Wydawca: Czarna Owca
Data wydania: 27 kwietnia 2022
Liczba stron: 336
Przekład: Bożena Kojro
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Wyższość
Trudno się wyróżnić w mnogości nordyckich powieści kryminalnych, ale to fińskie małżeństwo naprawdę się postarało. Autorzy proponują nam bardzo ciekawą opowieść – między innymi o tym, że zbrodnia może stać się swoistą instalacją, specyficznym dziełem sztuki, przejmującym memento krzywdy, której istotę poznajemy, odkrywając kolejne mroczne strony tej książki. „Kontener” jest również interesującą fantazją na temat nierówności – społecznych, rasowych czy płciowych. Łączy w sobie klasyczny thriller z mocną powieścią obyczajową, bo będzie dodatkowo opowiadać o jednej z największych krzywd, jaka może spotkać kobietę: o sytuacji, w której traci ona swoje dziecko. Aki i Milla Ollikainenowie – piszący pod pseudonimem A.M. Ollikainen – opowiedzą o tym nawet dwutorowo, tworząc jednocześnie preludium interesująco się zapowiadającego cyklu powieści. Cyklu, w którym główna bohaterka, fińska policjantka o nietypowym dla kobiety wzroście, będzie się zmagała z wyjątkowo mrocznymi demonami przeszłości.
Tymczasem poznajemy wyziębionego mężczyznę, który z trudem przypomina sobie, kim jest. Upokorzenie zostaje podkreślone przez fizjologię – ten człowiek oddaje w spodnie mocz i kał, jego organizm jest wycieńczony nadużywaniem alkoholu. Obserwujemy upadek kogoś, kto przez całe życie odnosił spektakularne sukcesy. Zarządzał i decydował. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jaka ludzka historia umiera właśnie na fińskim mrozie. Tymczasem śmierć dotyka kogoś innego. Kobiety budzącej się w kontenerze, który zaczyna napełniać się wodą. Niczego nieświadoma ofiara nie zdaje sobie sprawy z tego, dlaczego ktoś poddaje ją tak wyrafinowanej torturze. A to będzie dopiero początek niezwykłego spektaklu okrucieństwa. „Kontener” – bardzo sprawnie operujący dwiema przestrzeniami czasowymi – będzie nam stopniowo odsłaniał dwie sylwetki ludzi, którzy pożegnali się z życiem. Podmiotowa stanie się nie tylko ofiara w kontenerze. Zbliżymy się przede wszystkim do tego, co ukształtowało człowieka upodlonego na mrozie. A przede wszystkim do tego, co łączy te dwie postacie.
A.M. Ollikainen operują w swojej powieści kontrastami. Choćby warunki atmosferyczne – od standardowego fińskiego zimna przechodzimy do nietypowego dla Finlandii upału. Atmosferycznej aberracji, której Finowie nie są w stanie znieść dłużej niż kilka dni. A jednak wysoka temperatura będzie nam towarzyszyć do końca, nie tylko dlatego, że akcja, a w zasadzie intrygujące retrospekcje przeniosą nas do dalekiej Namibii, która fascynowała już innych twórców europejskiej powieści kryminalnej – na przykład Bernharda Jaumanna. Syta i dostatnia Finlandia zostanie tu zderzona z afrykańskim krajem o dużo mniejszych możliwościach. Finowie chcą rzeczywistość opisywać ładnie i zgodnie z poprawnością polityczną. Biedny lub wykorzystywany kraj nazywają kraj rozwijającym się. Nie spodziewamy się tego, jaki rozwój wydarzeń przyniosą wspomnienia sprzed piętnastu lat. W jaki sposób nałożą się na to, co spotyka pewną majętną fińską rodzinę zaangażowaną w filantropijny projekt mający na celu pokazanie, jak bardzo rozwinięte kraje starają się pomagać w rozwoju innym.
To przede wszystkim książka o fińskiej obłudzie i tym, że – w opinii autorów – Finlandia nadal jest krajem, w którym ksenofobia ma się dobrze, a postawy wyższościowe łączą się z przemocą. Bo jest to opowieść o systemowej przemocy, która dotyka przede wszystkim kobiety z powodu ich płci, a także o przemocowej relacji między tymi, którzy uważają, że mają środki, a mającymi te środki z wdzięcznością przyjąć. Wracając jednak do fińskiej codzienności, warto zauważyć, w jaki sposób autorzy ukazują spojrzenie Finów na własną mentalność. Jeden z policjantów wypowiada znamienne słowa: „Finowie nie wierzą, że ich rodacy mieliby zrobić coś nieuczciwego”. A jeśli już coś takiego się zdarza, zaczyna być sankcjonowane milczeniem. Albo obojętnością na nieuczciwość.
Tu, pośród afrykańskich pejzaży o symbolicznym znaczeniu, rozgrywa się opowieść nie tylko o nieuczciwości, ale przede wszystkim o zdolności do tego, by być nieuczciwym i okrutnym w każdym wymiarze. Przenosząc nas z jednego gorącego kraju do drugiego, w którym nieoczekiwanie również jest gorąco, autorzy „Kontenera” proponują poruszającą fantazję o tym, czym jest klasizm, jakie tkwią w nim uprzedzenia, co dają człowiekowi majątek i posiadanie, ale przede wszystkim o tym, jak okrutny może być mężczyzna – w stosunku do podległego mu świata i podległych kobiet. Świat pełen niesprawiedliwości wydaje się tu zaprojektowany przez mężczyzn. Prawda stara jak… świat. Ta książka opowie o bardziej kameralnym jej obliczu.
Kobiety w „Kontenerze” nie będą zarysowane wyraźną kreską, ale to tylko pozory. Już motywacje samej Pauli Pihlai, pani komisarz tropiącej złoczyńcę, który uśmiercił czarnoskórą kobietę w metalowej klatce, są wystarczająco niejednoznaczne. Z pewnością to barwna postać gotowa unieść ciężar cyklu powieści kryminalnych. Paula w przeciwieństwie do wielu osób ze swojego otoczenia uważa, że denatka może być Finką i nie ma tu znaczenia kolor skóry. A jednak to znaczenie jest tu podkreślone bardzo wyraźnie. Choćby w tym, co spotyka nastoletniego syna bohaterów, którego kolor skóry nie jest… hm, fiński. Jednak nie tylko rasizm jest wskazywany jako źródło kłopotów w najszczęśliwszym kraju na świecie, który za wszelką cenę chce oddalić od siebie wszelkie opresje. Dylematy oraz mroczne wątpliwości przeżywa tutaj bohater drugiego planu, homoseksualny policjant z grupy dochodzeniowo-śledczej, który uważa na to, co mówi i robi. A.M. Ollikainen opowiadają o tym, co dla Finów i Finlandii niewygodne i jakby przezroczyste. To są problemy, które podobno istnieją, ale na co dzień chyba ich nie widać. Wystarczy nie wpatrywać się uważnie albo nie zadawać pytań. A jednocześnie mamy opowieść o majętnym Finie, który po drugiej stronie globu pozwala sobie na wszystko, czego nie dałaby mu zrobić u siebie surowa nordycka kultura.
Wracając jednak do intrygi
kryminalnej, warto podkreślić nieoczywistość wielu rozwiązań fabularnych. Warto
również przyjrzeć się symbolicznemu znaczeniu tytułowego przedmiotu, które jest
tu dość wprost tłumaczone, jednak można dostrzec jeszcze kilka innych sugestii,
czym może być metalowa ciemna klatka. To książka, w której – tak jak w tym
gatunku być powinno – przeszłość uzupełnia teraźniejszość, aby policjanci mogli
odkryć prawdę. Jednocześnie prowadzona jest niepokojąca narracja
pierwszoosobowa i dzięki temu powieść wiele zyskuje. Pozornie dość szybko się
dowiadujemy, co się rozgrywa przed naszymi oczami; odnieść można wrażenie, że
wątek zbrodni staje się nazbyt oczywisty. Nic bardziej mylnego. Przypominam, że
tu zbrodnia będzie dziełem sztuki. Cyniczny artysta zachwycający się
kontenerem, w którym popełniono morderstwo, to też czytelna aluzja do pewnego aspektu
współczesnej mentalności Finów. Wydaje mi się, że „Kontener” ma być dla nich
książką dość niewygodną. Jest natomiast na pewno bardzo dobrą powieścią
kryminalną, w której autorzy zgrabnie i nie przesadzając umieszczają trochę
ważnej współczesnej publicystyki społeczno-ekonomicznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz