2016-05-23

"Hen. Na północy Norwegii" Ilona Wiśniewska

Wydawca: Czarne

Data wydania: 27 kwietnia 2016

Liczba stron: 248

Oprawa: twarda

Cena det.: 44,90 zł

Tytuł recenzji: Cisza, migracje i wyobcowanie

Ilona Wiśniewska konsekwentnie penetruje Północ. To już drugi jej reportaż o miejscu, w którym cisza i wiatr łączą się w specyficznej symbiozie. Daleko, zimno, odludnie. Kto ma ochotę na poznawanie takich rejonów świata? Autorka ponownie wykazuje się niebywałą czułością, gdy koncentruje uwagę na ludziach i miejscach znajdujących się gdzieś poza granicą poznania, poza centrum świata, poza warunkami atmosferycznymi umożliwiającymi wygodną egzystencję. Północ w drugiej książce Wiśniewskiej to rejon kontynentalny Europy. Oglądamy Finnmark – norweską krainę niegdyś spaloną, potem odradzającą się z wojennego pogorzeliska, przez Norwegów uznawaną za głęboką prowincję, skąd pochodzą ludzie niezbadanej odporności, specyficznej wrażliwości, niedomknięci w norweskim systemie, stygmatyzowani przez swą inność. Wiśniewska opowie o świecie, który jest marginalizowany w swojej ojczyźnie. O ludziach, którzy w XXI wieku nadal walczą z systemem, by zachować własną kulturę i swoje obyczaje. O tym, że życie na Północy może być trudne na wiele różnych sposobów, ale jest jednocześnie okazją do tego, by oswoić swoją niedoskonałość, oddając się we władanie morza, wiatru i pracy rozumianej jako sens i cel istnienia. Specyficznego, bo opartego także na wyjątkowej formie wspólnoty. W Finnmarku nie można być osobno, choć w gruncie rzeczy doświadczenie samotności jest tam wyjątkowo odczuwalne. Możemy przyjrzeć się światu, który nakazuje pożegnanie się z egoizmem, z poczuciem wyjątkowości i z przekonaniem, że decyzje o naszym losie i kierunkach drogi życia podejmujemy całkowicie świadomie i autonomicznie.

Finnmark to największy okręg administracyjny Norwegii, w którym dzieją się rzeczy niezwykłe i mistyczne. To tutaj – podobno – odnaleźć można bezpośrednią drogę do piekła. Tu nie dociera już kolej, transport uzależniony jest od rejsów po wzburzonym morzu. Tu także podejmuje się dramatyczne decyzje – albo o opuszczeniu tej krainy na zawsze, albo o silnym w nią wrośnięciu. Finnmark jest wielki, bezkompromisowy, zimny i wymagający. Jego mieszkańcy to barwna społeczność, choć nikt tak naprawdę nie chce jej bliżej poznać, a sami Norwegowie wywołują w mieszkańcach Północy kompleks niższości. Niesłusznie. Ilona Wiśniewska spotyka się z ludźmi, którzy własną historię zmagań z klimatem i trudnościami życia codziennego mają zapisaną w każdej zmarszczce na twarzy. Pewną ideę wyjątkowego istnienia na Północy zamyka w biografii umierającego woźnicy. Poetycko opowiada o tym, z czym wiązały się bezkompromisowość, upartość, trud zdobywania przestrzeni dla siebie i rozpacz utraty autonomii. „Hen. Na północy Norwegii” to także ważna opowieść o Saamach, którzy stworzyli barwny świat ośmiu pór roku, a którym norweskie władze wciąż narzucają sposób życia, stale wyłączają z jego głównego nurtu, często brutalnie norwegizują i skazują na bycie w oddaleniu większym niż to stworzone przez położenie geograficzne Finnmarku.

To książka z wyjątkowo dobrze dobraną okładką. Wbity w zmrożony grunt autobus przeprowadzkowy ukazuje pewną ambiwalencję losów północnej migracji. Z jednej strony jego unieruchomienie wskazuje na to, iż wszelkie ważne ruchy już się dokonały. Z drugiej jednak widzimy wciąż obecność pojazdu. Po Finnmarku nadal przemieszczają się ludzie. Nie są już wypędzani jak w czasie drugiej wojny światowej, ale nie są także osadzeni w północnej przestrzeni. Wędrowcy traktują Północ jako punkt tranzytowy. Ludność wędrująca na południe kraju często zdaje sobie sprawę z tego, iż jest to podróż w jedną stronę. Przemieszczanie się w Finnmarku wiąże się z ryzykiem, ale jednocześnie jest czymś stałym. Ten okręg to przestrzeń drogi i ten reportaż również jest pisany w drodze. Ilona Wiśniewska wędruje po śladach tych, którym z różnych powodów trudno było lub jest egzystować tam, gdzie odrębny trud jest narzucany przez bezkompromisowy rytm przyrody.

Autorka jest mistrzynią wsłuchiwania się w ciszę. Ta północna jest wyjątkowa. Domaga się szacunku. Każdy mieszkaniec Finnmarku musi szanować morze, swoją pracę i drugiego człowieka. Północ eliminuje poczucie bycia kimś wyjątkowym. Każe żyć w społecznościach. Ta saamska trzyma się razem i są miejsca, gdzie nie pozwala prawdziwej Norwegii na ingerencję w zwyczaje i ustalony przez lata porządek. Saamowie przetrwali niejedno poniżenie. Są gośćmi we własnym kraju. Odcięci od świata na kilka sposobów, budują zwartą społeczność, w której dba się o język i kulturę. Wiśniewskiej udaje się opowiedzieć o Saamach jak o ludziach nieodkrytych dla świata. Pięknie i z godnością. Z tym rodzajem szacunku, który wymusza północna egzystencja. Ale to także opowieść o północnej różnorodności i pełna specyficznego poczucia humoru historia stosunków norwesko-rosyjskich, współpracy oraz umiejętności wytworzenia pewnej wspólnej przestrzeni mentalnej wypracowanej choćby w języku przez tak zwany „russenorsk”.

„Hen” to jednak inna opowieść o Północy niż "Białe". Portretując Spitsbergen, Ilona Wiśniewska opowiadała o społeczności dopasowującej się do miejsca, z którego nie pochodzi. Była to barwna historia dostosowania się do tego, co oferuje zimny ląd, który nigdy człowieka do siebie nie przywiązuje. Finnmark jest inny – z niego się wyrasta i w nim tkwi przez całe życie. To kraina wielu skomplikowanych zależności, w której żyje się specyficznym rytmem i z wyjątkowym poczuciem przynależności do tego miejsca. Autorka rozmawia z ludźmi, dla których Finnmark jest centrum wszechświata. Jednocześnie snuje nostalgiczną narrację o świecie, który zanika. Symptomami są ludzkie migracje na południe, ale bardziej czytelnie wyglądają porzucone domy. Takie, które po pewnym czasie bierze w swoje władanie morze. Być może Ilona Wiśniewska staje się ostatnią kronikarką i zapisuje refleksje, którymi nikt więcej nie będzie się dzielił, nikt ich ponownie nie przeanalizuje. Dodatkiem do dokumentacji są fantastyczne zdjęcia. Fotografia współgra z tą opowieścią, bo są pewne niuanse, dla których brakuje słowa i pozostaje wówczas tylko obraz. „Hen” to opowieść o oddaleniu i bliskości. O dzielnych ludziach i silnych więziach między nimi. Także o tym, że na Północy bywa niezwykle trudno z powodów, o których nikt z nas nie ma żadnego pojęcia. Pouczająca podróż, frapujące opowieści, inteligentna narracja i niezwykły urok świata, który niewielu do siebie dopuszcza naprawdę.

Brak komentarzy: