2016-08-09

"Syn ogrodnika" János Háy

Wydawca: Wielka Litera

Data wydania: 11 maja 2016

Liczba stron: 260

Tłumacz: M. Biniecka, J. Jarmołowicz, M. Jęcz, W. Kasprzak, M. Roguska, K. Szymanowska-Szymańska, K. Ślęzak

Oprawa: miękka

Cena det.: 29,90 zł

Tytuł recenzji: Gdzie mieszka wolność?

János Háy napisał piękną książkę o pasji życia, o nowych dla człowieka uczuciach, o pewnej zaklętej przestrzeni i pragnieniu wydobycia się z niej – wprost w ramiona wielkiego świata, tego największego, określonego przestrzenią wolności i muzyką rock’n’rollową. To także powieść inicjacyjna o szukaniu życiowych alternatyw, nazywaniu pojęć, odczuć i ludzi oraz świetne ujęcie drogi w męskość prowadzącej w jedną stronę, bez możliwości powrotu. Syn ogrodnika” to jedna z tych absolutnie pozytywnych książek, które są w stanie zawsze podnieść na duchu i pokazać piękno świata. Tu z perspektywy węgierskiego chłopaka, który przenosi się z prowincji do Budapesztu, poznaje nowe otoczenie, chłonie miasto, próbuje się z nim zintegrować, a ostatecznie marzy o podróży do Stanów Zjednoczonych, gdzie gra jego ulubiona muzyka i gdzie tak naprawdę – w jego mniemaniu – mieszka prawdziwa wolność. Háy czyni swego młodego bohatera świetnym gawędziarzem, ale przede wszystkim ukazuje nam moment mentalnego przejścia z dzieciństwa, nieskażonego doświadczeniami innymi niż policzek za drobne przewinienie albo podkładanie czosnku nielubianej nauczycielce, do wielkiego świata – egzemplifikowanego przez Budapeszt, ale nie będzie tutaj chodzić o wielkość w sensie przestrzeni. Węgierski prozaik akcentuje momenty prób i nieoczywistych dla chłopca doświadczeń. Pokazuje, kiedy staje się mężczyzną, na jakich warunkach i jakie to niesie dla niego konsekwencje. Wszystko w słodko-gorzkiej tonacji i z ponurym obrazem komunistycznych Węgier ubarwionym jednak w wyobraźni bohatera.

Tam, skąd pochodzi, wszyscy tkwią w jednym miejscu. To taki bezruch bez perspektyw, ale także najnormalniejsza w świecie perspektywa oglądu świata. Ważne jest to, co na podwórku, w bliskim otoczeniu. Wakacje zawsze spędza się tam, gdzie się jest. Z prowincji się nie wyrasta, prowincję się w sobie nosi. To tam rosną krzewy owoców jagodowych, których zbieraniem zajmuje się ojciec chłopca. Jego filozofia życiowa jest prosta – należy zrywać jak najwięcej owoców, a wówczas świat stanie się mało skomplikowany. Skomplikowana jest jednak dla ojca konstrukcja psychiczna młodszego syna. Nie chce on iść w jego ślady, nie spełnia ojcowskich oczekiwań, staje się wiejskim odmieńcem i człowiekiem, nad którym nie można zapanować nakazami czy uderzeniami w twarz. Jednak dla syna ojciec również jest kimś oryginalnym. Autorytet zbudował na byciu innym, specyficznym, jedynym w swoim rodzaju z punktu widzenia syna. Tymczasem ich relacje poddane zostają próbie. Bohater przenosi się do stolicy, żeby uczyć się w średniej szkole. Ojca Budapeszt szokuje i zastanawia. Metro, ruchome schody, tapety na ścianach mieszkań. W dodatku kobietom wolno swobodnie palić. Za dużo i zbyt kontrastowo. Woli być tam, skąd pochodzi. A bohater Jánosa Háya chce właśnie uciekać od stagnacji. Nie tylko w świat dźwięków ukochanej muzyki i instrumentu. Także tam, gdzie można zmienić perspektywę, przyjrzeć się światu zbędności, odkryć nową przestrzeń dla siebie i zasmakować innego życia.

Pojawia się wyobcowanie, kiedy młody bohater musi liczyć już tylko na siebie. Oswajanie miasta nie jest łatwe. Ono się wdziera do świadomości na własnych zasadach, trudno jest to kontrolować. Ale czy przypadkiem Budapeszt nie jest synonimem tej wielości doznań życia, od których można uciec na prowincję, ale które wcześniej czy później upomną się o siebie? János Háy barwnie opisuje rozczarowania, zaskoczenia, momenty wzniosłe i w trywialny sposób niepowtarzalne. Węgry to jednak „kraj do dupy”, w którym nie ma wolnej miłości, nie ma szalonej miłości do rock’n’rolla i nie ma jeszcze czegoś. To bohater musi znaleźć sam. Jaka będzie jego konfrontacja z tym naprawdę wielkim światem, kiedy uda mu się przekroczyć węgierską granicę? Co będzie w stanie za nią zostawić i jaki emocjonalny bagaż zabierze w podróż?

„Syn ogrodnika” to opowieść o ludzkim pragnieniu budowania wokół siebie ładu wedle ściśle określonych, wewnętrznych praw. Miłość do muzyki wyróżnia wiejskiego chłopca, potem ukształtowanego przez takie a nie inne doświadczenia mężczyznę. Jest czymś stałym i niepodważalnym, punktem odniesienia dla myśli i działań. Jest także swojego rodzaju przekleństwem. János Háy portretuje dzieciaka zakochanego w tych przejawach wolności, dla których nie ma miejsca w komunistycznych Węgrzech. Potem dojrzałego człowieka, dla którego świat otwiera się nazbyt gwałtownie. To także opowieść o możliwościach, jakie stwarza życie, i o naszej bezradności względem nich. Co robimy z danymi nam szansami? Jak wykorzystujemy niepowtarzalne spotkania z innymi ludźmi? Na jakim etapie życia uczymy się siebie najpilniej i kiedy jesteśmy pewni, co sobą reprezentujemy? „Syn ogrodnika” to książka o trudnym, ale pięknym odkrywaniu świata. O wyzwalaniu się z piętna swego pochodzenia, ale także o tym, że zawsze jesteśmy tymi, którzy do czegoś przynależą. Háy pokazuje także paralelę między trudami oswajania angielszczyzny – niezbędnej do tego, by śpiewać ukochane piosenki – i kolejnych zakrętów losu niosących w sobie niepewność, często obawy, rzadziej poczucie odnalezienia się w czymś nowym.

To bardzo plastyczna proza. Widać przestrzeń, z której wydobywa się bohater, ale także miejsca oswajane przez niego. Zostają w pamięci sytuacje oraz dialogi, które János Háy kreśli z czułością i dużą wrażliwością na piękno – otoczenia, ojczystego języka. To książka, która zaczyna się od prostych marzeń o dżinsach, a kończy na zdobywaniu świadomości tego, co jest marzeniem, a co po prostu trudnym do osiągnięcia elementem rzeczywistości. Syn ogrodnika” – powieść nieco gorzka w swej wymowie – to literacki ukłon dla każdego przejawu młodości, dla ludzkiej niefrasobliwości i dla tych wszystkich cech z dzieciństwa, których musimy się pozbywać, by przyswajać nowy, tak zwany dojrzały świat. Háy pięknie opowiada o dziecięcych tęsknotach i męskiej melancholii. Pozostawia nas z otwartym zakończeniem. Życiowa droga jego bohatera dopiero się zaczyna. Frapujące i inspirujące!

Brak komentarzy: