Wydawca: MOVA
Data wydania: 23 lutego 2022
Liczba stron: 424
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 42,90 zł
Tytuł recenzji: Zdeterminowane
Irena Małysa to jedna z tych autorek, które po udanym debiucie pokazują jeszcze lepszą formę. Jej druga książka jest świetna. Widać, że zostało zrobione bardzo szerokie rozpoznanie w środowisku medycznym, w jakim rozgrywają się zdarzenia. Będzie to też mile widziana przez mieszkańców Krakowa powieść, bo Małysa zabierze nas w wiele krakowskich miejsc, ujawniając w nich kolejne zagadki. Te mnożą się w narracji w zaskakujący sposób. Ale najważniejsze jest to, że doskonale składają się w całość, bo „Więcej niż jedno życie” to thriller wyjątkowy – interwencyjny w wymiarze społecznym i iskrzący niecodziennymi rozwiązaniami fabularnymi. Poza tym widać, że autorka zadbała o główną bohaterkę. Kończąc „W cieniu Babiej Góry”, cały czas myślałem o tym, że Baśka Zajda to znakomita postać, która sprawdzi się w kolejnych narracjach. I tak się dzieje. Podoba mi się ten celowy kontrast między jej witalnością, bezkompromisowością i wyczuleniem na szczegóły, co pozwala jej pracować skrupulatnie i niestandardowo, a wewnętrznym zagubieniem, poczuciem osamotnienia i przekonaniem, że nie stać jej na stworzenie satysfakcjonującego związku. Perypetie Zajdy zostaną bardzo ciekawie zakończone w tej książce. Sugestywnie wygląda ostatnia scena w pandemicznych dekoracjach. Jednak nowa powieść Ireny Małysy to przede wszystkim hołd złożony kobiecej, a dokładniej matczynej determinacji. To książka o tym, jak pełne heroizmu są matki walczące o życie swoich dzieci. Myślę zatem, że między innymi dlatego słowo „życie” pojawia się w tytule. Ale to też mroczna opowieść o obsesji i psychopatologii. A przede wszystkim o tym, że psychopata może być kimś, komu ludzie ufają i kogo nikt nie podejrzewałby o to, że jest zdolny zrobić wszystko – ratować ludzkie życie, ale i równie łatwo je odebrać.
„Więcej niż jedno życie” można śmiało czytać, nie znając pierwszej powieści Małysy, choć jak już wspomniałem, ta znajomość będzie cenna, bo pokaże drogę rozwoju pisarki. Wspomniana Zajda wciąż nie może uporać się z traumatycznymi przeżyciami opisanymi na kartach „W cieniu Babiej Góry”. Zabójca powraca do niej w snach, a śmierć przyjaciółki pozostawia trwałą pustkę. Tym razem w wir intrygi kryminalnej wciągnie Baśkę przypadek. A konkretnie wspieranie zbiórki na chorego syna sąsiadki. I odwiedziny u matki z dzieckiem w szpitalu dziecięcym. Okaże się, że to miejsce – jak u Agathy Christie – stanie się przestrzenią wzajemnych podejrzeń i spoglądania na siebie niepewnie, z poczuciem, że gdzieś obok może czaić się złoczyńca.
Małysa myśli i pisze nieszablonowo. Widać to w zasadzie w każdym rozdziale, ale najbardziej w strukturze tej wielowątkowej historii. Autorzy umieszczają akcję w szpitalnym otoczeniu zwykle wówczas, gdy jest to oddział psychiatryczny. Tu będziemy mieli do czynienia z bezbronnymi wobec swej choroby dziećmi oraz matkami dającymi im siłę do walki. Kobieca solidarność będzie tu miała wiele znaczeń. Zwłaszcza gdy jedna z matek uwikła się w wydarzenia, które mogą zwiastować tylko nieszczęście. Z jednej strony widzimy ogromne poświęcenie tych kobiet i dostrzegamy trudy każdego dnia ich życia. Z drugiej jednak – nie mamy pojęcia, do czego może jedną z nich doprowadzić determinacja. „Więcej niż jedno życie” będzie wzruszającą opowieścią o walce, która w dużej mierze jest z góry przegrana. I o miłości, bez której nie da się walczyć.
Ale mamy tutaj także intrygę kryminalną. Z okna wypada jedna z lekarek wspomnianego szpitala. Samobójstwo? Ktoś pomógł jej pożegnać się z życiem? Baśka Zajda dołącza do krakowskiej grupy dochodzeniowej początkowo incognito, ale to się szybko zmienia. A bohaterka zaczyna rozumieć więcej niż inni. Także to, że rozpoczyna się walka z czasem, a ujęcie czarnego charakteru nie będzie wcale łatwe. Na naszych oczach rozgrywa się kilka dramatów. Małysa wraz z bohaterami opuszcza szpitalną przestrzeń – i bardzo dobrze, bo książka dzięki temu dużo zyskuje, i to nie tylko dlatego, że staje się dynamiczna. Denatka wzbudzała ambiwalentne uczucia. Jednak trzeba poznać szczegóły tego, jak żyła i co myślała, aby zrozumieć, gdzie szukać oprawcy. Nic nie będzie tu oczywiste, a tropy, jakie podejmie Zajda, zaskoczą czytających. Zwłaszcza że bohaterka Małysy zdobywa kolejne informacje w zupełnie nieprzepisowy sposób. Ale to jej dociekliwość pozwala zbliżać się do kogoś, kto doskonale się zakamuflował. Śledząc wątek kryminalny, zastanawiamy się także nad tym, czy wpływy i pieniądze to naprawdę wystarczający motyw, by nie cofnąć się w życiu przed niczym. Przed czym chciała się cofnąć albo czemu wyjść naprzeciw lekarka, zanim rzuciła się z okna?
Małysa proponuje nam bardzo interesujących bohaterów drugiego planu. Między innymi odważnego i dojrzałego nastolatka, który zacznie współpracować z Zajdą. Mamy tu także drugą silną kobietę z gór, która niczego się nie boi i jak Zajda jest gotowa stanąć twarzą w twarz z każdym zagrożeniem. Okazuje się, że każdy jest tu ważny i nie ma postaci zbędnej – co mogłoby się stać, skoro główną sceną wydarzeń jest przestrzeń publiczna, gdzie pojawia się i znika wiele osób. Tu istotni będą i kobieta z szatni, i stróż, i czasem też ktoś przypadkowy. Nieco kameralnie i na uboczu rozgrywają się natomiast prywatne dramaty głównej bohaterki. Pojawia się na przykład szansa na to, by zbudować stabilny związek z mężczyzną, który jest wprawdzie nieprzewidywalny, ale łączy go z Baśką silna chemia. Śledzenie tych relacji jest świetnym kontrapunktem do coraz bardziej intensywnych zdarzeń, które czynią z „Więcej niż jednego życia” w dużej części powieść sensacyjną. W wymiarze intymnym to książka o tym, jak trudno jest zbliżyć się do drugiej osoby, kiedy nie jest się do końca bliskim samemu sobie.
Irena Małysa stara się również
opisać różne rodzaje obsesji. Tę psychopatyczną, ale i tę związaną z nadzieją
na wyzdrowienie chorego dziecka. Wbrew wszystkim faktom świadczącym o tym, że
nie jest to możliwe. Śledząc rozwój pierwszej obsesji, znajdujemy się w pobliżu
kogoś, kto w doskonały sposób podporządkowuje sobie otoczenie. To typ człowieka
zdolnego do wszystkiego, ale również nieprzewidywalnego. Bardzo mi się podoba,
że pozornie wyeksploatowana już figura „tego złego” jest tu zręcznie
wkomponowana w nietypowy splot zdarzeń, które pozornie się nie łączą. Jednak w
tej powieści wszystko tworzy zaskakująco spójną całość. Intryga została bardzo
dobrze poprowadzona, a sylwetki bohaterów starannie dopracowane. Czyta się
Małysę z pełnym przekonaniem, że mamy do czynienia z dojrzałą przedstawicielką
literatury środka, która ma pomysł na siebie i swoje książki. Ta najnowsza
będzie także naszym czytelniczym testem z empatii. Ponadto jest to również
narracja o tym, jak zachowujemy się w sytuacji granicznej – zagrożenia życia
własnego dziecka. Dużo emocji i wiele emocjonalnych historii. To nie będzie
książka, którą łatwo się odłoży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz