Wydawca: Editio
Data wydania: 13 listopada 2018
Liczba stron: 344
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Bój o wolność
To wściekle dobra książka!
Bardzo solidnie przemyślana i niezwykle spójna. Pokazująca, w jaki sposób
odbywa się w kraju marazmu niekonwencjonalna walka o wolność. Taka w dużej
mierze definiowana przez płeć, ale nie tylko. Ewa Podsiadły-Natorska odważyła się
opisać, do czego może doprowadzić konsekwentne, lecz niejednoznaczne w swej
wymowie odbieranie wolności osobistej. We „Wściekłych” chodzi naturalnie o
kobiety, ale mam wrażenie, że to książka nie tylko o nich. Ta sugestywna futureska usiłuje obnażyć służące manipulacji obywatelami
mechanizmy, dzięki którym państwo osiąga swoje cele, niszcząc nie tylko tkankę
społeczną i relacje między ludźmi, ale również rujnując budżet. To wszystko
jest takie bliskie. Tak absurdalne, a jednak tak doskonale oswojone. Wściekać
się można nie tylko z powodu literackiej fantazji, ale przede wszystkim także
dlatego, że konkretne okoliczności zmusiły Podsiadły-Natorską do napisania
właśnie takiej książki. Opowiadającej o buncie, konsekwencji w działaniu i
kobiecej solidarności. Wychodzącej w swej krytyce ostracyzmu społecznego oraz
zachowawczości daleko poza płeć. „Wściekłe” to powieść wyrazista, ale i dowód
gorzkiego rozczarowania rzeczywistością. Ta doświadczana przez bohaterki boli
jeszcze bardziej. Marginalizuje je, zmusza do przyjęcia ustalonych ról.
Uprzedmiotawia w bardzo opresyjny sposób.
Całkiem niedawno ukazała się
„Siła” Naomi Alderman – powieść o globalnym buncie kobiet zdecydowanych
odrzucić role i oczekiwania społeczne. Wyszła z tego dość komiksowa opowieść,
która mimo wszystko mnie rozczarowała. „Wściekłe” to poniekąd rewers Alderman.
Nie tylko dlatego, że powieść osadzona jest w lokalnej problematyce. To także
bardzo żywa proza scen pełnych ekspresji i dynamizmu. Zaletą tego, co stworzyła
Podsiadły-Natorska, jest wspomniana już spójność. Autorka obrazuje
skomplikowaną sytuację kobiet, koncentrując się wokół biografii jednej,
wyjątkowo buntowniczej bohaterki. Także dokonuje przerysowań jak Alderman, ale
umie je utrzymać we właściwych proporcjach. Źli lub wzbudzający negatywne
odczucia bohaterowie będą mieli coś na swoją obronę. Autorka stawia na szerokie konteksty i mimo czytelnych tez swojej
powieści wprowadza dość niejednoznaczne elementy zmuszające do przyjrzenia się
temu światu przedstawionemu z większą uwagą. I dużą empatią, bo odnieść można
wrażenie, że Podsiadły-Natorska ma szacunek dla każdej bez wyjątku nakreślonej
postaci.
Tymczasem na pierwszym
planie jest Tamara. Ponad dwie dekady w buntowniczym biegu. Rozpoczął się
wówczas, gdy jako dziesięciolatka uciekała przed ojcem w zakrwawionych
tenisówkach. Potem wrósł już w nią, jej temperament, światopogląd,
bezkompromisowość i wypracowaną życiową siłę. Tamara stoi na czele tajnej grupy
kobiet, które nie zgadzają się z polską polityką prorodzinną stygmatyzującą ze
względu na płeć, usiłującą zaplanować i opanować całe życie osobiste każdej
kobiety w kraju. Obietnicami i prorządowymi programami, dzięki którym kobiety
stają się gospodyniami domowymi, realizować się mają tylko jako wzorowe matki
oraz żony. Tamara i jej koleżanki mają dosyć. Zwłaszcza że niebawem ma zostać przegłosowana
ustawa nakazująca samotnie żyjącym kobietom rejestrację w celu dokładniejszej
inwigilacji ich poczynań. Tamara mniej myśli, więcej działa. Nie próbuje
zrozumieć, dlaczego coraz więcej kobiet dobrowolnie wypisuje się z systemu
kariery, samostanowienia, usuwa w przestrzeń domowego zniewolenia. Ale autorka
pomaga nam ujrzeć wszystko szerzej. W buntowniczej organizacji nie znajdą się
tylko feministki czy singielki. Okazuje się, że świat zbudowany na fundamentach
niebezpiecznej polityki rządowej doprowadza do maksymalnych uproszczeń, a wśród
nich – do różnych form zniewolenia. Fantazja autorki sięga dalej. Portretuje
nam kraj, w którym w nocy harcują faszystowskie bojówki mizoginistyczne,
donosicielstwo kwitnie z racji zyskiwanych dzięki niemu profitów, a nad głowami
latają kontrolujące rzeczywistość drony.
W tym wszystkim Tamara ze
swoim buntem oraz złością. Zrodziły się ze skomplikowanej sytuacji rodzinnej
bohaterki, gdy Tamara musiała patrzeć bezradnie na słabość matki rezygnującej z
uzdolnień na rzecz miru rodzinnego narzucanego twardą ręką szowinistycznego
ojca. Tamara chce być blisko z siostrą, skoro z ojcem nigdy blisko być nie
mogła. Relacje siostrzane – zmienne,
zaskakujące, portretujące specyficzną formę bliskości – są mocnym atutem tej
fabuły. Powieści wydobywającej niezgodę i wściekłość z kameralnych dekoracji,
by posłać je w świat, w którym jest już źle inaczej. A może tak samo, lecz w
dużo szerszym znaczeniu.
Ewa Podsiadły-Natorska nie
proponuje prostych rozwiązań ani nie decyduje się na uproszczenia. Znamy
motywacje i działania Tamary, ale przyglądamy się im też oczyma bohaterów
widzących determinację bohaterki w nieco innym świetle, niż postrzega ją
Tamara. Nie ma też tak, że na kartach „Wściekłych” – powieści o sile kobiet
chcących walczyć o wolność – pojawiają się sami mężczyźni wrogowie. Nie ma
jednoznacznej opozycji płci, choć chwilami jest ona czytelna. Ale w działaniach
bohaterek i przede wszystkim konsekwencjach tych działań autorka kryje wiele
błyskotliwych i niełatwych chwilami do wychwycenia tez na temat tego, jak
funkcjonujemy jako społeczeństwo bez względu na płeć, skoro z taką nierozwagą
doprowadziliśmy państwo do stanu, w którym naturalną reakcją kobiet takich jak
Tamara jest konsekwentne wędrowanie pod prąd. Bo Tamara i podobne jej kobiety wiedzą, czego chcą. Równie dobrze zdają
sobie sprawę z tego, czego sobie nie życzą. I widzą państwo opiekuńcze w jego
karykaturalnym kształcie. Widzą fałsz i obłudę. Walczą o inną rzeczywistość nie
tylko dla siebie.
We „Wściekłych” obok
mrocznych śladów po Prusie i Weiningerze pojawią się także wspomnienia tych bojowniczek i bojowników, którzy
zdecydowali się na bycie otwartymi opozycjonistami, bo tak musieli żyć, tak
funkcjonować. Autorka książki zadaje też pytanie o to, na ile autonomiczny może
być ludzki bunt, ile jesteśmy w stanie dla niego poświęcić, oraz sugeruje również,
jak wiele determinacji musi stać za świadomą formą buntu. Zwłaszcza w państwie,
w którym coraz więcej ludzi układa się z bezpiecznym status quo, które
wyjątkowo perfidnie odbiera im prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. „Wściekłe”
to historia o odważnych kobietach i powieść nie tylko dla kobiet. Śmiała i
bezkompromisowa fantazja o tym, do czego może doprowadzić zachowawczość i
bierność. Ale także o tym, że kobieca siła to odwaga wiecznego sprzeciwu
wobec szowinizmu, patriarchatu i zwyczajnego poczucia wyższości, które ktoś
uzasadnia wyższością płci. Świetna, dynamiczna rzecz. Zapada w pamięć i zmusza
do przemyśleń.
PATRONAT MEDIALNY
1 komentarz:
Ktoś mi mówił o Ewie Podsiadły-Natorskiej, muszę bliżej zgłębić temat. Dzięki!
Prześlij komentarz