2025-08-12

„Usta-usta” Antoine Wilson

 

Wydawca: Wydawnictwo Czarne

Data wydania: 6 sierpnia 2025

Przekład: Łukasz Witczak

Liczba stron: 248

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 46,90 zł

Tytuł recenzji: Konsekwencje ocalenia

Ile razy byliście przekonani, że jakieś zdarzenie jest wynikiem przypadku? A ile razy pomyśleliście, że ten przypadek wcale nim nie był, bo zdeterminował wasze życie? Powieść Antoine’a Wilsona jest skrojona nienagannie i elegancko jak strój, w którym opowiadający swoją historię czeka na opóźniony samolot. Bohaterów jest dwóch. Ten pozornie pierwszoplanowy – już choćby z powodu wrażliwości na podniebne widoki, o której dowiadujemy się zaraz po starcie samolotu. I ten drugi, który wydaje się znajdować na drugim planie. Stający zupełnie przypadkiem na drodze pisarza lecącego do Berlina. A może wcale nie. I może wcale nie przypadkiem był początek i koniec historii, którą tu poznamy. Bo nagle zorientujemy się, że bywa tak, jak konkluduje pisarz: w powieści bohater drugoplanowy „urasta do niewspółmiernych rozmiarów”. Tu do takich urasta sama historia przypadkowego uratowania życia człowiekowi. Do czego doprowadza? I przede wszystkim dlaczego zamienia się w swego rodzaju obsesję, w jaką wtłacza nas opowiadający swą historię?

Książka jest bardzo ciekawie skonstruowana formalnie. Akcja, a właściwie rozmowa dwóch mężczyzn, którzy znali się w młodości, rozgrywa się na lotnisku, w przestrzeni tymczasowości. Tam, gdzie w zasadzie tylko na coś się czeka. Tam, gdzie nie ma jakiegoś zasadniczego zakończenia, po prostu jest oczekiwanie i niejednokrotnie rozmyślanie nad upływem czasu. Ale to najlepsza dla literatury przestrzeń tymczasowego bycia. Czasem z nudą. Czasami z ekscytacją. To drugie stanie się udziałem czytelnika „Usta-usta”, albowiem prezentowana tutaj historia zaczyna się rozwijać co najmniej zaskakująco, a sam jej finał jest efektem znakomitej psychoanalizy dokonanej przez autora, który z historii o przypadkowym spotkaniu tka opowieść o tym, że wszystko potem może zostać zaplanowane w detalach. I że uratowanie komuś życia to częściowa utrata swojego. Bo Jeff przytknął usta do ust nieznajomego, próbując uratować mu życie – i ten symboliczny gest będzie towarzyszył dalszej części historii, w której pojawiać się będą coraz to nowe wątki, a Wilson skomplikuje wszystko maksymalnie. W sensie – będzie to po prostu opowieść, jednak przetworzona przez wyobraźnię, wrażliwość i empatię tego drugiego bohatera, który słyszy historię po raz pierwszy. I czyni z niej wstrząsającą narrację o tym, jak bardzo niewiele wiemy o drugim człowieku, która to konkluzja pada na kartach tej książki i te słowa mocno zatrzymują, gdyż definiują dalszą część opowieści.

Mamy tu przypowieść o ludzkiej chciwości, bezwzględności, autokratyzmie, ale także o tym, w jaki sposób przypadkowe spotkanie ukształtuje życie młodego mężczyzny. Tak elegancko wyglądającego, gdy czeka na swój samolot. Tak sterylnie wyzbytego emocji, które wydają się buzować na każdej stronie tej prozy. Z tak pozorną dezynwolturą opowiadającego swemu koledze, czym staje się życie, jeśli przypadek zamienimy w obsesję, a nawet coś, co doprowadzi do skrajnej furii. Od frustracji po zemstę. Relacje między bohaterami historii są niesamowicie dynamiczne, ale najlepiej literacko wykorzystany jest tutaj kontrapunkt – słuchacz będący literatem i niejako nadający kształt opowieści poprzez pytania czy naprowadzanie.

Bycie cieniem człowieka, któremu uratowało się życie. Pragnienie, by znaleźć się bliżej i jeszcze bliżej tego życia. Toksyczność w relacjach, które nie zapowiadają tego, co może się wydarzyć. Tak, to wyjątkowo – jak to obrzydliwie nazywają – „wciągająca” książka. Wir wydarzeń nie jest może jakiś spektakularny, zwłaszcza że Wilson mógłby bardziej popracować nad psychologizacją, a nie dynamiką, jednak nie wyszłoby to pewnie w taki sposób, jak wyszło. A efekt końcowy jest oszałamiający. Właściwie nie rozumiemy ani jednej z motywacji opowiadającego, a czytanie o jego perypetiach nie pozwala oderwać się od myślenia o tym, jakie tak naprawdę są powody, dla których Jeff zachowuje się tak, jak się zachowuje.

Zresztą to nie tylko kwestia zachowania. To głównie frapujące wchodzenie w kolejne relacje, które stają się pułapkami dla obu wchodzących w nie stron. Intrygująca gra psychologiczna, która nie brzmi jak typowa opowieść lotniskowa dla zabicia czasu. Ale dochodzi tutaj do śmierci. Coś umiera, coś się narodzi. Jest odzyskanie życia w sensie dosłownym, jest jego utrata także rzeczywista, jednak najciekawsza jest w znaczeniu symbolicznym. Bo przypadek staje się tu determinantą działań tak skoncentrowanych na celu, że aż przerażających w tym skoncentrowaniu. Antoine Wilson w swojej bardzo uporządkowanej linearnie historii ustami jednego z rozmówców mówi: „Trzeba żyć ze swoimi wyborami”. Pytanie kluczowe: to priorytet czy jedynie sugestia? Co może się stać, jeśli nasze życie podporządkujemy jednemu celowi? Ile możemy zyskać, a ile stracić, jeśli zdeterminujemy naszą biografię na tyle, by doświadczenie przypadku uznać za doświadczenie graniczne?

Świetnie skonstruowana formalnie powieść w powieści. Wilson doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co znaczy nietuzinkowo dać życie opowieści. Motyw podążania za niezrozumiałymi dla czytających celami jest najlepszy i trzyma w szachu do końca. Bo jak to bywa w anglojęzycznych powieściach zza oceanu, struktura opowieści musi być skoncentrowana na otworzeniu i zamknięciu. W tym wszystkim duża doza czytelniczej ekscytacji, albowiem wchodzimy w świat zazwyczaj dla nas niedostępny. Świat osób, które mają środki i możliwości, o jakich większość ludzkości może pomarzyć. Ludzi, którzy są na tyle inteligentni i zdeterminowani, by kształtować byt innych. Jednak tutaj dochodzi do zderzenia silnych osobowości i nawet w świecie, w którym można mieć mnóstwo pieniędzy, nie ma się jednego – mocy przewidywania, co zrobi człowiek, który na zmianę jawi się jako wróg i jako przyjaciel. Ta niepewność przyciąga tutaj jak magnes. Kto jest kim dla siebie, w jakim stopniu chce na drugą osobę wpływać. Jest też historia rodziny pogrążonej w impasie i historia człowieka, który decyduje się na wejście w toksyczne relacje, by szukać tam albo wyzwolenia, albo autodestrukcji. Interpretacji tej powieści może być bardzo dużo. Świetny pomysł na rozpoczęcie i zakończenie, które jakąkolwiek pewność tego, o czym się przeczytało, rozsadza praktycznie jednym zdaniem.

Brak komentarzy: