Wydawca: Amaltea
Data wydania: 25 października 2019
Liczba stron: 305
Przekład: Tomasz Grabiński
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 37,90 zł
Tytuł recenzji: W cieniu śmierci
Alena Mornštajnová napisała
powieść, która ściska za gardło. Ilekroć czytam o potwornościach Auschwitz, za
każdym razem wciąż na nowo nie wierzę w to, z czym się konfrontuję. Stale i
uparcie zadaję sobie pytanie, jak to wszystko było możliwe. A „Hana” prowadzi
mnie przez świat koszmarnych doświadczeń Holokaustu w taki sposób, że wszystko,
co przecież doskonale już znam z literatury i historii, na nowo staje się doznaniem
jakiejś okrutnej inicjacji. Dlatego ta powieść tak bardzo oddziałuje na emocje.
Obrazuje okrucieństwa wojny widziane oczyma ludzi, którzy najpierw nie są w
stanie uwierzyć, potem wierzą iluzji, a na koniec są skonfrontowani z
brutalnością nicości. „Hana” to przejmujący raport ze świata, w którym
śmierć zdominowała życie. Opowiada także o życiu zdeterminowanym przez śmierć.
Ale przede wszystkim o tym, że po traumatycznych doświadczeniach Auschwitz
można jednak odnaleźć dla siebie ratunek. Można znów uwierzyć w to, że
życie ma wartość i że warto żyć.
Alena Mornštajnová proponuje
dwie uzupełniające się narracje. Dwóch kobiet doświadczonych odejściem bliskich
ludzi i jednocześnie bardzo dalekich sobie mentalnie. Jedna z kobiet jest w
zasadzie dziewczynką, bo losy Miry poznajemy wówczas, gdy uważnie przygląda się
światu, przed którym chce ją chronić nadopiekuńcza matka. Symboliczne
chodzenie po krach – robienie czegoś zakazanego, ale jednocześnie przywodzącego
na myśl ryzyko utraty stabilności i pewności – to obraz dalszego życia Miry,
które w pewnym momencie się stabilizuje, a ta metafora przechodzi na jej
ciotkę, Hanę Helerovą. To ona – „czarna zmora” – musi zaopiekować się
dziewięciolatką po rodzinnej tragedii. W tej dwójce to właśnie
dziewięcioletnia dziewczynka będzie musiała powiedzieć „damy radę”. Jej życie
staje się cudem. Czy odczaruje mroczne poczucie winy i niechęć do życia, które
u ciotki ukształtowały doświadczenia drugiej wojny światowej?
Czeska autorka interesująco
portretuje dziewczynkę, której historia rodzinna ukryta jest pośród
niedopowiedzeń. Ta dziewczynka stanie się dorosłą kobietą gotową szukać
odpowiedzi i zrozumieć to, jakie doświadczenia ukształtowały jej rodzinę.
Nastoletnie życie w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku szybko
przekształca się w dojrzałość, na którą Mira nie jest gotowa, ale przyjmuje ją
z pełną odpowiedzialnością, bo na niej spocznie rola tej, której nie zdążyła tak
naprawdę poznać. A obok ciotka. Jedyna krewna. Kobieta, która chciałaby
zniknąć. Wiecznie w czerni, milcząca, odrzucająca wszelkie dynamiczne przejawy
życia. Hana skonfrontowana z obowiązkiem opieki nad kimś, kogo do tej pory nie
darzyła uczuciem. Ale jednocześnie postawiona w trudniejszej konfrontacji.
Zmuszona do tego, by zmienić życie w cieniu śmierci. Odnajdująca cień nadziei
na to, że można normalnie funkcjonować. Wstrząsające wspomnienia Hany są
dowodem na to, że wydobyła się ze świata, w którym śmierć zawłaszczyła
jakiekolwiek przejawy witalizmu.
Mornštajnová stawia sobie
trudne zadanie. Chce odnieść się do doświadczeń Holokaustu, ale ukazać je
czytelnikowi jako rzecz zupełnie nieprzewidywalną, a potem niemieszczącą się w
zdrowych granicach pojmowania świata. Udaje jej się to. Hana
– straumatyzowana przez Auschwitz – jest nie tylko ofiarą. Jej losy obrazują
wyjątkową bezradność połączoną z siłą, a także serią zaskakujących zbiegów
okoliczności, dzięki którym bohaterka zachowuje życie. Istnienie naznaczone
śmierciami, do których – w swoim mniemaniu – się przyłożyła. Dręczące Hanę
wyrzuty sumienia z powodu losu tych, którzy mieli mniej szczęścia, to ciąg
posttraumatycznych doświadczeń, z którymi bohaterka powieści nie jest w stanie
sobie poradzić.
„Hana” opowiada o tym, że
można wydobyć się z obozu Auschwitz martwym. Można iść przed siebie, oddychać,
przyglądać się ocalonemu światu, ale być w kręgu śmierci, z którego nie jest
się w stanie wydostać, kiedy doświadczyło się tak skrajnych form okrucieństwa.
Dlatego bohaterka Aleny Mornštajnovej przede wszystkim cierpi. Jej egzystencja
jest wspomnieniem traumy żegnania się z tymi, którym nie było dane przetrwać.
To także historia kobiety, dla której śmierć stała się doświadczeniem
granicznym, bo związała się ze wszystkimi czułymi uczuciami, po jakich nie
został ślad. „Hana” to wyjątkowo wstrząsające świadectwo osamotnienia – jego
obraz widzimy w tak zwanych normalnych, jeszcze przedwojennych warunkach życia,
ale przede wszystkim w czasie, w którym wojna staje się już tylko wspomnieniem.
Nie wdziera się jakoś nagle w świadomość i doświadczenia Miry. Dziewczynka
zupełnie nie rozumie zachowań swojej wycofanej i lękliwej ciotki. Hana również
nie jest w stanie zrozumieć, kim ma być dla niej dziewczynka, która kiedyś
zagarnęła miłość siostry cudownie ocalonej przed koszmarem, z jakim musiała
zmierzyć się Hana.
Alena Mornštajnová opowiada o
poczuciu winy za przeżycie. Wydobywającym się z przerażającego piekła, w którym
marzy się już tylko o tym, by nie istnieć. Obozowe doświadczenia bohaterki
skonfrontowane są z nadziejami i możliwościami życia w Czechosłowacji, która w
swym komunistycznym kostiumie ponownie zaczyna przypominać mroczną przestrzeń
uwięzienia. Ale to nie jest książka o tym, jak mrok i niewola zabijają
człowieka. Bardziej o możliwościach po życiowej traumie. O tym, że
doświadczenie śmierci innych może być boleśniejsze niż ostateczny koniec, a ten
znowu może naznaczyć życie w taki sposób, że staje się ono pełną lęków i
zwątpienia wegetacją. „Hana” to także opowieść o kobietach z dwóch pokoleń,
które musiały podjąć się wielu wyzwań i zobowiązań samotnie, bez jakiejkolwiek
pomocy czy wsparcia. To zatem książka o sile przeciwstawienia się nicości i
odchodzeniu. Tak skonstruowana, że najpierw przeraża, potem… Alena Mornštajnová
doskonale sportretowała kobiecą niepewność i wyobcowanie, które potem stają się
czymś dającym siłę. Tu nie ma prostych metamorfoz, choć „Hana” jest o
możliwościach, o doświadczaniu czegoś innego, lepszego. Dlatego to mądra książka
nie tyle o przywiązaniu do życia, ile o tym, w jak zaskakujący sposób ono samo
może nas przywiązać do siebie.
Mamy tu także do czynienia z
rozprawą na temat pamięci – tego, w jaki sposób i jak intensywnie pamiętamy
traumę. Bohaterki Mornštajnovej chcą albo rozpaczliwie zapomnieć, albo
dokładnie i na całe życie zapamiętywać. Jest to również opowieść o tym, że
pamięć o nieludzkich doświadczeniach Holokaustu nigdy nie stanie się czymś
oczywistym. Wydobyte zostają te aspekty okrucieństwa,
które wciąż na nowo wzbudzają niezgodę i strach. „Hana” to historia okrutnego
oddalenia się od bliskich. O utratach, które zrekompensować może tylko nowe
życie. Albo życie pozbawione widma i oddechu śmierci. Niezwykle przejmująca
książka.
PATRONAT MEDIALNY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz