2020-05-11

„Piętno” Przemysław Piotrowski


Wydawca: Czarna Owca

Data wydania: 6 maja 2020

Liczba stron: 464

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 39,99 zł

Tytuł recenzji: Braterskie traumy

Ta książka przeraża już samą okładką. „Piętno” to niewątpliwie narracja dla osób o mocnych nerwach, ale przede wszystkim książka bardzo inteligentnie skonstruowana. Widać, że autor zna klasyczne sposoby prowadzenia czytelnika przez świat przedstawiony takich powieści, a jednocześnie – że wszelkie schematy, ułatwienia, uproszczenia i banały z miejsca odrzuca. Czytając Piotrowskiego, miałem świeżo w pamięci lekturę „Wrzasku” Izabeli Janiszewskiej. Obie te narracje obrazują problem traumatycznego dzieciństwa, które na zawsze pozostawia ślad w dalszym życiu. O ile jednak u Janiszewskiej element psychologiczny książki pozwalał na odczytywanie jej nieco inaczej niż powieści kryminalnej, o tyle Przemysław Piotrowski w tym wypadku chce się stanowczo trzymać konwencji. To rasowy kryminał, który jest bardzo brutalny, ale również zwraca uwagę na wiele niuansów niemogących uciec uwadze czytelnika. Brawurowa intryga osnuta jest na mrocznej przeszłości, której muszą stawić czoła zarówno przestępca, jak i ktoś, kto go ściga. Wyobraźnia Piotrowskiego nie zna granic. Proponując nam bardzo dobrą intrygę o seryjnym zabójcy psychopacie, prowadzi w rejony upodlenia, strachu, przemocy i bezkompromisowego okrucieństwa. „Piętno” podnosi ciśnienie krwi już od samego początku. A potem nie pozwala się od siebie oderwać, choć to przerażająca książka i chciałoby się jednak złapać oddech między rozdziałami.

Niekonwencjonalność pomysłów widać już na wstępie. Igor Brudny, czyli powieściowy glina, nie robi tego, co klasycznie rozpoczyna powieść kryminalną. Nie wstaje, nie zasypia, nie rozmyśla o przeszłości, nie pali, nie obserwuje kogoś ani nie poznajemy go w żadnej przewidywalnej sytuacji życiowej. Igor Brudny uprawia namiętny seks. To będzie przejaw jego witalności, albowiem na początku portretowany jest jako człowiek, który nie żyje naprawdę. Mrukliwy gbur, w zasadzie tylko zadający pytania, nigdy nie udziela odpowiedzi na stawiane przez innych, zwłaszcza te o jego życie. Brudny chce odciąć się od przeszłości, która naznaczyła go bardzo boleśnie. To przez to, jak żył i czego doświadczył, dzisiaj musi funkcjonować w twardej skorupie i nie pokazywać światu niczego, co świadczyłoby o jego przeżywaniu jakichkolwiek emocji. Komisarz Brudny jest jednak bolesną pamięcią. Wszystko, co przeżył w dzieciństwie, jest kumulacją niewyobrażalnych traum i takiego rodzaju doświadczeń, które wciąż od nowa wymagają, by trzymać gardę przed całym światem, być gotowym do walki, ustawicznie chować w cień swoje prawdziwe przeżycia. Okaże się jednak, że ktoś żył w jeszcze bardziej mrocznym cieniu niż on. Ten ktoś pokaże swoje prawdziwe oblicze. Wezwie Brudnego do przerażającej gry, w której śmierć będzie tym, o co błagać będą ofiary psychopaty…

Kolejny świetny pomysł na przykucie uwagi to historia braci, którzy nie znali wzajemnie swoich historii. Okazuje się, że ktoś w Zielonej Górze eksponuje publicznie wycięte narządy ofiar. Pokazuje twarz. Ta twarz to oblicze Igora Brudnego, który pospiesznie wydobywa się z objęć kochanki, by dowiedzieć się, że za chwilę może być wrogiem publicznym numer jeden. Rozpoczyna się skomplikowana walka z czasem, ale także z mordercą, który wie, że Brudny będzie musiał przyjechać z drugiego końca Polski i zmierzyć się z kimś, z kim walczył w snach przez całe życie. Piotrowski dodatkowo dynamizuje akcję, świetnie pokazując tarcia i zderzenia między priorytetami stołecznego gliny, który musi współpracować z nietuzinkowo myślącym zielonogórskim inspektorem.

Trudno powiedzieć, że w tej powieści ściele się trup, bo tak naprawdę makabryczne opisy zbrodni przesłaniają wszystko, co czytelnik może sobie wyobrazić. Ale dodatkowo sprawę komplikują niejednoznaczności – w postawie ścigającego i ściganego. „Piętno” mnoży zagadki wydobywające się jedna z drugiej. Szkatułkowa kompozycja tej mrocznej opowieści naprawdę robi wrażenie, bo to też jedna z tych powieści, w których z pewnością nie można przewidzieć finału i autor doskonale zdaje sobie z tego sprawę, stopniując napięcie i doprowadzając do spektakularnego, bardzo filmowego zakończenia. „W tym śledztwie nic nie jest takie, jakie się wydaje”. Te słowa Brudnego definiują całą tę powieść. Historię o niewyobrażalnym cierpieniu ofiar, ale również opowieść o tym, że ból niesiony od dzieciństwa może jedynie pęcznieć. Przybierając niewyobrażalne rozmiary.

„Piętno” to wartka i odważna powieść o jednym z najbardziej bolesnych problemów, jakim jest pedofilia w Kościele. Sam temat wymusza niejako czujność i jest bardzo elektryzujący, ale Przemysław Piotrowski nie wykorzystuje go w taki sposób, jak robili to już jego koledzy po fachu. Kwestia seksualnej przemocy związana jest z innym jej rodzajem. To powieść o niewyobrażalnej formie opresji, która może skutkować jedynie dalszą patologią. Autor świadomie hiperbolizuje, w rejestrze przejaskrawień ta książka prezentuje się naprawdę przekonująco. To, jak Piotrowski łączy traumatyczne dzieciństwo z dalszym funkcjonowaniem człowieka, jest jego prywatną wykładnią przemocy. Celowo przesadzoną, by odsłonić to, co najbardziej bolesne. Dlatego tak uwierać będzie finał tej historii. A w międzyczasie nietuzinkowo skonstruowana intryga, w której naprawdę nic nie jest tym, za co możemy to mieć.

Podoba mi się też technika narracyjna polegająca na tym, że to najpierw bohaterowie poznają kolejne mroczne fakty, a dopiero później – w specjalnie zaaranżowanej sytuacji – czytelnik zostaje dopuszczony do ich wiedzy. Napięcie wzmacniają także groźne antycypacje. Tu Piotrowski gra w otwarte karty i zapowiedzi się spełniają. Nie można jednak przypuszczać, jak naprawdę będzie wyglądać zapowiedziana sytuacja. „Piętno” jest powieścią, w której bohaterowie działają na adrenalinie, a jej wzrost udzieli się czytelnikowi. Jednocześnie to historia ludzkiego okrucieństwa, z którego nie można się uratować. Albo możliwe jest to tylko dzięki zapomnieniu, wyparciu. Ważne jest, że Piotrowski nie skupia się tu tylko na bestialskich zbrodniach i skomplikowanych grach oprawcy z wymiarem sprawiedliwości. Dba o wiarygodność wszystkich swoich bohaterów, nie mnożąc jednocześnie niepotrzebnych historii tak często odpychających od opasłych tomów powieści kryminalnych. Mam wrażenie, że opanowany do perfekcji warsztat daje tu autorowi dużą swobodę, a za nią idzie ciekawa wyobraźnia. „Piętno” to naprawdę dowód tego, że pisarze kryminałów muszą poświęcić wiele czasu i uwagi na skonstruowanie intrygi, zanim usiądą do pisania. Tak mrocznej powieści dawno nie czytałem, ale najciekawsze w niej jest to, iż jest ze wszech miar oryginalna. Przerażająca, umieszczająca nas w koszmarze sennym, którego nie możemy przerwać. Mocny ładunek groźnej prozy.

Brak komentarzy: