2022-10-24

„Show” Olgierd Hurka

 

Wydawca: Harper Collins Polska

Data wydania: 5 października 2022

Liczba stron: 480

Oprawa: miękka

Cena det.: 39,99 zł

Tytuł recenzji: W stronę iluzji

Czytanie tej powieści miało dla mnie dość sporą wartość poznawczą. Zdaję sobie sprawę z tego, że istnieje wielu ludzi znanych z powodu tego, że są znani, ale nigdy jakoś szczególnie nie interesował mnie ten świat, któremu nadano już mało zgrabną nazwę „celebryctwo”. Rzeczywistość sportretowana w „Show” wcale mnie nie dziwiła i wydaje mi się, że Olgierd Hurka nie stawiał sobie zadania jakiejś specjalnej literackiej demaskacji środowiska, które już dawno zostało zdemaskowane, a i tak wciąż na nowo żeruje na ludzkim przywiązaniu do iluzji. Dużo ciekawsze wydaje się śledzenie losów młodej dziewczyny, która najpierw staje się przedmiotem medialnej manipulacji, a potem doświadcza zupełnie niekonwencjonalnej jak na powieści o takiej tematyce przemiany. „Show” to świetnie napisana, bardzo wieloznaczna i w kilku miejscach zaskakująca opowieść o niebywale brutalnym i nieprzewidywalnym kształtowaniu się tożsamości. To historia przemocy w świecie, w którym kreuje się każdy element życia, odbierając to, co najważniejsze – poczucie bezpieczeństwa. Można spojrzeć na tę książkę nieuważnie i odnieść wrażenie, że opowiadająca o wzlotach, upadkach i samotności młodej dziewczyny narracja, jakich być może napisano już wiele i jakie na pewno toczą się wciąż na naszych oczach, kiedy finały takich historii poznajemy w formie demaskatorskich wieści, a i tak co i raz wierzymy albo chcemy wierzyć kolejnemu nadmuchanemu medialnie życiorysowi, który imituje prawdziwe życie.

Hurka w swojej drugiej powieści zwraca uwagę na coś innego. Na to, że w świecie celebryckich przekłamań pojawiają się bardzo żywe i prawdziwe emocje jako reakcje na wyreżyserowane i zmontowane bzdury, które idealizują wygląd, światopogląd, styl życia. W „Show” najcenniejsze będzie pokazanie tego, że kreowanie czegoś, co wyzwala bardzo silne odczucia, również wiąże się z zaskakującą huśtawką emocji, które pisarz tutaj przedstawia w bardzo niejednoznaczny sposób. Na pierwszy plan wysuwa się – bez względu na to, czy bohaterkę widzimy w świetle komercyjnych lamp, czy w zaciszu własnego mieszkania – portretowanie tego, jak bardzo zapada się ona w wyobcowanie, z którego trudno się wydobyć. Egzystencjalna samotność staje się duszna i niszcząca. Nie ma drogi ucieczki przed nią. Trzeba podjąć pewne decyzje, ale od jakiegoś momentu każda z nich będzie niosła ze sobą konsekwencje. Najczęściej przykre. W opowieści Hurki widzimy również silny nacisk na przemoc serwowaną również ze względu na płeć. Mężczyźni piszą, porządkują toksyczny świat kobiecej podległości. Tymczasem młode dziewczyny mają się do tego dostosować. Bo mężczyźni doskonale wiedzą, czego one chcą. Jak wspomina wychowawca więzienny: kobietę obłaskawia się pieniędzmi i ciuchami. „Show” sportretuje jednak dwie kobiety, które będą umiały same rozdawać karty w cynicznej grze. Jedna już się tego nauczyła i wykorzysta możliwości. Druga przejdzie szybką przemianę. Bo naczelne pytanie tej powieści brzmi: w jaki sposób odnieść się do ukazanego tutaj bezwzględnego świata nastawionego na zysk i sztuczny splendor? Na to pytanie nie będzie jasnej odpowiedzi. Hurka zaproponuje książkę co najmniej nieoczywistą. Z dyskusyjnym zakończeniem. W dobrym stylu, który mogliśmy poznać w jego debiutanckiej powieści.

Tak w „Znamieniu”, jak i w „Show” autor decyduje się ponownie na efekt spowalniania akcji i niekorzystanie z jakichś narracyjnych fajerwerków. Nie ma tu jakiegoś wbijającego w fotel prologu ani też później nie dzieje się nic, co zaburzyłoby komfort czytelnika. Bardzo długo rozumiemy, co się rozgrywa na naszych oczach, i wciąż na nowo pytamy o to, co jesteśmy w stanie antycypować: kiedy blask, w którym grzeje się naiwna bohaterka książki, przestanie ją ogrzewać? Zadając takie pytanie, od samego początku jesteśmy już nieco zmanipulowani. Olgierd Hurka nie opowie żadnej oczywistej historii. Nie pokaże nam tego, z czego wszyscy zdajemy sobie sprawę albo co mogliśmy podejrzewać. Losy jego bohaterki staną się zaskakujące od momentu, w którym – nie spiesząc się wcale – pisarz postanowi na swoich warunkach zdynamizować akcję. I wówczas „Show” okaże się powieścią o wielu innych znaczeniach niż te, które można byłoby przewidzieć. Będzie przede wszystkim książką o tym, jak możemy funkcjonować przekonani, że panujemy nad wszystkim, i nieświadomi roli marionetek. Że powieściowy show można zrobić ze wszystkiego, również z ludzkiej tragedii życiowej.

Dlatego ta powieść jest taka niepokojąca. Zwłaszcza w tym, ku czemu zmierza. Olgierd Hurka ponownie po „Znamieniu” zdecyduje się na portretowanie tkanki miejskiej Warszawy jako przestrzeni niebezpiecznej dla kogoś, kto jest podatny na manipulacje i nie rozpoznaje sieci mrocznych zależności, w których najważniejsze są powiększanie kapitału oraz zdobywanie coraz większej popularności. Do tętniącego życiem nowoczesnego miasta przybywa „pospolita wsiunka”, jak o sobie mówi Aneta. Dziewczyna zauroczona jest wszystkim, głównie możliwościami. Widzi je na tym elementarnym poziomie, kiedy doświadcza, że można wybrać sobie jedno z wielu miejsc na zjedzenie śniadania czy obiadu albo zdecydować, w którym sklepie dokonać wyboru spośród oszałamiającej liczby produktów kuszących, by wziąć, choć wcale nie są potrzebne. Aneta wie, że sama Warszawa to jest jej najlepszy wybór. Jej i podobnych do niej dziewczyn, które nie chcą wrastać w gnuśność prowincji, skąd pochodzą. Dlaczego bohaterka podejmuje się dość ryzykownej dla niej gry? „Po prostu chcę od życia więcej” – czytamy już na wstępie. Aneta nie jest świadoma tego, jak bardzo wzbogaci się jej zasób życiowych doświadczeń i w jakich rolach będzie musiała się odnaleźć.

Olgierd Hurka opowiada o tym, w jak doskonały sposób można kontrolować siebie oraz otoczenie. Pokazuje swoisty schizofreniczny stan, w którym musi funkcjonować osoba żyjąca z tego, że jest podziwiana. Różnego rodzaju iluzji i bardzo niebezpiecznych złudzeń będzie tutaj sporo. W tym wszystkim nietuzinkowa bohaterka, która najpierw nie jest świadoma, jaka marketingowa machina ją wciągnęła, a potem działa zupełnie nieszablonowo. Dzięki temu „Show” nie jest żadną banalną opowieścią o tym, jak bezkompromisowy miejski świat rujnuje pełną naiwności dziewczynę, której pozostaje tylko jedna droga: z prowincji w paszczę lwa. Bez względu na to, że w pewnym momencie ta jedyna droga staje się autodestrukcyjna. Tylko że bohaterka Hurki nie będzie taka jak stworzony z oczywistości, stereotypów i banałów świat medialnej manipulacji, którego wizerunek sam w sobie nie jest tu wcale atrakcyjny. Ta powieść to historia dziewczyny modelowanej przez innych, która stworzy samą siebie na własnych warunkach. Ale będzie również ofiarą, też winną, albowiem Hurka dość czytelnie rozpisuje nam tu bohaterów na pozytywnych i negatywnych. A później wszystko zaciemnia i podaje w wątpliwość. Bo świat przedstawiony „Show” będzie oczywiście przedstawieniem wyreżyserowanym przez samego autora. Z gorzką analizą społeczną zjawisk, dla których jest już sporo definicji, ale które wciąż nie jawią się przed nami jako zagrożenia, choć w każdym wymiarze nimi są.

Czytając „Znamię”, miałem wątpliwość z jednoznaczną klasyfikacją gatunkową tej powieści – i tu ponownie dostrzegam, że Hurka śmiało i jak najbardziej świadomie porusza się między różnymi konwencjami w taki sposób, by potęgować niepokój czytelnika, a jednocześnie niebanalnie opowiadać historię, która wydaje się bardzo banalna. Opowiada historię kobiety, która balansuje między światem medialnej imaginacji a coraz większą wewnętrzną pustką, gdy próbuje określić, kim jest naga, niewyimaginowana. Jednakże Aneta – świetnie sportretowana bohaterka z krwi i kości – umknie tu ramom, oczekiwaniom, definicjom. A dzięki niej ta książka sprawi czytelnikom wiele przyjemności, bo zwróci uwagę na takie niuanse, które kryją się gdzieś na mrocznym marginesie ukazanej tu rzeczywistości. Inspirująca lektura, choć niewygodna, nieoczywista, dyskusyjna zwłaszcza w konstrukcji zakończenia. W sumie bardzo smutna książka o świecie, w którym iluzjami staramy się zastępować swój codzienny egzystencjalny smutek.

Brak komentarzy: