2022-04-29

„Zabierz dzieci, wyjedź z miasta” Agnieszka Bednarska

 

Wydawca: Media Rodzina

Data wydania: 27 kwietnia 2022

Liczba stron: 408

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Poznać siebie

Nowa książka Agnieszki Bednarskiej jest bardzo specyficzna. Już formalnie możemy zauważyć coś bardzo ciekawego – odnieść można wrażenie, że autorka pisze dwie powieści w jednej. Pierwsza historia odważnie wychodzi naprzeciw temu, kim chce być i jak chce żyć główna bohaterka, a jednocześnie podkreśla jej rolę w odsłanianiu mrocznej zagadki zniknięcia z miejsca, które samo w sobie właściwie zniknęło pod koniec kwietnia 1986 roku. Druga opowieść pozostaje w ścisłym związku z wątkami, które poznaliśmy w „Piętnie Katriny”. Bednarska kontynuuje ją, umieszczając w czasie przeszłym, bo stamtąd wydobywają się wszystkie motywacje i tam też ukrył się początek intrygi jak z rasowego thrillera. Ta podwójność wymowy „Zabierz dzieci, wyjedź z miasta” zaznaczona jest nie tylko w taki sposób. Książka będzie opowiadać o ludziach, którzy otrzymali od losu szanse na to, by żyć zgodnie z własnymi oczekiwaniami oraz pragnieniami, a także o tych, którym z różnych powodów nie jest to dane. Autorka wprowadzi nas w świat postaci kontrastowych z rozmaitych przyczyn. Jednocześnie – dzięki wspomnianej podwójności – snuje ważną dla każdego z nas opowieść o istocie samoakceptacji i o życiu w mroku, kiedy najbliższe otoczenie nie rozumie lub nie chce zrozumieć, kim tak naprawdę jesteśmy.

Świat przedstawiony z „Piętna Katriny”, pierwszej powieści o Amy, wkroczy do tej drugiej z zaskakującą intensywnością. Nie będzie to jednak żadna formalna przeszkoda, aby odbiorcy nieznający pierwszej książki odnaleźli się w kolejnej. Perypetie Amy zostaną nakreślone na tyle czytelnie, że jej przeszłość będzie dla każdego jasna. Już na samym początku pojawia się, a potem niepokojąco powraca pytanie o przyszłość bohaterki. Amy jest w pełni świadoma swego niezwykłego daru, który odkryła daleko od Polski. To dar widzenia zjawisk ukrytych przed oczami zwykłych ludzi, a także dar rozumienia rzeczywistości poprzez jej mgliste odbicie. Zatem to, co widzimy, i cień tego, co możemy zobaczyć. Amy widzi wszystko. Także ludzi, którzy już dawno odeszli. W nakreślonej tu swoistej narracji drogi przyjrzymy się temu, w jaki sposób bohaterka będzie się starała pomóc pewnej Ukraince odnaleźć spokój ducha. Po wszystkich koszmarnych przeżyciach, które stały się udziałem tej kobiety.

Ruszymy w podróż do Czarnobyla. Odbędzie się to na dwa sposoby. Myślę, że najbardziej atrakcyjna jest ta narracja będąca retrospekcją i mająca potencjał, by ją rozbudować, ale doskonale rozumiem, że gdyby Bednarska to zrobiła, byłaby to już osobna książka, nie kontynuacja „Piętna Katriny”. Zatem z bohaterami, którzy muszą zmierzyć się z konsekwencjami wybuchu w elektrowni atomowej, który zdarzył się w 1986 roku, rozstaniemy się dość szybko. Współczesność uzupełni to, co autorka tak sugestywnie opisuje, oraz uwiarygodni psychologicznie niespokojne emocje i dramat ludzi, którzy musieli opuścić swoje dotychczasowe życie, pożegnać się z nim gwałtownie. Przeżyć swój własny „koniec świata” i uświadomić sobie, jak mocno uwierzyli propagandzie. Później Ukraina nie jest już częścią ZSRR, lecz niepodległym państwem. Tam po latach dociera Amy, by odkryć zagadkę jeszcze jednego, dodatkowego zniknięcia. Dwoje młodych ludzi nie dołączy do mieszkańców Prypeci wywożonych w pośpiechu z miejsca awarii elektrowni atomowej. Ci młodzi wybiorą swoją drogę, ale nikt nie będzie wiedział, jak ona ma wyglądać. Amy stanie naprzeciw zrozpaczonej matki, która nigdy nie pogodziła się z myślą o odejściu swojego dziecka. Będąc już na miejscu, przybliży nam specyficzny spokój ukraińskiej prowincji, doświadczając go bezpośrednio. Scena, w której bohaterka chłonie ciszę i niezwykłość poranka, siedząc przed domem matki swego przyjaciela, to jedna z bardziej sugestywnych scen w tej powieści. Zwłaszcza że powiązana z tym, że Amy widzi wtedy i odczuwa dużo więcej niż ktokolwiek inny.

