2013-01-26

"Kim są Polacy"

Bardzo często zmęczony jestem narracjami skupionymi wokół istoty polskości. Piszą je albo malkontenci albo ludzie, którym bardzo zależy na tym, by czuć się dumnymi z tego, że są Polakami, lecz po prostu nie mają ku temu okazji. Bo co to znaczy obecnie być Polakiem? Obywatelem kraju, który w pociągu wstydzi się, gdy francuski pasażer drży, że całe to metalowe pudło się rozsypie? Kraju, który rozpoznają Niemcy, budząc się w nocy podczas podróży samochodem i wiedząc, że o mało nie urwana głowa na wybojach świadczy, iż właśnie wjechali do Polski? Kraju, którego niepisana władza to kościół katolicki? Gdzie powtarza się jak mantrę za romantykami, iż istnienie to cierpienie, roniąc latami łzy po katastrofie smoleńskiej? A może kraju, którego częściowo już nie ma, bo wiele światłych umysłów wyemigrowało i nie jest to bynajmniej Wielka Emigracja oraz nie mam na myśli pełnej obsady irlandzkich i angielskich zmywaków?

Polsce, polskości i Polakom przyglądają się naukowcy, historycy, myśliciele i Adam Michnik, z którym wywiad otwiera tę książkę – rzekę smutku. Dlaczego smutku? Diagnozy nie są radosne. Przemysław Czapliński, Janusz Tazbir, Adam Zagajewski, Joanna Tokarska – Bakir, bp Grzegorz Ryś i Agata Bielik – Robson wskazują, jak bardzo zmienił się model polskości na przestrzeni dwudziestu trzech lat od momentu transformacji ustrojowej. Niektóre ich sądy wydają się truizmami, inne bolącymi i prawdziwymi wnioskami; kilkoro sugeruje koncepcje zmian, bo to, co polskie i źle się z Polakami kojarzy, można zmienić. Jak? Przede wszystkim najpierw zrozumieć problemy i poddać je analizie we własnym sumieniu.

Agata Bielik – Robson formułuje tezę, iż nie budujemy naszej tożsamości w konfrontacji ze światem zewnętrznym, a opieramy ją jedynie na wyobrażeniach o sobie popartych stereotypami. Nie sięgamy do polskiej historii i tradycji. Biskup Ryś pisze o tym, iż Polacy niezdolni są do życia w przyszłości, bo jej tak naprawdę nie mają, nie wiedząc, kim byli wcześniej. A nie są tylko potomkami buńczucznych Sarmatów i narodem krzywdzonym przez inne. Adam Michnik stwierdza, iż nie diagnozujemy przeszłości. Ma pewnie na myśli i rewolucyjne zwroty solidarnościowe, ale także i to, co działo się wcześniej i co nie ma związku z ciemiężeniem, odbieraniem czego się da i tego samego narzucaniem przez inne nacje. Janusz Tazbir ciekawie analizuje proces kształtowania się polskości w okresie II RP i wcześniej. Coś się po drodze wydarzyło, że przestało nam zależeć na zrozumieniu, kim jesteśmy. Bo chcemy być tylko wiecznie ukrzyżowanymi Chrystusami, cierpiącymi za innych, chcemy być wiecznym przedmurzem chrześcijaństwa w kraju, gdzie coraz częściej do głosu dochodzą ateiści; chcemy zwyczajnie kultywować łzawą martyrologię, bo wydaje się, że tylko ona może być prawdziwą wartością.

Przemysław Czapliński zauważa, że polska społeczność jest sfingowana, bo sama siebie wymyśla. Chce być bastionem, ale za bardzo nie wie, czego. Taka izolująca się na własne życzenie i zamykająca na świat Polska jest – zdaniem Michnika – Polską zablokowaną. Moim zdaniem Polską nieszczęśliwą. Polaka – kosmopolity w zasadzie nie ma. Tazbir pisze, iż zasymilować się za granicą to jak poddać aktowi apostazji. Boją się Polacy być we wspólnocie, bo boją się utraty rzekomej wyjątkowości. Tymczasem wyjątkowi wcale nie są. Traumatyczne doświadczenia historyczne, ból i niesprawiedliwość – podobnie przeżywały to inne kraje, głównie Europy środka. Michnik mówi o tym, że Polska za granicą zaczyna być szanowana. Polacy swego kraju się często wstydzą – i mają rację – uciekając w górnolotne i patetyczne frazesy łączące chwilę obecną z tym, co było w przeszłości i stanowi symbol wielkości. Polska nie jest wielkim krajem, ale też żadnym małym. Bycie Polakiem może być wspaniałe i pewnie takie jest. Trzeba tylko brać przykład choćby z Czechów i po prostu umieć się uśmiechać – do siebie na ulicy i do swojego odbicia w lustrze.

Polak nie ufa innym. Jakże więc może ufać sobie? Kto i kiedy zaszczepił mu przekonanie, że w badaniach ankietowych warto powiedzieć, iż jest się szczęśliwym, a w domowym zaciszu i przy piwie ze znajomymi narzekać na co się da i jak się da? Smutne to, lecz prawdziwe. Zmiana możliwa jest tylko dzięki świadomości. Autorzy publikacji są Polakami. Przeżywają swoją polskość świadomie. I radzą, w jaki sposób to robić.

Osobiście najbardziej zainteresowały mnie eseje Adama Zagajewskiego i Przemysława Czaplińskiego. Zagajewski odkrywa prawdę o polskości w zapiskach Jastruna, Gombrowicza, Miłosza i Mycielskiego.  Kpi z omfalizmu – niemożności spojrzenia dalej niż poza własny pępek. Snuje rozważania o apatycznym mesjanizmie, który mimo wszystko wciąż ma się dobrze. I niepokojąco zwraca uwagę na antysemityzm, o którym dość obszernie i wieloaspektowo pisze Joanna Tokarska – Bakir. Bo antysemityzm to jeden z większych problemów, w wyniku którego trudno powiedzieć, że polskość brzmi dumnie. Czym jest polskość odkrywana w literaturze? O tym zajmująco pisze jej znawca, Przemysław Czapliński. Literatura może być sposobem szukania polskiej tożsamości. Badacz ukazuje na przykład metody odkrywania polskości w twórczości Rymkiewicza. Pisze o lekturach, które dają do myślenia, nie nużą. Czyli o zupełnie innych niż te, które miałem na myśli, pisząc pierwsze słowa tego omówienia.

Polakiem być jest trudno. Ale Polak to brzmi dumnie. Świadomy Polak. I o takiej świadomości albo możliwościach dojrzewania do niej jest książka „Kim są Polacy”. Możemy być wspaniałym, radosnym, otwartym na innych narodem. Ale musimy nad tym jeszcze bardzo popracować.

Wydawnictwo Agora, 2013

7 komentarzy:

Marlow pisze...

"Naukowcy, historycy, myśliciele i Adam Michnik" co za rozróżnienie :-)

Anonimowy pisze...

a to jest bardzo ciekawy temat! Ale publicystyka pod tytułem "o polskości" zdaje się generować dodatkową, trzecią rzeczywistość. Dla mnie osobiście sporym szokiem było, kiedy zacząłem poznawać bliżej Europę Zachodnią, kiedy z kontrahentami z Danii, Belgii, Anglii, Francji i Niemiec zaczęliśmy gadać o czymś innym niż zamówieniach i przepływach. Co się okazało? Że niezauważenie wyprzedziliśmy mityczny Zachód. Powaga: jesteśmy od nich już lepsi. Bardziej pracowici, bardziej skłonni do eksperymentów, do uczenia się, do rozwoju. Tracimy ilekroć oceniamy się wedle własnych oczekiwań. Być może w sensie obiektywnym nie doszliśmy daleko, być może to świat się cofnął, ale i tak - nie jest źle.

Oczywiście: czemu nie może być lepiej? Publicystyka tego typu akurat niczemu nie służy, ale czyta się ją przyjemnie. Pewnie rzucę okiem w sposobnej chwili...

Domi pisze...

Bardzo ciekawie Pan pisze. Myślę, że ten tekst powinna przeczytać nie jedna młoda osoba, aby docenić to, co zostawili po sobie nasi przodkowie.

Jarosław Czechowicz pisze...

Marlow, no rzeczywiście zabawnie wyszło :-)

Onibe, nam się może bardziej chcieć, bo - wbrew pozorom - Polacy naprawdę się starają, w wielu dziedzinach życia. Na takich lubię patrzeć, takimi się otaczać.

Domi, bardzo dziękuję. Młodym historia kojarzy się z archaizmami i nudą. Niestety też z łzawym romantyzmem i mesjanizmem, który podkręcany jest nadal przez wielu. Mamy trudną, bolesną, krwawą historię. Ale nie cierpimy za miliony. Doświadczenia minione powinny kształtować nowe doświadczenia. Takie, dzięki którym żyje się tym, co jest, a nie tym, co było.

czara pisze...

Książka wydaje mi się warta przeczytania. Zastanawiam się jedynie, co Pan miał na myśli pisząc: "Polakiem być jest trudno. Ale Polak to brzmi dumnie." W omówieniu książki, która, jeśli dobrze wnioskuję, ucieka od stereotypów i powierzchownych analiz, wstawienie takiego truizmu trochę mnie dziwi..

Anonimowy pisze...

Pana opinie brzmią jak wyrocznie.
Aż klęknęłam przed komputerem!
Musisz tę swoją cechę dopisać do listy wad Polaków i Polski!!Jak widac - dzielisz ją z nami szraczkami - o Panie:)

Unknown pisze...

Polacy sa uzależnieni od cierpienia.Jakby go nie było to by z pewnoscia je wymyslili.Juz taki przeklęty los ze wszędzie wietrzymy spiski.Obrazamy inny ch ktorzy maja inne zdanie,ale nade wsystko lubimy rozpiepfzac wszystko co 2t lat.To dziw ze jeszcze istniejemy jako panstwo.