2009-04-13

"Sieroty zła" Nicolas d’Estienne d’Orves

Nicolas d’Estienne d’Orves – zupełnie nieznane polskiemu czytelnikowi nazwisko, które po lekturze „Sierot zła” kojarzyć się będzie z mocno poruszającą literaturą „historical fiction”, jakiej najmocniejszym punktem jest tak mistrzowskie budowanie napięcia, że utrzymuje ono uwagę czytelnika na każdej z blisko sześciuset stron. Francuski prozaik tworzy własną wizję dziejów Europy „skażonej” nazizmem, buduje wielowątkową intrygę kryminalno-sensacyjną i próbuje odpowiedzieć na wiele pytań. Czy koniec Trzeciej Rzeszy naprawdę nastąpił? Czy potomkowie nazistów nie próbują przypadkiem odnowić idei swoich przodków? Czy koszmarna instytucja Lebensbornu, w jakiej kobiety zmuszane były do spółkowania z „czystej krwi” Niemcami i rodzenia dzieci godnych państwa Führera, nie działa nadal i nie „produkuje” kolejnych potomków rasy Panów? I co kryło w sobie słynne samobójstwo Rudolfa Hessa z 1987 roku? d’Orves udowodni, że fascynacja nazistowskimi Niemcami doprowadzić może do odkrycia tajemnicy, której poznawanie wiązać się będzie z bolesnym odkrywaniem ukrytych kart historii przez dwójkę głównych bohaterów, jacy za wszelką cenę spróbują poznać sekrety, których lepiej nie poznawać… Autor doskonale łączy fakty historyczne z własną wyobraźnią twórczą. Z tego połączenia powstaje powieść przerażająca i szokująca. Powieść, wobec której trudno jest zachować dystans. Wydaje się bowiem, że o wiele trudniejsze do przyjęcia jest to, co wymyślone w „Sierotach zła” niż mroczne dzieje Historii, jakim zmuszeni będziemy się przyjrzeć.

Rok 1938. Dwunastoletnia Leni Rahn mieszka na jednej z wysp norweskiego archipelagu Håkon. Pewnego dnia odkrywa przerażające miejsce, w którym dzieją się rzeczy, zapowiadające piekło rosnącego w siłę nazizmu. Odkrycie tajemnicy przeklętego Halgadøm będzie dla niej początkiem piekielnej drogi do poznania poczynań swego diabolicznego wuja Otto, ale przede wszystkim początkiem ucieczki przed przeznaczeniem, którego Leni nie zniesie, a które zdeterminuje jej życie i doprowadzi do wielu tragedii. Halgadøm stanie się symbolem piekła, jakiego znaczenie po latach odkrywać będą ci, dla których zagadkowe życie Leni stanie się źródłem obsesji i doprowadzi do odkrycia przerażających faktów, które wciąż żywe odcisną się piętnem na życiu wielu ludzi blisko siedemdziesiąt lat później…

Rok 1987. Komisarz Gilles Chauvier bada zagadkę rytualnego morderstwa. Ofiarę powieszono i spalono. Badając tę sprawę, Chauvier zmuszony będzie do konfrontacji z Claudem Josem, obecnie szanowanym merem, w przeszłości członkiem ruchu oporu, którego powiązania z mrocznymi czasami nazizmu stają się coraz bardziej widoczne. Komisarz konfrontuje się nie tylko z miejscowym notablem, który za wszelką cenę próbuje zatuszować sprawę morderstwa. Chauvier będzie zmuszony stawić czoła przeszłości, o jakiej próbował zapomnieć, choć na zawsze połączyła go z Josem i jego rodziną…

Rok 2005. Młoda i ambitna dziennikarka Anais Chouday otrzymuje niecodzienne zlecenie. Ma pomóc w zebraniu materiałów do książki dotyczącej nierozwiązanych dotąd zagadek z okresu Trzeciej Rzeszy, a zrobi to, współpracując z niejakim Vidkunem Vennerem. Ekscentryczny mężczyzna, zafascynowany nazizmem od początku wydaje się Anais większą zagadką niż cała sprawa, jaką wspólnie mają się zająć. Vidkun stopniowo uświadamia dziennikarkę, że ich śledztwo będzie niebezpiecznym mierzeniem się z demonami nazistowskich Niemiec i że wspólnie staną oko w oko z tajemnicami tytułowych sierot zła. Kim są ci ludzie? To potomkowie odpowiedzialnych za koszmar drugiej wojny światowej. Ludzie, którzy muszą żyć z brzemieniem Historii i którzy próbowali w różny sposób zerwać z fatalizmem własnego życia. Vidkun uświadomi Anais, że toczą walkę z ludźmi, czasem i z przerażającą ideą, mającą na celu wskrzeszenie potęgi Trzeciej Rzeszy i udowodnienie, iż rasa wybrana jest nieśmiertelna, a potomkowie Hitlera niebawem będą w stanie ją odrodzić…

Tak w skrócie rysują się najważniejsze wątki tej skomplikowanej powieści, które z czasem coraz mocniej się zazębiają. Aby zachęcić do lektury, wystarczy wspomnieć, że bohaterowie nie są tym, za kogo ich mamy i że zdarzenia, o jakich wspomniałem, są jedynie wstępem do frapujących rozwiązań fabularnych, czyniących z „Sierot zła” lekturę wyborną i pasjonującą. d’Orves zwraca uwagę na szereg udokumentowanych zdarzeń, jakie po 1945 roku wpływały na losy ludzi, którzy bezskutecznie uciekali przed wojenną traumą. Zrównuje katów i ofiary, upłynnia granicę między dobrym a złym postępowaniem, każe co jakiś czas rewidować swoje poglądy na bohaterów, ale przede wszystkim ujawnia, do czego prowadzić może fascynacja nazistowskimi ideami, które są tak żywe, że ich żar wcale nie wygasa. Venner rozpatruje metaforykę nazizmu. „Ona odsyła do czegoś, co dotyczy nas wszystkich, do czegoś o wiele bardziej ukrytego: zła absolutnego, lęku przed potworem. Lecz takim, który uwodzi, potrafi być niemal atrakcyjny”. „Sieroty zła” wieloaspektowo rozpatrują szaleństwo uwiedzenia przez nazizm i w tym szaleństwie przerażają bardziej niż poczynania bohaterów.

To także książka w książce. Kluczowe znaczenie dla odkrywania tajemnic będzie miała powieść niejakiej Marjolaine Papillon, która prowadzić będzie Anais i Vidkuna do nazistowskiego piekła początku XXI wieku. Ta dwójka zmierzy się z mrocznymi kartami własnej przeszłości i dowie się, że prawda o tym, kim byli niekoniecznie łączy się z tym, jakimi ludźmi są obecnie. Książka Papillon będzie także swego rodzaju przewodnikiem po rzeczywistości, którą trudno jest ogarnąć. Tak samo trudno przyjąć Anais i Vidkunowi, kim tak naprawdę są…

Jedynym mankamentem tej pasjonującej książki jest fakt, że pewnych finałowych rozwiązań można się domyślić dużo wcześniej, niż chciałby tego autor. W tym znaczeniu są „Sieroty zła” nieco „przegadane”. Jestem jednak przekonany, że lektura d’Orvesa wzbudzi tyle samo lęku i niepokoju, co refleksja, że całkiem sporo w tej wymyślonej przecież opowieści może być prawdą i dotyczyć ukrytych ludzkich pragnień posiadania i dominacji…

Wydawnictwo W.A.B., 2009

3 komentarze:

Margarithes pisze...

no i po tak głębokim wstępie do sensacji nie chce mi się już jej czytać.

Ech

Unknown pisze...

A ja przeczytałam, nie mogłam sie oderwać! Choć przyznam, początek był trudny, ale przebrnęłam przez prolog- z ręką przu ustach i łzach na policzkach.
Daje do myślenia. Świetnie napisana.
Pozdrawiam!

Medart pisze...

Zgadzam się, choć w ostatnim zdaniu zamiast "całkiem sporo" zdecydowanie bardziej na miejscu wydaje mi się "bardzo dużo".
:)