2019-09-05

„Sekret matki” Shalini Boland


Wydawca: Wydawnictwo Literackie

Data wydania: 31 lipca 2019

Liczba stron: 312

Przekład: Hanna Pasierska

Format e-booka: ePUB i MOBI

Cena w Virtualo.pl: 28 zł

Tytuł recenzji: Instynkt macierzyński i tajemnice

Podoba mi się przewrotność tytułu tej powieści. „Sekret matki” odniesie się do czegoś zupełnie innego, czego czytelnik przez dłuższy czas się nie spodziewa. To klasyczna linearna narracja, której bardzo mi brakuje przy tego typu literaturze pełnej formalnych udziwnień koncentrujących się wokół retrospekcji. Boland proponuje opowieść bardzo poukładaną – jedna historia wydobywa się tu z drugiej, nie ma zmiennych perspektyw, nie ma eksperymentowania z czasem. Naturalnie przeszłość jest ważna, bo to jej demony dopadają bohaterów, ale mimo wszystko w „Sekrecie matki” wszystko jest opowiadane w prosty, uporządkowany sposób. Stwarza to duży dystans do tego, co dzieje się w umyśle głównej bohaterki. Tessa poszukuje prawdy na własną rękę, jest rozbita emocjonalnie, ale jednocześnie pozostawiona samej sobie. Musi unieść zarówno swoje paranoiczne lęki, jak i trudną do zaakceptowania rzeczywistość. Shalini Boland opowie o niezawinionym cierpieniu oraz okrutnym czynie, który wpłynął na życie wielu ludzi. Czynie, który po dwóch latach domaga się ujawnienia.

Tessa co niedzielę odwiedza grób swoich dzieci. Jedno z nich zmarło tuż po porodzie, z drugim musiała pożegnać się na skutek jego choroby. Pożegnała także męża, do którego mimo wszystko chciałaby powrócić. Jej niedzielny rytm smutku i wspomnień zakłóca zaskakujące wydarzenie. Kiedy wraca do domu, znajduje w nim chłopca. Harry mówi, że jest jego matką i że przyprowadziła go kobieta zwana aniołem. Tessa wie, że z macierzyństwem już się pożegnała, ale nie może zrozumieć, co naprawdę dzieje się w jej domu. Wkrótce zostanie oskarżona o porwanie chłopca, którego oddaje w ręce policji, i zacznie się coraz częściej zastanawiać nad tym, co wokół niej jest rzeczywistością, a co iluzją. Niepewna siebie i swoich przeżyć, wciąż pamiętająca traumę i to, jak nie mogła się z niej wydobyć, teraz działa instynktownie, ale z tyłu głowy ma świadomość, że rzucone na nią przez opinię publiczną oszczerstwo – bo sprawa szybko staje się medialna – może nim nie być. Kim jest chłopiec i co naprawdę zrobiła Tessa? Co myśli o sobie i o tym, co naprawdę dzieje się wokół niej?

Boland świetnie indywidualizuje postacie, gdyż obok głównej bohaterki istotni i wyraźni są ludzie z jej otoczenia. Mąż, który za wszelką cenę chce odciąć się od mrocznej przeszłości i utraty dzieci. Zamykający się w bezpiecznej przestrzeni swojego nowego życia i kwestionujący wątpliwości byłej żony. Wścibska sąsiadka reporterka, która najpierw sprowadza na Tessę odium skandalu medialnego, a potem postanawia jej pomagać – te dynamiczne i zmienne relacje są jedną z najciekawszych rzeczy w powieści. Tessa ze swym problemem nie jest wcale sama. Stworzyły go kontekst oraz pewne zdarzenia z przeszłości. To, co niemożliwe i niczym z sennego koszmaru, okaże się okrutną rzeczywistością. Czy bohaterka jest porywaczką dzieci? A może za tą historią kryje się coś dużo bardziej mrocznego?

„Sekret matki” to interesujący thriller, który opowiada o determinacji w dążeniu do prawdy, o wewnętrznym kompasie warunkującym postępowanie, które jest bardzo konsekwentne mimo pojawiających się wątpliwości. Bohaterka nie będzie osamotniona w swych działaniach. I bardzo szybko zdobędzie zaufanie czytelnika tym, że jest tak zwyczajnie dzielna po tym, co przeszła jako matka zmuszona do pogrzebania swoich dzieci. Tu nasuwają się wątpliwości – czy to, co myśli Tessa, i sposób, w jaki działa, nie jest sprytną manipulacją czytającym? Przyznam, że przez dłuższy czas zachowałem dystans wobec wszystkiego, co się dzieje. Nic nie wydawało się prawdopodobne i nic nie było długo wyjaśniane poza bólem straumatyzowanej matki, która usiłuje zrozumieć, co wydarzyło się przed laty i doprowadziło do tego, że przy jej kuchennym stole zasiadł obcy chłopiec.

Boland jest zwodnicza i niejednoznaczna. Doskonale wykorzystuje motyw zrozpaczonej matki, by opowiedzieć o tym, jak przestajemy ufać samym sobie, kiedy otoczenie sugeruje, że nie mamy prawa do tego zaufania. Dynamiczne zdarzenia odsłaniają kolejne dylematy bohaterki. Wie, że z powodu tego, co przeszła i jak się zachowywała, ludzie niekoniecznie muszą jej wierzyć. Nie ufa samej sobie, a to tworzy już interesującą przestrzeń wieloznaczności. Trudno uznać, czy śledzi się konsekwentnie zaplanowane działania zmierzające do konkretnego celu, czy jest się świadkiem krajobrazu emocjonalnego porzuconej ze swoim cierpieniem kobiety. Udziela się pewien paranoiczny nastrój tej powieści. „Sekret matki” to historia, która pozornie rozgrywa się tylko na jednej płaszczyźnie i dotyczy jednego problemu. Obserwujemy, czym jest ludzka samotność – nieznośna do uniesienia, tworząca dodatkowe trudne sytuacje. Tessa wciąż walczy z pustką, chciałaby bezpiecznie zakotwiczyć się w rutynie. Dziecko w jej domu burzy pozorny porządek i dostrzegamy, z jak wieloma demonami bohaterka musi się mierzyć, nie mając nawet do końca świadomości ich istnienia.

To też książka o tym, jak wpływa na działanie i zachowanie kobiety instynkt macierzyński. O tym, że wcale nie wygasa, kiedy matka zmuszona jest pożegnać swoje dzieci. Widzimy, ile emocji stoi za zachowaniami bohaterki – niektóre są kompulsywne, inne bardzo przemyślane. Wszystkie wynikają z poczucia straty, z którą Tessa nigdy się nie pogodziła. Shalini Boland fantazjuje o tym, jak bardzo złamane jest matczyne serce, kiedy przychodzi mu mierzyć się z czymś najokrutniejszym – utratą dziecka. Tutaj ta utrata jest podwójna. Ale to, co wydaje się na początku pewne, jest tylko pozorem, wewnątrz kryje się bardzo mroczna tajemnica, którą autorka odsłoni dopiero w zakończeniu. W nieco melodramatycznym stylu, ale taka konwencja jak najbardziej dobrze łączy się z wirem wydarzeń, które poprzedzają rozwiązanie zagadki. Rzeczywiście jest tak, że chce się czytać bez przerwy, Boland przykuwa uwagę i zmusza do specyficznej formy empatii. „Sekret matki” to opowieść o tym, że przeszłość, która naznaczyła traumą, wcześniej czy później powraca, ingeruje w codzienne życie uwolnione od tego, co bolesne. Tutaj zbiegi okoliczności prowadzą do tego, że Tessa zmuszona jest skonfrontować się ze wszystkimi lękami, o których chciała zapomnieć. Dlatego to wiarygodna psychologicznie proza, w której sporo się dzieje, ale która wciąż na nowo powraca do tego samego – matczynego cierpienia uwierającego równie mocno jak nieświadomość tego, kim jest przybyłe znikąd dziecko wymawiające głośno zapomniane już słowo „mama”. Dobra rozrywka i nietuzinkowa intryga. Szkoda, że nie wykorzystuje całkowicie zaznaczonych sugestii (depresja bohaterki w przeszłości, jej ataki paniki), by jeszcze bardziej uwiarygodnić bohaterkę i pokazać, że granica między szaleństwem a bolesną prawdą czasem może zniknąć. Jeśli chcielibyście poznać tę historię, e-book w dobrej cenie oferuje Virtualo.pl.


Recenzja powstała we współpracy z księgarnią Virtualo.pl

Brak komentarzy: