Wydawca: MUZA
Data wydania: 27 kwietnia 2016
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Pokłady zła
Wszystkim tym, którzy z
trwogą przeczytali „Wybrańców” Steve’a Sema-Sandberga, Tomasz Białkowski –
pisarz od lat konsekwentnie opisujący oblicza zła w człowieczeństwie –
proponuje fikcję literacką opartą na prawdziwych wydarzeniach inicjujących
szereg akcji egzemplifikowanych przez Am Spiegelgrund z opowieści Sandberga.
Wydarzenia koncentrować się będą wokół nazistowskiej Action T-4 mającej na celu
porządkowanie narodu Trzeciej Rzeszy poprzez eliminację jednostek słabszych,
chorych i nieprzydatnych społecznie. Białkowski wprowadzi nas w mroczny świat
historycznych faktów, ale jednocześnie nakreśli bardzo sugestywną fabułę z
fikcyjnymi postaciami nabierającymi kształtów kogoś realnego. „Rausz” jest książką ze wszech miar
przerażającą, bardzo trudną do przyswojenia i w swym wyrazie ludzkiej
diaboliczności nieprzyzwoicie dobrą, albowiem autor wspiął się na wyżyny swoich
możliwości ujawnione choćby w „Teorii ruchów Vorbla” czy świetnej „Zmarzlinie”.
Poznamy losy młodziutkiego esesmana. Zaledwie dwudziestodwuletniego chłopca
skażonego złem ideologii i potwornością wojny. Tej wojny, która jawi się nam
jako zbiorowe szaleństwo, od którego można uciec jedynie w śmierć. Od poczynań
Egona von Rauscha nie będziemy mogli uciec. Białkowski przykuwa do fotela,
zakleszcza nas w swym przerażającym świecie, pokazuje fragment lokalnej –
okołoolsztyńskiej – historii eksterminacji chorych i jednocześnie obrazuje, w
jaki sposób zrodził się koszmar Holokaustu. Niemieckie gazowanie nieprzydatnych
rodaków to przecież preludium wojennego piekła. Wszyscy – czytelnicy i
bohaterowie – znajdziemy się w tym piekle o niewyobrażalnych wręcz rozmiarach.
Egon jest arystokratą,
koneserem sztuki, estetą, wielbicielem tańca i łatwych kobiet. Żył pod szklanym
kloszem zapobiegawczej matki i jest produktem końcowym inteligenckiego
wychowania z dala od tej grupy ludzi, którą nauczył się pogardzać. Dorosły Egon
wypiera pewne zdarzenia z przeszłości, jak choćby mroczny incydent z synem
podległego rodowi stajennego, który położy się cieniem na późniejsze relacje
Egona i Josefa. Pamięta natomiast pustkę po ojcu, który – tak przypuszcza syn –
z tylko sobie znanych powodów opuścił go przed laty. Dziś Egon nosi czarny mundur i wiele czarnych myśli w głowie. Jest
karny, uporządkowany, podległy rozkazom, bezwstydnie dumny. Ma w pogardzie
tych, których nie porządkuje hierarchia wojskowa, do jakiej sam przynależy.
Mężczyzna doskonały – fizycznie i mentalnie. Oddany Rzeszy i wierny
Führerowi. Gotowy na wykonanie każdego rozkazu. Nieświadomy tego, w co zostaje
wmanewrowany. Wtedy już nie jest ukochanym synem swojej matki. Jego świadomość
ukształtowała się inaczej, niż oczekiwała tego Gisela. Rodzina von Rauschów
kryje wiele mrocznych sekretów, a Egon będzie je poznawał na równi z
tajemnicami akcji, do której mobilizuje go Viktor Brock.
Bohater Białkowskiego staje
się takim mrocznym posłańcem, który ogarnia jedynie fragment zamierzeń swoich
zwierzchników. Wie, że toczy się gra o uporządkowane społeczeństwo niemieckie.
Chorych psychicznie, nierokujących poprawy należy poddać utylizacji. Do tej
pory osobników takich tylko sterylizowano. Action T-4 ma być szeroko zakrojonym
działaniem eliminującym w sposób sprawny i bezproblemowy niepotrzebne
jednostki. Misją Egona staje się przekazywanie informacji, a także przyglądanie
się niektórym pracom, bo to przecież u boku Herberta Langego odbywa lekcje
zabijania, a potem sam będzie w stanie zabić z zimną krwią.
Wiele wydarzeń ma miejsce w
wojennym Olsztynie. Kortowo jest miejscem, w którym przebywają ci chorzy, dla
których znaleziono już miejsce i czas zakończenia żywota. Von Rausch wtapia się w Olsztyn sportretowany niezwykle mrocznie. To
miasto dwuznacznych moralnie postaw, siedlisko ludzi bez sumienia. Domy kryją w
sobie potworności, a hotele ludzkie żądze. W tym wszystkim Egon, dla którego
pozostaje już tylko równia pochyła. Wkracza w świat niewyobrażalnego
okrucieństwa, wielkiej determinacji, równie wielkiego strachu, podłości i
podległości w wykonywaniu najgorszych rozkazów. Bohater z czasem uświadamia
sobie, iż jego funkcja i porządek świata dookoła nijak mają się do jego
wyobrażeń. Stanie przed widmem przerażającego faktu. Zamieni się w ofiarę, ale
taką, której czytelnik w żaden sposób nie jest w stanie współczuć.
„Rausz”
jest opowieścią o tym, jakie niezgłębione pokłady zła drzemią w każdym z nas.
Mogą zostać uruchomione przez siły z zewnątrz, ale człowiek gotowy jest do
stworzenia naprędce własnej moralności, by w jej imieniu czynić rzeczy
niewyobrażalnie okrutne. Książka Białkowskiego staje się
chwilami nie do zniesienia, bo nagromadzenie różnego rodzaju patologii
myślowych oraz działań zmierzających do eskalowania przemocy jest olbrzymie. To
jednak bezkompromisowa książka, która każe przyglądać się ludzkiemu wstydowi, małości,
śmieszności i diaboliczności. Tak, bohaterowie „Rauszu” są diabłami, a wszelkie
możliwe interakcje między nimi naznaczone są fatalizmem, niepewnością. Każdy
staje w sytuacjach granicznych, w których musi wykazać się obojętnością na zło.
Resztki człowieczeństwa, które każą nam trwać przy Egonie, zabierze wir
Historii – ludzie w tym wirze cierpią, zagłuszając cierpienie poprzez czynienie
zła. Ale to także książka zadająca
fundamentalne pytania o odpowiedzialność za ludzkie czyny, która jawi się jako
ich konsekwencja – bez względu na kontekst, tragizm wyboru czy brutalność
wymuszonych działań. Autor „Drzewa morwowego” dokonuje na kartach tej
powieści także prywatnego, regionalnego rozliczenia z bezmiarem ludzkiego
bestialstwa. Stara się pokazać, kiedy zaczyna się wspomniane już przeze mnie
szaleństwo wojny, a kiedy docieramy do momentu, w którym naprawdę świadomie
odpowiadamy za każde uczynione innym zło.
„Rausz” to także
opowieść o przewrotności ludzkiego losu i bezmiarze absurdu nazistowskich
taktyk, które uderzały w społeczeństwo, ale przede wszystkim w odpowiedzialnych
za scenariusze szybkiego końca. To
książka, w której śmierć może być wybawieniem od podłości życia – portretowanej
wciąż na nowo ze specyficzną świeżością i poczuciem nieskończenia. Nie
można odmalować zła czającego się w człowieku. Białkowskiego nie interesuje
tylko rys psychopaty. Wręcz przeciwnie – portretuje on ludzi zagubionych,
którzy musieli opowiedzieć się po tej przerażającej stronie, a potem sami
ugrzęźli w przerażeniu i niemocy. „Rausz” przewrotnie opowiada też o
banalizacji zła oraz o tym, że możemy je przyjąć do świadomości jako coś
oczywistego. Ani przemoc, ani zło nie są czymś ludzkości naturalnym. Białkowski
prowadzi nas w przewrotny sposób tam, gdzie jedno i drugie ma szansę się
narodzić. Opowiada o machinie samounicestwienia. O zbrodni bez kary i o złu
sankcjonowanym na wiele chorych sposobów. Przejmująca i hipnotyzująca opowieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz