2022-10-28

„Głusza” Anna Goc

 

Wydawca: Dowody na Istnienie

Data wydania: 21 października 2022

Liczba stron: 248

Oprawa: zintegrowana

Cena det.: 49 zł

Tytuł recenzji: Ciche bariery

Co zrobilibyście, gdyby najbliższa wam osoba, czyli rodzic, przez wiele lat nie wiedziała, co czujecie albo czego chcecie? Co byłoby, gdybyście byli chorzy i musieli pójść do lekarza, którego nie można byłoby zrozumieć ani on nie rozumiałby was? Co wówczas, gdy ktoś zrobiłby wam krzywdę, na przykład molestował seksualnie, i nikomu nie moglibyście o tym powiedzieć? Jak wypełnilibyście formularz spisu powszechnego, nie znając języka i wiedząc, że nikt nie przetłumaczy wam tekstu na język zrozumiały dla was? Jak czulibyście się w restauracji czy kinie, w których nikt nie rozumiałby, o co wam chodzi? Anna Goc zaprasza do świata, którego nikt z nas nie chce odwiedzać, a jednak jest on codziennością blisko pół miliona Polaków głuchych lub słabosłyszących. To opowiadająca o utracie słuchu książka, która otwiera nam szeroko oczy. Uświadamia, czym jest stygmatyzacja od urodzenia. Zwraca uwagę na to, że dla wyżej wymienionej liczby ludzi język polski może przez cały czas pozostawać językiem obcym. Daje do zrozumienia, że historie niesłyszących są bardzo różne, ale prawie wszystkie łączy jedno. To pragnienie, które mają i które autorka zaznacza na wstępie. Tym pragnieniem nie jest bynajmniej odzyskanie słuchu.

„Głusza” to jeden z bardziej wstrząsających reportaży, jakie czytałem, choć przecież penetruje świat całkowitej ciszy, niemych dramatów, niedostrzegalnych dylematów i trudności. Głusi w Polsce najczęściej szukają podobnych sobie albo funkcjonują w bardzo ograniczonych relacjach: z najbliższą rodziną, zwykle z rodzicami, którzy czasem tak samo nic nie słyszą. Są dla nich napisane programy mające ułatwiać życie, ale wiele z nich istnieje tylko w zapisie. Takim, którego nie mogliby rozszyfrować, choć mówi się do nich głośno i wyraźnie, nie rozumiejąc potem, że mimo tak wielu działań podjętych w sferze dźwięków język polski nadal jest dla nich czymś niepojętym. To znakomita książka o wyobcowaniu i wykluczeniu. O tym, że bariera między dźwiękiem a ciszą może mieć wiele znaczeń, ale również wiele stopni. Anna Goc chce opowiedzieć o świecie ludzi, którzy z jednego tylko powodu nie mogą żyć i korzystać z życia jak reszta Polaków. Ale „Głusza” nie będzie koncentrować się jedynie na rodzimych problemach. Ujrzymy je w szerszym, międzynarodowym świetle, a końcowa część reportażu będzie pokazywać świat ciszy, w którym można wieść satysfakcjonujące życie. Podczas lektury będzie można wielokrotnie zdziwić się i zadumać. Nie każdy z nas wie, że osoba głucha w wielu przypadkach nie może się nauczyć czytać czy pisać. Mało kto z nas myśli o tym, w jaki sposób ktoś taki ma wezwać karetkę w sytuacji zagrożenia życia. Niewielu również ma świadomość, że w polskich szkołach dla dzieci głuchych większość nauczycieli nie podejmuje innej niż dźwiękowa próby docierania do swoich podopiecznych.

Goc jest znakomitą reportażystką. Będzie rozmawiać ze zwyczajnymi ludźmi, którzy muszą mierzyć się z nadzwyczajnym brzemieniem. Zasięgnie opinii naukowców w polaryzującej opinię publiczną kwestii, czy do osób głuchych mówić, czy rozwijać umiejętność posługiwania się językiem migowym, aby dać im możliwość swobodnej komunikacji i wyrażenia siebie. Wokół tego problemu koncentrować się zresztą będzie cały ten reportaż. Książka, w której głos zabiorą także dzieci głuchych rodziców, opowiadając swoje historie i pokazując, w jaki sposób żyje się w wiecznej czujności wobec najbliższych, którym trzeba pomagać w najprostszych sprawach. Anna Goc nie chce teoretyzować, sama uczy się języka migowego. Pokazuje, jak jest trudny, i zaznacza różnice między systemem migania a miganiem w języku polskim. Ponadto opisuje w bardzo dosadny sposób, jak zniekształcane są komunikaty kierowane do głuchych. Bardzo mocny początek zawiera fonetyczny zapis wypowiedzi człowieka, którego zmuszono do mówienia – nie pozostawiono mu wyboru sposobu komunikacji. Wrażenie robi też opis sytuacji, gdy Szymonowi Hołowni zdarzyło się, że człowiek tłumaczący jego wystąpienie na migowy okazał się dyletantem. Albo zapis rozmowy wiekowych członków rodziny, którzy usiłują opowiedzieć swoje życie.

Niektórzy rozmówcy odmówili bezpośrednich spotkań z autorką reportażu. Niektórzy z wielkim trudem opowiadali o swoich traumach. Te bolesne historie składające się w jeszcze bardziej bolesną całość pozostają w głowie na długo i są świadectwem systemowego zaniedbania. Człowiek, który nie słyszy, jest z różnych powodów „gorszy” i separowany. Kilkuletnie podróżowanie po Polsce związane z tworzeniem tej książki pokazuje autorce nieznane jej dotychczas oblicze kraju. „Głusza” obrazuje dosadnie, ale też dyskretnie sugeruje pewne tezy – jest to reportaż o otwartej konstrukcji i podoba mi się jego kontrolowana epizodyczność. Widzimy tutaj ludzi, w których narasta latami wstyd z powodu tego, kim są. Często zdarzają się też upokorzenia. Bo nie słyszeć to być innym, gorszym, niepełnosprawnym, skazanym na oddalenie od społeczeństwa.

To szkoły mają do tego społeczeństwa zbliżać. Mnie najbardziej zapadły w pamięć rozdziały dotyczące poznańskiej szkoły dla dzieci głuchych. Tam nie ma obowiązku znajomości języka migowego. Co więcej, nie należy z niego korzystać. Polski system edukacji – jak pokazują rozmówcy Goc – stara się być jednocześnie liberalny i zasadniczy. W efekcie dzieci głuche nawet w wyspecjalizowanej placówce pozostają z różnych powodów wyobcowane. Tym zasadniczym jest fakt, że używanie języka migowego to w powszechnej świadomości wyraz lenistwa. A czy nazwalibyśmy lenistwem poszukiwanie jakiejkolwiek drogi porozumienia w kraju, którego języka w ogóle nie znamy?

Ważne jest pojęcie audyzmu – Goc sporo opowiada o dyskryminacji ze względu na brak możliwości usłyszenia świata. Poruszające są też historie ludzi, którzy poddają się dyktatowi otoczenia chcącego za wszelką cenę do nich mówić i oczekującego od nich mówienia. Jeden z rozmówców po latach aktywności publicznej, w której opowiadał o swoich zmaganiach, by być taki, jakim chciało go widzieć społeczeństwo, z goryczą oznajmia, że był i pozostanie głuchy. Słuch stymulowany implantami jest substytutem normalnego słyszenia. Czy głusi żyją w sposób nienormalny? Goc uświadamia nam przede wszystkim nienormalność warunków, w jakich chce się im pomagać. Odsłania paradoksy – pokazuje, jak największy terror rodzi się z dobrych intencji, chęci pomagania, przełamania barier. Wskazanie istoty tych barier jest tu bardzo ważne. „Głusza” to solidny reporterski dowód na to, że do świata ciszy trudno się dostać i na pewno trudno go zrozumieć. Goc wydaje się rozumieć. Daje natomiast znać, że nie rozumie absurdów i okrucieństw, których w polskiej codzienności doświadczają osoby słabosłyszące albo głuche. Mam wrażenie, że to książka dla każdego z nas. To nie tylko opowieść o ludziach, których Księga Rodzaju zaczynałaby się: „Na początku nie było słów”. To w dużej mierze reportaż o nas, słyszących, zagubionych, wprowadzanych w konfuzję albo czasem bezradnych wobec tej inności, jaką jest głuchota drugiego człowieka. „Głusza” pokazuje, że część wykluczania wcale nie jest związana z jakąś niechęcią. O ludziach głuchych wiemy po prostu bardzo niewiele. Jak mamy wiedzieć więcej, skoro by poznać ich historię, trzeba znać sposób komunikacji z nimi?

Brak komentarzy: