2014-08-08

"Co mówią umarli" Rafael Estrada

Wydawca: MUZA

Data wydania: 11 czerwca 2014

Liczba stron: 336

Tłumacz: Jan Wąsiński

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det: 34,99 zł

Tytuł recenzji: Zbrukana niewinność

Hiszpanie chyba mocno zazdroszczą Skandynawom tworzonych taśmowo kryminałów i sami nie chcą być gorsi. Są gorsi, niestety. Jakiś czas temu czytałem powieść Dolores Redondo. Wyszła autorce niezła obyczajówka, bo "Niewidzialny strażnik" kryminałem szczególnym nie jest. Tak jak Redondo zapowiada swą książką cykl powieści, tak też Rafael Estrada kusi nas rzeczą o pretensjonalnym tytule "Co mówią umarli", zapowiadając (a jakże!) kolejne przygody młodego policjanta z Murcji, pieszczotliwie i nieco złośliwie nazywanego przez osoby z otoczenia Juanitem. Juan Proaza, bo tak brzmi jego imię i nazwisko, zostanie oddelegowany do rozwiązania pozornie prostej sprawy, która pomoże mu zdobyć doświadczenie, a tym doświadczonym uniknąć nudy i rutyny, jakiej mają już dość. Okazuje się, że sprawa odnalezionych na plaży w Lo Págan zwłok trzynastolatki, będzie dopiero początkiem grubszej afery pedofilskiej obudowanej u Estrady odniesieniami do Nabokova, Carrolla i Perraulta.

"Co mówią umarli" opowiada o krzywdzie czynionej dzieciom i o fascynacji nimi tych, co nie godzą się ze starością. Specyficzna angelologia, kółko wzajemnej adoracji emerytowanych snobów, błyskotliwy patolog i brawurowo poprowadzony monolog ekscentrycznego szaleńca w zakończeniu. To wszystko wraz z biografią niepozornego, powolnego i często rozproszonego policyjnego żółtodzioba ma nam dawać rzecz godną uwagi. Czy jednak warto się nad nią pochylić?

Plaża Vilananitos. Gromadzące się na niebie mewy. Atmosfera grozy i odkrycie ciała Susany Montón, którą ktoś pozbawił głowy. Nieopodal śpiący chłopak wysmarowany krwią zmarłej. Idealny zabójca. Makabra, którą trzeba zatuszować, bo kurort nad laguną właśnie zaczyna sezon turystyczny. Nie będzie jednak tak łatwo. A właściwie zbyt łatwo możemy przewidzieć kolejne odsłony sensacyjnej fabuły, bo chociaż dokładnie nie rozumiemy jeszcze motywów zbrodni, łączymy w całość wiele tropów dużo wcześniej niż poczciwy Proaza, którego działania zdeterminuje to, co podpowiedzą starsi koledzy albo błyskotliwy lekarz pastwiący się w prosektorium nad dostatecznie już upodlonym ciałem młodziutkiej Susany.

Juan dociera do ekscentrycznego Klubu Lolity. Dwudziestu czterech jego członków z miejsca staje się podejrzanymi, bo kiedy zarzuty wobec obecnego nieopodal zwłok Pabla przestają mieć rację bytu, chłopak przypomina sobie spotkanie z pewnym podstarzałym zwolennikiem win, który miał w klapie znaczek wspomnianego wyżej klubu. Emerytowani ekscentrycy to nie tylko wielbiciele prozy Nabokova oraz dwóch jej ekranizacji. Każdy z nich skrywa w sobie jakieś tajemnice, a niektórzy żyją w rzeczywistości, którą zbudowali sobie na bazie szalonych teorii po to tylko, by odciąć się od świata uważającego ich z racji wieku za zbędnych. Proaza spotyka się z niezwykle serdecznym przyjęciem przewodniczącego. Młody inspektor w towarzystwie żyjących we własnym spektrum doznań starszych panów budzi sporą sensację i zaciekawienie. To dla nich fascynujące, że mają wśród siebie mordercę. A może jest ich nawet kilku, bo zabicie Susany było efektownie przerażającą robotą kilku szaleńców.

Rzecz ma generalnie zwrócić uwagę na to, że kilka tysięcy hiszpańskich nieletnich znika co roku, budząc grozę społeczeństwa niepogodzonego z tym, iż współczesne dzieci narażone są na niebezpieczeństwa. Estrada snuje alternatywne losy kilkorga z nich. Znikają kolejne dziewczynki. Wyraźnie widać, jaki cel przyświeca porywaczom. Autor buduje do tego filozofię szaleńców, odtwarza fragmenty spektakularnych rytuałów, po swojemu interpretuje powieść, jakiej nie czytał główny bohater, tendencyjnie coraz silniej każąc nam nienawidzić oprawców nastolatek. I tutaj całe to pisanie formalnie leży - nie będziemy zastanawiać się nad pobudkami pedofilów; jakie by nie były, są obrzydliwe i w oczywisty sposób piętnowane. Nie będzie zatem zadawania pytań o to, dlaczego zabójca bądź zabójcy dopuszczają się swych czynów. Nie będzie ani elementu grozy, ani też psychologicznej dwuznaczności. Będzie tylko potępienie, za którym nie ma już czytelniczej ciekawości o to, dlaczego w gruncie rzeczy dochodzi do uprowadzeń i morderstw dziewczynek.

Pedofilia to temat niewątpliwie chwytliwy pod każdą szerokością geograficzną - w tym znaczeniu książka Estrady będzie się sprzedawać i będzie czytana. Obok stronniczych diagnoz oraz nakreślenia środowiska krzywdzonych dzieci Rafael Estrada umieszcza zagubionego - w swojej przeszłości i ze stygmatem rodzinnym - młodego policjanta na tropie ludzi, których charakterystyka jest jednoznacznie czytelna, o czym wspomniałem już powyżej. Bolesny jest też język. Banalna fraza widoczna od początku do końca próbuje kontrastować z quasi-inteligenckimi wywodami o istocie dziecięcego powabu i niewinności. Być może przez fakt, iż Estrada umieszcza teoretycznego sprawcę w kręgu ludzi obrzydliwych, nic nie jest w tej powieści zaskakujące i nic nie wybija się poza stereotypowe opinie oraz sądy na temat zaburzenia tak silnie elektryzującego właściwie wszystkich z nas.

"Co mówią umarli" jest po prostu słabym kryminałem. Dla równowagi Estrada dodaje Proazie krewkiego partnera, który zmieni nieco punkt widzenia na zagadkę porwań i zabójstw dziewczynek. Wszystko jednak dość mocno nurza się w banale, a element zaskoczenia jest tej prozie obcy. Chciałoby się odczytać Estradę jako pisarza obrazującego na swój sposób moment zetknięcia się dziecięcej niewinności z okrucieństwem świata. Byłaby to powieść z tezą. Mamy rzecz bardzo upraszczającą rzeczywistość, w której kryją się ludzkie lęki przed śmiercią i niezdrowa fascynacja ciałami dorastających dziewczynek. Wiemy doskonale, co jest okropne i potępienia godne oraz wiemy, jakimi pobudkami kierują się ci, co walczą z okropieństwem. Czy Rafael Estrada stawia jakieś ważne pytanie? Czy proponuje nam w jakikolwiek sposób uciekającą od schematów powieść kryminalną? Niestety nie. Zaskakujące, że Hiszpanie mający na kącie wiele świetnych filmowych thrillerów, piszą tak słabe książki z dreszczykiem. A może oglądałem to, co ciekawe, a czytałem rzeczy po prostu kiepskie. Bywa.

Brak komentarzy: