Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 22 lutego 2022
Liczba stron: 560
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Wobec tajemnicy
Krzysztof Domaradzki wspomina w posłowiu, że nigdy nie był w Rosji. A do mnie dotarło w trakcie lektury „Przełęczy”, że już dawno nie czytałem tak dobrej powieści o tym kraju, choć udało mi się zajrzeć do beletrystyki i reportaży ludzi, którzy Rosję przemierzyli wzdłuż i wszerz. Co przykuwa uwagę do tej narracji? Przede wszystkim nietuzinkowa i brawurowa wyobraźnia pisarza, o której mogliśmy się przekonać, czytając choćby „Sprzedawcę”. Domaradzki wie, co znaczy wtórność gatunkowa, i stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko, aby odważnie wyjść jej naprzeciw. Po transferze wydawniczym skupił się na temacie, wokół którego ogniskują się dzieła różnych twórców wciąż na nowo wykorzystujących tajemnicę pewnej uralskiej przełęczy, na której zginęło dziewięcioro młodych ludzi. Można podejść do tematu tak, jak zrobiła to Anna Matwiejewa. Jej powieść „Przełęcz Diatłowa. Tragedia dziewięciorga” już samym tytułem podkreśla rzeczowość i konkretność. Wznawiana i wydawana w wielu krajach książka Matwiejewej oparta została na faktach. Była bardzo kameralna, pokazując prywatne śledztwo kobiety zdeterminowanej, by poznać prawdę o wydarzeniach 1959 roku. Jednakże autorka nie podjęła się czegoś, co z pewnością bardziej przyciągnęłoby uwagę czytających. Nie zdecydowała się na fantazje będące rekonstrukcją ostatnich dni młodych wędrowców, których w środku surowej zimy dopadła śmierć w wyniku hipotermii. A Krzysztof Domaradzki postawił właśnie na to. Ale to nie wszystko. Ta dwutorowa powieść iskrzy nie tylko świeżością pomysłów. Jest dowodem, że w zupełnie inny sposób niż Matwiejewa można literacko ukazać tajemnicę śmierci na przełęczy jako rzecz bardzo silnie powiązaną… z tajemnicami państwowymi Rosji.
Kiedy widzimy, że autor decyduje się na narrację przenoszącą nas do 1959 roku i obrazującą szczegóły wyprawy z punktów widzenia wszystkich jej uczestników, możemy zastanawiać się nad tym, do którego momentu ją poprowadzi. Zakończy w taki sposób, by pozostawić pośród setek pytań, które przez lata nie doczekały się odpowiedzi? Zdecyduje się na to, by odsłonić naprawdę sporo? A może będziemy razem z młodymi ludźmi do samego końca i dowiemy się, co ich naprawdę spotkało? Od razu należy zastrzec – co Domaradzki robi w posłowiu – że „Przełęcz” jest od początku do końca fantazją literacką i nie ma ambicji powieści choćby Matwiejewej. Tu wszystko będzie podporządkowane wyobraźni autora, choć oczywiście w ścisłym związku z poszlakami, o których dowiedzieć się można choćby z Wikipedii. Zatem jest to specyficzna gra literacka: Domaradzki mierzy się tu z własną niefrasobliwą wyobraźnią, ale wpływa bardzo silnie na wyobraźnię czytelnika. Zwłaszcza że autorskie retrospekcje z 1959 roku to przede wszystkim znakomita opowieść o tym, jak radziecka prowincja patrzyła na komunizm, jak ludzie z dala, z państwowego marginesu, mieli odwagę i konsekwentnie kontestowali system narzucający im priorytety życia. Podróż z młodymi turystami rozpoczyna się na długo przed wejściem na górski szlak. W tym czasie bywa równie pasjonująca co później. Ujrzymy, w jaki sposób myślą, oceniają i działają ludzie, których prozą życia nie jest komunizm i jego wytyczne, lecz silne i na poły magiczne powiązania z pobliskim światem dzikiej natury.
Tymczasem współczesna narracja obejmuje perypetie bardzo ciekawej dwójki bohaterów, którzy wciąż patrzą na siebie z nieufnością, ale muszą wspólnie zrealizować określony projekt. Żenia jest weteranem wojennym, byłym milicjantem, samotnym rozwodnikiem i zgorzkniałym pięćdziesięciodwulatkiem, który nienawidzi kraju, gdzie sploty okoliczności kazały stać się mu takim, jakim go poznajemy. A właściwie nie poznajemy go wcale, bo jest to postać enigmatyczna do samego końca, a Krzysztof Domaradzki robi wszystko, by to wrażenie enigmatyczności podtrzymać. Towarzyszką Żeni stanie się Anna zwana Uzi. Jej biografia to pole do rozpracowania dla znajomego Żeni, który tak jak on jest prywatnym detektywem. Postać dynamizująca fabułę, bardzo ciekawa, a jednocześnie stanowiąca kontrapunkt do poglądów Żeni i jego sposobu analizy zleconej im do rozwikłania zagadki. Czym będzie ta zagadka – wszyscy mogą się oczywiście domyślić. Najciekawsze będzie jednak śledzenie tego, kto i w jaki sposób utrudnia bohaterom działania. Bo znajdujemy się przecież we współczesnej Rosji – w kraju, który od zawsze tworzyli ludzie nieufni względem siebie. To przestrzeń, w której można bezpowrotnie zniknąć albo ukrywać swoją tożsamość, bo jest to konieczne. Kraj, przez który wędrować będzie specyficzna dwójka detektywów. Postawionych w obliczu zadania do wykonania, ale gotowych także na to, by w każdej chwili konfrontować się z samymi sobą.
Dwie narracje w „Przełęczy” zbliżą się do siebie w zaskakujący sposób. Krzysztof Domaradzki stworzy w zasadzie dwie odmienne fabuły, które łączy to samo – motyw powszechnego braku zaufania do człowieka znajdującego się obok. Jedna z rozmówczyń Żeni i Uzi wypowiada znamienne dla tej powieści zdanie: „W kraju zbudowanym na kłamstwach dochodzenie do prawdy może być fascynującym zajęciem”. Fascynujące z pewnością jest obserwowanie, w jaki sposób autor odsłania nam skomplikowane mechanizmy kamuflowania prawdy. Poznajemy ludzi gotowych zachować swoje tajemnice za wszelką cenę. „Przełęcz” to do głębi przejmująca historia o tym, że Rosjanie dawniej i dzisiaj są absolutnie zdeterminowani zarówno by ukrywać, jak i odsłaniać to, co jest prawdą. W sieci kłamstw i niedomówień obserwować będziemy poczynania ludzi o specyficznej mentalności ukształtowanej przez dekady oszustw. Jesteśmy w miejscu, gdzie interesy państwowe stają się klatką, w której zamykani są obywatele z tym, co miałoby być ich interesem prywatnym. Atmosfera staje się coraz bardziej gęsta. Powieść nabiera znamion narracji sensacyjnej. Ale i tak dużo ciekawsze w moim odczuciu jest śledzenie tego, co dzieje się w 1959 roku. Zanim jeszcze studenci dotrą do feralnej przełęczy.
Domaradzki bardzo sugestywnie portretuje narastające napięcia w grupie młodych ludzi. To, że ich lider mierzy się z licznymi wątpliwościami, a morale upada. Animozje przedstawiane są w taki sposób, że tkwimy w samym środku czegoś, od czego – nie tylko z powodu wyprawy, której nie można odwołać – nie da się uciec, nie można się uwolnić. Dodatkowo pojawiają się zdarzenia i ludzie, których studenci nie ujęli w swoim planie. Coś z tą wyprawą jest bardzo nie tak – jeszcze zanim bohaterowie dziarsko wejdą na szlak. Choć jesteśmy na otwartej przestrzeni, w środku zimy, pośród bieli i mrozu, tkwimy jednocześnie w jakiejś klaustrofobicznej przestrzeni, w której każda decyzja może być tragiczna w skutkach. Młodzi ludzie od początkowej euforii przechodzą w stan, w którym nic już nie jest pewne. A Domaradzki umiejętnie stopniuje napięcie, wyprowadzając nas ze swoimi bohaterami na wspomnianą przełęcz więcej niż raz…
Ta książka udowadnia, że
właściwie z każdym mniej lub bardziej znanym tematem dobry autor może zrobić
naprawdę wszystko. Świetna opowieść o społeczeństwie, w którym kłamstwa i
dwulicowość wciąż na nowo kształtują ludzką tożsamość. Historia o nieufności,
niedopowiedzeniach i podejrzeniach prowadząca do naprawdę zaskakującego finału.
„Przełęcz” to dowód na to, że zagadkowe zdarzenie można uczynić jeszcze
bardziej zagadkowym. A dodatkowo stanie się ono fundamentem śmiałej fikcji
literackiej i uświadomi nam, że do tajemnicy przełęczy Diatłowa można dopisać
jeszcze jedną niesamowitą historię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz