2019-05-08

„Czarnobyl. Instrukcje przetrwania” Kate Brown


Wydawca: Czarne

Data wydania: 24 kwietnia 2019

Liczba stron: 496

Przekład: Tomasz S. Gałązka

Oprawa: twarda

Cena det.: 43,90 zł

Tytuł recenzji: Po katastrofie

Monumentalny reportaż Kate Brown opowiada o tym, w jaki sposób z katastrofą czarnobylską poradził sobie świat, racjonalizując i przyjmując za pewnik oględne doniesienia o zdarzeniu, a także o tym, jak nie poradzono sobie z nią na miejscu. Autorka proponuje nam model analityczno-dokumentalny – prezentuje przede wszystkim dane, które uzyskała z analiz dokumentów. Onieśmiela trochę forma książki. Brown wykorzystuje ponad tysiąc przypisów, które zajmują jedną piątą objętości reportażu. Choć w jego skład wchodzą również doświadczenia wydobyte z bezpośrednich spotkań z ludźmi, cała ta precyzyjna maszyneria z asystentkami autorki i wieloma trochę żmudnymi wyliczeniami oraz punktowaniami osłabia nieco czytelniczą uwagę. A szkoda, bo „Czarnobyl” mógłby być bardziej sugestywnym reportażem o tym, jak reagujemy na katastrofy atomowe, jak porządkujemy sobie informacje o nich. Brown napisała również – nawiązując do kolejnej katastrofy tego typu w Fukushimie – o powtarzającym się schemacie bezradności, bezsilności, lekceważenia oraz wybiórczości w postrzeganiu tego, co dzieje się ze światem skażonym przez atom. Okazuje się, że po katastrofach atomowych potrafimy doskonale funkcjonować w normalnym trybie. Nie słysząc, nie myśląc, nie wiedząc. Analizując to, co wydarzyło się po tragedii w Czarnobylu, amerykańska reporterka dodatkowo portretuje coś wyjątkowo absurdalnego. Przygląda się temu, ile energii, konsekwencji i determinacji można włożyć w walkę nie ze skażeniem, lecz z ludźmi, którzy o tym skażeniu chcą po prostu napisać prawdę.

To, co wydarzyło się 26 kwietnia 1986 roku za naszą wschodnią granicą, do dzisiaj wzbudza wiele mrocznych fantazji. Czy w tamtym czasie dostatecznie wcześnie i we właściwych ilościach otrzymaliśmy postapokaliptyczne antidotum? Czy wzmożone zachorowania na różnego rodzaju nowotwory nie są przypadkiem pokłosiem wybuchu w elektrowni atomowej? Czarnobyl może być prywatnym straszakiem dla każdego, kto w dniu wybuchu był już na świecie. Kate Brown chce opowiedzieć tę tragedię w nieco inny sposób. Oczywiście, że odwołuje się do wszystkich skutków ubocznych oraz analizuje, w jaki sposób skażenie radioaktywne w bezpośredni i pośredni sposób oddziałało na ludzi oraz na środowisko. Ale jej reportaż skupia się przede wszystkim na tym, jakie tragedia atomowa odcisnęła piętno w pamięci zwykłych ludzi, badaczy, polityków, lekarzy… Autorka przygląda się najpierw temu, co działo się bezpośrednio po wybuchu, ale potem dużo uważniej analizuje źródła wskazujące na to, jak wiele nieścisłości pojawiało się w badaniach naukowych, komunikatach władzy, jak bardzo niepewność uderzała w relacje międzyludzkie, lecz także wpływała na oblicze relacji międzynarodowych. Ślad zimnowojennych podchodów w mistyfikacji również mocno zaznacza się w czasie po apokalipsie.

„Czarnobyl” to także reportaż stawiający jedno zasadnicze pytanie: czy współczesna energia jądrowa wraz ze swoimi możliwościami i kreowanymi szansami na lepsze życie nie jest przypadkiem lekceważona, gdy nie myśli się o wszystkich prawdopodobnych skutkach ubocznych, jeśli w jej pozyskiwaniu coś pójdzie nie tak? Czarnobyl to przecież mroczne memento dla wszystkich wierzących w niezawodność i skuteczność elektrowni atomowych. Ciekawe jest to, co autorka mówi o zrzucaniu odpowiedzialności za katastrofę. Okazuje się, że winni byli ludzie aktualnie znajdujący się wtedy w pracy. Co z konstruktorami czy ludźmi długofalowo odpowiedzialnymi za eksploatację? Co z tymi, którzy na tej elektrowni zarabiali najwięcej i wraz z nią wiele zdobywali? Rzucone oskarżenia, o których wspominam, to w zasadzie czubek góry lodowej absurdów, z których rodziły się kolejne konflikty i które narzucały opinii publicznej myślenie o katastrofie. Maskowanie, tuszowanie, manipulowanie danymi. Aparat opresji miał się doskonale. Ci, którzy ucierpieli najbardziej, nigdy nie dowiedzą się, co tak naprawdę ich wyniszczyło. Ci, którzy uważają się za cudownie wolnych od skażeń, nie mają pojęcia, co i w jakiej formie przyjęli. Mam na myśli zarówno dawki promieniowania, jak i zasięg propagandy. Bo dramat Czarnobyla miał trwać możliwie najkrócej – w świadomości ludzi z jego najbliższego otoczenia, ale także obywateli świata, z których większość po niedługim czasie odetchnęła z ulgą, gdyż nic dramatycznie groźnego się nie stało. Otóż stało się, i Kate Brown bardzo drobiazgowo odtworzy, co się wydarzyło po fatalnym wybuchu.

Ta książka obrazuje także w znakomity sposób rys psychologiczny człowieka sowieckiego. Jego tendencje do tego, by szybko zapominać, wypierać ze świadomości, kształtować wolę i rozsądek zgodnie z tym, co narzucone odgórnie. Sowieckość jest tu portretowana jako połączenie ugodowości z wyjątkową umiejętnością wyrzucania z pamięci tego, co kontrowersyjne i dyskusyjne. Brown świetnie prezentuje, w jaki sposób ukraińskie, białoruskie i rosyjskie przemilczenia oraz fałszerstwa odsłaniały się i wychodziły na jaw, nie budząc większego wstydu. Autorka pokazuje wprawność w tym, co i jak tuszować. Sowiecki minister ochrony zdrowia Jewgienij Czazow mówi nawet wszem wobec, że katastrofa czarnobylska nie niesie za sobą żadnych konsekwencji zdrowotnych. Niesamowite jest to, jaką energią i pomysłowością wykazywano się w tworzeniu kłamstw, zamiast  walczyć ze skutkami wybuchu reaktora. Bo Kate Brown pokazuje i udowadnia, że można było części skażeń zapobiec. Czasem działając szybciej, a niekiedy nie podejmując niewłaściwych działań. Ta książka bowiem jest również opowieścią o tym, w jaki sposób ze skażeniem radziły sobie środowisko naturalne oraz różne ekosystemy. Brown nie pominie ani jednego ważnego tematu, ani jednego śladu jakichś nieoczywistości. Dlatego „Czarnobyl” imponuje, ale także onieśmiela swą strukturą, gdzie może trochę jest za dużo polityki, za dużo socjologizowania, zbyt mało kontaktu z żywymi ludźmi, a nie z tym, co napisali, zatwierdzili, opublikowali i po pewnym czasie porzucili.

A jednak ci, którzy pojawiają się na kartach tego reportażu, sportretowani są bardzo wyraźną kreską. To postacie mające odwagę mówić o tym, jak było naprawdę po wybuchu, ale przede wszystkim to zdeterminowani w swych działaniach przedstawiciele organów społecznych, politycznych, różnego rodzaju instytucji pozarządowych oraz prężnych organizacji, dzięki którym Czarnobyl nie jest już zagadką. Szkoda, że był nią tak długo. Że ludzie mimo wszystko z różnych powodów nadal nie rozumieją, iż zajmowanie się energią atomową może być śmiertelnie niebezpieczne. Jest jeszcze jedna istotna teza, zasugerowana gdzieś na marginesie rozważań Brown. „Katastrofy bez wyraźnego końca utrudniają wyciąganie wniosków”. Katastrofa czarnobylska się nie skończyła – mimo że wielu chciałoby widzieć jej koniec już dawno temu. Opowieść Kate Brown sugeruje, że wydobywanie na światło dzienne zapomnianych faktów to jedna z reporterskich konieczności. „Czarnobyl” jest więc reportażem o przeszłości, ale tak naprawdę o tym, jak żyjemy z przeszłością niewyjaśnioną i bez poczucia, że coś złego się stało i nadal dzieje.

Brak komentarzy: