2008-04-07

"Kobieta z wydm" Kōbō Abe

Najpierw przeczytałem opinię, że jest to arcydzieło literatury światowej. Potem dowiedziałem się, że literatury japońskiej nie można zrozumieć bez przeczytania „Kobiety z wydm”. Z dużymi wyrzutami sumienia, iż robię to tak długo po pierwszym polskim wydaniu i rok po wznowieniu książki, postanowiłem zajrzeć doń i … chyba się nieco rozczarowałem, bo jest to powieść tylko dobra i nie widzę w niej niczego nadzwyczajnego. Niewątpliwie genialny jest zamysł autora, aby bohaterem uczynić zabłąkanego wędrowca, któremu przyjdzie wykupić bilet w jedną stronę i mierzyć się z potęgą piasku oraz z charakterem pewnej oddanej jego przesypywaniu niewiasty. Opowieść już od samego początku niesamowicie przykuwa uwagę, jednak potem ma się wrażenie, że Abe zabrakło koncepcji rozwoju poszczególnych myśli i tropów znaczeniowych, albowiem zbyt nachalnie i zbyt dydaktycznie inkrustuje tekst quasi – filozoficznymi rozważaniami. Jest to książka, w której zdarzenia po pewnym czasie zaczynają monotonnie przesypywać się niczym piasek na wydmach i książka, która wzbudzając początkowo fascynację i niepokój, potem nie radzi sobie sama ze sobą, z linearnym ciągiem zdarzeń, z myślami bohaterów i przede wszystkim z zasadniczym przesłaniem; z egzystencjalną parabolicznością, jaka traci swoją moc, bo ociera się o truizmy i zderzona jest z dość łatwymi rozwiązaniami kompozycyjnymi.

Żeby było jasne – nie krytykuję tej powieści, a jedynie będę co jakiś czas wspominał o rozczarowaniach czytelniczych, jakich sporo doznałem podczas lektury. Niewątpliwie to opowieść nietuzinkowa i opowieść, w której głównej roli nie zagrają bohaterowie z krwi i kości, a przede wszystkim piasek. Ten piasek, który kusić będzie entomologa podczas jego naukowych poszukiwań; piasek, jaki nadawać będzie sens istnieniu kobiety z opuszczonego domu; piasek, który poprzez swój nieustanny ruch kwestionuje jakąkolwiek stałość i pewność i o którym autor pisze następująco : „Dopóki na ziemi będą wiały wiatry i płynęły strumienie, powstawanie piasku będzie rzeczą nieuniknioną. Dopóki wieje wiatr, płyną rzeki i burzy się morze, dopóty zrodzony z ziemi piasek pełzać będzie po niej bez ograniczenia, niby żywa istota. Piasek nigdy nie odpoczywa. Powoli, lecz zdecydowanie naciera na powierzchnię ziemi”. Ten przemieszczający się nieustannie niemy bohater nakaże ludziom spoglądać na świat przez zupełnie inny pryzmat, szanować trwałość i tolerować ruch, który ją rozbija, nadając coraz to nowych znaczeń temu, co powstaje po rozbiciu. W końcu piasek z wydm, którego tak wiele jest w powieści Abe, dekonstruuje ład świata i nadaje mu zupełnie innych znaczeń, albowiem „Wszystko, co posiada formę, jest ułudą. Jedynie pewny jest ruch piasku, negujący wszelkie formy…”. Niejednoznaczność piasku i jego wszechobecność wywołają jednak klaustrofobiczny lęk podczas lektury i uświadomią nam, jak często jesteśmy zasypywani i musimy na nowo się odkopać, aby przetrwać i żyć w świecie iluzji form i bytów… Niestety, tego piasku zarówno w sensie dosłownym, jak metaforycznym jest po prostu za dużo.

Antycypacja narracyjna każe spojrzeć nam już na początku na „Kobietę z wydm” jako na opowieść paradokumentalną. Wiedząc, że pewien nauczyciel nie powróci już z wydm do swojego domu, próbujemy zrozumieć, co tak naprawdę się stało i co uniemożliwia mu ten powrót. Nie jest to bowiem tylko historia o zamknięciu w piaskowym leju i mozolnej pracy przy kolektywnych hasłach „kochaj swoją wioskę/ kochaj swój dom”, ale przede wszystkim opowieść o Losie i o przestrzeniach, w jakich Los się wypełnia. Mamy wyraźnie rozdzielone od siebie światy – ten, z jakiego przybył entomolog i ten, w jakim żyją autochtoni, próbujący za wszelką cenę zmusić go do pozostania i przejęcia na siebie wyznaczonych przez nich obowiązków. Dom w jarze wypełnionym piaskiem wydawać się może swoistym eldorado, które rządzone jest prostymi, ale sprawiedliwymi prawami. Możemy też spojrzeć na nową przestrzeń, w jakiej znajdzie się zaginiony jak na sferę tworzenia nowego systemu wartości, sferę kształtowania się idei lepszego, pewniejszego, pozbawionego zagrożeń z zewnątrz. Mężczyzna dokona wyboru między dwoma światami i wybierze ten, który – mimo przeciwności i trudów – przynosi mu poczucie tego, iż jego egzystencja jest pożyteczna.

Piaskowy świat i odgrodzona wydmami od świata wioska to wyraźny autorski bunt wobec wkraczającej do Japonii w latach, w jakich powstawała książka coraz to brutalniejszych prawideł tworzących nowy kapitalistyczny świat, odrywający od wielowiekowych tradycji i obrzędów. Abe napisał także opowieść o wolności wyboru, o skutkach zniewalania i konsekwencjach życia w półprawdach. To powieść o niestałości i pewności jednocześnie. O zrozumieniu swojej roli w życiu i o wypadaniu z tej roli. Powieść, która niestety staje się chwilami zbyt statyczna i zwyczajnie przegadana. A przecież pozostający w ciągłym ruchu piasek zobowiązuje do tego, by uczynić fabułę wartką, a przede wszystkim ustawicznie się zmieniającą.

Wydawnictwo Znak, 2007

4 komentarze:

Monika Badowska pisze...

Zapraszam na 6kontynetow.blox.pl
Kilkoro z nas przeczytało "Kobietę z wydm" - może zainteresuje Cię nasza opinia:)
Pozdrawiam:)

Anonimowy pisze...

Czytałam kilkanaście lat temu.Doskonała gra na emocjach.Polecam.

Anonimowy pisze...

Mnie natomiast ta powieść zachwyciła :: Poszłam za głosem serca :::Uległam pokusie Polecam

prl99@o2.pl pisze...

niesamowita książka, może literacko nie jest to perełka ale wyjątkowa umiejętność przekazania odczuć dotyczących głębi życia, świata, na mnie osobiście europejscy egzystencjaliści nigdy nie zadziałali tak mocno jak Kobo