Starszy od niej Igor, syn kobiety naznaczonej traumami po tragedii czarnobylskiej, pojawia się w tej powieści jako ktoś, kto połączy ze sobą trzy zupełnie różne osobowości. Bo i trzy odmienne od siebie młode bohaterki ruszą wraz z nim do Ukrainy. Ta podróż będzie początkiem weryfikowania samych siebie – w relacji z Igorem, ale również w konfrontacji z najbardziej intymną stroną siebie. Egocentryczna i bogata Iza, przeżywająca emocjonalne rozterki Amy z poczuciem misji, którą musi wykonać, i ta trzecia, bardzo ciekawa postać drugiego planu. Wycofana z życia w sensie dosłownym i symbolicznym Ewa, która zdecyduje się na pierwszy w życiu akt heroizmu, czyli opuszczenie kobiecego klasztoru. Te wszystkie młode kobiety coś zrozumieją i coś odkryją podczas ukraińskiej podróży. Tymczasem Bednarska stawia tu więcej pytań, niż daje odpowiedzi. Szuka płaszczyzny porozumienia dla bohaterek, ale jednocześnie zestawia poczciwego i poszukującego sensu życia mężczyznę z kobietami, które właśnie odkrywają prawdy o sobie. W tym znaczeniu jest to ciekawa, bo wielowątkowa powieść inicjacyjna. Amy coraz bardziej zbliża się do tej sfery swojej wrażliwości, która uznawana jest przez otoczenie za dziwactwo. Ewa ze swoją mroczną historią mogłaby śmiało stać się bohaterką jednej z powieści Przemysława Piotrowskiego, ale Agnieszka Bednarska nie buduje mrocznych fantazji o tym, jak opresyjny jest zakon. Stara się być bliska faktom, w tym rewirze staje się po reportersku prowokacyjna. To wszystko powoduje, że „Zabierz dzieci, wyjedź z miasta” to powieść nie tylko wielu odczytań, ale również gatunków. Dzieje się to, co znakomicie pokazane zostało w „Piętnie Katriny”: Bednarska jest świadomie synkretyczna i jej powieści są dowodami na to, że można swobodnie poruszać się w granicach wielu gatunków powieściowych, cały czas jednak pilnując przestrzeni literatury środka, bo do niej należy ta historia. Bardzo dobrze opowiedziana i intrygująco skomponowana.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że rozwinie się tu jeszcze jedna intryga, w której przeszłość uderzy w zaskoczoną Amy szczególnie mocno, ujrzymy powieść będącą eksperymentem zarówno pod względem formy, jak i treści. Nadal jednak będzie to konsekwentnie prowadzona narracja o tym, że w życiu powinniśmy podążać za tym, co nas naprawdę kształtuje, a nie za tym, co ukształtowało tak zwaną przewidywalną i uporządkowaną rzeczywistość wokół. „Zabierz dzieci, wyjedź z miasta” to nie tylko opowieść o kobiecych wyborach dróg życiowych i o tym, że biorą na siebie wszystkie konsekwencje tych wyborów. To także mroczna narracja o zemście przekonująca, że zło tkwiące w człowieku jest być może większe niż kształtujące świat dobro. Bohaterki tej powieści zostaną zaś ukształtowane przez doświadczenia graniczne. Niektóre stojące na pograniczu świata żywych i umarłych. Bo Bednarska nada też śmierci szczególny wymiar i spojrzy na nią w nietuzinkowy sposób. Cokolwiek zwróci naszą uwagę w tej książce, jest świadome i zamierzone. Jestem przekonany, że autorka chciała oddać w nasze ręce dokładnie tak zawikłaną książkę z dokładnie takim, na pewno zaskakującym zakończeniem.

„Zabierz dzieci, wyjedź z miasta” ma kolorową okładkę i jest również opowieścią o ludziach, którzy zdobywają się na to, by „nie tracić swoich kolorów”. Pomiędzy światem rzeczywistym a przestrzenią, w której odnajduje się Amy wraz ze swym małym amerykańskim przyjacielem, Agnieszka Bednarska opowiada świat, w którym postacie pierwszego i drugiego planu tak samo konsekwentnie chcą dotrzeć do tego, kim są naprawdę. To rzecz o nadmiernej pewności siebie, egzystencjalnym niepokoju, ale również o upokorzeniach i o tym, jak się pożegnać z wywołaną przez nie traumą. Po raz kolejny pisarka zwraca się do bardzo różnorodnych odbiorców. Ma potencjał, by zaskakiwać, uczyć, sugerować, ale przede wszystkim pokazywać, że proste środki wyrazu są polskiej prozie bardzo potrzebne, bo mogą dawać tyle czytelniczej satysfakcji.

Brak komentarzy: