Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 14 kwietnia 2021
Liczba stron: 192
Przekład: Jan Kabat
Oprawa: miękka
Cena det.: 36,90 zł
Tytuł recenzji: Relacje w mroku
Daisy Johnson podejmuje się wyzwania napisania thrillera, który byłby dużo krótszy niż klasyczne powieści tego gatunku. Ryzyko polega na tym, że przy takiej książce intensywność doznań czytelniczych musi być bardzo duża i stale podsycana. Johnson udaje się to znakomicie. Choć później wygasza nieco napięcie emocjonalne narracji, od samego początku uderza w nas krótkimi, pełnymi sugestii zdaniami, a wprowadzenie w tajemnicę powieści jest na tyle sprytne, że właściwie przez cały czas pozostaje się nieufnym wobec tego, co pojawia się w wyobraźni. Rzeczywiście nic na początku nie jest tym, czym będzie w zakończeniu. „Siostry” to przede wszystkim znakomita powieść o samotności i rozpaczy. W niektórych fragmentach zupełnie nie przypomina thrillera, a jednak wciąż stawia przed czytelnikami kolejne pytania. Coś, co opisane i oswojone, zaczyna być w pewnym momencie przestrzenią dla kolejnej zagadki. Ale najważniejszy jest tu opis siostrzanych relacji – pełnych specyficznego napięcia, balansujących między czułością a okrucieństwem. Czyta to się znakomicie także dlatego, że Johnson wie, jak skonstruować doskonałe dekoracje do powieści o wyobcowaniu. Posłuży do tego nie tylko klasyczny samotny dom. Najlepiej wychodzi pisarce tworzenie kameralnej atmosfery, w której momentami naprawdę trudno złapać oddech.
Zaczyna się od niepokojącej wyliczanki. Obrazuje ona charakter relacji, w której nic nie będzie oczywiste. Nie sposób ustalić, co w zasadzie łączy bohaterki. Ich siostrzana więź jest inna niż pozostałe. Dwie siostry, July i September, poznajemy w drodze. Jadą z matką do ponurego domu, do którego muszą się udać po tym, co się wydarzyło w szkole. To wydarzenie zmienia wszystko. Być może jest to podróż bez powrotu. Decyduje o tym kobieta, za którą stoją tajemnice jej umysłu i bolesne wspomnienia. Kostyczna i zdystansowana matka, która ma „usta wyryte w skórze”, przywozi córki do domu, gdzie ukryła się, a teraz będzie stopniowo odsłaniana przeszłość. Dlaczego te trzy bohaterki muszą odizolować się od świata? I ile osób tak naprawdę przebywa w domu nazywanym Siedliskiem?
O ile tytułowe siostry są tu absolutnie na pierwszym planie, o tyle dla mnie najciekawsza jest jednak postać matki. Kobiety, która nosi w sobie jakiś ogromny bagaż cierpienia. Nie jest w stanie go porzucić. Nie może być dla córek tym, kim być powinna. Nie była wzorową matką, o czym opowiadają retrospekcje. Sheela w pewnym momencie uznała, że łączące ją z córkami relacje są toksyczne. Mrok opisujący ich niejednoznaczność jest potęgowany przez pojawianie się przemocy, a następnie jawnego okrucieństwa. Opisywane sceny stają się dla czytających nie do uniesienia. To, w jaki sposób Johnson opowiada o brutalności relacji, jest w tej powieści najlepsze, bo zbudowany stopniowo klimat nabiera grozy właśnie przez pokazanie tego, ile przemocy tkwi w tle i jak silnie wpływa ona na portretowane relacje. Postać matki celowo jest postacią drugiego planu. Odnieść można wrażenie, że powiedziałaby nam o siostrach dużo więcej niż one same. A July i September nie chcą być dla nas tajemnicze. Tyle tylko że niekoniecznie poznajemy ich świat takim, jaki jest naprawdę.
Daisy Johnson nie pozostawia za dużo miejsca na indywidualizowanie postaci, ale od początku widzimy, że mamy do czynienia z relacjami podporządkowanymi pewnej sile. Bierność zderzona jest z agresywną dominacją. Ktoś kimś manipuluje. Dzieje się bardzo wiele złego. Napięcie w domu, w którym zabrakło mężczyzny, czasem jest tak nie do zniesienia, że matka zmuszona jest zostawić swoje córki i wyjść, po prostu wyjść, być jak najdalej od nich. Tymczasem przyglądamy się niepokojącej bliskości między siostrami, w której rodzą się swoista rywalizacja, zazdrość, a także zawiść i ten rodzaj manipulacji, który dotyka najmocniej, gdy jest świetnie przemyślany, nie wynika z narzucania swojego zdania czy nakazywania wprost, by ktoś myślał i działał w określony sposób.
Ale dzieje się coś dziwnego, bardzo niepokojącego. Bohaterki „Sióstr” tkwią w jakiejś zamkniętej i przytłaczającej przestrzeni. W niej jest miejsce na działanie, ale także na kreowanie wspólnych emocji i przeżyć. Czy rzeczywiście są tak bliskie, że mogą stanowić jedność? Co je do siebie zbliża, a co czyni ich odbieranie tej drugiej niepokojącym? July przeżywa w szkole przykre sytuacje, za które odpowiedzialność bierze jej siostra. Bo uważa, że tak trzeba, jest przekonana o niestaranności swojego dbania o siostrę. Czy to, co łączy bohaterki, to rzeczywiście przejaw wzajemnej troski? Daisy Johnson bardzo długo daje nam do zrozumienia, że mamy do czynienia z naprawdę wyjątkową relacją. Z zaskoczeniem odkryjemy, że istota tej wyjątkowości jest zupełnie inna, niż można byłoby przypuszczać.
„Siostry” to mroczna opowieść o niegotowości na utratę drugiego człowieka. Odnieść można wrażenie, że wspomnienie nieżyjącego ojca rezonuje w tej historii dużo silniej, niż to się na początku wydaje. Johnson umieszcza swoje bohaterki z jednej stronie w pełnej dynamizmu rzeczywistości, w której wciąż podkreślają swój witalizm i niezwykłość. Z drugiej jednak – sugerowanie, że śmierć wdarła się w relacje żywych mocno i zasadniczo, powoduje, że narracja staje się coraz trudniejsza do uniesienia. W gruncie rzeczy mamy tu bowiem historię tego, czego nie sposób zapomnieć, a nie opowieść o niespokojnym pamiętaniu każdej ważnej chwili z siostrą w pobliżu. Wszystko zaczyna zmierzać ku swoistemu szaleństwu. Brytyjska pisarka wprowadza nas w świat emocji i przeżyć, w którym nic już nie jest powiązane z tak zwanym normalnym i uporządkowanym życiem. Świat furii i strachu. Wściekłości na coś, niezgody i jednocześnie przeraźliwego lęku z powodu konkretnej utraty.
Czyta się „Siostry” z
przekonaniem, że ten minidramat mógłby być rozpisany na więcej ról, ale Johnson
celowo minimalizuje zdarzenia, podkreślając istotę wspomnień i zwracając uwagę
na to, jak nietuzinkowe relacje budują toksyczną atmosferę, w której można
zatonąć. Ta powieść może przerazić, kiedy uświadomimy sobie, jaką naprawdę
historię nam przynosi. Jest także bardzo kameralną fantazją o tym, z jak
wielkimi pokładami przemocy, lęku i poczucia braku pewności siebie możemy mieć
do czynienia w relacji wydającej się pozornie doskonałą. To rzecz o
wielkiej siostrzanej miłości, potędze przywiązania i destrukcji jednego i
drugiego. Inteligentna, zwodnicza i tworząca w wyobraźni świetne obrazy. Chce
się z tego świata uciekać, ale jednocześnie poznać go do końca. Mocny thriller
i bardzo przemyślana powieść obyczajowa o udręce relacji opartej na
nierówności, władzy i manipulacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz