2019-02-28

„Internat” Serhij Żadan


Wydawca: Czarne

Data wydania: 20 lutego 2019

Liczba stron: 288

Przekład: Michał Petryk

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Wojenny chaos

Mam nieodparte wrażenie, że to jedna z lepszych książek, które dane mi jest czytać tego roku, o ile nie najlepsza. Niesamowita wizyjność, przykuwające uwagę opisy, pozbawione wszelkich ozdobników, a mimo to zajmujące uwagę. Tak Serhij Żadan portretuje wojnę bez sensu, bez celu, bez właściwości i bez zarysowanych frontów. Wojnę, która przyszła nagle, wszystko zagarnęła i nie ma zamiaru się kończyć. Wojnę, która wdziera się wszędzie, patroszy i niszczy każdą przestrzeń, zmusza ludzi do ucieczki i daje do zrozumienia, że i tak przed nią nie uciekną. Tak, to nie jest zgrywający się i groteskowy Żadan z „Big Maca” czy „Hymnu demokratycznej młodzieży”. To Żadan portretujący apokaliptyczną odyseję w świecie, gdzie wciąż płonie horyzont, słychać odgłosy wystrzałów, gdzie dylematem jest użycie właściwego języka, problemem właściwa odpowiedź na pytanie o to, kim się jest, i gdzie „wszystko rozjebali”. Gdzie nikt tak naprawdę nie odpowie za krzywdę, destrukcję, chaos i zniszczenia. Oto wojna w Donbasie, która na kartach „Internatu” przybiera najmroczniejszą i najczytelniejszą formę. To obraz bezsensu, absurdu, nieukierunkowanej przemocy i siły, która wciąż na nowo niszczy. Pozostawia pola czerniejących słoneczników, przestraszonych ludzi, przestraszone ptaki i grozę, jakiej nikt jeszcze nie opisał w taki sposób.

Pasza jest nauczycielem ukraińskiego. To zawód wysokiego zaufania publicznego i jego karta przetargowa. Przemieszczając się w otoczeniu wojny, może liczyć na to, że zostanie potraktowany poważnie i z szacunkiem. Że jego fach będzie przepustką i pozwoli ominąć brutalne absurdy. Pozwoli przetrwać i przeżyć. Bo tylko to jest celem Paszy, zachowawczego belfra, który jest świadom tego, że nigdy nie uczył tego, co najważniejsze, skrywając się w rutynie codziennych obowiązków, których i tak nie wykonywał sumiennie, bo nie chciał reagować na przemoc na szkolnym boisku czy unikał odpowiadania na trudne pytania. Dziś jednak Pasza ma cel i zadanie do wykonania. Musi przywieźć do domu siostrzeńca, którego matka wysłała do internatu, pozbywając się odpowiedzialności za dziecko w takim wymiarze, w jakim Pasza musi wziąć ją na swoje barki. Rusza więc w drogę. Mimo swojej pozornej bezradności, bierności i bezwoli konsekwentnie realizuje swój plan. Wędrując pośród ruin i w kakofonii wystrzałów artyleryjskich, Pasza chce udowodnić światu, że to nie jego wojna. Że nie pochłonie go nawet na moment, gdy on za cel stawia sobie wydobycie siostrzeńca z opresyjnej przestrzeni. Bo czy cała Ukraina nie jest spacyfikowanym i odciętym od świata internatem, w którym znalazły się osoby z trudnych rodzin, za które nikt nie chce brać odpowiedzialności?

Jest to zatem powieść drogi, ale nazywając ją w ten sposób, posługujemy się dość dużym uproszczeniem. To powieść wyjścia i powrotu. Wydobycia się z pozornie bezpiecznej przestrzeni, by doświadczyć całej grozy tego, czym jest wojna poza nią. Pasza trafia w środek niczego. Jak mówi jeden z bohaterów: „Nikt nic nie wie. Nikt nikomu nie ufa. Średniowiecze”. Aby odnaleźć siostrzeńca, który niekoniecznie potrzebuje być odnaleziony, Pasza musi zrozumieć, jak znaleźć właściwą drogę, by obejść wojnę i ją przetrwać. Bo cel wymaga tego, by ominąć całą mroczną rzeczywistość wokół. A to przecież niemożliwe, gdy wojna wdarła się wszędzie i każe wciąż na nowo uciekać cywilom, choć przecież nie mają dokąd uciec.

Ta wojna dociera absolutnie wszędzie. Sugestywna scena układania rannych w szkole Paszy pokazuje, że bohater nie jest w stanie odciąć się od tego, czego nie uznaje za swój konflikt. Ten konflikt wkracza wszędzie. Jest zintensyfikowany tym, że podziały rodzą się wciąż na nowo. Wciąż są jacyś „nasi” i „obcy”, wciąż ktoś pyta o pochodzenie, nic z tego nie wynika, niejasny jest front, ale ważna potrzeba wojowania. O to wojowanie Paszę będą pytać, a on – inwalida – będzie wciąż na nowo osłaniał się tarczą swojego fachu, co doprowadzi do zaskakujących go wydarzeń i przydzielonej mu misji. Ale bohater Żadana to nie tylko człowiek, który w tym niemożliwym do wyrażenia świecie nie chce przynależeć do niczego i nikogo. Pasza to bezradność i siła w jednym. Nie decyduje, kto jest swoim, a kto wrogiem. Nie chce określać, czym jest uczciwe życie, a czym kłamstwo, by przetrwać. Widzi świat, który usiłował stworzyć wedle prostych reguł przekazywanych uczniom, ale widzi też porażkę – gdy jeden z byłych uczniów okazuje się jego wrogiem na froncie.

Tego frontu właściwie nie ma. Jest zlepek czegoś, co spektakularnie nazywane jest konfliktem zbrojnym. Żadan jest bardzo wyrazisty, nie chce kompromisowego czy enigmatycznego pisania. Pokazuje żołnierskie zmęczenie, beznadzieję i rozgoryczenie. Żołnierską wulgarność, żołnierskie prostactwo. To siła, wobec której kapituluje zdrowy rozsądek. Nie ma go w portretowanej wojnie, bo ta wojna nie burzy krwi – ona po prostu niszczy i paraliżuje. Jeden z bohaterów powieści zaznacza, że i tak nikt nie odpowie za to, co się dzieje i będzie działo w przyszłości. Bo nikt nie daje gwarancji, że to piekło kiedyś się skończy. Istotne jest też symboliczne podkreślanie, że tu naprawdę nikogo nie żal. Kto komu robi krzywdę i jaka jest istota tego krzywdzenia?

Przejmujący jest sposób, w jaki „Internat” portretuje przestrzenie. Niesamowita wizyjność idzie w parze z przemyślanymi niedopowiedzeniami. Symbolika scen i dialogów złożonych z krótkich, rwanych zdań również niezwykle przemawia do wyobraźni, tworząc obraz wojny widzianej oczyma cywilów, ale także jej obraz wykreowany za pomocą tego, co nieme. Nikt nie mówi wiele, bo nie ma już nic do powiedzenia. Lepiej milczeć i obserwować. Czekać na zmianę. Oczekiwać odmiany, której portretowane miejsce może się nie doczekać. Pasza ze stoickim spokojem przyjmuje każdą formę opresji, z jaką się spotyka, bo z tą opresją, niepewnością i boleściami trzeba po prostu nauczyć się żyć. Żadan jest zatem dosadny, bezkompromisowy. Pokazuje świat, w którym wciąż wszyscy walczą przeciw wszystkim. Świat okupacji i bezradności, który nie ma szans na zmianę. Świat, w którym odbywa się pewna ważna podróż. Bo coś i kogoś w tej przegranej rzeczywistości można jednak uratować. Mocna i absolutnie przykuwająca do siebie powieść. Sugestywna diagnoza czasu agresji. I tego, co on po sobie pozostawia.

1 komentarz:

Izabella Nowotka pisze...

Ciekawie opisany temat. Pozdrawiam.