Wydawca: Wielka
Litera
Data wydania: 5 lutego 2015
Liczba stron: 286
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Silna, niezależna, pokonana
Parę lat temu Jacek Melchior
mocno mnie znużył narracją o prowokacyjnym tytule "XXL". Jego nowa
książka gwarantuje napięcie, wzruszenia i całe pokłady ukrytych treści, bo to
traktująca o życiu niepokornej kobiety opowieść, w której kryją się: historia
emigracji (najpierw wewnętrznej, potem tej rzeczywistej) oraz pytania o
polskość, możliwości wymknięcia się życiowym uwarunkowaniom, a także o silną
relację matki i syna, w jakiej tkwią bolesne ślady życiowych zależności. "Regina zamyka drzwi" to historia
ustawicznej walki o siebie. Opisuje heroizm i upadek. Siłę oraz porażającą
bezsilność. Zadaje pytanie o to, czy to aby wszystko, co można zdobyć i wyrwać
życiu, kiedy w wieku siedemdziesięciu siedmiu lat jest się karmionym kawiorem i
skazanym na wspomnienia, bo czas teraźniejszy z jego ułomnością nie jest do
przyjęcia.
Regina cierpi. Wycięto jej
żołądek, zabrano niezależność, tym razem jest zmuszona boleśnie uczestniczyć w
życiu i nie wypierać się go, bo przyparło ją bezradnością i taką formą ułomności,
z jaką Regina nigdy nie musiała się mierzyć. Mierzyła się za to z losem i wciąż
na nowo zaczynała. Życie nabrało blasku dopiero po pięćdziesiątce, ale przedtem
trzeba się było pożegnać ze stygmatem rodzinnego Hajborka, z mężem biegającym w
kalesonach po domu, z Polską szarą i ograniczającą oraz z trudami początku
emigracyjnego życia, gdzie pracowała ciężko i zdobyła prawie wszystko. Wszystko
poza wiecznością. Dzisiaj cierpi nie tylko dlatego, że jest fizycznie słaba.
Oczekując na przyjazd syna, odbiera telefony od rozhisteryzowanych sióstr,
które wciąż powtarzają jej imię tak, jakby tożsamość Reginy była obecnie czymś
poddanym w wątpliwość. Ona sama nigdy
nie odpuszczała. Żegnała się bez żalu z tym, co niewygodne i uwierające. Z
chorobą pożegnać się nie sposób. Czas na spotkanie z synem, który zmuszony
będzie po raz pierwszy sam podejmować decyzję za siebie i matkę, sam zmierzy
się ze wstydem własnym i osamotnieniem Reginy, której nie pomogą teraz
paznokcie umalowane na czerwono, szykowna ruda fryzura czy sześć rąk do pracy,
bo zwinność i siła to już wyznaczniki tego, co było.
Regina ugrzęzła pośród
trójek. Triada życia. Wcześniej trzy wsie. Potem trzy życiorysy, trzy nazwiska.
Trzy siostry, od których stroni, i które boleśnie przypominają jej o prozie
życia. Trzy rodzaje alkoholów, którymi raczy się na przemian, usiłując zapomnieć
o upokorzeniu choroby. W końcu trzy dni z synem, dla których starała się
jeszcze trzymać gardę, ale przyszły z nimi tylko problemy, przedefiniowanie
pewnych pojęć i pogodzenie z losem, przynajmniej częściowe. Bo trzeba przyjąć
to, z czym godzić się nie sposób. "Podtrzymanie,
pozostanie, pokaranie". Jacek Melchior zbudował narrację w pewien
sposób prowokującą, gdyż tytułowa postać nie jest jednoznaczna i kiedy czuje
się złość na jej starcze oczekiwania i zachowania, nie można nie myśleć o sile
prowadzącej ją przez długie życie, z którego nigdy nie musiała się tłumaczyć.
Dramat utraty niezależności
rysuje się bardzo wyraźnie, ale nie tylko o tym jest ta powieść. Stale silna,
wiecznie młoda, wciąż przepełniona energią i konsekwencją w działaniu kobieta
staje się nagle stara i ułomna. Żadnej ułomności nie pozwoliła zwyciężyć.
Przeżyła tyle, że z jej biografii można by było dać sporo tak szarym i
przyziemnym istotom jak jej siostry, które postanowiły się nie wychylać. A
Regina wraz ze swoją ciotką zawsze były czarnymi owcami w rodzinie, zawsze
widziały więcej i rozumiały tyle, by nie zgadzać się na życie w takiej postaci,
jaką oferowała Polska - kraj pożegnany i kraj do zapomnienia. Tyle że o pewnych
sprawach zapomnieć się nie da.
Kim jest Regina na emigracji?
Dobrą czy złą Polką? Porzuciła system czy rojenia innych, by do tego systemu ją
dopasować? To dobrze, że matka jedynaka pozostawia go w Polsce, sama będąc
hojną rodzicielką z Wiednia, w którym zdobywa coraz więcej i wreszcie czuje, że
oddycha pełną piersią? Polskość Reginy
jest jak jej tożsamość - ma rysy, bolesne i niezaleczone rany, jest wciąż
kipiąca złością i niezgodą na brak poszanowania wolności, stale udręczona
wszystkim, co się straciło, oraz niewiarygodnie silna przekonaniem o słuszności
decyzji pozostania poza własnym krajem. Ale Regina to także matka. Melchior
rozgrywa przed nami trzyaktowy dramat spotkania ludzi, którzy muszą
diametralnie zmienić łączące ich zależności. Regina umiera, Paweł toczy przy
niej swe wewnętrzne walki. Dała mu wszystko, co mogła dać. On sam nie jest w
stanie zdobyć się na wiele. Nie jest tego nauczony, bo wciąż przytłacza go
autorytet witalnej matki, która przewraca się, potyka, mówi z trudnością i
prosi o pomoc częściej niż przez całe swoje życie. Relacje dwojga intensyfikują
się. Nabierają innej wartości. To dramat ze stopniowanym napięciem; obojgu
trudno ze sobą, ale są jednocześnie od siebie zależni. Pojawia się pytanie o
to, czy w tej powieści nie kryje się jeszcze kilka niewyjaśnionych tajemnic. Bo
życie Reginy wręcz prześwietlamy, a jej relacje z synem na przestrzeni lat
zdają się skryte w mroku przeszłości. Wiemy to, co mamy wiedzieć. To, co
niedopowiedziane, skryje się boleśnie gdzieś między tymi trzema dniami, w
których Paweł będzie zmuszony do opieki nad kobietą samowystarczalną i
przepełnioną gniewem na swą ułomność.
To odważna i bezkompromisowa opowieść o tym, w
jaki sposób naprawdę bierze się życie w swoje ręce, oraz o tym, że jest możliwe
objęcie tego życia, zaszachowanie go, wyznaczenie własnych celów i realizowanie
ich bez względu na trudności. To też historia kobiecej niezależności wciąż
konfrontowanej ze złymi ludźmi, złymi miejscami i złymi okolicznościami. Historia walki do
końca. Przedstawiająca anatomię tej walki. Jacek Melchior napisał książkę o
nagłych utratach i o ciągłym zdobywaniu czegoś nowego. O nienasyceniu życiem i
o bolesnej chwili konfrontacji z własną słabością. To historia trudnych relacji,
zauroczeń, fascynacji oraz gniewu. Jest o wstydzie, jest o słabościach. Jest
też o wybaczaniu i porozumieniu. Rzecz warta uwagi ze względu na wszystkie
możliwe interpretacje rodzące się wprost z tekstu i kryjące gdzieś między
kolejnymi zdaniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz