2015-01-04

"Literatura polska po 1989 roku w świetle teorii Pierre'a Bourdieu. Raport z badań" Grzegorz Jankowicz, Piotr Marecki, Alicja Pawęcka, Jan Sowa, Tomasz Warczok

Wydawca: Korporacja Ha!art

Data wydania: 22 września 2014

Liczba stron: 272

Oprawa: miękka

Cena det: 39 zł

Tytuł recenzji: Kondycja literatury

Raport ekipy naukowców z kręgu Korporacji Ha!art jest dość przygnębiający, by nie rzec po prostu - druzgoczący. By ukryć oczywistość pewnych wniosków, a niektórym nadać znamiona czegoś naprawdę odkrywczego, autorzy osadzają swoje badania w teorii Bourdieu, która w dużym uproszczeniu określa literaturę w socjologicznych kontekstach. Ich badanie zwraca szczególną uwagę przede wszystkim dlatego, że - jak twierdzi Grzegorz Jankowicz - sama literatura jest w dużej mierze autonomiczna, ale dalekie od autonomii są wszelkie obszary jej produkcji. W raporcie badana jest nie tylko literatura jako taka. Silny nacisk kładzie się na tak zwane pole wydawnicze oraz zbadanie pozycji piszących. Będziemy mieli do czynienia ze specyficzną nomenklaturą, poznamy aktorów socjologicznej sceny oddziaływania literatury na życie społeczne i dowiemy się, jak w praktyce funkcjonuje rynek wydawniczy - jakie są jego słabe strony oraz jak bardzo zmienił się on po 1989 roku, kiedy określenie "promocja" na zawsze już sprzęgło się z procesem wydawania w zdecydowanym nadmiarze, co także jest pewną bolączką i dużym problemem dzisiejszego świata literackiego.

Wspomniany Jankowicz czyni bardzo sensowny wstęp do problematyki tworzenia, kreowania i recepcji współczesnej literatury w Polsce. Zwraca uwagę na szalenie istotne przemiany rynku książki, przygląda się poziomom realizacji celów przez wielkiego i niszowego wydawcy, wyciąga wiele konstruktywnych wniosków, ale także podąża w stronę powtarzania oczywistości bądź też stwierdza rzeczy nieprawdziwe. Jeśli chodzi o pierwsze - naprawdę niczym odkrywczym nie jest stan współczesnej polskiej edukacji literackiej na poziomie szkoły ponadgimnazjalnej, każdy z nas to przeszedł. Tutaj - mimo upływu czasu i zmiany formuły egzaminu maturalnego - wszystko raczej stoi w miejscu. Literatura dla uczniów kończy się wraz z Szymborską czy Herbertem. Kiedyś poloniści stawiali sobie ambitne cele, by omówić historię literatury choćby do czasów Nowej Fali. To, o czym pisze Jankowicz, nie wymagało szczególnych badań. Obcowania ze współczesną literaturą polską w szkołach praktycznie nie ma. System zawęża zatem horyzonty młodych, ale przede wszystkim nie pozwala na rozwinięcie nowych kompetencji czytelniczych. Doświadczenia z literaturą polską po 1989 roku mogą być zatem uwarunkowane tylko i wyłącznie osobistą ciekawością oraz chęciami poszukiwań. Tych nie straciło Wydawnictwo Znak, które - zdaniem Jankowicza - zarzuciło praktyki własnego konkursu na prozę, co nijak ma się do faktu, iż za chwilę ukaże się książka, która zdobyła pierwszą nagrodę w takim konkursie, a mam na myśli "Dom z witrażem" Żanny Słoniowskiej.

Jeśli edukacja nie jest trampoliną do tego, by uważnie i świadomie uczestniczyć dziś w życiu literackim, trudno jednoznacznie orzec, co przyciąga uczestników tego życia, odbiorców literatury oraz ich krytyków w każdym możliwym znaczeniu. Autorzy badań zwracają uwagę na to, iż życie literatury jest krótkie i trudne. Przestrzeń symboliczna, w jakiej funkcjonuje literacki przekaz, nie tyle się zawęża, co mocno hermetyzuje. Dużo więcej czasu i środków przeznacza się na promocję, ale w gruncie rzeczy czyni się to przede wszystkim dla zysków, rzadziej dla określonego przez naukowców kapitału symbolicznego. W nowym bezkompromisowym świecie walki o każdego kolejnego świadomego odbiorcę pojawiają się nowi gracze i nowe funkcje dość szczegółowo przebadane oraz opisane. Mam na myśli agentów literackich oraz redaktorów prowadzących. Linia ich postępowania to jednocześnie kierunek, w którym dynamicznie dąży się do osadzenia samej literatury w świecie społecznych wpływów. Samo już pisanie nie jest dzisiaj czynnością samotniczą, a bardzo silnie osadza się w polu aktywności komunikacyjnych i społecznych właśnie. O tym mówią ankietowani pisarze, których pozycję w dzisiejszym świecie także pozaliterackim bada Jan Sowa, odwołując się do wykonanych pod jego kierunkiem badań ankietowych.

To, co mówią pisarki i pisarze o sobie, może być mrocznym rewersem ich twórczości, dla której - jak nigdy chyba w historii - tło socjologiczne i warunki, w jakich jest tworzona, odgrywają niezwykle ważną rolę. Piszący zdecydowanie podkreślają, iż nie ma czegoś takiego jak zawód pisarza. Z pisania po prostu nie można się utrzymać. Wiodą podwójne życie, zaczepieni na etatach (szczęściarze) i zwykle po nocach, w mocno ograniczonym wolnym czasie piszący z potrzeb i konieczności, o jakich także chętnie mówią. Autorzy raportu osadzają twórców w ich codziennym życiu, ale zwracają też uwagę na relacje łączące ich z wydawcami oraz całym polem wpływów tych, przez których ręce przechodzi książka, także w procesie żmudnej promocji, do jakiej piszący mają ambiwalentny stosunek.

Relacja pisarz - wydawca jest przedstawiona z kilku możliwych punktów widzenia, ale to nie w niej przecież zasadza się recepcja literatury po 1989 roku. Przestrzenie rozmaitych relacji są heteronomiczne i autonomiczne. Literatura pozostaje gdzieś pomiędzy. Jest dzisiaj towarem, który podlega prawom sprzedaży tak jak każdy inny towar. Raport mówi o tym, w jaki sposób i w jakich okolicznościach towar ten dociera do potencjalnego nabywcy. Mówi także o tym, iż dzisiaj zdecydowanie spada rola różnego rodzaju komentatorów literatury. Krytycy mogą czuć się odrzuceni i niedoceniani w równym stopniu, co sami pisarze, dla których coraz częściej osiągnięciem jest samo wydanie książki, a nie zarabianie na niej, ale czyż nie był to cel nadrzędny literatów na długo przed tym, gdy bezkompromisowe prawa rynku wdarły się także do sfery literackiej?

Autorzy raportu dochodzą w podsumowaniu do wniosku, że coś takiego jak habitus literacki nie wyodrębnia się wyraźnie i nie jest widoczny. Badanie zależności między procesem pisania, redagowania, wydawania oraz promocji zaciera gdzieś tę przykrą konstatację o marginalnej bytności literatury w życiu społecznym, dla którego przecież literatura była kiedyś wyraźnym punktem odniesienia do formowania idei czy tez rewolucjonizujących czasem owo życie społeczne. Odnosi się wrażenie, że przeanalizowany na kilka możliwych sposobów świat literatury coraz mniej oddziałuje i tym samym hermetyzuje się też mocno, czyniąc z siebie coś na kształt sfery wzajemnych adoracji. I animozji także, to bardzo widoczne. Bo obszary produkcji współczesnej literatury to obszary bezustannej walki o wpływy. Równie silnej co walka piszących z przekonaniem, że jest dla kogo i o czym dzisiaj pisać.

Brak komentarzy: