Wydawca: Claroscuro
Data wydania: 1 kwietnia 2020
Liczba stron: 144
Przekład: Gabriela Hałat
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 35 zł
Tytuł recenzji: Wobec opresji
Tahar Djaout to kabylski
intelektualista zastrzelony w zamachu islamskich fundamentalistów w 1993 roku.
To jego ostatnia powieść, prawdopodobnie niedokończona (choć na taką nie
wygląda) i na pewno pozbawiona autorskich poprawek. Tekst znaleziono po śmierci
Djaouta. Wydaje mi się, że ubieranie tej książki w legendę zupełnie nie jest
potrzebne, bo to bardzo dobra rzecz i obroni się bez tego. Jeśli jednak
przyjmiemy, że to, co zawiera ta narracja, jest śmiałą antycypacją
dramatycznych wydarzeń kolejnych lat, można uznać Djaouta za mrocznego
wizjonera. Ponieważ zajmował się matematyką i poezją jednocześnie, widać,
jak ich wpływy toczą tutaj boje, prawie na każdej stronie. Konkret,
racjonalność, ujmowanie frazy w kształt pełnych i czytelnych zdań, które
bardziej definiują, niż coś sugerują – to jedna strona „Ostatniego lata
rozumu”. Po drugiej znajduje się bardzo plastyczny styl pełen symboliki i
groźnego wizjonerstwa właśnie. Starałem się policzyć przymiotniki i
przysłówki użyte na jednej stronie tekstu. W innej książce byłoby to dla mnie
może przesytem. U Djaouta precyzja określania idzie w parze ze specyficznie
budowaną atmosferą nostalgii. W gruncie rzeczy jest ona dosyć groźna, bo
przecież to rzecz o władzy jako terrorze i o tym, w jaki sposób stygmatyzuje
dodatkowo ludzkie wyobcowanie. Rzecz o miłości do książek i utracie ich
wielkiego dziedzictwa.
Boualem Yekker
prowadzi księgarnię w oblężonym Algierze. Jest początek lat dziewięćdziesiątych
dwudziestego wieku i algierska stolica staje się miejscem, w którym zaczyna
obowiązywać nowy porządek. Porządek oparty na indoktrynacji i strachu. Trudno
powiedzieć, na co Djaout zwraca większą uwagę, ale pomiędzy jednym a drugim
znajduje się samotny księgarz. Człowiek, którego rozum nie jest w stanie pojąć
ani istoty, ani wielkości opresji. Człowiek, dla którego samo oddychanie w
świecie, gdzie rządzi instynkt, religijny fanatyzm i każda forma przemocy, jest
już czynnością utrudnioną. Ktoś tak naprawdę obrazowany jako nie tyle zbędny,
ile stygmatyzowany. Musi funkcjonować pośród antagonizmów odbierających zdrowy
rozsądek, empatię, szacunek dla drugiego człowieka. Pozostaje sam także w
sensie dosłownym, albowiem jego rodzina opowiada się za tymi, którzy tworzą
nową algierską rzeczywistość, i opuszcza Yekkera.
Kondycja i status bohatera
jednoznacznie wskazują, że będzie to opowieść o tym, w jak wielkie osamotnienie
popada ktoś z kręgosłupem moralnym w czasach, w których nawet moralność ma nową
definicję. A jednak nie będzie to narracja skupiona przede wszystkim na
księgarzu, do którego nie zagląda już nikt, a jedyną możliwością kontaktu z
drugim człowiekiem jest dla niego sporadyczne obcowanie z przyjacielem, który
ratunku szuka w dźwiękach mandoliny. „Ostatnie lato rozumu” to przede
wszystkim rzecz o tym, jak przepoczwarza i wykoślawia się czas pod wpływem
terroru i przemocy. Jakże aktualne jest czytanie dzisiaj książki, w której
pojawia się takie zdanie: „Życie przestało się odmieniać w czasie
teraźniejszym”. Choć Djaout bardzo precyzyjnie wskazuje tło społeczne
swojej książki, jest to jednak uniwersalna opowieść o tym, że człowiek
deformuje rzeczywistość, krzywdząc innych, ale jednocześnie zadaje cios
linearnemu upływowi czasu. Stąd też wrażenie, że wszystko, co opisane jest w
tej narracji, dzieje się niejako poza uwarunkowaniami czasu i przestrzeni. W
tym znaczeniu – z zaaresztowanym czasem teraźniejszym i mrocznymi wizjami
przyszłości – jest to książka absolutnie ponadczasowa.
Przemoc ma tutaj różne
oblicza. Od tego oczywistego jak rzut kamieniem w kierunku Yekkera po jego
samoświadomość, która stanie się więzieniem. Tahar Djaout portretuje swojego
bohatera jako niewinną ofiarę społecznego przewrotu, ale nie ma w Yekkerze tej
bezbronności, jaką widzi w nim władza, początkowo zupełnie nie interesując się
jego działalnością. Wręcz przeciwnie, bohater ma w sobie ogromne
pokłady siły, by odpierać absurdy oraz grozę. Ich egzemplifikacją jest świetna
scena, w której Yekker zabiera autostopowicza i rozmawiając z nim,
bezkompromisowo zderza zdrowy rozsądek z arbitralną logiką terroru. Przemoc włada
nie tylko miastem, nie tylko jego mieszkańcami. Ta przemoc zawłaszczająca
przestrzeń wdziera się dużo dalej – do ludzkiej świadomości, przekonania o
słuszności własnego postępowania, odpowiedzialności za siebie i poczucia, że
ktoś obok może być wrogiem, bo łatwo mu taką definicję stworzyć.
Siłą bohatera książki jest też
jego osobność. Nabyta pod wpływem obcowania z literaturą, która nie pozwala w
trudnych czasach ulegać manipulacji, poddawać się terrorowi. Książka to oręż
walki z każdą formą systemowej przemocy i niesprawiedliwości, ale z oczywistych
względów będzie tu orężem niewystarczającym. Zatem zostaje pamięć. Ta,
która kształtuje świadomość, i ta uniemożliwiająca odnalezienie się w
rzeczywistości, bo wciąż odwołująca się do logiki, racjonalności, do tego, czym
jest człowieczeństwo i jak zostało przez
wieki zapisane na tysiącach stron. Dzisiaj Wezyr Myśli kontroluje tę sferę,
której istotą zawsze była niezależność. Dozwolona jest tylko jedna Księga.
Bohater książki staje zatem w sytuacji nazbyt jasno tragicznej. Jest
osamotniony i erudycja nie pomoże mu przetrwać tego, co tak bardzo
bezkompromisowe. Ale myślę, że Djaout wcale nie chce być tutaj taki oczywisty.
To, co stanowi oczywisty protest i jest trzonem konstrukcyjnym tej książki,
jest zaznaczone czytelnie i bez żadnych dwuznaczności. Kryją się one w
krajobrazie emocjonalnym człowieka wolnego dzięki literaturze, a zniewolonego w
rzeczywistości, która literacki dorobek kwestionuje. W tym znaczeniu rozgrywa
się tu kameralny, ale bardzo przejmujący i niejednoznaczny dramat człowieka
zderzonego z systemem opresji.
„Ostatnie lato rozumu” to
także fantazja o tym, jak mrocznej siły może nabrać społeczeństwo odpowiednio
przekonane do działań w imieniu zwodniczej idei. Nieprzypadkowo książkę
otwierają wypisy z kazań. To one, także w słowie pisanym jak w literaturze,
odniosą sukces dzięki uwarunkowaniom społecznym, ale także odpowiednim zbiegom
okoliczności. Przemoc religijnego fundamentalizmu nakreślona tu w Algierze
jest jednocześnie uniwersalną historią przemocy rodzącej się z bezradności.
Ostatecznie konstruuje się świat, w którym indywidualizm czy sztuka są
odrzucane, wypędzane. To model indoktrynacji doskonałej czy dowód
humanistycznego upadku człowieka? Autor prowadzi nas przez miasto, które z
jednej strony zamarło na półwdechu, z drugiej jednak pozwoliło sobie na to, by
atawizmy wraz z manipulacją stworzyły rzeczywistość praktycznie piekielną.
Yekker jest świadkiem tego, że terror wdarł się wszędzie i nie sposób już z nim
walczyć. To też nieco romantyczny bohater, który zdaje sobie sprawę z tego, że
niezłomność jego poglądów to pokłosie głęboko zakorzenionej wiedzy i
humanistycznej troski o świat. Świat, w którym rozpadają się więzy rodzinne,
przemoc rodzi się już w nastolatkach, a wszędzie unosi się fatalistyczny duch
zniszczenia. Kiedy umysł zostaje zniewolony, pozostaje już tylko on. Tahar
Djaout opowiada o algierskiej represji, ale także o tym, że świat wciąż na nowo
może stawać się przestrzenią opresji i lęku. Wszystko zależy zarówno od
słabości, jak i od siły człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz