2022-04-27

„Proste równoległe” Agata Romaniuk

 

Wydawca: Agora

Data wydania: 27 kwietnia 2022

Liczba stron: 352

Oprawa: twarda

Cena det.: 44,99 zł

Tytuł recenzji: Pasja i obsesja

Agata Romaniuk to żywy przykład tego, że świetna reportażystka może stać się równie dobrą pisarką. Zwłaszcza gdy w międzyczasie będzie jeszcze rozwijać się twórczo jako autorka książek dla dzieci. Czytając przed laty, z jaką czułością Romaniuk opowiada o kobietach z Omanu, nie spodziewałem się, że zaproponuje podobną historię o kobietach z Polski. Tym razem w formie bardzo dobrej powieści. Podoba mi się w niej szczególnie to, co pisarka robi z czasem i w jaki sposób go wykorzystuje. Nie chodzi tylko o to, że tłem wydarzeń są ważne w polskiej historii dekady, które znacząco wpływają na życiowe wybory dwóch bohaterek. Chodzi o to, że w narracji o tym, co tu i teraz, retrospekcje wkraczają jakby mimochodem, nienachalnie, lecz znacząco. Buduje to wrażenie dwóch rzeczywistości, które nie tylko nakładają się na siebie, ale przede wszystkim się uzupełniają. „Proste równoległe” to bowiem książka o tym, że tworzą nas konteksty, w nich konfrontacje połączone często z fascynacjami. Pierwsze skrzypce (!) gra kobieca determinacja w działaniu oraz takie opowiadanie o kobiecych wyborach, w których ujawnia się tożsamość kształtowana często w ciekawie tu sportretowanej kilka razy opozycji mistrzyni – uczennica.

Wanda Krajewska od pierwszych stron uwodzi czytających swoją enigmatycznością i charyzmą. Znakomita skrzypaczka zostaje wezwana na przesłuchanie w sprawie zaginięcia osiemnastowiecznych skrzypiec. Mija się z Martą Rychter, z którą wcześniej połączyła ją specyficzna więź. Relacja obu kobiet ukazuje u Romaniuk to, że czasem istnieje bardzo cienka granica między pasją a obsesją. Ten ciekawy punkt wyjścia rozpoczyna historię, która pozornie toczy się dwutorowo, gdyż bohaterki bardzo się od siebie różnią. Jednakże szybko zorientujemy się, że Romaniuk opowiada o pewnej życiowej powtarzalności. O tym, że podejmujemy w podobnych okolicznościach te same decyzje. I o tym, co się stanie, kiedy ktoś wyjdzie poza utarty schemat, mając odwagę być w pełni sobą.

Biografia Wandy łączy w sobie wszystko to, co w powojennej i komunistycznej Polsce było trudne i tragiczne. Kobieta na zawsze utknęła w kłębach papierosowego dymu i przeświadczeniu, że nie przystaje do rzeczywistości, a jej muzyczna pasja to prawdziwa tożsamość. Wanda staje się bardzo wyrazista w tych momentach, w których musi podejmować wybory. A często są to sytuacje zarówno niejednoznaczne moralnie, jak i znacząco wpływające na to, kim Wanda będzie potem. Kiedy poznaje młodziutką Martę, jest już artystką decydującą o swoim publicznym milczeniu. Podejmuje się pracy nad dziewczynką, która pod jej surowym okiem i przy dźwiękach wydawanych przez skrzypce staje się autonomiczną jednostką – pełną pasji muzycznej, a jednocześnie takiej determinacji, której być może Wandzie zabrakło w jej pełnym asertywności i zdecydowania życiu. Rozpoczyna się przygoda z muzyką i opowieść o dwóch kobietach, które połączy pewien fatalizm bycia doskonałą. Romaniuk jednocześnie portretuje świat, w którym Wanda i Marta inaczej startowały w dorosłość. Obie dumnie dzierżą skrzypce, ale w zapisie ich życiowych nut pojawiają się kakofonie i fałszywe dźwięki spowodowane przez zupełnie inne okoliczności. Razem też są dla siebie pewną okolicznością. I wyzwaniem. Debiutantka świetnie punktuje tutaj to, czym się od siebie różnią, oraz przede wszystkim to, co je do siebie przyciąga.

Wydaje się, że Wanda przeżyła dramaty, których chciałaby pomóc uniknąć Marcie. Odnosi się też wrażenie, jakby czuła, że jest swojej młodej podopiecznej coś winna. Że czegoś mogłaby jej oszczędzić, jeśli uczennica karnie podporządkuje się swojej nauczycielce. I tu zaczynają się ciekawie zniuansowane przez Agatę Romaniuk napięcia, dzięki czemu ta powieść zaczyna iskrzyć niedopowiedzeniami, gdy kobiety w pewnym momencie zaczynają się od siebie oddalać, ale wciąż dostrzec można tę niezwykłą łączność, której nic nie jest w stanie zniszczyć. Pasja muzyki i jej obsesja stają tutaj w swoistym egzystencjalnym ringu. Obie kobiety zmuszone będą do dokonania wyborów, które nadwątlą tę silną więź artystek. Nie bez znaczenia będzie to, że mistrzyni ma swój własny plan na życie i karierę uczennicy.

Można zadawać sobie pytanie, która z kobiet rzeczywiście kocha muzykę. Albo przyglądać się temu, w jaki sposób obie zapisują nam w wyobraźni dwie różne definicje tej miłości. Agata Romaniuk nie oszczędza tej relacji, jednak skupia się również na świetnie sportretowanych postaciach z tła. Zwłaszcza gdy relacjonuje moskiewski epizod życia Wandy, w którym najmocniej zaznacza się to, że muzyczna pasja jest absolutnym centrum emocjonalnego wszechświata. Ciekawe jest ukazanie dojrzewania obu kobiet – do ról dla nich niespodziewanych, mimo że w pewnym stopniu oczywistych. Dojdzie do zasadniczych konfrontacji, gdy muzyczna pasja zderzy się z innymi życiowymi powinnościami. Tu widzimy wyraźne dylematy i dostrzegamy, w jaki sposób Romaniuk chce zaznaczyć moment rozejścia się dróg bohaterek. Nie robi tego w sposób oczywisty i przewidywalny. Każda z nich zachowa autonomię, ale będzie też zbiorem tęsknot, frustracji, niespełnionych oczekiwań i wciąż pulsującej miłości do gry na skrzypcach.

„Proste równoległe” to również ciekawa powieść o różnych obliczach macierzyństwa. Mamy tu matki całkowicie oddane dobru swoich dzieci, ale są też matki niepełne albo niespełnione. Przyglądamy się temu, w jaki sposób rodzicielka usiłuje kształtować tożsamość córki według wytycznych, które uważa za słuszne i bezpieczne. Romaniuk dodatkowo dramatyzuje relacje matek z córkami, kiedy poznajemy mroczne strony macierzyństwa albo samej jego perspektywy. Wtedy ta powieść opowiada już o kobietach, które stają się odpowiedzialne za to, że dają życie, i za to, czy w ogóle mają je dać. Wizerunek relacji artystki i jej instrumentu także przypomina pewną matczyną zależność. A w niej skryte to, co najgorsze, czyli zachłanność, zaborczość i chęć decydowania za kogoś i za coś. Wydaje się, że obie bohaterki są tymi, które w pewien sposób musiały walczyć, wyzwalając się spod wpływu matek. A jednocześnie dzieje się coś, czego początkowo nie można przewidywać. Relacja Wandy i Marty zacznie przypominać relację, która z jakiegoś powodu była niemożliwa, nie do zrealizowania, niepełna. Dlatego powieść Agaty Romaniuk jest tak ciekawa: bo wikła kobiece zależności, próbując jednocześnie opowiedzieć o tym, że każda z jej bohaterek jest samodzielna, odważna i decydująca o tym, kim jest i kim się stanie.

„Proste równoległe” to kipiąca skrytymi, ale też wyrażonymi wprost emocjami, opowieść o dążeniu do realizacji przez doskonałość. O tym, że droga do kariery artystycznej może być opresyjna, ale największą opresją staje się stosunek – do muzyki, instrumentu, samej siebie jako pośredniczki między jednym a drugim. Cieszę się, że wszystko opowiedziane jest w taki sposób, iż widać dbałość debiutantki o detale tej narracji oraz umiejętność balansowania między tym, co liryczne, a tym, co tu dosadnie frustruje bohaterki, komplikując ich portrety.

Brak komentarzy: