 Przyznać trzeba, że faktycznie może nam się przytrafić ostry zwał po przeczytaniu powieści Shutego. Mój czytelniczy zwał to było cierpienie spowodowane zarówno treścią, jak i formą książki. Zmęczony okrutnie, długo dochodziłem do siebie po lekturze tej bezpardonowej krytyki świata korporacji, pracy w eleganckich garniturach i niekoniecznie przy zachowaniu elegancji savoir vivre’u. I naprawdę nie mogę pojąć, kto lub co jest celem ataku. Ludzie? Rzeczywistość wokół? Efekty uboczne prężnie rozwijającego się kapitalizmu? Irracjonalna harówka za marne grosze? A może po prostu to jedynie twórcza zabawa, zgryźliwy i kontrowersyjny literacki performance stworzony tylko dla wywołania dyskusji i namiętnego kupowania kolejnych egzemplarzy książki, które to kupowanie w swoim czasie nie ustępowało szaleńczej manii posiadania następnego tomu przygód Harrego Pottera? Bo z pewnością literackim szkicem socjologicznym Polski brutalnej, niesprawiedliwej i wyzyskującej obywateli książka ta nie jest, chociaż bardzo próbuje być.
Przyznać trzeba, że faktycznie może nam się przytrafić ostry zwał po przeczytaniu powieści Shutego. Mój czytelniczy zwał to było cierpienie spowodowane zarówno treścią, jak i formą książki. Zmęczony okrutnie, długo dochodziłem do siebie po lekturze tej bezpardonowej krytyki świata korporacji, pracy w eleganckich garniturach i niekoniecznie przy zachowaniu elegancji savoir vivre’u. I naprawdę nie mogę pojąć, kto lub co jest celem ataku. Ludzie? Rzeczywistość wokół? Efekty uboczne prężnie rozwijającego się kapitalizmu? Irracjonalna harówka za marne grosze? A może po prostu to jedynie twórcza zabawa, zgryźliwy i kontrowersyjny literacki performance stworzony tylko dla wywołania dyskusji i namiętnego kupowania kolejnych egzemplarzy książki, które to kupowanie w swoim czasie nie ustępowało szaleńczej manii posiadania następnego tomu przygód Harrego Pottera? Bo z pewnością literackim szkicem socjologicznym Polski brutalnej, niesprawiedliwej i wyzyskującej obywateli książka ta nie jest, chociaż bardzo próbuje być.Liczba wulgaryzmów odwrotnie proporcjonalna do pomysłów i kierunków, w jakim zmierzać ma ta szaleńcza opowieść. Postmodernistyczny i lingwistyczny freestyle. Doprawdy jazda bez trzymanki, bez żadnych hamulców. Wszystko zawieszone w próżni, wszystko niejednoznaczne, wszystko udziwnione i skomplikowane, a ogólne wrażenie tego melanżu po prostu przygnębiające.
Czytanie o perypetiach młodego yuppie pracującego w Hamburger Banku, nienawidzącego szefowej i jak zmiłowania czekającego każdego wolnego weekendu, na pewno nie będzie przyjemnością. Wszystkie jego dylematy, wszystkie frustracje, wybuchy agresji i buntu wobec otaczającego świata są już dość ogranymi chwytami w młodej, zaangażowanej w krytykę codzienności twórczości prozatorskiej. A robienie bałaganu narracyjnego dla samego bałaganienia nie predestynuje do miana literackiego odkrycia, zaś peany na cześć Shutego z pewnością czynią młodzi twórcy grupy krakowskiej ocierający łzy przy czytaniu swoich opowiadań i wierszy na spotkaniach wzajemnej adoracji twórczej.
Zwaliłeś, Panie Shuty, pomysł na dobrą powieść. Bo dałoby się z tej pokracznej makabreski uczynić książkę opiniotwórczą i wartościową. A tak? Cóż, to tylko zwał. Fatalny zwał.
 
 
4 komentarze:
rzeczywiście, znalazłam gdzieś fragment w sieci i zdziwiłam się, że to takie słabe. Shuty to nie przymierzając taka Doda polskiej literatury. przereklamowany do bólu, powiela tylko klisze w swej książce.
Nie czytałem "Zwału", ale "Cukier w normie" też słabiutki. Piszę o nim na swoim blogu reader.bloog.pl
Dla mnie powiesc "Zwal" jest w pewnym sensie genialna. Pracowalam w takiej Hamburger Firmie (chociaz akurat nie w banku) i Shuty oddal klimaty i specyfike takiej pracy po prostu IDEALNIE.
Niemal plakalam ze smiechu czytajac, jak bohater jest zmuszany do masy absurdalnych czynnosci albo jak wysluchuje przemowien szefowstwa - tak, to moja firma, jak zywa! ;-)))
(firma, z ktorej ucieklam po pieciu latach, wiec teraz spokojnie moge sie posmiac przy tej ksiazce ;-)) )
Jednym slowem - SWIETNA ksiazka! :-)
Pracowałem jako doradca klienta detalicznego w banku. (Zresztą po opisie zawartym w książce, wydaje mi się, że to ten sam co Hamburger:) Shuty perfekcyjne oddał nastrój jaki tam panuje, szkolenia, rozmowy z kierownikami. Spostrzeżenia zgodne 100% z rzeczywistością. Można się czepiać formy, bezcelowości itd, ale zgodność z rzeczywistością 100%. I za to szacunek dla Shutego.
Prześlij komentarz