Wydawca: Marginesy
Data wydania: 5 lutego 2020
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Narracyjna ekstrawagancja
Czuję, że straciłem czas z tą
książką. A może też w jakiś sposób czuję się oszukany. Przeczytałem pobieżnie
kilka zdań noty wydawniczej i nastawiałem się na coś z pogranicza thrillera i
kryminału. Otrzymałem jednak powieść w zasadzie o niczym, z bardzo dużym
potencjałem, ale jednocześnie rozbuchaną frazą i leksyką, w której zbyt pewny
siebie autor zjada własny ogon. „Zabobon” wyróżnia się bardzo dynamicznym
językiem, jego napięcie czasami prowadzi do zaskakujących efektów, kiedy
tracimy pewność tego, w jakiej rzeczywistości się znajdujemy. Ahsan Ridha
Hassan nie oszczędza czytelnika i byłoby to plusem tej narracji, gdyby
prowadziła ona do jakiegoś celu. Sama dla siebie jest autorskim celem, a to
jednak niewystarczające, gdy jest wprawką talentu narracyjnego bliskiego
autoadoracji. Nie zżymam się tu na brak konkretnej historii i bardziej
efekciarską fabułę, bo nie każda książka musi mieć klasycznie skonstruowany
świat przedstawiony. Irytuje mnie mocniej to, że w tym pulsującym i intensywnym
języku Hassan jakby stracił poczucie tego, kim ma być jego odbiorca. To, co na
początku może intrygować, po kilkudziesięciu stronach zwyczajnie męczy.
„Zabobon” to powieść zapewne eksperymentalna, jednak tego typu eksperymentów
pojawiło się już bardzo dużo i nic niestety nie czyni jej prawdziwie oryginalną.
Główny bohater i jego
działania to potwierdzenie mojej prywatnej tezy, że o mężczyźnie w literaturze
można pisać już tylko truizmy. Nieskomplikowana konstrukcja psychiczna naszego
sympatycznego egocentryka koncentruje się na tym, czym ma się zajmować i
przejmować stereotypowy mężczyzna. Bartek Elbląg jest emanacją
niezwykle prostej formy funkcjonowania, w której testosteron i poczucie bycia
kimś wyjątkowym kreślą nam drogę „charyzmatycznego” mena wpadającego wciąż w
kolejne kalki charakterologiczne. Są zatem używki, są kobiety, jest
niefrasobliwość i nieodpowiedzialność za innych. Jest duża dawka cynizmu i
jeszcze więcej pospolitej chłopięcości w dorosłym mężczyźnie, który dodatkowo
musi przejść przeziębienie jak co najmniej atak nowotworu i musi mieć równie
niefrasobliwego kumpla do picia i pogadania. Bartek jest więc zlepkiem tego, co
w mężczyźnie nie tyle irytujące, ile zwyczajnie nudne. To, czym się zajmuje,
pozornie wydaje się dużo ciekawsze. I ma zasadniczy związek z symbolicznym
funkcjonowaniem tytułu powieści.
Bartek pisze bowiem książki
faktograficzne o ludzkich dramatach. Zajmował się prowincjonalną tragedią w
Zrębinie, potem wiele lat poświęcił krakowskiemu mordercy psychopacie. Teraz
zastanawia się nad nowym tematem, chce prześledzić losy romskiego chłopca,
który stał się zabójcą. Wie, że musi fakty połączyć z opiniami. Że życie jego
książki zależy od dynamicznego współistnienia bolesnych wydarzeń z tym, jak
inni je odbierają i interpretują. Bartek jako pisarz zdaje sobie sprawę z tego,
że jego książkom czegoś brakuje. Odpowiedniej perspektywy opisu? Spojrzenia na
to, czym rzeczy są naprawdę, a jak widzą i interpretują je inni? Tu pojawia się
coś, co w całej formule „Zabobonu” jako powieści o zbędnościach mocniej
przykuwa uwagę, bo Hassan chce ją zwrócić na kwestię tego, jak funkcjonujemy w
sferze własnych przekonań wypracowanych przez życie w danej społeczności i
doświadczanie określonych zbiegów okoliczności. „To, w co wierzymy, potrafi
sporo namieszać w rzeczywistości”. To zdanie określi stających na drodze Bartka
bohaterów, ale również jego samego. Nikt nie jest tu wolny od sugestywnego
strumienia świadomości, który często sporo niszczy, czyni obraz świata
przerysowanym, groźnym, czasem monstrualnie przerażającym. Ahsan Ridha Hassan
chce do tego dodać lingwistyczną definicję chaosu w tym, co i jak chcemy wyrazić.
Temu służy jego fraza. Stałe przeskoki między teraźniejszością a
retrospekcjami. Nieuporządkowane akapity, które donośnie dudnią swoją
kompulsywnością. W efekcie otrzymujemy jednak irytującą dygresyjność. A
cały potencjał historii o tym, kim jesteśmy dla świata i jak ten świat
postrzegamy, ulega tutaj zrujnowaniu.
Dodatkowo jako osoba
mieszkająca blisko dwie dekady w Krakowie nie mogłem znieść oczywistych i
pretensjonalnych rozważań o aurze wyjątkowości tego miasta. Wszystko, poprzez
co Hassan chce uczynić Kraków niezwykłym, to ograne już zabiegi, wnioski i
portretowane sytuacje. Bohater odwiedza miejsca, które odwiedzili już tłumnie
wszyscy twórcy tak sentymentalnie piszący o niezwykłej atmosferze Krakowa. Może
wyróżnia się tym, że Halę Targową mitologizuje niczym sam Schulz. Gdy czytałem
po raz kolejny te truizmy, doprawdy bolała mnie głowa. Są one wymuszone i
trochę dyletanckie. Jeśli nie wierzę w wiarygodność opisu miasta, które ma duże
znaczenie dla Bartka, nie wierzę tej powieści wcale. Jedyne, co jest tu
intrygujące, to prezentacja punktu wyjścia bohatera – opuszczanie miasta, z
którym związał się mentalnie, ale w taki sposób, że początek nowej wędrówki
jest jednocześnie mocno osadzony w doświadczeniach miejsca, z którego
wędrowanie się rozpoczyna.
„Zabobon” jest książką na siłę
przesyconą cynizmem, nonszalancją i czarnym humorem, który momentami naprawdę
jest czarny. Można wskazywać fragmenty, gdzie dezynwoltura autorska proponuje
naprawdę zabawne sytuacje czy dialogi. Tylko że to chyba nie ma być zabawna
książka. Właściwie jaka? Tego też próbujemy się dowiedzieć z
licznych wątpliwości co do samej natury pisania. Bo to oczywista proza
autotematyczna. Hassan każe bohaterowi przyglądać się swojej twórczości z różnych
perspektyw i sam pisze książkę w taki sposób, że w zamierzeniu ma być
niejednoznaczna w zależności od tego, jak na jej pisanie się spojrzy. Nie
uwierzyłem też ani swobodzie językowej (bo moim zdaniem do niczego nie
prowadzi), ani przesłaniu, że moc literatury to możliwość oglądania jej i
doceniania z różnych stron.
Ahsan Ridha Hassan napisał
powieść zwyczajnie bardzo trudną, hermetyczną, ale bez zasadniczego przesłania.
Autor postawił na dynamizm i utrzymuje go na stałym poziomie od początku do
końca. Co z tego, skoro ten dynamizm ukrywa zasadniczą wadę książki. „Zabobon”
nie proponuje żadnego czytelnego przesłania i jest powieścią zwyczajnie
męczącą. Najsmutniejsze jest jednak to, że to kolejna książka dająca dowód
na to, że o mężczyźnie w literaturze – jak wspomniałem – opowiada się wciąż te
same oczywistości. Jakby mężczyzna nie mógł być bohaterem niejednoznacznym,
dyskusyjnym, twórczym dla wyobraźni czytelnika. Zmarnowane dwa wieczory, po
których przychodzi refleksja, że pisarze mający pewność tego, jak lekko im się
pisze, czasami zapominają o tym, iż poza tą lekkością powinien być jeszcze
jakiś cel. Naprawdę przemyślany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz