Wydawca: Czarna Owca
Data wydania: 18 maja 2022
Liczba stron: 200
Przekład: Tomasz Wyżyński
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,99 zł
Tytuł recenzji: W poszukiwaniu nadziei
To, co należy stwierdzić z całą stanowczością, to fakt, że ta bardzo ciekawa książka wzbudzi zainteresowanie nie obszernymi odniesieniami do biografii słynnych brytyjskich morderców ani też nie fantazjami na ich temat oraz na temat tego, co zrobili. Choć wspominane są tu tak mroczne postacie jak Ronnie Kray, Peter Sutcliffe czy Kenneth Erskine, nie jest to rzecz mająca wzbudzić tanią sensację historiami psychopatycznych i seryjnych zabójców. To bardzo rzeczowe i interesujące w swojej formie (o której za chwilę napiszę) studium miejsca oraz specyficznej społeczności. Opowieść o znanym szpitalu psychiatrycznym pełniącym funkcję więzienia będzie jednocześnie gorzką opowieścią o tym, jak funkcjonują brytyjskie szpitale psychiatryczne, czego w nich brakuje, a przede wszystkim: czy spełniają swoją najważniejszą funkcję – czy dają możliwość rehabilitacji, powrotu pacjentów do życia społecznego. Emma French i Jonathan Levi piszą reportaż po tym, jak temu drugiemu udało się nakręcić film dokumentalny o Broadmoor. Wyjdą w nim naprzeciw narosłym wokół tego szpitala mitom. Spróbują odczarować groźną atmosferę niedopowiedzeń, w której latami budowało się swoisty mit tej instytucji jako miejsca pobytu ludzkich potworów skazanych przez sądy i opinię publiczną na wieczne nieistnienie.
Autorzy skupią się na strukturze opisywanego miejsca, a ich książka będzie podporządkowana temu, w jaki sposób osoba postronna może je oglądać. Poszczególne rozdziały zatem będą opisywać kolejne przestrzenie – od skomplikowanego systemu kontroli bezpieczeństwa przy pierwszej bramie, przez izbę przyjęć, poszczególne oddziały, zmierzając ku opowieści o tym, komu i kiedy udało się z Broadmoor uciec. To książka, której założeniem jest jednak przede wszystkim zobrazowanie, jak na przestrzeni lat starano się otoczyć profesjonalną opieką pacjentów trudnych lub nierokujących jakiejkolwiek poprawy stanu psychicznego. Udamy się w podróż po mitycznym miejscu i będziemy mieli okazję przyjrzeć się procesowi jego demitologizacji.
Myślę, że najciekawiej są tu przedstawieni przede wszystkim pacjenci. Nie znajdziemy tutaj tętniących dynamizmem opowieści o tym, kto w Wielkiej Brytanii wyrządził najbardziej przerażające zło. Autorzy zatrzymają się właśnie przy tym pojęciu i postarają się ukazać, że „zło” w odniesieniu do czynów pacjentów Broadmoor może być nieoczywiste i wiązać się z dalekimi od uproszczeń ocenami moralnymi. French i Levi zastanawiają się przede wszystkim nad tym, jak zachować otwartość umysłu i humanitarną empatię wobec mężczyzn – bo dziś tylko oni osadzeni są w tym szpitalu – którzy dokonali okrutnych zbrodni albo są okrutni wobec innych pensjonariuszy, personelu, gotowi do przerażających aktów autoagresji, bez kontaktu z realnym światem i często bez chęci powrotu do niego. Najmocniej rezonuje w tym reportażu zdanie, które wciąż ma się gdzieś z tyłu głowy, poznając wstrząsające biografie pacjentów Broadmoor, ludzi niejednokrotnie krzywdzonych w dzieciństwie, wyprawianych w świat z bagażem samych traum, śladami po przemocy fizycznej i psychicznej, ze zrujnowanym postrzeganiem porządku świata, z licznymi problemami psychicznymi, którymi nikt się nie potrafił zająć. To zdanie brzmi: „Każdy zasługuje na nadzieję”. Ta książka stara się pokazać słynny szpital psychiatryczny jako miejsce, w którym tworzy się warunki, by pojawiła się nadzieja na to, aby uwierzyć we własne człowieczeństwo, przejść trudny proces rehabilitacji, znaleźć kontakt z samym sobą, wyrazić skruchę albo zrozumieć potworność własnego postępowania.
