Wydawca: Czarne
Data wydania: 24 kwietnia 2019
Liczba stron: 496
Przekład: Tomasz S. Gałązka
Oprawa: twarda
Cena det.: 43,90 zł
Tytuł recenzji: Po katastrofie
Monumentalny reportaż Kate
Brown opowiada o tym, w jaki sposób z katastrofą czarnobylską poradził sobie świat,
racjonalizując i przyjmując za pewnik oględne doniesienia o zdarzeniu, a także
o tym, jak nie poradzono sobie z nią na miejscu. Autorka proponuje nam model
analityczno-dokumentalny – prezentuje przede wszystkim dane, które uzyskała z
analiz dokumentów. Onieśmiela trochę forma książki. Brown wykorzystuje ponad
tysiąc przypisów, które zajmują jedną piątą objętości reportażu. Choć w jego
skład wchodzą również doświadczenia wydobyte z bezpośrednich spotkań z ludźmi,
cała ta precyzyjna maszyneria z asystentkami autorki i wieloma trochę żmudnymi
wyliczeniami oraz punktowaniami osłabia nieco czytelniczą uwagę. A szkoda, bo
„Czarnobyl” mógłby być bardziej sugestywnym reportażem o tym, jak reagujemy na
katastrofy atomowe, jak porządkujemy sobie informacje o nich. Brown napisała również – nawiązując do
kolejnej katastrofy tego typu w Fukushimie – o powtarzającym się schemacie
bezradności, bezsilności, lekceważenia oraz wybiórczości w postrzeganiu tego,
co dzieje się ze światem skażonym przez atom. Okazuje się, że po katastrofach
atomowych potrafimy doskonale funkcjonować w normalnym trybie. Nie słysząc, nie
myśląc, nie wiedząc. Analizując to, co wydarzyło się po tragedii w
Czarnobylu, amerykańska reporterka dodatkowo portretuje coś wyjątkowo
absurdalnego. Przygląda się temu, ile energii, konsekwencji i determinacji
można włożyć w walkę nie ze skażeniem, lecz z ludźmi, którzy o tym skażeniu
chcą po prostu napisać prawdę.
To, co wydarzyło się 26
kwietnia 1986 roku za naszą wschodnią granicą, do dzisiaj wzbudza wiele
mrocznych fantazji. Czy w tamtym czasie dostatecznie wcześnie i we właściwych
ilościach otrzymaliśmy postapokaliptyczne antidotum? Czy wzmożone zachorowania
na różnego rodzaju nowotwory nie są przypadkiem pokłosiem wybuchu w elektrowni
atomowej? Czarnobyl może być prywatnym straszakiem dla każdego, kto w dniu
wybuchu był już na świecie. Kate Brown chce opowiedzieć tę tragedię w nieco
inny sposób. Oczywiście, że odwołuje się do wszystkich skutków ubocznych oraz
analizuje, w jaki sposób skażenie radioaktywne w bezpośredni i pośredni sposób
oddziałało na ludzi oraz na środowisko. Ale jej reportaż skupia się przede
wszystkim na tym, jakie tragedia atomowa odcisnęła piętno w pamięci zwykłych
ludzi, badaczy, polityków, lekarzy… Autorka przygląda się najpierw temu, co
działo się bezpośrednio po wybuchu, ale potem dużo uważniej analizuje źródła
wskazujące na to, jak wiele nieścisłości pojawiało się w badaniach naukowych,
komunikatach władzy, jak bardzo niepewność uderzała w relacje międzyludzkie,
lecz także wpływała na oblicze relacji międzynarodowych. Ślad zimnowojennych
podchodów w mistyfikacji również mocno zaznacza się w czasie po apokalipsie.
„Czarnobyl”
to także reportaż stawiający jedno zasadnicze pytanie: czy współczesna energia
jądrowa wraz ze swoimi możliwościami i kreowanymi szansami na lepsze życie nie
jest przypadkiem lekceważona, gdy nie myśli się o wszystkich prawdopodobnych
skutkach ubocznych, jeśli w jej pozyskiwaniu coś pójdzie nie tak?
Czarnobyl to przecież mroczne memento dla wszystkich wierzących w niezawodność
i skuteczność elektrowni atomowych. Ciekawe jest to, co autorka mówi o
zrzucaniu odpowiedzialności za katastrofę. Okazuje się, że winni byli ludzie
aktualnie znajdujący się wtedy w pracy. Co z konstruktorami czy ludźmi
długofalowo odpowiedzialnymi za eksploatację? Co z tymi, którzy na tej
elektrowni zarabiali najwięcej i wraz z nią wiele zdobywali? Rzucone oskarżenia,
o których wspominam, to w zasadzie czubek góry lodowej absurdów, z których
rodziły się kolejne konflikty i które narzucały opinii publicznej myślenie o
katastrofie. Maskowanie, tuszowanie, manipulowanie danymi. Aparat opresji miał
się doskonale. Ci, którzy ucierpieli najbardziej, nigdy nie dowiedzą się, co
tak naprawdę ich wyniszczyło. Ci, którzy uważają się za cudownie wolnych od
skażeń, nie mają pojęcia, co i w jakiej formie przyjęli. Mam na myśli zarówno
dawki promieniowania, jak i zasięg propagandy. Bo dramat Czarnobyla miał trwać
możliwie najkrócej – w świadomości ludzi z jego najbliższego otoczenia, ale
także obywateli świata, z których większość po niedługim czasie odetchnęła z
ulgą, gdyż nic dramatycznie groźnego się nie stało. Otóż stało się, i Kate
Brown bardzo drobiazgowo odtworzy, co się wydarzyło po fatalnym wybuchu.
Ta
książka obrazuje także w znakomity sposób rys psychologiczny człowieka
sowieckiego. Jego tendencje do tego, by szybko zapominać, wypierać ze
świadomości, kształtować wolę i rozsądek zgodnie z tym, co narzucone odgórnie.
Sowieckość jest tu portretowana jako połączenie ugodowości z wyjątkową
umiejętnością wyrzucania z pamięci tego, co kontrowersyjne i dyskusyjne. Brown
świetnie prezentuje, w jaki sposób ukraińskie, białoruskie i rosyjskie
przemilczenia oraz fałszerstwa odsłaniały się i wychodziły na jaw, nie budząc
większego wstydu. Autorka pokazuje wprawność w tym, co i jak tuszować. Sowiecki
minister ochrony zdrowia Jewgienij Czazow mówi nawet wszem wobec, że katastrofa
czarnobylska nie niesie za sobą żadnych konsekwencji zdrowotnych. Niesamowite
jest to, jaką energią i pomysłowością wykazywano się w tworzeniu kłamstw,
zamiast walczyć ze skutkami wybuchu reaktora.
Bo Kate Brown pokazuje i udowadnia, że można było części skażeń zapobiec.
Czasem działając szybciej, a niekiedy nie podejmując niewłaściwych działań. Ta
książka bowiem jest również opowieścią o tym, w jaki sposób ze skażeniem
radziły sobie środowisko naturalne oraz różne ekosystemy. Brown nie pominie ani
jednego ważnego tematu, ani jednego śladu jakichś nieoczywistości. Dlatego
„Czarnobyl” imponuje, ale także onieśmiela swą strukturą, gdzie może trochę
jest za dużo polityki, za dużo socjologizowania, zbyt mało kontaktu z żywymi
ludźmi, a nie z tym, co napisali, zatwierdzili, opublikowali i po pewnym czasie
porzucili.
A jednak ci, którzy pojawiają
się na kartach tego reportażu, sportretowani są bardzo wyraźną kreską. To
postacie mające odwagę mówić o tym, jak było naprawdę po wybuchu, ale przede
wszystkim to zdeterminowani w swych działaniach przedstawiciele organów
społecznych, politycznych, różnego rodzaju instytucji pozarządowych oraz
prężnych organizacji, dzięki którym Czarnobyl nie jest już zagadką. Szkoda, że był nią tak długo. Że ludzie mimo
wszystko z różnych powodów nadal nie rozumieją, iż zajmowanie się energią
atomową może być śmiertelnie niebezpieczne. Jest jeszcze jedna istotna teza,
zasugerowana gdzieś na marginesie rozważań Brown. „Katastrofy bez wyraźnego
końca utrudniają wyciąganie wniosków”. Katastrofa
czarnobylska się nie skończyła – mimo że wielu chciałoby widzieć jej koniec już
dawno temu. Opowieść Kate Brown sugeruje, że wydobywanie na światło dzienne
zapomnianych faktów to jedna z reporterskich konieczności. „Czarnobyl” jest
więc reportażem o przeszłości, ale tak naprawdę o tym, jak żyjemy z
przeszłością niewyjaśnioną i bez poczucia, że coś złego się stało i nadal
dzieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz