2022-08-22

„Testament, czyli opowieść o Tadeuszu Kościuszce słowami jego ordynansa, syna afrykańskiego księcia, Agrippy Hulla” Cezary Harasimowicz

 

Wydawca: Agora

Data wydania: 24 sierpnia 2022

Liczba stron: 408

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 44,99 zł

Tytuł recenzji: Ku wolności

To jedna z oryginalniejszych i ciekawszych książek tego roku. Cezary Harasimowicz udowadnia, że celem literatury jest między innymi oddawanie głosu bohaterom życiowych peryferii. Ludziom, o których pojawiają się ledwie wzmianki, a którzy mogą stać się literacko atrakcyjni. A także rzucać inne, nowe światło na wydarzenia historyczne, bo tu autor koncentruje się na amerykańskich doświadczeniach Tadeusza Kościuszki, portretując je z perspektywy tego niewidzialnego, człowieka z tła, wymienianego tylko z imienia i nazwiska, niedostrzeganego i mało interesującego dla badaczy przeszłości. To Agrippa Hull, wieloletni ordynans Kościuszki. Pióro Harasimowicza nie tylko oddaje tej postaci głos, ale przede wszystkim tworzy barwną sylwetkę człowieka, który paradoksalnie – bo mimo prostoty swego języka – tworzy celne metafory dotyczące kolejnych etapów tworzenia się państwa. Jego opowieść to pełna czułości narracja, której celem jest odmitologizowanie postaci Tadeusza Kościuszki i ujawnienie tego, co było w nim najbardziej cenne, lecz nie liczy się w historycznych kronikach. Jednak to nie wszystko.

To głównie – tak to odebrałem – literacka fantazja o takich doświadczeniach egzystencjalnych, które łączą ze sobą zarówno niepewność i gorzką refleksję na temat świata nierówności społecznych, jak i wyjątkową przenikliwość w dostrzeganiu i analizowaniu przemian, które wyrastają z konfliktu wojennego, a potem stają się otwartymi wątpliwościami. Czarnoskóry mężczyzna, który tak bardzo chciał przysłużyć się Stanom Zjednoczonym, oddalony jest od pola bezpośredniej walki. A chciałby być żołnierzem w boju. Pozostaje u boku znakomitego stratega i człowieka, z którym łączy go silna więź emocjonalna. Być może z tej perspektywy lepiej dostrzeże, w jaki sposób z krwi, przemocy, nierówności i chaosu wyłania się nowe państwo. Państwo nowych deklaracji, często gorzkich i pełnych hipokryzji. Cezary Harasimowicz odda głos komuś, kto jest wyrazicielem wątpliwości wszystkich, dla których deklarowana wolność wciąż jest stanem zniewolenia. Stworzy przy tym odważny i fascynujący portret człowieka świadomego, że o jakąkolwiek zmianę trzeba walczyć. W bardzo różny sposób.

„Testament, czyli opowieść o Tadeuszu Kościuszce słowami jego ordynansa, syna afrykańskiego księcia, Agrippy Hulla” to przede wszystkim rzecz wyborna językowo. Grippy i jego stylizacja językowa to nie tylko opowieść o świecie, to stwarzanie tego świata i nazywanie w charakterystyczny sposób wszystkiego, co wywołuje radość, przerażenie, wprowadza w stan niepewności czy konfunduje. Grippy i jego pamięć narzucają tu porządek narracji. On decyduje o tym, w jaki sposób i na jaki temat będzie chciał snuć opowieści. Historie mające na celu pokazanie „co się u nas w Ameryce nawyprawiało”, ale również odwołujące się do najbardziej intymnych doświadczeń czarnoskórego człowieka, który chce pod koniec XVIII wieku uporządkować swój świat i znaleźć prywatną krainę szczęśliwości. Z różnych powodów życie nie ułoży się Grippy’emu po jego myśli, ale to dlatego, że stanie się przede wszystkim przypadkowym, lecz ważnym uczestnikiem Historii, której doświadcza i którą ocenia z oddalenia, a mimo wszystko najwięcej widzi, najwięcej wie i w jego pozornie prostym światopoglądzie zachodzi bardzo wiele zmian. W tym znaczeniu Agrippa Hull, człowiek z tła, staje się pierwszoplanowym, wyrazistym i przekonującym bohaterem dynamicznym. Będzie to opowieść o długim życiu prostego człowieka skonfrontowanego z wieloma zdecydowanie skomplikowanymi dylematami. Będzie to również, a może jednak przede wszystkim, historia lojalności i przywiązania. Bildungsroman snuta w czasie, w którym zbyt wiele się rozpada i zbyt wiele ulega destrukcji, by można było mówić o tym, że staje się tu coś nowego, konstytuuje coś ważnego na wieki.

A przecież tak jest. Amerykańska wojna domowa zobrazowana jest oczywiście wybiórczo i autor koncentruje się tylko na tych epizodach, które są ważne z punktu widzenia jego bohatera. Jednak to kraj, który w skomplikowany, lecz konsekwentny sposób chce nakreślić ramy swojej państwowości. To tu zrodzi się konstytucja gwarantująca równość. To tutaj Grippy będzie świadkiem bardzo wielu nierówności i sam stanie się swoistym zakładnikiem pewnych sytuacji. Trzeba się będzie opowiedzieć za wolnością, a jednocześnie uznać, że jej definicja wcale nie jest taka oczywista.

Agrippa Hull rodzi się jako człowiek wolny, co zaznacza już na wstępie powieści. Zdaje sobie sprawę z tego, że zrządzeniem losu jest na pozycji wygranej, choć kolor jego skóry wciąż na nowo albo stygmatyzuje, albo uświadamia, że nie przyszło mu jednak żyć w wolnym świecie. W rozdartej wojną Ameryce jego najbliżsi nie mają złudzeń co do przyszłości. „Czarny będzie tu zawsze czarnuchem” – tak uważa ojczym bohatera, postać epizodyczna, która przegrywa swoje życie. Jak wielu innych w tej powieści, którym Grippy poświęca zaskakująco dużo swojej uwagi. Ukochana matka, którą będzie pod koniec życia prowadził przez świat, jakiego ona nie może już ujrzeć swoimi oczami, potwierdza tezę swego męża: „Chomąto to my zawsze będziem mieć na szyjach”. Czy bohater Harasimowicza zdaje sobie sprawę z tego, co jest jego wiecznym stygmatem i co uniemożliwia mu bycie w pełni wolnym? A może perspektywa kogoś takiego – którego życiową drogę świetnie obrazuje znakomita metafora problemów z butami – jest konieczna, by pokazać, jak zaskakujące są ludzkie skłonności do dzielenia, kategoryzowania, podporządkowywania sobie innych i deptania ludzkiej godności? Grippy będzie sarkastyczny, ironiczny w swych osądach, lecz przede wszystkim czujny w postrzeganiu tego, co staje się dramatem i absurdem, ale czego bohater nie jest w stanie tak nazwać z różnych przyczyn.

„Testament” to przejmująca opowieść o losach czarnoskórych mieszkańców kontynentu, który w XVIII wieku zamienia się w państwo – oparte w dużej mierze na wyzysku i niesprawiedliwości. Grippy wielokrotnie konfrontuje się z fatalizmem bycia czarnym. Jest tu kilka poruszających wyobraźnię scen streszczanych przez bohatera jakby mimochodem. Rozstrzelany czarnoskóry młodzieniec, który poszedł na wojnę tylko dlatego, że wypchnął go na nią jego biały pan, by samemu nie walczyć. Uciekinier, któremu obiecano wolność po wojnie, ginący tylko dlatego, że chciał zapobiec czyjemuś samobójstwu. Czarnoskóra służąca, która boi się wolności i nie wie, co miałaby z nią zrobić. Czarny lokaj bogatych państwa, który w baraku twierdzi z pełnym przekonaniem, że „lepszego życia nie będzie”. Grippy, obserwując tych ludzi, będąc przez chwilę współuczestnikiem ich losu, cały czas – jak zaznaczyłem – jest człowiekiem uprzywilejowanym. Bardzo wiele zmian w jego życiu i ogólnie tego życia kierunek zdeterminowane są tym, komu służy i jak wygląda jego zawodowa codzienność. Intrygująca jest perspektywa bohatera, kiedy opowiada o wielu zdarzeniach jako człowiek zbliżający się do wieku dziewięćdziesięciu lat. Życie Grippy'ego jest długie i bogate w doświadczenia. Zawiera także zaskakujące obserwacje życia tych, którym z różnych powodów nie było dane doczekać państwowości Stanów Zjednoczonych realizującej wspaniale brzmiące deklaracje. Życie będzie gorzkie i niesprawiedliwe. Niemniej Harasimowicz stara się uciekać od fatalizmu w znakomicie zarysowane poczucie humoru swojego bohatera.

Składnia, fleksja i porządek zdań, którymi Grippy się z nami komunikuje, to oczywiście tylko jedna z form przewrotnego opowiadania świata wymagającego odczarowania właśnie przez humor i anegdotę. Druga sfera oryginalności tej powieści związana jest z tym, w jaki sposób pomnikowa postać Tadeusza Kościuszki rozpada się w naszej wyobraźni i ukazuje człowieka miotającego się pośród oczywistych, silnych i odczytanych przez każdego emocji. Gorycz i tęsknota związane z krajem pochodzenia idą tutaj w parze z determinacją, aby w tworzącym się kraju, w którego kształtowanie Kościuszko tak mocno się angażuje, za wszelką cenę dokonać zmian być może niemożliwych w Polsce. Bo Grippy dowiaduje się, że także w ojczyźnie jego Generała nie ma wolności i równości. Z drugiej strony – wszystko, co demokratyczne i liberalne, Agrippa Hull zdobywa właśnie w relacji z Tadeuszem Kościuszką. Ratuje mu życie nie tylko w sensie dosłownym, kiedy zabija zbliżającego się grzechotnika. W zarysowanej z niezwykłą sugestywnością relacji obaj mężczyźni wciąż na nowo podnoszą tego drugiego, wspierają i dają nadzieję. Bo to mimo wszystko opowieść o nadziei stworzenia świata bez podziałów.

Brak komentarzy: