2022-06-14

„Ten dziwny wiek” Kiley Reid

 

Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie

Data wydania: 15 czerwca 2022

Liczba stron: 376

Przekład: Paulina Surniak

Oprawa: twarda

Cena det.: 49,90 zł

Tytuł recenzji: Lojalne wobec siebie

Gdyby ktoś kwestionował umiejętność pisania bildungsromanu w XXI wieku, z pewnością powinien poznać powieść Kiley Reid. Debiutantka opowiada o wszystkich palących problemach, które wciąż na nowo elektryzują amerykańską opinię publiczną. Wkracza w codzienność tych Amerykanek, których życie toczy się w miejskich przestrzeniach, w otoczeniu tego, co różnorodne, pośród licznych możliwości i przede wszystkim w ścisłym związku z mediami społecznościowymi. Najcenniejsze w tej powieści jest to, że nie pozwala czytelnikowi wyrobić sobie konkretnego zdania o bohaterach. Wciąż przyglądamy się temu, jak żyją, co myślą i jakie decyzje podejmują, ale ustawicznie jest do nich przystawiane lustro – w nim widzimy, jak są postrzegani, oceniani, jak kategoryzowane jest to, co robią, a przede wszystkim analizowana jest moralna słuszność dokonywanych przez nich wyborów. „Ten dziwny wiek” wykorzystuje również jeden z dyżurnych tematów amerykańskich powieści obyczajowych. Tym razem rasizm będzie niuansowany, czasami dyskretnie sygnalizowany, niekiedy rozlewający się tu bardzo szeroko, ale w gruncie rzeczy Reid chce opowiadać o tym, jak rasa tworzy nierówności w relacjach, inaczej, niż zrobili to na przykład Colson Whitehead, Uzodinma Iweala czy Ta-Nehisi Coates. Można zestawić „Ten dziwny wiek” z „Wodnym tancerzem” Coatesa przede wszystkim dlatego, że są to dwie znakomite powieści inicjacyjne, oraz ze względu na to, że o granicach wyznaczanych w amerykańskim społeczeństwie przez kolor skóry oboje twórcy opowiadają także poprzez doświadczenia przeciwnych płci.

Podoba mi się u Reid swoista konsekwencja w kreowaniu świata przedstawionego. Można odnieść wrażenie, że to wszystko, co tutaj ma miejsce, rozgrywa się w konwencji jakiegoś popularnego serialu. Zwłaszcza zwroty akcji przypominają o tym, że mamy do czynienia w pewnym sensie z materiałem popkulturowym, który można potraktować pobieżnie i jedynie uwypuklić najważniejsze problemy, ale można też wejść głębiej – ujrzeć ironię, autoironię i sporo pokładów gorzkiej refleksji skrytej pod charakterystycznym poczuciem humoru. Być może stosowną formą ekranizacji byłby dla tej powieści sitcom. A jednak odebrałem „Ten dziwny wiek” nad wyraz poważnie. Przede wszystkim jako gorzką opowieść o dorastaniu do tak zwanej dorosłości i groteskowy obraz tego, czym owa dorosłość może się stać. Można wysnuć przekonanie, że obie bohaterki – młoda czarnoskóra opiekunka do dziecka i jej biała pracodawczyni gotowa kupować sobie trochę wolnego czasu – utknęły emocjonalnie w wieku nastoletnim. Czasami ich decyzje i działania są infantylnie kompulsywne, a dużo częściej stają się pokłosiem ocen i sugestii grona rówieśniczego.

Kiley Reid świetnie portretuje tu dwie mikrospołeczności kobiece. Starsza Alix otacza się przyjaciółkami, które dużo już w życiu osiągnęły, a swoje doświadczenie życiowe usiłują projektować na innych przekonane o tym, że zwykle podejmowały słuszne decyzje. To kobiety majętne, na stanowiskach, z uporządkowanym życiem, gotowe udzielać rad i przekonywać do podjęcia decyzji w sprawach, które nigdy nie stały się ich udziałem. Najbliższe towarzystwo Emiry jest zupełnie inne, choć funkcjonuje podobnie – jej przyjaciółki są dopiero na dorobku i sprawiają wrażenie, jakby ścigały się w tym, która z nich zdobyła już najwięcej doświadczenia koniecznego do sytuowania się w dorosłym świecie. W jednym i drugim przypadku mamy znakomicie rozpisane to, w jaki sposób działa tak zwana kobieca siła solidarności i przynależności. Równie znakomicie Reid prowadzi nas po świecie, w którym praktycznie zawsze podejmujemy nieautonomiczne decyzje, a konsekwencje tych decyzji doskwierają tu już tylko decydującej, nie skłonnym do wielu porad przyjaciółkom.

Obie kobiety czują się bezpiecznie w ramach relacji, jakie nakreśliłem, ale to, co dynamizuje powieść, to inne priorytety oraz oczekiwania względem siebie. Już w pierwszej scenie widzimy swoistą władczość pracodawczyni Emiry. Oczekuje ona bowiem od opiekunki – bawiącej się w piątkową noc na imprezie – lojalności i oddania: coś się wydarzyło, należy zaopiekować się trzylatką, zabrać dziecko w nocy z domu, przybyć na zawołanie. Emira opiekuje się dziewczynką kilka razy w tygodniu i stale myśli o tym, że to praca, którą należy zmienić. Alix jest przekonana o tym, że dobrą służbę czarnoskórej dziewczyny można usankcjonować w taki sposób, by stała się pracą na każde zawołanie. Tu następuje zderzenie dwóch całkiem różnych światów, choć jesteśmy przecież w 2015 roku i w liberalnej Filadelfii, która dla Alix na zawsze pozostanie jednak prowincją po tym, jak kobieta musiała opuścić Nowy Jork. Zatem Emira chce mieć zajęcie dające jej utrzymanie i ubezpieczenie zdrowotne, a Alix idealizuje sobie relacje z pracownicą przede wszystkim po to, by zatrzeć tu znamiona jakiejkolwiek zależności. Gotowa zaprzyjaźnić się z Emirą projektuje sobie jej życie wedle własnych wyobrażeń. Kto wie, do czego by to doprowadziło, gdyby w życiu czarnoskórej opiekunki nie pojawił się pewien mężczyzna…

„Ten dziwny wiek” to powieść o konfrontacjach, w których jesteśmy aktorami, z różnych powodów nie dajemy otoczeniu dostępu do swojego wnętrza. Gra pozorów w świecie przedstawionym tej książki będzie się toczyć na kilku poziomach. Istotna jest tutaj opozycja tego, czego się pragnie, do tego, co jest zasadne i konieczne, aby przetrwać. Do gry wchodzą również wspomniane przeze mnie technologie – Emira nie ma Instagrama i nie kreuje swojego życia dla wirtualnej publiczności, Alix jest od tego wprost uzależniona. Gdy zderzą się proste oczekiwania z sugestiami tego, że można oczekiwać niemożliwego, pojawi się wielki dramat. Ktoś będzie musiał podjąć ostateczne decyzje. Kiley Reid znakomicie portretuje niepewną siebie dziewczynę, która już dawno weszła w dorosłość, ale z pewnym rodzajem naiwności i nieokrzesania. Emira nie jest do końca samodzielna w swoich wyborach, zachwyca się tym, że jej partner ma „fajne rzeczy”, a za przejaw uczestnictwa w dorosłym życiu uznaje związkowe ustalenia określające jej przewidywalne i przede wszystkim odpowiedzialne funkcje.

Jeśli mowa o odpowiedzialności, to Reid świetnie łączy problem bycia odpowiedzialnym za siebie z tym, jak odpowiedzialność wpływa na poczucie własnej wartości. Z drugiej strony pojawiają się tu zachowania kompulsywne i wręcz szalone. Trudno określić, która z bohaterek – starsza czy młodsza – oddala się od projektu swojego życia, w którym otoczenie wyznacza nawet sferę przeżywanych emocji oraz to, czego z tymi emocjami nie można zrobić. Czyta się tę opowieść bardzo dobrze, bo pośród zaskoczeń, irytacji, niepewności motywacji postaci oraz wielkiego dla nich współczucia czasem pomieszanego ze złością jest się stale zaskakiwanym i stale przekonanym o tym, że „Ten dziwny wiek” to nie tyle historia o dojrzewaniu, ile przede wszystkim opowieść o goryczy bycia tą dojrzałą, uporządkowaną – w tej powieści również sterowaną przez otoczenie i niegotową na pozbycie się uprzedzeń. Nawet jeśli żywi się do kogoś żal o coś, czego tak naprawdę nie zrobił.

To barwna i pełna niejednoznaczności opowieść o świecie, w którym naszą przynależność określają wybory: w co się ubieramy, w jakich miejscach bywamy, jakie seriale oglądamy. Ale to również historia tego, że tę przynależność warunkuje coś, czego sami nie wybraliśmy – mam na myśli kolor skóry zawsze wpływający na przebieg i osąd różnych wydarzeń. Bohaterowie tej książki starają się być tak politycznie poprawni, że ich uprzedzenia stają się nagle cechami dystynktywnymi. Jednocześnie to historia pozbawiona jakichś spektakularnych dram. Można wręcz ją uznać za kameralną, gdyby nie obecność mediów, bo i one są tutaj jednymi z bohaterów. Bardzo ciekawie skonstruowana powieść o tym, jak konfrontacyjni możemy być wobec siebie i jak niszczą nas oczekiwania innych związane z tym, kim będziemy. I o niepokojących relacjach, które tylko udają bliskość. Mam wrażenie, że miłością darzy w tej powieści swoją opiekunkę jedynie trzyletnia dziewczynka. Reid pokazuje, jak bardzo potrafimy być dalecy od prawdziwych uczuć i jaką cenę można za to zapłacić.

1 komentarz:

Asia Hadzik pisze...

Może się za nią rozejrzę