2021-03-10

„Piętno Katriny” Agnieszka Bednarska

 

Wydawca: Media Rodzina

Data wydania: 10 marca 2021

Liczba stron: 384

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Pamięć i zmarli

Powieść Agnieszki Bednarskiej – odważnie eksperymentującej z różnymi sposobami opowiadania świata przedstawionego – to świetnie skrojona literatura środka, w której odnajdą się zarówno zwolennicy powieści obyczajowych, jak i czytelnicy poszukujący mocnych wrażeń w thrillerach czy narracjach o zjawiskach paranormalnych. Dojrzałość pisarską Bednarskiej zaznacza to, że żaden rys jej powieści nie jest zaniedbany. „Piętno Katriny” to również książka ze znakomitymi wizerunkami psychologicznymi bohaterów, co nie tylko pozwala odnaleźć w wielowątkowości czułe rejestry opowiadania o losach postaci, ale również przekonuje do tej narracji jako całości. Agnieszka Bednarska zamyka historię w mrocznej klamrze kompozycyjnej – od wspomnienia katastrofalnego w skutkach tytułowego huraganu po czas, kiedy południe Stanów Zjednoczonych musiało mierzyć się z kolejnym bardzo niebezpiecznym zjawiskiem atmosferycznym. Wszystko zawieszone w atmosferze niedopowiedzeń, bo tajemnice są u Bednarskiej po to, by poruszać czytelniczą wyobraźnię, a nie dawać się stopniowo wyjaśniać. Dlatego całość robi wrażenie, gdyż jest plastycznie skonstruowaną relacją ze świata, w którym – jak wspomina główna bohaterka – „to, co niemożliwe, też się czasami zdarza”.

Najciekawiej sportretowana jest przestrzeń zdarzeń. Miasteczko Norco Valley, o którym podczas ataku Katriny zapomniano, a które wciąż mierzy się z balastem wspomnień – dla nich trudno jest znaleźć miejsce zapomnienia. Stąd liczni pacjenci, którzy korzystają z pomocy psychoterapeutycznej, widząc i słysząc to, co wydaje się właśnie niemożliwe, a jest świadectwem emocjonalnego kontaktu z czasem przeszłym. Ten nigdy się w Norco Valley nie zamknął i pisarka świetnie portretuje ponurą melancholię nieprzepracowanych traum. Miejsce, w którym znajdzie się Amy, dziewczyna z Polski, zostanie przez nią trafnie określone: „Tu jest jak w Twin Peaks, tylko bardziej ponuro”. Agnieszka Bednarska zadba o to, by odcienie tego, co ponure, były tutaj bardzo różnorodne. Każdy z mieszkańców będzie w sobie niósł jakiś mrok. Także bohater, który od lat usiłuje z nim walczyć, pomagać ludziom w osiąganiu psychicznej stabilności. Wspomnienia nakładają się na to, jak funkcjonuje czas teraźniejszy. W mieście pozostali ci, którzy z jakichś powodów nie chcą go opuścić. Ludzie młodzi pożegnali się z Norco Valley i właśnie nieobecności odczuwane są tu najbardziej namacalnie. Zwłaszcza kiedy uświadomimy sobie, że w tej ponurej przestrzeni żywi będą dzielić swoje dramatyczne wspomnienia ze światem martwych. Bo nic nie będzie tym, czym może się wydawać, jeśli uświadomimy sobie, że w powieści Agnieszki Bednarskiej nie tylko ci, którzy przetrwali Katrinę i walczą ze wspomnieniami o niej, będą odgrywać istotną rolę.

Życie Amy to bezustanna ucieczka. Na chwilę znalazła miejsce, w którym może się zatrzymać, ale gdzieś podskórnie rozumie, że wszędzie jest tymczasowa, nigdy nie znajdzie bezpiecznej przystani. Młoda bohaterka dość szybko integruje się z miastem i ludźmi, dla których brak tutaj definicji. Wszystko wokół jest bardzo rozmyte – ten symboliczny zabieg obrazuje również okładka książki. Amy ma powody, by nie utrzymywać kontaktu z rodziną w Polsce. Wydarzyło się coś, co naznaczyło ją na zawsze i co niosło w sobie symboliczną siłę niczym Katrina, w której cieniu od kilkunastu lat żyją jej nowi znajomi z Norco Valley. Ale Amy spotka jeszcze kogoś. Kogoś wyjątkowego. Starszą od siebie kobietę, która tak jak ona ucieka od wspomnień. Amy i Rebeka stworzą silne więzi, bo będzie to solidarność pokrzywdzonych i przede wszystkim osamotnionych w swym cierpieniu kobiet. Ich relacja zbuduje tutaj dodatkowe tło obyczajowe. Ważną rolę odegrają w nim obecni i nieobecni najbliżsi – kochani, a jednocześnie wywołujący ból i frustrację. Dobrze poprowadzony wątek przyjaźni kobiet, których przeszłość jest bolesną i wciąż krwawiącą raną, współgra tutaj z przekonująco nakreślonymi wizerunkami postaci z ich otoczenia. Dlatego w „Piętnie Katriny” wieloznaczną opowieść budują nie tylko bohaterowie, ale również miejsca – i nie mam na myśli tym razem ogółu portretowanego miasta.

Agnieszka Bednarska doskonale wykorzystuje wszystkie filmowe wręcz elementy fabularne, nadając swojej powieści wyrazisty kształt. Zmarli, którzy przypominają się żywym. Sugestywne wizje, w których lęk łączy się z ciekawością. Mroczna piwnica ze swoimi sekretami. Wyjątkowo wrażliwy chłopiec widzący i czujący więcej niż inni, a w swoich mrocznych rysunkach portretujący współistnienie ludzi i duchów. Do tego atmosfera niepewności i takie budowanie zwrotów akcji, że powracająca przeszłość zaczyna nabierać nowego znaczenia. Z niej wyłoni się jeszcze jedna przerażająca tajemnica połączona z wizerunkiem psychopatycznej postaci. Są więc w „Piętnie Katriny” dynamika, czułość i zaskakująco ciekawa wieloznaczność. To naprawdę książka dla bardzo szerokiego grona odbiorców i zakładam, że większość z nich usatysfakcjonuje. Świetne jest to, jak autorka zestawia złożoność ludzkiej psychiki oraz tego, jak funkcjonują w niej wspomnienia, z tym, że świat natury może przewrotnie zatoczyć koło – być niszczycielski, fatalistyczny, ale zarazem od czegoś uwalniać.

Niedomknięte sprawy – tak w skrócie można byłoby określić to, co buduje napięcie w tej powieści. Bednarska stara się zbudować poczucie tymczasowości – zarówno miasto, jak i jego mieszkańcy tkwią w jakimś emocjonalnym i mentalnym przedpokoju. Przeżyli coś bardzo drastycznego, a tkwią w nadziei na to, że uda im się uzyskać spokój, którego nie zaznali. Sporo jest takich malarskich scen, które w moim odczuciu portretują ten egzystencjalny niepokój. Agnieszka Bednarska potrafi pisać w bezpretensjonalnym stylu, w którym nie ma miejsca na dosadność, ale znajduje się takowa na szeroki i różnorodny sposób portretowania problemów. Bo gdyby zapytać o to, o czym jest ta powieść, odpowiedzi będzie dużo więcej, niż sugeruje zapowiedź wydawnicza albo lektura pierwszych kilkudziesięciu stron.

Podoba mi się nieoczywistość tej książki. To, jak mocno tonie w mroku, konsekwentnie go obrazując i nasilając. Jednocześnie wydobywa z niego coś, o czym sama autorka pisze na końcu. Sugeruje, by „Piętno Katriny” odczytywać mimo wszystko jako powieść o sile nadziei. Dla mnie odczarowaniem melancholii i smutku są przede wszystkim portrety silnych kobiet, które walczą o siebie i nie pozwalają mrocznym wspomnieniom na zniszczenie tego, kim są. Bednarska przekonująco ukazuje to, wobec czego mogą być sceptyczni racjonalni czytelnicy. Nawet ci, którzy instynktownie odsuwają się od książek, w których pojawiają się duchy, mogą być bardzo zaskoczeni, obcując z tą powieścią. Nie ma tu paranormalnego szaleństwa narracji i wyobraźni autorki. Rozpięcie świata przedstawionego między tym, co oczywiste, a tym, co metafizyczne, tylko wyraźniej podkreśla, że będzie to książka o wielu odcieniach rozpaczy i jednym kierunku jej pokonywania. Świetnie się to czyta i pozostaje z uczuciem sytości – Agnieszka Bednarska ma dar, który pozwala o trudnych doświadczeniach egzystencjalnych opowiadać z dużą empatią i odczarowywać ich mrok.  

Brak komentarzy: