2022-11-18

„Oko snajperki” Kate Quinn

 

Wydawca: Mando

Data wydania: 9 listopada 2022

Liczba stron: 480

Przekład: Anna Gralak

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 52,90 zł

Tytuł recenzji: Determinacja i perfekcja

Ludmiła Pawliczenko. Pani Śmierć. Ukraińska snajperka, która w czasie drugiej wojny światowej metodycznie i z zimną krwią zamordowała setki mężczyzn. Wrogów. Bestie, które trzeba było wyeliminować. Kate Quinn bardzo dobrze oddaje w tej powieści, w jaki sposób ukształtowała się i utrwaliła się w Pawliczenko jej motywacja do działań. Kobieta była w tym, co robiła, po prostu skrupulatna i dokładna w taki sam sposób jak w pracy bibliotekarki. Zatem postać, która jest fenomenem i – chyba jeszcze bardziej – mroczną zagadką. Nie była jakąś dzikuską, osobą z zaburzeniami percepcji, nie były jej obce kodeks moralny czy rozumienie tego, co jest dobre, a co złe. A jednak zabijała. I to wielu. Robiła to, by potem zupełnie normalnie przełączyć się na pokojowy tryb funkcjonowania, wrócić do swojej biblioteki, wieść długie i spokojne życie. Skoro zwyczajna kobieta może stać się w tak okrutny sposób nadzwyczajna, to czy takie doświadczenie nie może stać się doświadczeniem każdego z nas? Zwykłego człowieka, który znajdzie konkretną i wiarygodną dla niego motywację, by zabijać? „Oko snajperki” nie zaniedbuje tych wątpliwości, wychodzi im naprzeciw, a Quinn bardzo się stara, by jej postać była sugestywna i by można było ją polubić, a nawet – jakkolwiek to paradoksalne – kibicować jej. Ta książka w ogóle może zostać specyficznie odebrana przez polskiego czytelnika. Kiedy Mila opowiada o szoku, przerażeniu oraz goryczy, gdy do jej kraju widzianego z perspektywy spokojnej i pięknej Odessy wkraczają wojna i niemieccy najeźdźcy, nam staje przed oczami 17 września 1939 roku. Gdy Mila doświadcza – nie na sobie, ale bardzo silnie – bestialstwa powiązanego z aktem przemocy seksualnej, które jednoznacznie kierunkuje jej nienawiść do obcego, nietrudno przypomnieć sobie świadectwa ludzi opowiadających o „wyzwalaniu” Polski w 1945 roku przez rodaków bohaterki. Ale zostawmy to. Kate Quinn napisała świetnie skonstruowaną i poprowadzoną powieść sensacyjno-wojenną. Wykreowała naprawdę interesujące postacie. Opierając się głównie na źródłach historycznych, stworzyła emancypacyjną opowieść o kobiecie, dla której imperatywem, wyrazem światopoglądu i swoistą obsesją stały się słowa „nie spudłować”.

Uporządkowany świat Mili rozpada się błyskawicznie. Kobieta ma za sobą trudne przejścia. Jako nastolatka została matką i teraz wszystkim jest dla niej jedyny syn. Kocha go i chce zrobić co w jej mocy, aby miał dobre życie. Mila planuje dla siebie i swego dziecka bezpieczne życie. Ma zamiar zrekompensować chłopcu emocjonalną nieobecność ojca. Mężczyzny, którego bohaterka od początku traktuje wrogo, bo jest dla niej źródłem wielu upokorzeń. Nie chce dać jej rozwodu. Nie chce usunąć się z jej życia. Egocentryzm tego człowieka idzie w parze z wyrachowaniem. Wybuchająca w kraju wojna ma mu dać przepustkę do bycia sławnym i podziwianym. Znakomity chirurg. Podły ojciec i były mąż. Jego ścieżki życiowe będą wciąż krzyżować się z drogą Mili. Quinn opowie to w brawurowy i zaskakujący sposób. Ta toksyczna, trudna i niewątpliwie najciekawiej pokazana w tej powieści relacja będzie budowała dodatkową historię – opowieść o odium, koniunkturalizmie i o tym, że raz wyrządzona krzywda może powracać wielokrotnie, jeśli nie zostanie odparta przez niezwykle silną osobowość. Mamy tu również historię szowinistycznej dominacji i umiejętnych prób kobiecego wybicia się na niezależność. Czy były mąż Mili będzie jednym z wrogów, niebezpiecznie wciąż na nowo sytuując się w jej pobliżu i ingerując w jej życie?

Najważniejszą narracją w „Oku snajperki” jest oczywiście opowiadanie wojennego losu kobiety w szeregach armii. Kobiety doskonale wywiązującej się ze swoich obowiązków. Dowodzącej mężczyznami i wciąż przez mężczyzn w mundurach kwestionowanej jako żołnierka. Bez względu na to, że ich dokonania na froncie są żadne, a ona z miesiąca na miesiąc ujawnia wyjątkową charyzmę, skuteczność w działaniu, jak również umiejętność doskonałego koncentrowania się na działaniach. Czym jest bycie wojenną snajperką? Quinn opowie o tym bardzo dokładnie i w wielu kontekstach, oddając narrację pierwszoosobową swojej bohaterce, która bynajmniej nie banalizuje zła. Ona stopniowo wrasta w bardzo konkretną i bardzo ją przekonującą filozofię wojny. Po pewnym czasie zrasta się wręcz z mundurem, okopami, koncentracją na żywych celach i służeniu temu jednemu zasadniczemu celowi: walce o dobro i dobrą przyszłość swojego syna. Przyznać trzeba, że autorka bardzo sugestywnie prezentuje zarówno krajobraz emocjonalny i mentalny swojej bohaterki, jak i otaczający ją krajobraz wojny. To przestrzeń, w której czuje się pod stopami błoto, gdzie jest zimno, bezkompromisowo i gdzie nie ma miejsca na żadne propagandowe uniesienia. Wojna Mili pachnie drzewami, dymem i krwią. Quinn tworzy bardzo udane naturalistyczne opisy tego, czym jest codzienność na froncie. Czym jest śmierć. Bo Mila w ramach obowiązków wojskowych ją zadaje, ale okaże się niegotowa na konfrontację ze śmiercią bliskich jej osób. Na tyle niegotowa, że będzie bliska obłędu. Co ją uratuje? I co sprawi, że za oceanem będzie musiała o swoje życie zawalczyć z przeciwnikiem, który się do niej niebezpiecznie zbliży?

Kolejnym elementem narracji jest dość skąpy, lecz wystarczająco sugestywny pamiętnik Eleanor Roosevelt. Przyjęcie radzieckiej delegacji przez amerykańską pierwszą damę w 1942 roku stanowi tu pewien kontrapunkt do narracji Mili. A jednak obie kobiety zbliżają się do siebie w specyficzny sposób. „Oko snajperki” będzie bowiem historią kobiecej determinacji, kobiecej siły przekonania o słuszności tego, co się robi, jak również opowieścią o specyficznym kobiecym dążeniu do doskonałości. Znakomicie rozpisana jest scena, w której obie bohaterki mkną amerykańskimi ulicami, gdy Eleanor jest piratem drogowym, a Mila zmienia sposób patrzenia na nią nie tylko przez pryzmat tego, że czuje się w jej samochodzie jednocześnie zagrożona i jakoś mentalnie bezpieczna. Kate Quinn umieszcza w swojej powieści kilka fantazji o silnej relacji obu kobiet, która miała miejsce w rzeczywistości. Tutaj jest ona bardziej tłem do opowiadania czegoś nowego. Bo przybywając do Stanów Zjednoczonych, radziecka snajperka będzie się musiała zmierzyć z pełnym pogardy i egocentrycznego przekonania o swej doskonałości przeciwnikiem. Ta część „Oka snajperki” to bardzo dobra powieść sensacyjna. Jednakże autorka wcale nie chce jednoznacznego klasyfikowania swojej książki. Jest ona tak bogata w zdarzenia i przesłania, że można ją odczytywać bardzo różnie. Za każdym razem czytając zachłannie, bo jest napisana w taki sposób, że naprawdę na długo zajmuje uwagę.

W „Oku snajperki” znajdziemy też opis specyficznych relacji, w których miłość łączy się z podziwem i odnajdywaniem poczucia bezpieczeństwa. Wokół Mili Pawliczenko wciąż będą znajdować się mężczyźni. Ale dwaj szczególnie wpłyną na jej emocje i doświadczanie trudnej rzeczywistości wojennej. Warto z uwagą śledzić te relacje, gdyż Kate Quinn dynamizuje powieść nie tylko wartką akcją. Próbuje odsłonić te karty historii Ludmiły Pawliczenko, które ona sama skrzętnie skrywała. Ujawnić tajemnice, wobec których postać historyczna zachowywała milczenie, fantazjując o nich. W powieści jako bohaterka literacka opowiada nam siebie i swoje skomplikowane emocje w taki sposób, że rzeczywiście wzbudza wielką sympatię, ale do samego końca jest też kimś, kto pozostaje fenomenem oraz zagadką. Jak prawdziwa Pani Śmierć.

Czyta się „Oko snajperki” także jako świetną powieść o wydostawaniu się z patriarchalnego schematu kulturowego kobiety radzieckiej. O drodze ku wewnętrznej wolności, ale również o tym, jak mocno można być przywiązanym do swoich wartości, a także planów na dobre życie. Idąca z okopu do okopu bibliotekarka, która nosi w sercu pamięć o synu, a pod pachą swoją rozprawę naukową, jest symbolicznym wizerunkiem kobiety radzieckiej w obliczu wyzwania nieplanowanego i niedefiniowanego przez kulturę wzmacnianą propagandą. Tu mamy do czynienia z czułą matką oraz bezwzględną wojowniczką, jak również gotową do wzięcia pełnej odpowiedzialności za wszystkie skomplikowane działania kobietą. Udowadnia ona, że patriotyzm nie zna podziału na płcie, bo rozpada się on groteskowo, jak domek z kart, ukazując mężczyzn padających jak muchy od kul Pani Śmierci. Świetnie napisana powieść i dowód bardzo wnikliwego zainteresowania niejednoznaczną postacią, o której powstała bardzo niejednoznaczna w swej wymowie książka.

Brak komentarzy: