2020-06-03

„Uśpienie” Camilla Grebe


Wydawca: Sonia Draga

Data wydania: 20 maja 2020

Liczba stron: 400

Przekład: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 42,90 zł

Tytuł recenzji: Matczyne determinacje

To moje pierwsze spotkanie z Camillą Grebe, gdyż nie śledzę masowo wydawanych thrillerów skandynawskich, co do których nabrałem już podejrzeń, że bazują na wyeksploatowanych schematach i wciąż na nowo opowiadają o tym samym. Za mną miłe zaskoczenie! „Uśpienie” jest bardzo sprytnie skonstruowaną powieścią, biorąc pod uwagę także jej tytuł. Do połowy – w moim odczuciu – nie dzieje się nic. To byłoby chyba symbolicznym uśpieniem czujności czytelnika. Intrygujący zwrot akcji każe nam jednak uświadomić sobie, że nie zwróciliśmy wcześniej uwagi na coś ważnego. I wtedy zaczyna się naprawdę cała historia, a od powieści trudno się oderwać. Mimo że w pewnym uśpieniu są tu również sztokholmscy policjanci na tropie zwyrodnialca, który masakruje i wrzuca do Bałtyku zwłoki mężczyzn owinięte łańcuchami. Zachowują się trochę jak dyletanci, momentami jak dzieci we mgle. I w gruncie rzeczy nie są chyba potrzebni, bo cała intryga kryminalna rozgrywa się gdzieś poza światem policyjnych podejrzeń. Ekipa mundurowych w zasadzie spisuje tu protokoły i formalnie zatwierdza to, czego nie jest w stanie ogarnąć. Myślę, że to dodaje książce kolorytu. Zwłaszcza że czytelnik sam dość szybko zorientuje się, co naprawdę się dzieje, kiedy już zostanie wybudzony z uśpienia pierwszej połowy lektury.

Grebe stosuje popularny schemat kilku symultanicznych narracji. Dzięki temu osiąga dużo więcej, ale i przyciąga uwagę do swoich postaci. Manfred jest policjantem, który musi mierzyć się z pustką i niepewnością rodzinnej tragedii, bo kiedyś pozwolił na to, by jego dwuletnia córka wypadła przez okno. Wraz z żoną nasłuchują oddechu dziecka wprowadzonego w śpiączkę. W międzyczasie Manfred pracuje, ścigając zabójcę topionych mężczyzn. Tymczasem poznajemy uciekiniera, osiemnastolatka wplątanego w nielegalne interesy. Matka wyrzuca go z domu po tym, jak odkrywa narkotyki. Samuel pozostawiony jest samemu sobie i musi walczyć o przetrwanie. Ale i tak najciekawszą, bo niezwykle dynamiczną i przechodzącą ogromną przemianę postacią jest jego matka Pernilla. Zanurzona w świecie religijnej indoktrynacji, wiecznie posłuszna surowemu ojcu, latami bezwolna i mało samodzielna, uświadamia sobie, że powinna powalczyć o swojego syna. Że pozostał jej tylko on. I tylko Samuel zmobilizuje Pernillę do działań, których nigdy by się nie podjęła. Bohaterka jednocześnie mierzy się z traumami przeszłości i buntuje wobec podległości, która doprowadziła do frustracji. Niepozorna kasjerka z marketu stanie się zdeterminowaną i silną kobietą gotową zrobić wszystko, by wydobyć syna z opałów. Te będą mieć rozmiary, jakich Pernilla nie będzie sobie w stanie wyobrazić. Podobnie jak czytelnik uśpiony monotonną akcją pierwszej części powieści.

„Uśpienie” to brawurowa historia determinacji matek. Jedną jest żona Manfreda, która żyje nadzieją na wybudzenie córki, a wsparcia poszukuje wśród użytkowniczek Internetu mających za sobą podobne doświadczenie. Drugą jest wspomniana Pernilla. Gotowa do rozwiązań ostatecznych, niebywale niebezpiecznej konfrontacji. Matka, która wie, że teraz, gdy syn jest w niebezpieczeństwie, może mu udowodnić miłość i oddanie. Zarzucająca sobie bardzo wiele Pernilla jednocześnie otrząsa się z demonów przeszłości i krytycznie spogląda na dotychczasowy model wychowywania Samuela. Lecz jest jeszcze trzecia matka. Jej determinacja będzie naprawdę wyjątkowa. Bezkompromisowa, szalona, mroczna. Wyrosła z samotności i tragedii. Ale osadzona na psychopatii, której model Camilla Grebe przedstawi wyjątkowo sugestywnie.

Jej powieść zadaje nam pytanie o to, jak często i w jakich okolicznościach we współczesnym świecie wołamy o zainteresowanie dla nas samych. Jak często technologie informatyczne są narzędziami do tego, by pielęgnować narcyzm i egocentryzm. Manfred jest technologicznie wycofany. Ale podgląda to, jak działa w sieci jego żona. Krytycznie ocenia wszystko, co tam znajduje. Uważa, że komunikacja z ludźmi przez Internet nie ma w sobie cech prawdziwych relacji. Że prawdy nie ma tam wcale. Okaże się, że to właśnie dzięki Internetowi nasz trochę mało rozgarnięty policjant ujrzy i zrozumie prawdę. To, co zbuduje mroczny świat przedstawiony. To, co opowie o tęsknocie, poczuciu wyobcowania i rozpaczliwych próbach zwrócenia na siebie uwagi.

Cała historia wspaniale skomponowana jest ze szwedzkimi pejzażami. To kolejny przykład książki mówiącej o tym, że przyroda i otoczenie to bardzo ważne elementy twórczości autorów ze Szwecji. Wykorzystywane zawsze i stale zwracające uwagę na to, że szwedzka natura nigdy nie opuszcza człowieka, choć on sam w różnych okolicznościach jest gotów o niej zapomnieć. Grebe bardzo sugestywnie obrazuje miejsca, w których bohaterowie muszą mierzyć się z trudnościami. Niezmiennie fascynująca jest przestrzeń morza wyrzucająca trupy, którym ktoś zrobił wielką krzywdę po śmierci. Dlaczego jedna z ofiar ma za paznokciami DNA innej ofiary? Co łączy mężczyzn, których wyrzuca Bałtyk? Jaka tajemnica kryje się w pewnym prowincjonalnym miejscu wciąż na nowo niepokojąco atakowanym przez morską bryzę? Pejzaż jest mocną stroną „Uśpienia”, ale na pewno uwagę przykuwa przede wszystkim modelowanie głównej intrygi, która świetnie połączy się z trzema narracjami, kierując czytelnika w zupełnie inny rejon. A jednocześnie kreując takie sytuacje, w których można zadawać sobie pytanie o to, co my zrobilibyśmy na miejscu bohaterów.

Ostatecznie Camilla Grebe pisze przede wszystkim o kilku rodzajach ludzkiej samotności. O tym, że bardzo często ze swoim bólem pozostajemy sami. I równie często chcemy o nim opowiedzieć światu, ale wówczas zniekształcamy zarówno ten ból, jak i okoliczności, w których go doświadczyliśmy. „Uśpienie” jest historią relacji rodzinnych, ale w każdej z tych rodzin pojawia się coś złego, niepokojącego. Grebe nie buduje jakoś bardzo przekonujących portretów psychologicznych, jednak bohaterowie są wiarygodni. Wszystko, o czym opowiada ta powieść, mogłoby się wydarzyć w każdych okolicznościach, niekoniecznie tak pięknych jak te szwedzkie. Myślę, że to także powieść o tym, jak mierzymy się ze zdarzeniami, na które nie mamy wpływu. Również rzecz mówiąca nam, co się dzieje, kiedy jednak na coś wpływ mamy i możemy coś zmienić, zmieniając samych siebie. Myląca i intrygująca powieść, która zostaje w głowie na dłużej. Ktoś traci wszystko, ktoś wszystko zyskuje. Pomiędzy tymi skrajnościami – opowieść o tym, czym jest przywiązanie do dziecka i jak bardzo determinuje działania rodziców. Bardzo ciekawa historia.

Brak komentarzy: