2022-10-05

„Decyzja” Piotr Kościelny

 

Wydawca: Czarna Owca

Data wydania: 28 września 2022

Liczba stron: 344

Oprawa: miękka

Cena det.: 39,99 zł

Tytuł recenzji: Niewidzialne dramaty

To jedna z tych książek, które nokautują czytelnika, ale Piotr Kościelny doskonale wie, że nie tylko sam dramatyczny temat ma ku temu kierować, zadbał również o znakomitą formę swojej powieści. Tak naprawdę struktura narracyjna „Decyzji” jest bardzo prosta i na początku może wywoływać rozczarowanie. Jak to? Mamy wstrząsające zdarzenie stające się początkiem przejmującego śledztwa, którego szczegóły tak naprawdę już nie zaskakują, i mamy jednocześnie winną tego, co się stało. Sprawa jest oczywista, o czym czytać dalej? Ano właśnie jest o czym. Te wszystkie początkowe mocne ekspozycje mają swój wyraźny cel, bo Kościelny chce, by wszystko było tu jak najbardziej czytelne. A potem doskonale zaciemnia tę czytelność, udowadniając, że takie opowiadanie historii dzieciobójczyni jest perfekcyjnie przemyślane w każdym szczególe. Tu znakomitą robotę we wspomnianym symbolicznym nokautowaniu wykonują krótkie rozdziały w bardzo naturalistycznej konwencji. Autor unika refleksyjności, nadmiaru opisów, konstruuje sceny zwarte i wstrząsające. Ten sposób obrazowania przypomina mi trochę pisarstwo Przemysława Piotrowskiego, ale Kościelny jednak trochę inaczej zagęszcza napięcie i w gruncie rzeczy publicystyczny wydźwięk swojej powieści. Bo poza czytelną krytyką tak zwanej prorodzinnej polityki rządowej otrzymamy u niego obraz różnego rodzaju „niewidzialności” dla systemu rozmaitych prywatnych dramatów, bo jest tu i gwałt bez konsekwencji, i wieloletnie znęcanie się nad członkami rodziny, i bardzo wyraźne kulturowe, a także religijne podłoże egzystencjalnego bagna, w którym pewnych rzeczy się nie robi, a innym nie daje wiary.

Jest zatem zamordowane niemowlę, które ktoś wyrzuca na śmietnik, i jest tuż obok, w jednym z pierwszych rozdziałów, dzieciobójczyni, która przyznaje się do tego, że odebrała życie córeczce. Ocena opinii publicznej jest jednoznaczna: taka kobieta to potwór, nie ma prawa żyć, nikt nie może wytłumaczyć jej okrucieństwa, w żaden sposób nie można sankcjonować dalszego społecznego funkcjonowania tak zdemoralizowanej istoty. Odium i potępienie przychodzą od razu, są instynktowne, nie ma tu znaczenia żadne dochodzenie, żadne śledztwo, wszyscy oczekują jedynie najsurowszego wymiaru kary. Jeden z policjantów na kartach powieści mówi o tym wprost – „zabiła i tyle”. No właśnie. Piotr Kościelny zajmie się tym „tyle”, które zawsze zamyka jakikolwiek margines empatycznego spojrzenia na zbrodnię popełnioną przez matkę. Fabuła tej powieści, a głównie coraz bardziej duszne i klaustrofobiczne w swej wymowie retrospekcje, będzie sobie stawiała za cel pokazanie pewnych nieoczywistych kontekstów, ale przede wszystkim wpłynie na wnioskowanie moralne, a nawet zatrzęsie w posadach kulturowo-społecznymi fundamentami, które zawsze każą deprecjonować, oskarżać i w zasadzie w tym samym momencie oceniać matkę mającą w założeniu troszczyć się o swoje dziecko. Czy Justyna, powieściowa dzieciobójczyni, nie zatroszczyła się o swą córkę?

Kolejną kwestią, która jest tu nośna i ujawnia się wbrew pozorom w bardzo nieoczywisty sposób, jest przemoc domowa oraz jej konsekwencje dla ofiary i dla kata. Można odnieść wrażenie, że Piotr Kościelny chwilami przejaskrawia temat, że wszystko jest dość jednowymiarowe i przez to kolejne mroczne odsłony dramatu rodzinnego stają się do przewidzenia albo nie wnoszą niczego nowego. Otóż w każdej tej bolesnej scenie ukryta jest kolejna składowa tego, czym tak naprawdę jest struktura przemocy w rodzinie. Role są rozpisane czytelnie, ale wszystko, co najważniejsze, kryje się na dyskretnie sygnalizowanych marginesach. To, że Justyna na co dzień jest bita przez swojego męża, to pokłosie wielu zaniedbań, o które autor „Decyzji” w bardzo czytelny sposób oskarża otoczenie, w zasadzie każdego z nas. Żyjąca w skrajnym napięciu i oczekująca na kolejne ciosy kobieta nie może wyjść poza spiralę przemocy. Nie tylko dlatego, że ta przemoc jest konsekwentna i znakomicie łączy dwa etapy: psychiczne i fizyczne udręki. Justyna żyje ze swym mężem oraz maleńką córką w otoczeniu znakomicie zdefiniowanym przez jedno zdanie: „Im mniej widzisz, tym lepiej dla ciebie”. Rodzinne piekło staje się niewidzialne i niekoniecznie należy rozumieć tę niewidzialność w jakimś przenośnym znaczeniu. Kościelny nie proponuje oczywistych obrazków ani prostych definicji. W jego powieści ktoś przełamie zmowę niedostrzegania ludzkich dramatów. Ale to tylko kropla drążąca skałę. Tu ofiara zamyka się w świecie stworzonym przez swojego prześladowcę z bardzo czytelnych powodów. A „Decyzja” jest książką także o charakterze interwencyjnym, bo bardziej dosadnie nie można zobrazować samotności kobiety, którą deprecjonuje się i krzywdzi, rujnując przede wszystkim jej tożsamość.

Kościelny operuje tu dwiema perspektywami w pokazywaniu tego, jakie patologie toczą polskie społeczeństwo. Z jednej strony jest tu kameralny dramat, którego kolejne odsłony wbijają się niczym sztylety w serca czytelników, a kilka scen jest skonstruowanych w taki sposób, że każdy z nas gdzieś podświadomie odczuje na swoim ciele ciężar któregoś ciosu. Z drugiej jednak – mamy w tej powieści znakomicie zarysowaną panoramę dziewczęcej czy kobiecej bezradności. Są tu nieletnie matki, ciąże z gwałtów, kobiety nieświadome nawet tego, kiedy mają się rodzić ich dzieci, dzieci porzucane i traktowane przedmiotowo, ale przede wszystkim poruszający obraz tego, czym jest polskie ubóstwo i jak pasożytniczo żyje w nim każdy rodzaj przemocy. Naprawdę wstrząsające są sprawy, którymi policjanci się zajmują, podążając tropem tej ocenionej już jednoznacznie przez społeczeństwo. Podążając za kimś, kogo ma się za potwora, konfrontują się ze sprawami tak potwornymi, że nie można wprost uwierzyć w to, iż człowiek byłby w stanie żyć w takim piekle.

A jednak życie w „Decyzji” trwa, chociaż wydaje się nie do zniesienia, jest piekielnym kręgiem, to wszystko ma bardzo klaustrofobiczną formę i zapewne przez to Kościelny próbuje znaleźć pewien wentyl, proponując nam nad wyraz uporządkowany i gładki wizerunek polskiego policjanta, co przecież rzadko się zdarza w literaturze tego gatunku. Komisarz Kosowski ma niezwykle stabilne, szczęśliwe oraz spełnione życie. A jednak działa impulsywnie i potrafi łamać procedury. Targają nim również silne emocje i nad niektórymi nie jest w stanie panować. Zwraca uwagę portretowanie środowiska polskich stróżów prawa jako niezwykle solidarnego i pełnego wewnętrznej harmonii. Słabe ogniwa, czyli funkcjonariuszy skorumpowanych, szybko się eliminuje, kolega jest w stanie pożyczyć koledze większą sumę pieniędzy, byle tylko troski nie wpływały na efektywność jego pracy. Ten świat tworzy pewien kontrast do rzeczywistości, w której żyją ludzie z drugiego bieguna. Nie wszyscy winni, niektórzy tylko niewłaściwie uwikłani w niestosowne układy.

Ta książka ma w zamierzeniu przynieść kilku postaciom jakieś duchowe katharsis, jednak pozostaje bardzo ponura w każdym wymiarze. Zwłaszcza wtedy, kiedy uświadamiamy sobie, że jest ktoś wyjątkowo okrutny i nie dotkną go żadne konsekwencje tego okrucieństwa. Piotr Kościelny przenosi nas do świata, w którym mamy przede wszystkim patrzeć, dopiero później wyciągać wnioski. Opowiada Polskę bez filtra. I daje znać, jak wiele nieoczywistych dla nas form ludzkiego zła otacza wszystkich na co dzień. To nie będzie powieść, po lekturze której szybko się uśnie. Doceniam przemyślaną formę tej wielowątkowej fikcji, która uderza w nas jak najbardziej bliski bolesnej rzeczywistości reportaż.

Brak komentarzy: