2016-05-09

"Rausz" Tomasz Białkowski

Wydawca: MUZA

Data wydania: 27 kwietnia 2016

Liczba stron: 432

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Pokłady zła

Wszystkim tym, którzy z trwogą przeczytali „Wybrańców” Steve’a Sema-Sandberga, Tomasz Białkowski – pisarz od lat konsekwentnie opisujący oblicza zła w człowieczeństwie – proponuje fikcję literacką opartą na prawdziwych wydarzeniach inicjujących szereg akcji egzemplifikowanych przez Am Spiegelgrund z opowieści Sandberga. Wydarzenia koncentrować się będą wokół nazistowskiej Action T-4 mającej na celu porządkowanie narodu Trzeciej Rzeszy poprzez eliminację jednostek słabszych, chorych i nieprzydatnych społecznie. Białkowski wprowadzi nas w mroczny świat historycznych faktów, ale jednocześnie nakreśli bardzo sugestywną fabułę z fikcyjnymi postaciami nabierającymi kształtów kogoś realnego. Rausz” jest książką ze wszech miar przerażającą, bardzo trudną do przyswojenia i w swym wyrazie ludzkiej diaboliczności nieprzyzwoicie dobrą, albowiem autor wspiął się na wyżyny swoich możliwości ujawnione choćby w „Teorii ruchów Vorbla” czy świetnej „Zmarzlinie”. Poznamy losy młodziutkiego esesmana. Zaledwie dwudziestodwuletniego chłopca skażonego złem ideologii i potwornością wojny. Tej wojny, która jawi się nam jako zbiorowe szaleństwo, od którego można uciec jedynie w śmierć. Od poczynań Egona von Rauscha nie będziemy mogli uciec. Białkowski przykuwa do fotela, zakleszcza nas w swym przerażającym świecie, pokazuje fragment lokalnej – okołoolsztyńskiej – historii eksterminacji chorych i jednocześnie obrazuje, w jaki sposób zrodził się koszmar Holokaustu. Niemieckie gazowanie nieprzydatnych rodaków to przecież preludium wojennego piekła. Wszyscy – czytelnicy i bohaterowie – znajdziemy się w tym piekle o niewyobrażalnych wręcz rozmiarach.

Egon jest arystokratą, koneserem sztuki, estetą, wielbicielem tańca i łatwych kobiet. Żył pod szklanym kloszem zapobiegawczej matki i jest produktem końcowym inteligenckiego wychowania z dala od tej grupy ludzi, którą nauczył się pogardzać. Dorosły Egon wypiera pewne zdarzenia z przeszłości, jak choćby mroczny incydent z synem podległego rodowi stajennego, który położy się cieniem na późniejsze relacje Egona i Josefa. Pamięta natomiast pustkę po ojcu, który – tak przypuszcza syn – z tylko sobie znanych powodów opuścił go przed laty. Dziś Egon nosi czarny mundur i wiele czarnych myśli w głowie. Jest karny, uporządkowany, podległy rozkazom, bezwstydnie dumny. Ma w pogardzie tych, których nie porządkuje hierarchia wojskowa, do jakiej sam przynależy. Mężczyzna doskonały – fizycznie i mentalnie. Oddany Rzeszy i wierny Führerowi. Gotowy na wykonanie każdego rozkazu. Nieświadomy tego, w co zostaje wmanewrowany. Wtedy już nie jest ukochanym synem swojej matki. Jego świadomość ukształtowała się inaczej, niż oczekiwała tego Gisela. Rodzina von Rauschów kryje wiele mrocznych sekretów, a Egon będzie je poznawał na równi z tajemnicami akcji, do której mobilizuje go Viktor Brock.

Bohater Białkowskiego staje się takim mrocznym posłańcem, który ogarnia jedynie fragment zamierzeń swoich zwierzchników. Wie, że toczy się gra o uporządkowane społeczeństwo niemieckie. Chorych psychicznie, nierokujących poprawy należy poddać utylizacji. Do tej pory osobników takich tylko sterylizowano. Action T-4 ma być szeroko zakrojonym działaniem eliminującym w sposób sprawny i bezproblemowy niepotrzebne jednostki. Misją Egona staje się przekazywanie informacji, a także przyglądanie się niektórym pracom, bo to przecież u boku Herberta Langego odbywa lekcje zabijania, a potem sam będzie w stanie zabić z zimną krwią.

Wiele wydarzeń ma miejsce w wojennym Olsztynie. Kortowo jest miejscem, w którym przebywają ci chorzy, dla których znaleziono już miejsce i czas zakończenia żywota. Von Rausch wtapia się w Olsztyn sportretowany niezwykle mrocznie. To miasto dwuznacznych moralnie postaw, siedlisko ludzi bez sumienia. Domy kryją w sobie potworności, a hotele ludzkie żądze. W tym wszystkim Egon, dla którego pozostaje już tylko równia pochyła. Wkracza w świat niewyobrażalnego okrucieństwa, wielkiej determinacji, równie wielkiego strachu, podłości i podległości w wykonywaniu najgorszych rozkazów. Bohater z czasem uświadamia sobie, iż jego funkcja i porządek świata dookoła nijak mają się do jego wyobrażeń. Stanie przed widmem przerażającego faktu. Zamieni się w ofiarę, ale taką, której czytelnik w żaden sposób nie jest w stanie współczuć.

„Rausz” jest opowieścią o tym, jakie niezgłębione pokłady zła drzemią w każdym z nas. Mogą zostać uruchomione przez siły z zewnątrz, ale człowiek gotowy jest do stworzenia naprędce własnej moralności, by w jej imieniu czynić rzeczy niewyobrażalnie okrutne. Książka Białkowskiego staje się chwilami nie do zniesienia, bo nagromadzenie różnego rodzaju patologii myślowych oraz działań zmierzających do eskalowania przemocy jest olbrzymie. To jednak bezkompromisowa książka, która każe przyglądać się ludzkiemu wstydowi, małości, śmieszności i diaboliczności. Tak, bohaterowie „Rauszu” są diabłami, a wszelkie możliwe interakcje między nimi naznaczone są fatalizmem, niepewnością. Każdy staje w sytuacjach granicznych, w których musi wykazać się obojętnością na zło. Resztki człowieczeństwa, które każą nam trwać przy Egonie, zabierze wir Historii – ludzie w tym wirze cierpią, zagłuszając cierpienie poprzez czynienie zła. Ale to także książka zadająca fundamentalne pytania o odpowiedzialność za ludzkie czyny, która jawi się jako ich konsekwencja – bez względu na kontekst, tragizm wyboru czy brutalność wymuszonych działań. Autor „Drzewa morwowego” dokonuje na kartach tej powieści także prywatnego, regionalnego rozliczenia z bezmiarem ludzkiego bestialstwa. Stara się pokazać, kiedy zaczyna się wspomniane już przeze mnie szaleństwo wojny, a kiedy docieramy do momentu, w którym naprawdę świadomie odpowiadamy za każde uczynione innym zło.

„Rausz” to także opowieść o przewrotności ludzkiego losu i bezmiarze absurdu nazistowskich taktyk, które uderzały w społeczeństwo, ale przede wszystkim w odpowiedzialnych za scenariusze szybkiego końca. To książka, w której śmierć może być wybawieniem od podłości życia – portretowanej wciąż na nowo ze specyficzną świeżością i poczuciem nieskończenia. Nie można odmalować zła czającego się w człowieku. Białkowskiego nie interesuje tylko rys psychopaty. Wręcz przeciwnie – portretuje on ludzi zagubionych, którzy musieli opowiedzieć się po tej przerażającej stronie, a potem sami ugrzęźli w przerażeniu i niemocy. „Rausz” przewrotnie opowiada też o banalizacji zła oraz o tym, że możemy je przyjąć do świadomości jako coś oczywistego. Ani przemoc, ani zło nie są czymś ludzkości naturalnym. Białkowski prowadzi nas w przewrotny sposób tam, gdzie jedno i drugie ma szansę się narodzić. Opowiada o machinie samounicestwienia. O zbrodni bez kary i o złu sankcjonowanym na wiele chorych sposobów. Przejmująca i hipnotyzująca opowieść.

Brak komentarzy: