okrutna z każdej strony i dla każdego w niej walczącego. To bowiem, co wykluwa się z rewolucyjnego jaja (znaczący motyw, którego nie można zlekceważyć!), jest równie koszmarne jak sprawcy tego nowego życia. Tak naprawdę bowiem wszystko dookoła jest cyrkiem, a Ilja znakomitym kuglarzem na jego arenie.

Istotne wydaje się także współistnienie świata rzeczywistego z Krainą Cieni, do której ucieka często Ilja. Obie rzeczywistości wydają się korespondować ze sobą mimo tego, że w Krainie Cieni nikogo się nie zabija i przed nikim nie trzeba uciekać. Ważna jest także funkcja snów Margosza, zbrodni mających miejsce wokół bohatera głównego i tych, które zostaną przez niego popełnione. Ilja zmienia front, ale nie zmienia przekonań. Uczy się, a jednocześnie wie więcej niż wszyscy, którzy go otaczają. Jest samotny, lecz jednocześnie silny w tej samotności. To przecież on będzie najbliżej poznania tajemnicy jaja dinozaura i to jemu objawi się Czechia w najczystszej swej postaci.

Ironiczny tytuł i specyficznie skonstruowana postać chłopca, który musiał mierzyć się z historią, nadają tej książce głęboko humanistycznej powagi. Jest także „Strefa cyrkowa” osobistym i pokoleniowym rozliczeniem z wydarzeniami, których znaczenia nie wszyscy Czesi do dziś pojmują. Myślę, że takie powieści potrzebne są przede wszystkim nam – Polakom, którzy zmagając się ze swoimi przeżyciami roku 1968 nie do końca uważnie przyjrzeliśmy się temu, co dzieje się za południową granicą.


Wydawnictwo W.A.B., 2008

Brak komentarzy: