2015-04-23

"Króliki Pana Boga" Grzegorz Kozera

Wydawca: Dobra Literatura

Data wydania: 14 kwietnia 2015

Liczba stron: 256

Oprawa: miękka

Cena det.: 32,90 zł

Tytuł recenzji: Podróż ocalonych

Premiera nowej książki Grzegorza Kozery zbiega się z premierą reportażu Magdaleny Grzebałkowskiej "1945. Wojna i pokój". Dwie kwietniowe nowości dotyczą wydarzeń roku, o którym myśli się zwykle jako o czasie końca wojennego koszmaru. Kozera proponuje nam fikcję literacką, a Grzebałkowska garść faktów. Wszystko po to, by pokazać, jak trudny był to rok i że wojna dla wielu nie skończyła się razem z kapitulacją Trzeciej Rzeszy.

"Króliki Pana Boga" uwierają z wielu powodów. Kompozycyjnie otrzymujemy mroczną powieść drogi, której fatalizm zaznaczony jest już na wstępie, i oczywiste się staje, że dla zagubionych wędrowców Kozery dotarcie do Polski, do której impulsywnie podążają ze znienawidzonych Niemiec, nie przyniesie ulgi, nie stanie się końcem traumatycznych doświadczeń. To, co szczególnie dotyka w powieści, to kondycja egzystencjalna trójki bohaterów. Halina i Honza przeżyli piekło obozu koncentracyjnego. Adam był siłą roboczą u sadystycznego Niemca. Ci pierwsi doświadczyli zła najintensywniej. Adam przygląda się mu jakby z oddalenia, bo dochodzi do wniosku, iż jego los zdecydowanie oszczędził. Jedenastolatek, dziewiętnastolatek i dojrzała kobieta - razem ruszą w ryzykowną podróż tam, gdzie być może nic na nich nie czeka. Może rodzina, oswojone otoczenie, być może ktoś skłonny do pomocy. Tyle tylko, że pomocy oczekują tysiące innych i pośród tych innych widzimy smutną trójkę umiejętnie wyróżnioną przez autora, sugestywnie oddającego dramat garstki ludzi w morzu dramatów innych. Nomadów powojennych, którzy wciąż boją się o życie. Stale walczą z głodem, niewygodami, wciąż nie są pewni swojego losu. Bo "Króliki Pana Boga" to smutna opowieść o tym, że bycie wolnym nie jest powodem do radości. Że nic już nie będzie takie, jak kiedyś. Co więcej, nic prawdopodobnie się już nie ułoży, albowiem chaos i okrucieństwo trwają nadal, gdy wojna staje się przeszłością.

Halina to bohaterka książki "Berlin, późne lato", w której Grzegorz Kozera portretował trudne relacje Niemca z ukrywającą się u niego uciekinierką z obozu. Dowiadujemy się, że Halina ponownie do tego obozu trafiła. Ślady po nim ukrywa głęboko w sobie. Niewiele mówi o tym, co działo się wcześniej. Nie jest w stanie docenić, że już nie jest więźniarką. Nie oczekuje od życia żadnej odmiany. Jedynie takiej, że teraz może żyć. Ze wszystkimi wspomnieniami i bolesnymi doświadczeniami z niedalekiej przeszłości. Ze śladem uczucia do Otto Petersa, który przed dwoma laty ukrył ją u siebie, starając się skryć kobietę przed całym okrucieństwem wojennego świata.

Postacią pierwszego planu jest jednak dziewiętnastoletni Adam. "Króliki Pana Boga" to w dużej mierze powieść inicjacyjna, bo Adam stara się zrozumieć świat, jaki nastał po wojennej apokalipsie. Bierze na siebie odpowiedzialność za Honzę. Młodziutkiego Czecha, który cudem uniknął śmierci w obozie. Honza przestał rosnąć w trakcie wojny tak, jakby obawiał się jakiejkolwiek afirmacji swojego istnienia. Teraz zmaga się z chorobą i wierzy Adamowi, który zapewnia chłopca o tym, iż ujrzy swoją matkę. Adam doświadczył niemieckiego okrucieństwa inaczej niż jego towarzysze, ale teraz, podobnie jak wielu, z trudem gasi w sobie chęć odwetu na tych Niemcach, którzy bezbronni stają na jego drodze. Chłopak musi stać się starszym bratem, opiekunem Haliny, wchodzi w rolę dojrzałego mężczyzny zobowiązanego bronić swoich najbliższych. Bo bliskość nawiązuje się u Kozery mimo faktu, że wokół widać przejawy zezwierzęcenia. Mimo tego, że ocaleni nie zwracają uwagi na śmierć i przemoc. Są bezradną szarą masą, którą można manipulować do woli. Wypracowali w sobie instynkt przetrwania każący im ignorować nienawiść, wrogość i morderstwa wokół. W tym pozornie wypranym z emocji świecie smutnych pielgrzymów Adam, Honza i Halina potrafią udowodnić, że wojna nie zabiła w nich resztek człowieczeństwa.

"Króliki Pana Boga" to książka zadająca wiele niewygodnych pytań. Czy droga ku lepszemu życiu dla wszystkich wędrowców 1945 roku nie jest mirażem? Czy faktyczny koniec wojny zbiega się z końcem traumy, jakiej doświadczano na wiele różnych sposobów i wielokrotnie przy tym wątpiono w boską opatrzność? Grzegorz Kozera portretuje chaotyczny i pełen cierpienia świat ludzi, którzy odnoszą się do siebie wrogo, bo inaczej nie mogą. Niepewne spojrzenia, strach, często niechęć. I te fundamentalne pytania o narodowość, która ma naiwnie porządkować, kto może być bliskim, a kogo należy się bać. Skomplikowany jest świat bohaterów książki, bo ten świat to przede wszystkim nicość, w jakiej trudno się zakotwiczyć. Przesiedleńcy szukają dróg powrotu. Nie wiedzą, z czym wiązać się będzie przemierzanie owych dróg. Szaleńczo pragną końca koszmaru, ale wojna pozostanie w nich przecież na zawsze, bo są ślady nie do zatarcia. Ślady końca świata, który nagle daje jakąś drugą szansę. By przeżyć, trzeba być bezkompromisowym i brutalnym. Temu odrodzonemu światu potrzeba jednak ludzkich odruchów i zachowań, które mają świadczyć, że wojna nie zabija człowieczeństwa.

Pewną rysą na tej dobrze skrojonej prozie jest sposób portretowania Sowietów, których Adam najpierw jest ciekaw, a potem panicznie się wystrzega. Radzieccy żołnierze portretowani są jednoznacznie jako źli. Są dzicy, okrutni, chciwi i przekupni. Strzelają, zabijają, gwałcą kobiety. Ta proza sugeruje, że wszyscy tacy byli. Zaskakująca jednostronność u pisarza, który w empatyczny sposób udowadniał w powieści, do której teraz nawiązuje, że dobrzy Niemcy to nie jest wymysł. Stosowana metoda obrazowania, w której splądrowane mieszkanie nazywane jest dziełem wyzwolicieli, to zaskakująca stronniczość potwierdzająca stereotyp okrutnego sowieckiego żołnierza, który zamiast wyzwolenia dawał inną formę opresji. Każdy sołdat u Kozery jest zły. Czarno-białe spostrzeganie świata, który nigdy nie jest czarno-biały?

"Króliki Pana Boga" to proza pytająca o to, kim jest drugi człowiek w obliczu zmiany ładu świata. Wtedy, kiedy można się tłumaczyć, że człowieczeństwo zabrała wojna. To także gorzka narracja o czasie, w którym jakiekolwiek wyzwolenie było tylko propagandowym sloganem, a bolesny rys wojennej niewoli naznacza biografie wszystkich tych, którzy obok trójki bohaterów pierwszego planu tworzą mroczny i przerażający plan dalszy, tragedie w tle. Mocna i wyraźna książka, w której znajdzie się czułość skryta w gestach i słowach ujawnianych po kryjomu, z niepewnością.


PATRONAT MEDIALNY

Brak komentarzy: