2018-11-06

„Wściekłe” Ewa Podsiadły-Natorska


Wydawca: Editio

Data wydania: 13 listopada 2018

Liczba stron: 344

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Bój o wolność

To wściekle dobra książka! Bardzo solidnie przemyślana i niezwykle spójna. Pokazująca, w jaki sposób odbywa się w kraju marazmu niekonwencjonalna walka o wolność. Taka w dużej mierze definiowana przez płeć, ale nie tylko. Ewa Podsiadły-Natorska odważyła się opisać, do czego może doprowadzić konsekwentne, lecz niejednoznaczne w swej wymowie odbieranie wolności osobistej. We „Wściekłych” chodzi naturalnie o kobiety, ale mam wrażenie, że to książka nie tylko o nich. Ta sugestywna futureska usiłuje obnażyć służące manipulacji obywatelami mechanizmy, dzięki którym państwo osiąga swoje cele, niszcząc nie tylko tkankę społeczną i relacje między ludźmi, ale również rujnując budżet. To wszystko jest takie bliskie. Tak absurdalne, a jednak tak doskonale oswojone. Wściekać się można nie tylko z powodu literackiej fantazji, ale przede wszystkim także dlatego, że konkretne okoliczności zmusiły Podsiadły-Natorską do napisania właśnie takiej książki. Opowiadającej o buncie, konsekwencji w działaniu i kobiecej solidarności. Wychodzącej w swej krytyce ostracyzmu społecznego oraz zachowawczości daleko poza płeć. „Wściekłe” to powieść wyrazista, ale i dowód gorzkiego rozczarowania rzeczywistością. Ta doświadczana przez bohaterki boli jeszcze bardziej. Marginalizuje je, zmusza do przyjęcia ustalonych ról. Uprzedmiotawia w bardzo opresyjny sposób.

Całkiem niedawno ukazała się „Siła” Naomi Alderman – powieść o globalnym buncie kobiet zdecydowanych odrzucić role i oczekiwania społeczne. Wyszła z tego dość komiksowa opowieść, która mimo wszystko mnie rozczarowała. „Wściekłe” to poniekąd rewers Alderman. Nie tylko dlatego, że powieść osadzona jest w lokalnej problematyce. To także bardzo żywa proza scen pełnych ekspresji i dynamizmu. Zaletą tego, co stworzyła Podsiadły-Natorska, jest wspomniana już spójność. Autorka obrazuje skomplikowaną sytuację kobiet, koncentrując się wokół biografii jednej, wyjątkowo buntowniczej bohaterki. Także dokonuje przerysowań jak Alderman, ale umie je utrzymać we właściwych proporcjach. Źli lub wzbudzający negatywne odczucia bohaterowie będą mieli coś na swoją obronę. Autorka stawia na szerokie konteksty i mimo czytelnych tez swojej powieści wprowadza dość niejednoznaczne elementy zmuszające do przyjrzenia się temu światu przedstawionemu z większą uwagą. I dużą empatią, bo odnieść można wrażenie, że Podsiadły-Natorska ma szacunek dla każdej bez wyjątku nakreślonej postaci.

Tymczasem na pierwszym planie jest Tamara. Ponad dwie dekady w buntowniczym biegu. Rozpoczął się wówczas, gdy jako dziesięciolatka uciekała przed ojcem w zakrwawionych tenisówkach. Potem wrósł już w nią, jej temperament, światopogląd, bezkompromisowość i wypracowaną życiową siłę. Tamara stoi na czele tajnej grupy kobiet, które nie zgadzają się z polską polityką prorodzinną stygmatyzującą ze względu na płeć, usiłującą zaplanować i opanować całe życie osobiste każdej kobiety w kraju. Obietnicami i prorządowymi programami, dzięki którym kobiety stają się gospodyniami domowymi, realizować się mają tylko jako wzorowe matki oraz żony. Tamara i jej koleżanki mają dosyć. Zwłaszcza że niebawem ma zostać przegłosowana ustawa nakazująca samotnie żyjącym kobietom rejestrację w celu dokładniejszej inwigilacji ich poczynań. Tamara mniej myśli, więcej działa. Nie próbuje zrozumieć, dlaczego coraz więcej kobiet dobrowolnie wypisuje się z systemu kariery, samostanowienia, usuwa w przestrzeń domowego zniewolenia. Ale autorka pomaga nam ujrzeć wszystko szerzej. W buntowniczej organizacji nie znajdą się tylko feministki czy singielki. Okazuje się, że świat zbudowany na fundamentach niebezpiecznej polityki rządowej doprowadza do maksymalnych uproszczeń, a wśród nich – do różnych form zniewolenia. Fantazja autorki sięga dalej. Portretuje nam kraj, w którym w nocy harcują faszystowskie bojówki mizoginistyczne, donosicielstwo kwitnie z racji zyskiwanych dzięki niemu profitów, a nad głowami latają kontrolujące rzeczywistość drony.

W tym wszystkim Tamara ze swoim buntem oraz złością. Zrodziły się ze skomplikowanej sytuacji rodzinnej bohaterki, gdy Tamara musiała patrzeć bezradnie na słabość matki rezygnującej z uzdolnień na rzecz miru rodzinnego narzucanego twardą ręką szowinistycznego ojca. Tamara chce być blisko z siostrą, skoro z ojcem nigdy blisko być nie mogła. Relacje siostrzane – zmienne, zaskakujące, portretujące specyficzną formę bliskości – są mocnym atutem tej fabuły. Powieści wydobywającej niezgodę i wściekłość z kameralnych dekoracji, by posłać je w świat, w którym jest już źle inaczej. A może tak samo, lecz w dużo szerszym znaczeniu.

Ewa Podsiadły-Natorska nie proponuje prostych rozwiązań ani nie decyduje się na uproszczenia. Znamy motywacje i działania Tamary, ale przyglądamy się im też oczyma bohaterów widzących determinację bohaterki w nieco innym świetle, niż postrzega ją Tamara. Nie ma też tak, że na kartach „Wściekłych” – powieści o sile kobiet chcących walczyć o wolność – pojawiają się sami mężczyźni wrogowie. Nie ma jednoznacznej opozycji płci, choć chwilami jest ona czytelna. Ale w działaniach bohaterek i przede wszystkim konsekwencjach tych działań autorka kryje wiele błyskotliwych i niełatwych chwilami do wychwycenia tez na temat tego, jak funkcjonujemy jako społeczeństwo bez względu na płeć, skoro z taką nierozwagą doprowadziliśmy państwo do stanu, w którym naturalną reakcją kobiet takich jak Tamara jest konsekwentne wędrowanie pod prąd. Bo Tamara i podobne jej kobiety wiedzą, czego chcą. Równie dobrze zdają sobie sprawę z tego, czego sobie nie życzą. I widzą państwo opiekuńcze w jego karykaturalnym kształcie. Widzą fałsz i obłudę. Walczą o inną rzeczywistość nie tylko dla siebie.

We „Wściekłych” obok mrocznych śladów po Prusie i Weiningerze pojawią się także wspomnienia tych bojowniczek i bojowników, którzy zdecydowali się na bycie otwartymi opozycjonistami, bo tak musieli żyć, tak funkcjonować. Autorka książki zadaje też pytanie o to, na ile autonomiczny może być ludzki bunt, ile jesteśmy w stanie dla niego poświęcić, oraz sugeruje również, jak wiele determinacji musi stać za świadomą formą buntu. Zwłaszcza w państwie, w którym coraz więcej ludzi układa się z bezpiecznym status quo, które wyjątkowo perfidnie odbiera im prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. „Wściekłe” to historia o odważnych kobietach i powieść nie tylko dla kobiet. Śmiała i bezkompromisowa fantazja o tym, do czego może doprowadzić zachowawczość i bierność. Ale także o tym, że kobieca siła to odwaga wiecznego sprzeciwu wobec szowinizmu, patriarchatu i zwyczajnego poczucia wyższości, które ktoś uzasadnia wyższością płci. Świetna, dynamiczna rzecz. Zapada w pamięć i zmusza do przemyśleń.


PATRONAT MEDIALNY

1 komentarz:

Unknown pisze...

Ktoś mi mówił o Ewie Podsiadły-Natorskiej, muszę bliżej zgłębić temat. Dzięki!