2022-11-07

„Houellebecq” Denis Demonpion

 

Wydawca: Agora

Data wydania: 12 października 2022

Liczba stron: 416

Przekład: A. Dwulit, M. Kowalska

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 56,99 zł

Tytuł recenzji: Krytycznie i analitycznie

Miałem wrażenie, że z pisaniem Michela Houellebecqa już przy „Uległości” było coś bardzo nie tak, ale dawałem jeszcze szansę „Serotoninie”, ale znużyła mnie potwornie. Zatem zamiast najnowszej powieści francuskiego twórcy zdecydowałem się na lekturę jego biografii, co uważam za znakomite posunięcie, bo Denis Demonpion na swoim przykładzie pokazuje, w jaki sposób Houellebecq od lat przyciąga uwagę, polaryzuje opinie, wciąż jest obiektem żywiołowych dyskusji, a jednocześnie… nie musi już robić niczego, by stale istnieć w świadomości publicznej i wciąż ją niepokoi. Myślę, że ta biografia, mocno krytyczna wobec pisarza, jest właściwie książką o Denisie Demonpionie. O jego swoistej obsesji bardzo uważnego przyglądania się człowiekowi, który za nic ma publiczny voyeuryzm i nie niepokoi go fakt, że zarówno jego życie, jak i twórczość stale są tematami debat o talencie lub jego braku, sposobach koncentrowania na sobie uwagi, o determinacji i konsekwencji tworzenia wyrazistego wizerunku, w końcu o roli, jaką Houellebecq odgrywa, komentując i z chęcią tłumacząc zmierzającą w jego mniemaniu ku upadkowi cywilizację europejską. Zmysł krytyczny Demonpiona prowadzi go do konkluzji, z którymi momentami się nie zgadzam. Na przykład z „Wrogów publicznych”, korespondencji Michela Houellebecqa z Bernardem-Henrim Lévym, w moim przekonaniu świetnej książce o samotności ideowej, autor wyczytuje jedynie rozgoryczenie rozmówców ukazujących się światu jako wiecznie skrzywdzeni.

Nie można jednak posądzać autora tej biografii o wybiórczość czy zacietrzewioną stronniczość – zwłaszcza gdy dość celnie punktuje Houellebecqa w swoistej hipokryzji atakowania kultury, z której dóbr oraz zapewnianego przez nią komfortu bez problemu na co dzień korzysta. Czyta się Demonpiona z dużą fascynacją zwłaszcza wtedy, kiedy zauważa się pewne zjawiska, które autor konkretnie opisuje, a trudno byłoby dla nich znaleźć definicje. Autor dość wyraźnie sugeruje, że Houellebecq, jakkolwiek charyzmatyczny, atrakcyjny dla mediów i ideowo oraz skłonny do wiecznych gier medialnych ze swoim wizerunkiem, od pewnego czasu nie ma właściwie niczego nowego do zaoferowania, a być może jest tak, że opowiedział już siebie całego. Opisał każdy dręczący go problem społeczny i cywilizacyjny, wyraził każdą wątpliwość i przedstawił także historię goryczy spotykającej się stale w jego życiu z pewnym niesionym od dzieciństwa fatalizmem. To wszystko w ujęciu Demonpiona tworzy obraz człowieka, który stał się fenomenem, a dziś wydaje się konglomeratem idei, przekonań i przeżyć, które zastygły w formalinie. Ta książka opowiada o pomnikowości Houellebecqa w bardzo atrakcyjny sposób. Dlaczego? