2020-07-22

„Kebabistan. Rzecz o polskim daniu narodowym” Krystian Nowak


Wydawca: Wydawnictwo „Krytyki Politycznej”

Data wydania: 7 lipca 2020

Liczba stron: 192

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Co jemy i jak myślimy

Kebab. Jadłem go ostatnio jakieś dwie dekady temu. Wtedy był jeszcze zwykłą bułką, do której wkładało się mięso i warzywa. Całość mieściła się w dłoni i można było ją zjeść podczas spaceru, nie martwiąc się o ubrudzenie sosem. Jego cena to wówczas była kwota jednocyfrowa. Dzisiaj danie to rozrosło się do monstrualnych rozmiarów. Do tego stopnia, że niektóre kebaby to solidne dania obiadowe serwowane na wielkich talerzach. Krystian Nowak postanowił prześledzić bardziej szczegółowo to, dlaczego kebab w Polsce tak bardzo się rozrósł – w sensie dosłownym i przenośnym. Przyjrzeć się temu, jak i kiedy go spożywamy, a także opowiedzieć ciekawe historie o ludziach, którzy wokół kebaba zbudowali sobie imperium. Albo przynajmniej dobre, satysfakcjonujące życie. Przyznam szczerze, że mam już dość czytania o Polsce opowiadanej przez kapliczki, billboardy, budynki czy przystanki. Dlatego z dużą ciekawością sięgnąłem po „Kebabistan”, licząc na coś nowego i oryginalnego. I jest to ciekawe! Krystian Nowak przyjrzy się dokładnie barom i restauracjom kebabowym z obu stron lady, ale opowie również o Polsce. O tym, jak to z nami jest, że w homogenicznym kraju popularność zyskało danie zdecydowanie multi-kulti.

Początek nie jest obiecujący. Opisy przeplatane słabym ironizowaniem (na przykład gdy autor pisze o Bangladeszu) sprawiają wrażenie tekstu napisanego trochę na kolanie. Tak jakby Nowak chciał rozejrzeć się po orientalnych barach w okolicy i cokolwiek o tym napisać. Potem jest już znacznie lepiej – nie tylko dlatego, że perspektywa przestaje być lokalna. „Kebabistan” jest tak naprawdę ciekawą opowieścią o istocie polskości. Zjadanie kebabu to nie tylko rytuał, towarzyska przyjemność, coraz częstszy sposób na szybkie zaspokojenie głodu. Z tym wszystkim łączy się kilka zjawisk społecznych. I dzięki opowieści o jedzeniu Krystian Nowak pokazuje, że jesteśmy bardzo dziwnym krajem. Zagadkowym i nieprzewidywalnym. Z jednej strony ceniącym sobie pracowitość i przedsiębiorczość, które nie mają wówczas koloru skóry oraz pochodzenia. Z drugiej jednak co rusz sygnalizującym – najczęściej za pomocą krewkich panów pod wpływem – że rasizm tkwi w nas bardzo silnie, wszelkie uprzedzenia mają się bardzo dobrze i tak jak lubimy sos do kebabów, tak jesteśmy w stanie tolerować jego egzotycznych przygotowujących pod warunkiem, że za wszelką cenę dopasują się do naszych wzorców. Staną się najlepiej przezroczyści, by tylko wydawali smaczną potrawę i nie istnieli poza tym w przestrzeni publicznej.

A jednak emigranci, którzy związali życiowe interesy ze sprzedażą mięsa w picie, są w tym reportażu bardzo widoczni, przyciągają uwagę – także środowiska lokalnego, które patrzy z podziwem i z równym podziwem mimo wszystko się dystansuje. Wyróżniają się tu dwie obszerne historie. Jedna to opowieść o restauracji z Radzymina, która bije konkurencję na głowę, jeśli chodzi o ruch w social mediach. Łebski Ghani potrafi nie tylko przyciągnąć klientów, ale także stworzyć wokół swojej kebabiarni dynamiczną społeczność. Irakijczyk, który wrósł w polskość? Brzmi ciekawie, ale jakby w kontraście stoi też druga historia. To opowieść o Abbasie Azizim, biednym i pomiatanym przez Polaków latami dziecku z Iranu, które nie zapomniało swoich krzywd i stało się odważnym mężczyzną. On to zbudował karierę na sprzedaży kebabu, ale zasłynął też z dobrego serca. Polska doceniła jego charyzmę i dobroć. Nie na tyle jednak, by zaoferować mu możliwość pobytu stałego, nie mówiąc o obywatelstwie.

„Kebabistan” to oczywiście opowieść o tym, co i jak jemy, ale także interesująca panorama naszych uprzedzeń, lęków i pokładów agresji. Nowak snuje także historie imigrantów, by pokazać, że nie zostają oni w Polsce niekoniecznie dlatego, że nie mogą liczyć na zachodnioeuropejskie dodatki socjalne. Prawodawstwo i urzędnicza machina skutecznie blokują drogi tym, którzy chcą zatrzymać się w Polsce legalnie. Pracować tutaj i żyć, choć w wielu miejscach nasi rodacy odmawiają im tego prawa. Wokół interesu związanego z kebabem buduje się tu jakby w opozycji inne historie. O ile łatwo jest rozwinąć taki biznes, o tyle na co dzień trzeba być wyjątkowo konsekwentnym w działaniu i odpornym na krytykę, aby w Polsce po prostu dorobić się na fastfoodowym i streetfoodowym jedzeniu.

Jest też druga strona kebabowego biznesu. Nowak przygląda się polskiej branży gastronomicznej i zestawia ze sobą spojrzenia na nią obcokrajowców i Polaków. To w dużej mierze smutna opowieść o ekonomicznym wyzysku, ale obrazuje też, jak skomplikowana może być struktura zaopatrywania się w towar, przechowywania go, obrabiania i sprzedawania z zyskiem. Mięso w picie przechodzi długą drogę, by znaleźć się w przełyku konsumenta. Podobnie jest z ludźmi, którzy uśmiechają się do nas zza lady. Niejednokrotnie ten uśmiech okupiony był łzami i goryczą.

Ale „Kebabistan” to również książka o kwestii smaku. O tym, jakie mamy przyzwyczajenia żywieniowe, co najczęściej wybieramy i dlaczego kebab przez lata utrzymał swoją popularność, zwiększając ją i doprowadzając do tego, że mamy w Polsce wiele restauracji sieciowych specjalizujących się właśnie w tym daniu. Cały czas i niezmiennie zadziwia ta symbioza, dzięki której orientalna potrawa znalazła się w codziennym jadłospisie ludzi zwracających uwagę na to, by żyć, myśleć, funkcjonować i trawić wedle prostych, ustalonych i oswojonych wzorców. Dlatego to książka o tym, jak Polska je, ale również co potrafi myśleć i jak przewrotnie to myślenie czasem wychodzi. Całość okraszona jest poczuciem humoru autora, który mimo wszystko stara się zachować istotny dystans wobec opisywanych historii.

Warto przeczytać Krystiana Nowaka, by ujrzeć polską mentalność z nieco innej perspektywy. Trochę ten reportaż prowokujący, nie do końca dobry i przekonujący, ale na pewno inny i portretujący coś, czemu raczej się nie przyglądaliśmy – choćby dlatego, że kebab je się zwykle szybko, w pośpiechu, bez patrzenia na miejsce konsumpcji ani tym bardziej na ludzi, którzy posiłek przygotowali. „Kebabistan” jest też w moim odczuciu reportażem o kulinarnej rewolucji, dzięki której w ludziach wyzwolił się taki rodzaj przedsiębiorczości, który zadziwia – Polaków i obcokrajowców. To również książka sugerująca, że moglibyśmy być naprawdę dobrymi ziomkami wszystkich imigrantów, gdyby oni stali się tacy jak my, a my nie wykonalibyśmy zbyt ciężkiej pracy, aby cokolwiek zmienić w sobie. Nowak opowie też o tym, że kebab może przybrać formę bukietu i być wystawiony jako eksponat muzealny. Dużo pysznych smaczków i lekki styl, dzięki któremu czyta się „Kebabistan” bardzo szybko.

Brak komentarzy: