2020-08-19

„Znamię” Olgierd Hurka


Wydawca: Harper Collins Polska

Data wydania: 5 sierpnia 2020

Liczba stron: 400

Oprawa: miękka

Cena det.: 38,99 zł

Tytuł recenzji: Wokół zniknięcia

Czytając tę powieść, naprawdę trudno uwierzyć, że jest to debiut literacki. Nie klasyfikowałbym jej jako thrillera czy nawet powieści kryminalnej, bo to przede wszystkim bardzo dobra proza obyczajowa. Zorientowana na pewne określone środowisko zawodowe, ale również dbająca o to, by mnożyć niejasności, a te świetnie wyglądają w portretowanych tutaj relacjach. Olgierd Hurka bardzo czule kreśli sylwetki swoich bohaterów i dba o sugestywne ich wizerunki, nawet przedstawiając ludzi z dalszego planu. „Znamię” ma bardzo przemyślaną konstrukcję i przez większość czasu nie podąża za trendem dynamizowania zdarzeń, za którym stoją czasem zaniedbania dotyczące różnych elementów świata przedstawionego. Tu zobrazowane są każda chwila, każdy detal. Nic nie umyka narratorowi, a tym samym od początku do końca jesteśmy w stanie uwierzyć tej historii. Opowieści o tym, że ważna jest lojalność wraz z poczuciem przyzwoitości, ale także o niebezpieczeństwie utraty kontaktu z samym sobą. I o zniknięciu pewnej kobiety, wokół którego koncentruje się opowieść o tożsamości, fatalnej miłości i bolesnych skutkach jej odrzucenia.

Michał Tumski jest cenionym warszawskim mecenasem, który wplątany zostaje w szereg matactw mających na celu przejęcie konkretnego obiektu za wszelką cenę. Także cenę zwyczajnej uczciwości i moralności. Hurka portretuje silnego i zdecydowanego bohatera, który musi mierzyć się z siecią wpływów. Ktoś koniecznie chce, by postępował tak, jak jest to przewidziane. Wokół afer ujawnia się stopniowo historia jego współpracownicy Joanny, która znika w tajemniczych okolicznościach i nic nie wskazuje na to, że zagadka jej zniknięcia zostanie rozwiązana. Cyniczny przełożony Michała w Londynie wyraźnie daje mu do zrozumienia, że praca prawnika za duże wynagrodzenie rzadko kiedy łączy się z moralnością. Kiedy bohater skonfrontuje się z nową rzeczywistością, w której nie będzie już miejsca na podległość i kompromisy zawodowe, wróci do niego przeszłość. A także ktoś, kto jest odpowiedzialny za zniknięcie Joanny.

Sprawę zaginionej przejmuje Agnieszka Moroz, aspirantka z niewielkim doświadczeniem i zmagająca się z problemami zdrowotnymi rzutującymi na jej sprawność, ale jednocześnie kobieta niezwykle wyczulona na drobiazgi i konsekwentna w działaniu. Agnieszka musi też mierzyć się z tym, co zwykle jest zawodowym balastem w przypadku kobiet, bo macierzyństwo nie zawsze jest mile widziane, a tutaj staje się przestrzenią walki o bliskość z synem. W relacji z policjantką Michał jest najpierw czujny i zasadniczy. Wiele się jednak zmieni. „Znamię” będzie bowiem historią o tym, jak wchodzi się w bliskość mimo zastrzeżeń i kontekstów, które ją uniemożliwiają. Ta dwójka zmierzy się ponownie z zagadką tej powieści, ale nieco inaczej. Czy wówczas skuteczniej?

Dojrzały styl Olgierda Hurki owocuje przemyślanymi i bardzo udanymi zwrotami w tej dość sennej akcji, w której poszczególne wydarzenia łączą się ze sobą niczym sprawnie układane puzzle. Dzięki temu autor może pozwolić sobie na świadome odstępstwa od zastosowanej dla całej powieści koncepcji pisania. I powstają wtedy rzeczy naprawdę zajmujące. Na przykład nietuzinkowy opis kaca. Albo scena, w której bohater koi poczucie wyobcowania i samotności dzięki… opiekunce do dziecka wynajmowanej na godziny. Hurka świadomie stosuje retardacje, aby czytelnik mógł dłużej pobyć z bohaterami. Pozornie przedstawianymi jednoznacznie, ale przecież kryjącymi tajemnice. Sam Tumski jest człowiekiem, który z jednej strony zmaga się z traumą przeszłości, z drugiej zaś – nie potrafi odważnie wkroczyć w przyszłość. Zwłaszcza gdy jego uporządkowane życie się rozpada. Enigmatyczna jest relacja bohatera z zaginioną. To, co sam sobie przypomina, i to, co przypominają mu inni. Bo Hurka portretuje bohatera zmagającego się z pamiętaniem, zmierzającego po równi pochyłej w kierunku nałogu i jednocześnie pewnego swoich poglądów, dzięki którym zyskuje czytelniczą sympatię.

Ale w świecie warszawskich zdobywców i malwersantów finansowych mężczyzna Hurki staje się w pewnym momencie osaczony. W sytuacji zagrożenia mamy większy dostęp do jego emocji. Podobnie dzieje się z portretowaną policjantką, która dojrzewa literacko z każdą kolejną stroną i nowym działaniem, jakiego musi się podjąć. Oboje podążają tropem zagadki kryminalnej, ale mam wrażenie, że nie ona jest tu najważniejsza. Biorąc pod uwagę to, ile miejsca autor poświęca perypetiom zawodowym swojego bohatera, jest to w dużym stopniu opowieść o tym, jak zajmowane stanowisko i codzienne wybory zawodowe kształtują charakter człowieka. Co w nim wzmacniają, a co rujnują.

Poza tym „Znamię” to opowieść o ludziach, którzy z różnych powodów nie osiągają tego, co zamierzają, i nie są w stanie spełnić swoich marzeń. Utkwili w konkretnych rolach, są warunkowani konkretnymi zasadami życia społecznego. Zaglądają jednak do swojego wnętrza i czasem się siebie boją, a niekiedy dziwią temu, kim naprawdę mogą być. Kim była zaginiona Joanna? Czego szukała w kościele, kogo nazywała swoim aniołem i co tak naprawdę doprowadziło do tego, że pewnego dnia po prostu przestała istnieć – dla środowiska zawodowego i dla całej reszty świata? „Znamię” to też książka, której kierunek można byłoby widzieć inaczej, bo warto zauważyć, że nie wszystkie tropy albo sugestie rozwinięte są w satysfakcjonujący sposób. Mam na myśli między innymi retrospekcje z życia Michała, jego relacje z umierającą żoną i to, co towarzyszyło jej odejściu. Można mieć też małe zastrzeżenia do drugiej części powieści, która stara się jakby na siłę zdynamizować zdarzenia, podczas gdy uporządkowany rytm tej narracji całkowicie się broni i dodanie przyspieszenia nie wygląda zbyt naturalnie.

Olgierd Hurka czuje się bardzo pewnie w tym, jak pisze i o czym pisze. Bardzo dobrze czyta się debiutanta, który wie, że pozostawianie czytelnika w jakichś ciemnych norach narracyjnych nie jest dobre – stąd dbałość o naprawdę każdą dekorację tej opowieści. Jednocześnie jest to rzecz, w której dochodzi do ciekawych rozliczeń u głównych bohaterów. Mimo że nie ma tutaj narzuconego odgórnie tempa, jest to powieść zajmująca, gdy przedstawia prozę życia bez jej upiększania i fantazjowania na jej temat. Dlatego „Znamię” to powieść dla czytelnika cierpliwego i umiejącego docenić sposób, w jaki autor przywiązuje nas do zdarzeń, zamiast mnożyć je w niekoniecznie celowy sposób. Naprawdę dobry debiut.

Brak komentarzy: