2014-04-12

"Święta noc" Tahar Ben Jelloun

Wydawca: Karakter

Data wydania: 2 kwietnia 2014

Liczba stron: 200

Tłumacz: Jacek Giszczak

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det: 35 zł

Tytuł recenzji: Przekleństwa przeszłości

Niebywale smutna jest kontynuacja "Dziecka piasku" Tahara Ben Jellouna. Na początku daje nadzieję i o nadziei związanej z szeroko pojętym wyzwoleniem opowiada w niepowtarzalny, liryczny sposób. "Święta noc" ma być opowieścią o stawaniu się na nowo, o końcu fatalnej transgresji oraz o spełnieniu pragnień i potrzeb. Czym jest w gruncie rzeczy? Ben Jelloun pozostawia nas z intymnym wyznaniem. Odchodzi bowiem od różnych punktów widzenia i opowieści bajarza, który rekonstruował dzieje Ahmeda vel Zahry, sugerując wiele punktów widzenia i wielość interpretacji. Tym razem głos oddany zostanie samej ósmej córce szalonego Marokańczyka, który postanowił mieć syna i w córce tego syna dla siebie stworzył. Zahra żegna się z narzuconą rolą w momencie dramatycznego wyznania ojca na łożu śmierci, który prosi ją o wybaczenie i wyzwala z piętna narzuconej płci, społecznej roli i roli, która wewnętrznie niszczyła, bo była więzieniem dla duszy. Nie spodziewamy się, iż będzie to książka o uwięzieniu właśnie. Historia Zahry, ta opowiadana przez nią samą, jest pułapką, w jakiej zamykamy się wraz z narratorem, który zmienia zarówno rytm, jak i tonację opowiadania, by zaskoczyć opowieścią może nawet bardziej przygnębiającą niż opowieść o dziecku z piasku, które dla nikogo nie było tym, kim narodziło się naprawdę...

Dwudziestej siódmej nocy ramadanu marokański garncarz wzywa do siebie córkę, której życie zamienił w grę pozorów i której ramy tożsamości sam wyznaczał w swych chorych wizjach. Ojciec prosi o wybaczenie. Ono ma konstytuować prawdziwą tożsamość Zahry. Tej, której nikt już niczego nie narzuci i która będzie zdolna pokochać siebie, bo będzie sobą naprawdę i na zawsze. Ben Jelloun opowiada o pewnej mocy sprawczej - jego kobiecość stała się poprzez akt łaski. Potęguje się jednak rodzinne wykluczenie i po pożegnaniu z umierającym, ósmej i naznaczonej przez ojca córce nie pozostaje nic  innego jak odejść, by zacząć żyć w wolności. Wiosenny dzień przynosi katharsis po mrocznej nocy wyznań. Zahra jest gotowa do tego, by naprawdę być kobietą. Musi zapomnieć, by móc odrodzić się na nowo. Fatalizm Ben Jellouna jest jednak porażająco wielki, bo niszcząca moc dawnego życia nadal będzie prowadzić do destrukcji. Tyle tylko, że postępować ona będzie stopniowo, a dramatycznego finału życia w upojeniu pozorną wolnością nie będziemy w stanie przewidzieć...

Wymowna jest symboliczna wizja pobytu narratorki w miejscu, gdzie radośnie wzrasta pewna pajdokracja zapomnienia. Zahra nie może zatrzymać się w tym azylu dla pokrzywdzonych przez los, bo niesie w sobie coś, czego nie mogą znieść wszyscy osiągający wolność ciała i duszy. Wędrówka trwa więc nadal i kończy w domu niewidomego Konsula. Konsulem nazwała go siostra, bo panuje nad wymyślonym miastem i wymyślonym krajem. Konsula i Krępę łączy pewien intymny pakt, a Zahra zaczyna odgrywać w życiu ślepca coraz ważniejszą rolę. Szukając swojej kobiecości i otwierając się na nowe doznania, wyzwala z symbolicznego mroku męskość Konsula. On sam czuje ogromną bliskość z kimś, kto kryje w sobie tajemnice. Podległa i zależna Krępa, która nosi w pamięci traumę przeszłych zdarzeń, postanowi zawalczyć o brata ulegającego wpływom. Dojdzie do okrucieństwa, które będzie związane z czasem minionym, od jakiego nie można się uwolnić. Pojawi się pokuta, pojawi zdolność odczuwania wolności tylko i wyłącznie w kolejnym zniewoleniu...

Tahar Ben Jelloun poetycko opowiada o ryzyku przekraczania wielu możliwych granic. O ryzyku powrotu do samego siebie i niemożności trwania bez łączności z tym, co minęło. Bohaterka "Świętej nocy" wierzy w to, iż uda jej się osiągnąć spełnienie i że zrozumie, jak wiele pragnień, potrzeb, myśli i emocji tkwi w tym nowym ciele, wolnym rzekomo, pozbawionym ograniczeń - także tych religijnych. Ta historia na kilka możliwych sposobów opowiada o dramacie ludzkiego niespełnienia. O tym, że trzeba pogodzić się z samotnością, jeżeli nie można się z nią pożegnać. O sile jednostkowego buntu i o konsekwencjach zagubienia wynikłego z buntu. Świat pełen mroku nie jest sygnalizowany jedynie przez ślepotę Konsula. Świat, jaki czeka na Zahrę po pozornym wyzwoleniu się, kryć będzie jeszcze więcej ciemnych barw niż dotychczasowe życie, które było życiem na żądanie, z rolą do odgrywania i z uczuciami, jakie tłumiło się na siłę.

"Święta noc" uwodzi językiem, który zmienia się wraz z dramatycznymi zdarzeniami. Język zawodzi, kiedy trzeba oddać bezmiar rozpaczy w samotności; samotności zmierzającej ku więzieniu. To historia wędrówki, która nigdy się nie rozpoczęła, nie miała więc prawa się skończyć. Ben Jelloun wyraziście kreśli dramaty zamkniętych w sobie bohaterów i sugestywnie wprowadza w coraz to nowe, jeszcze bardziej skomplikowane rewiry drogi ku spełnieniu. Niespodziewana jest ta namiastka spełnienia finałowego i niezwykle smutny cały obraz symbolicznej wędrówki, poszukiwań siebie, świadomości zmierzającej ku dramatowi końcowemu, ku utracie woli oderwania się od tego wszystkiego, co nie pozwalało żyć naprawdę.

To wyrazista książka o tym, iż nasze życie jest wiecznym doświadczaniem wyobcowania w świecie, który nie pozwoli zatrzeć przeszłości i nie da nam komfortu decydowania o tym, kim chcemy być oraz kim się stawać. Jednocześnie to liryczna opowieść o niespotykanej wrażliwości, dla której nie ma miejsca w świecie naznaczonym przez prawa, zwyczaje, logikę i rytuał. Noc Przeznaczenia pokieruje swą wędrowniczką tam, dokąd sama nie zamierzała dotrzeć. Ben Jelloun zarysuje niemożliwe, swą fabułę rozpinając między wielką nadzieją a równie wielkim rozczarowaniem. "Dziecko piasku" i "Święta noc" to książki o niemocy, zniewoleniu i o niespełnionych pragnieniach. Trudno orzec, która z nich jest bardziej przejmująca. "Święta noc" jest chyba bardziej wizyjna. Miesza konwencje baśni, przypowieści, moralitetu i symbolicznego traktatu o skomplikowanej strukturze ludzkiej natury. Dużo bardziej wieloznaczna niż można byłoby podejrzewać na początku lektury, oferuje jej niepowtarzalną przyjemność. Bo w tej tragicznej opowieści urzeka przede wszystkim jej język. Zapada w pamięć i zniewala. Niebywale głęboka i mistrzowsko napisana rzecz!


PATRONAT MEDIALNY

2 komentarze:

dofi pisze...

Mam "Ciemną noc", ale nie czytałam pierwszej części. Czy zrozumiem tę historię, bez zapoznania się z "Dzieckiem piasku"?

Jarosław Czechowicz pisze...

Dominiko, bez większych problemów. Przypomniana problematyka i tło wyjścia dalszej fabuły nie spowodują, że Pani utknie gdzieś w lekturze.