2012-01-21

"Przewrotka" Jacek Wangin

PATRONAT MEDIALNY
Wyrównaj do prawej
Po latach milczenia Jacek Wangin powraca do literackiego świata, a jego nazwisko znowu można ujrzeć na półkach w księgarniach. Najnowsza publikacja autora to zbiór dziewięciu miniatur; tekstów przesyconych niejednoznacznością, ironią i smutkiem, ale także bliżej niesprecyzowanym, bardzo pozytywnym ładunkiem energii. Bo choć Wangin po dziewięćkroć powtarza, iż nasze życie to bolesne i dość smutne przemijanie, bynajmniej nie roztacza ani apokaliptycznych wizji ani obrazów nurzających się w nurcie niezdrowego pesymizmu. To proza życia, ale proza, która z tego życia się śmieje, kpi z niego, ukazuje w krzywym zwierciadle groteski.

„Przewrotka” to zbiór tekstów, które zasługują na uwagę czytelnika, bowiem są – jak naturalnie sugeruje tytuł – przewrotne i wyrażają myśli człowieka piekielnie inteligentnego oraz wyczulonego na niuanse, na które nie zwracamy uwagi. To także antologia tekstów bardzo równych i trudno wskazać najmocniejsze ogniwa, chociaż z pewnością na większą uwagę zasługują takie teksty jak „Akwizytor”, „Nawiedzenie” czy „Melon dramat”. Trudno jest omówić tę pozycję bez pominięcia jakichś istotnych myśli i refleksji, bowiem spektrum tematyczne „Przewrotki” naprawdę jest imponujące. Jeśli ktoś uważa, że o szarej, zwykłej egzystencji napisano już wszystko, winien poświęcić wieczór tej książce i przekonać się, iż tak nie jest.

Nakreślając problematykę opowiadań Wangina, wskażę te tematy, które wydają mi się najistotniejsze. Może na początek kobiecość. Widziana wieloaspektowo i tak samo barwnie przedstawiana. Poznajemy Lenę, nauczycielkę – singielkę. Życie w pojedynkę to dla niej konieczność, nie alternatywa. Lena kusi i prowokuje swego przyjaciela, niedoszłego księdza. Staje w opozycji do jego poglądów i do wiary. Wyzwolona i samotna z wyboru, oszukana przez religię, teraz może ją ośmieszać. Daleko od wiary jest inna, wiekowa bohaterka opowiadania „Nawiedzenie”. Ten tekst to spowiedź sceptycznej wobec religijnych dogmatów prostej, polskiej, zawistnej i zazdrosnej baby, która rozmawia ze Świętą Panienką z obrazu, który przyjmuje w swym domu na prośbę męża – pijaka. Obie bohaterki stwarzają jakby mit samych siebie w tych dwóch opowiadaniach. To osobowości silne i przekonujące, choć przecież tak różniące się od siebie. Siłą i determinacją wykaże się także żona Melona, bohatera ostatniego tekstu. Jak szaleńczo może skończyć się pomysł czterdziestolatka, który spontanicznie wybiera numer telefonu dziwki wyszukanej w internecie? Czym zaskoczyć może żona zazdrośnika? I czy żona to tylko rola do odegrania? Tytułowe opowiadanie przedstawia dowcipny zestaw żon – znudzonej, zaniedbanej, zdradzonej, wiernej i posłusznej. Te dwa ostatnie określenia na pewno dotyczą małżonki pewnego artysty, który nie dba o pieniądze i dobra materialne, co powoduje, iż jego połowica wykonuje ośmieszający ją samą telefon do własnego brata w opowiadaniu „Bądźcie posłuszne”.

Druga istotna kwestia to strach. U Wangina ma wielkie oczy i różne oblicza. Najwyraźniej przedstawiony został w opowiadaniu „Śmieszna Góra”, którego bohater – przerażony czekającą go operacją starszy mężczyzna – ulega panicznemu strachowi o życie i o to, czy mewy nadal będą po jego powrocie do domu łapać pokarm w locie. Mężczyzna z tekstu „Akwizytor” boi się zapomnienia i pustki, boi się także starości i tego, że kiedyś może stać się taki jak ci, do których strzela z wiatrówki. Obawy dręczą także Rysia z opowiadania tytułowego, który marzy o żonie – zazdrośnicy, a internetową znajomość traktuje jako antidotum na nudę codziennego pożycia małżeńskiego.

Sprawa trzecia, także istotna – problemy z tożsamością, ze zrozumieniem, kim jest się naprawdę. Bohaterowie próbują wyjść z narzuconych im przez społeczeństwo form. Czasami są to tylko próby. Tak jak w „Popołudniu Pesela”, gdzie bohater zadaje pytanie o to, czy rzucić wyzwanie codzienności i rano pozostać w łóżku. Niekiedy ludzie z „Przewrotki” spoglądają na swoje życie z innej perspektywy, ale prawda jest taka, że nie do końca potrafią pojąć, dlaczego są tacy, jacy są i jaki jest powód, dla którego nic się nie zmienia.

Ważne jest, że mimo wielu niepowodzeń, licznych kłód pod nogami i zadziwiającej ilości nieprzychylnych zbiegów okoliczności, bohaterowie portretowani przez Jacka Wangina nie poddają się – życiu ani mrocznym myślom. „Przewrotka” jest naturalnie o wszystkim tym, co mroczne i niewygodne, ale opowiada o tych sprawach w dość ciepłej tonacji. Wangin ujawnia swoją empatię dla tego, co proste i codzienne. Dlatego „Przewrotka” warta jest poznania. To prosta proza o prostych sprawach, jakie często spędzają nam sen z powiek.

Wydawnictwo Jirafa Roja, 2012

3 komentarze:

She pisze...

Zawsze, kiedy wydaje mi się, że posiadam nienajgorsze pojęcie o aktualnych literackich objawieniach - Ty potrafisz przywołać nazwiska i historie, które przewracają mój świat do góry nogami.
Monidło, Spektrum, a teraz Przewrotka... nie sposób nie pragnąć tych pozycji, ani ominąć bez większej nostalgii. A może to kwestia wieku?
W każdym razie zima na wyspach w tym roku jest bardzo wietrzna. Oby wiatrem zmian.

Jarosław Czechowicz pisze...

She, cieszę się, że poszerzam Twe horyzonty! Sam nie ogarniam wszystkiego, bo to niemożliwe :)

Anonimowy pisze...

Jacek Wangin to człowiek z niewątpliwym talentem pisarskim. Przy lekturze zwróciłem uwagę - podobnie jak Ty - na rozładowanie tej wszechobecnej czerni humorem, a nawet pewnego rodzaju ciepłem. To kawał dobrej literatury. Pozdrawiam.