Zamknięci w Broadmoor pacjenci funkcjonują wedle specyficznego upływu czasu. Poruszające relacje z oddziałów dla szczególnie niebezpiecznych dla otoczenia pensjonariuszy przechodzą płynnie w obrazy tych przestrzeni szpitala, w których nie ma bezkompromisowej walki z agresją, zaczyna się proces terapeutyczny, skomplikowany dużo bardziej niż w innych tego typu brytyjskich placówkach. Pojawia się tu ciekawa opinia, że w znacznej mierze mężczyźni leczeni w Broadmoor – o ewolucji tego leczenia i jej różnorodności też jest tutaj sporo – to ludzie, którzy ocaleli z wielkiej katastrofy, którą byli sami dla siebie. Nie będzie tu brania na litość, koncentrowania się na okolicznościach łagodzących, nie będzie na pewno relatywizowania zła ani sugestii, że za brutalne zbrodnie nie należy się zasadna kara. To, co przyciąga uwagę, to sposób, w jaki French i Levi opowiadają o trudnościach adaptacyjnych pacjentów będących więźniami i więźniów będących pacjentami. Pomiędzy tymi definicjami będziemy się przemieszczać bardzo często, ta książka stara się pokazać także ich niejednoznaczność w kontekście tego, jak na co dzień funkcjonuje szpital Broadmoor i jakie ma zasadnicze cele. Jego pensjonariusze bardzo często cierpią, tkwiąc w matni nadmiernie wyostrzonych zmysłów, katastroficznych wyobrażeń o sobie i świecie, pośród fobii i lęków – w pułapce własnych umysłów powodujących, że są więźniami w jeszcze jednym znaczeniu. Zniewoleni przez swój umysł, borykający się z ograniczeniami percepcji, niejednokrotnie spędzają lata w mrocznej izolacji i bardzo często nie są gotowi do tego, by stanąć twarzą w twarz z tym, co zrobili i jakie ma to konsekwencje. Jest tu opisana tragiczna historia więźnia, który popełnił samobójstwo, gdy dotarło do niego, co tak naprawdę zrobił. Wiele historii pokazuje bezradność personelu szpitala wobec pacjentów skutkującą ucieczką podopiecznych w samookaleczanie lub negacją terapii.
Personelowi poświęcony jest osobny rozdział, jeden z ciekawszych. Zwłaszcza gdy potraktujemy go poznawczo, bo przecież to bardzo interesujące, jak radzą sobie na co dzień – także ze swoimi emocjami – ludzie pracujący z tak trudnymi pacjentami. To, co może z pewnością zaskoczyć, to informacja o liczbie członków personelu, których jest wielokrotnie więcej niż pacjentów. Jak pracują? Jak udaje im się nabrać odporności na wiele sytuacji ekstremalnych? Jak w tym wszystkim zachowują empatię i wrażliwość? Opowiadają o przemianach w postrzeganiu i traktowaniu pacjentów Broadmoor. Swoimi opowieściami tworzą wizerunek specyficznej społeczności. Miejsca, gdzie można dać trochę wsparcia drugiemu człowiekowi, który wcześniej znikąd tego wsparcia nie mógł oczekiwać.
Bardzo ciekawe są również rozważania o powiązaniach zbrodni z chorobą psychiczną. French i Levi sugerują wyraźnie, że nie ma żadnego stałego związku między jednym a drugim. Większość ludzi chorych psychicznie nie popełnia zbrodni. Bardzo często jednak zbrodniarza podejrzewa się o to, że jest chory psychicznie. Pacjenci Broadmoor przybywają do szpitala z różnymi problemami, a autorzy ciekawie obrazują proces płynnego przekazywania ich sobie między zakładami karnymi, Broadmoor a innymi brytyjskimi szpitalami psychiatrycznymi. „Za murami Broadmoor” to książka opowiadająca o tym, jak zmieniało się założone w 1863 miejsce, a także o tym, jak wiele nowych funkcji przyjęło. To nie tylko książka o mrocznych stronach człowieczeństwa, z którymi trzeba walczyć formalnie, według ustalonych procedur szpitalnych. To również opowieść o tym, że być może my jako społeczeństwo winniśmy opłacać pobyty więźniów i pacjentów, bo prawdopodobnie właśnie jako społeczeństwo zawiedliśmy, czyniąc z wielu z nich dewiantów i socjopatów. Wstrząsająca od samego początku książka później tonuje napięcie i nie rości sobie prawa do tego, by być sensacyjną publikacją. Wszelkie niezdrowe sensacje sprzedały się w brytyjskich tabloidach. Tu mamy do czynienia z uważną obserwacją bardzo specyficznego miejsca. To niezwykła i pewnie jedyna okazja, by przyjrzeć mu się z tak bliska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz