Wydawca: Czarna Owca
Data wydania: 23 lutego 2022
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Siła podświadomości
Z tego, co przytaczane jest na kartach tej powieści, wynika, że potencjalnie połowa czytelników „Telepaty” wierzy w działalność jasnowidzów, a druga połowa jest wobec nich sceptyczna, w związku z czym towarzyszyć im będzie na pewno większy ładunek emocji podczas czytania – nie tylko dlatego, że są racjonalnie w kontrze wobec ludzi kierujących się intuicją. I z tego wszystkiego powstaje naprawdę zaskakująca książka. Nie spodziewałem się, że będzie tak myliła tropy i jednocześnie tak mocno trzymała się wspomnianych racjonalnych ram. Będąc w grupie sceptyków, przyglądałem się „Telepacie” jako powieści, która chce mnie do czegoś przekonać. A raczej zadać kilka trudnych pytań, na które nie znalazłbym racjonalnych odpowiedzi. Adrian Ksycki proponuje nam narrację, w której zdrowy rozsądek zderzy się z przeczuciami. Intuicja będzie się tu mierzyć z procedurami – zwłaszcza wtedy, gdy trzeba będzie odnaleźć psychopatę uprowadzającego dzieci. Najciekawsza w tej powieści jest jej niejednoznaczna struktura. Z jednej strony pokazuje, w jaki sposób na własne życzenie tracimy kontakt ze swoją podświadomością. Z drugiej jednak – opowiada o niej w tak intrygujący sposób, że cały czas można stawiać sobie pytania o to, na ile zbadany jest ludzki mózg, jak niewiele o nim wiemy i co potrafi zdziałać poza naszą kontrolą.
„Dlaczego tak trudno wam uwierzyć, że ludzie są czymś więcej niż skórą i kośćmi?” – takie pytanie zada policjantce główny bohater, Michał Pakulski. Od lat jako telepata współpracuje z policją, pomaga w poszukiwaniach zaginionych ludzi, znalazł ich już setki, głównie martwych. Pakulski zdaje sobie sprawę, że jego działalność w służbach porządku publicznego wzbudza ambiwalentne emocje, i doświadcza z tego, co za tymi emocjami idzie. Na przykład społecznego odium, które spowodowało, że wycofał się na jakiś czas ze współdziałania z policją. Życiorys i cechy naszego bohatera zostały nakreślone w taki sposób, że pozostaje dla nas zagadką. To dobrze skonstruowany bohater mogący świetnie unieść ciężar cykliczności, jeśli pojawią się kolejne powieści z jego udziałem. Tymczasem Adrian Ksycki konfrontuje Pakulskiego z godnym przeciwnikiem. Okazuje się, że odbędzie się tu psychologiczna gra z elementami walki, a czytający do końca nie będą w stanie określić, w jak dużym stopniu są zwodzeni. Bo to, co podpowie nam nasza świadomość, będzie mylnym tropem. W tej powieści właściwie od początku jesteśmy blisko oprawcy, jednak Ksycki udowodni na kilka sposobów, że bardzo niewłaściwie lokujemy swoje racjonalne osądy. Kim tak naprawdę będzie pozornie pozbawiony tajemniczości pan B, którego działania, pokazane dosadnie i szczegółowo, obserwujemy z dużym przerażeniem? Autor zamieni fabułę w ciąg nieprzewidywalnych zdarzeń. Okaże się, że zemsta może mieć tu wyjątkowo mroczne oblicze. Zwłaszcza gdy skonfrontujemy ją z wiedzą o tych, na których chce się odegrać mściciel. I gdy pojmiemy drogę, po której kroczy, aby zrealizować zemstę na swój przerażający sposób.
W Poznaniu zostają uprowadzone dzieci. Z wyjątkową łatwością, z niespotykaną wręcz lekkością – sprawca porwań wydaje się robić to w taki sposób, jakby dziecko było bliżej niego niż pozornie najbliższych sobie ludzi. Najpierw dziewczynka zabrana z placu zabaw praktycznie spod nosa opiekującego się nią ojca, a potem jej kolega ze szkoły – rezolutny chłopiec, który przechodzi podobną drogę co porwana wcześniej Marysia. Michał Pakulski zostaje wezwany do rozwiązania zagadki, ale potem jest z różnych powodów odsuwany od śledztwa. Tymczasem jego determinacja pomoże tu nie tylko policji. Jeśli spojrzymy na tę powieść jako historię o poszukiwaniu sprawiedliwości, szybko zrozumiemy, że opiera się na trudnych i niejednoznacznych emocjach. Że nic nie jest tu oczywiste, a my zaczynamy współczuć tym, których powinniśmy potępić. Ksycki wie, jak przyciągać uwagę czytelnika. „Telepata” to powieść oferująca kolejne zaskoczenia właściwie w każdym rozdziale. I nawet wówczas, gdy zbliżymy się do prawdy, będziemy od niej bardzo daleko. Wieloznaczna intryga skonstruowana w tej książce rozsadzi właściwie wszystkie ramy gatunku. A jednocześnie będzie bardzo spójna i zawikłana w taki sposób, że nie można tu nikogo posądzić o jakiekolwiek irracjonalne motywy. Choć przecież „Telepata” od początku konfrontuje nas ze wszystkim, co możemy uznać za irracjonalne i od czego chcemy szybko się odwrócić. To prowokująca narracja napisana w bardzo dobrym stylu. Ciężar tej prowokacji nie idzie jednak w parze z jej chwytliwością. To rzecz o naprawdę trudnych sprawach i o tych aspektach życia, o których staramy się nie myśleć, by nie rozbijały nam bezpiecznej rutyny. Trudno mi przypomnieć sobie równie zawikłany polski thriller, który nawet w zakończeniu pozostawia z wieloma wątpliwościami. A jednak lektura da pełną satysfakcję. Bo będzie to przede wszystkim opowieść o traumach, jakich doświadczyć może każdy z nas. I o tym, że zło skrywa się w takich miejscach, w których nigdy byśmy go nie szukali.
Ksycki brawurowo rozpisuje tu opozycję między ściganym a ścigającymi. Każdą ze stron obarczy solidną traumą i nic nie będzie oczywiste, dlatego że długo nie pojmiemy wzajemnych powiązań między tym, który chce uciekać przed wymiarem sprawiedliwości, a tymi, którzy za wszelką cenę chcą mu udowodnić przestępstwa – ich charakter jednak zacznie się tu rozmywać. „Telepata” to opowieść o tym, że ze swoimi codziennymi nawykami jesteśmy celem dla każdego dobrego obserwatora, który chce nam zrobić krzywdę. Ale to głównie książka o krzywdzeniu dzieci. Są tu ofiarami w bardzo dosłownym znaczeniu, lecz status tej ofiary będzie jednocześnie czymś innym – opisane tu dzieci staną się łącznikami z przeszłością. I kiedy wyjdą na jaw jej mroczne elementy, zrobi się u Ksyckiego naprawdę groźnie. W najbardziej nieoczywisty sposób.
Czytając, warto wciąż mieć z tyłu głowy przekonanie, że jest to thriller w dużej mierze prowokacyjny. Opowiada o okrutnym procederze, ale również o swoistej banalizacji zła. Będzie to ciekawa konfrontacja odmiennych charakterów, bo każdego z bohaterów Adrian Ksycki obdarza ciekawymi cechami. Pewną nieoczywistą przeszłością. Czymś, co niosą wraz ze wspomnieniami, ale co – podobnie jak wagę tych wspomnień – nie do końca rozumieją. Ludzie w tej powieści przestaną zachowywać się racjonalnie, wciąż na nowo racjonalizując swoje traumy. Bardzo ciekawa jest droga czytelniczego odkrywania, z czym tak naprawdę mierzy się tu świadomość ściganego i tego, który go poszukuje.
Każdy z nas może odkryć w
sobie zdolności, którymi posługuje się główny bohater. Każdy z nas na jakimś
etapie swojego życia może paść ofiarą własnej podświadomości. Każdy staje się
tu zagadką i dlatego Ksycki ciekawie dodaje egzystencjalny wymiar historii,
która pozornie ma się koncentrować na skutecznym wytropieniu porywacza dzieci. „Telepata”
to opowieść o tym, czym są dziecięca niewinność i ufność. Ale także
przerażająca książka o możliwościach wykorzystania jednego i drugiego.
Koszmar dzieje się tu w głowach tych, którzy nigdy nie powinni go doświadczyć.
A autor inteligentnie puszcza do nas oko, kiedy nie jesteśmy pewni ani intencji
bohaterów, ani też tego, czy rzeczywiście mamy tu opowieść o tym, co
nienazwane, niewyrażalne, o zagadce umysłu i zagadkowo doświadczonym traumą
sercu. Naprawdę nietuzinkowa książka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz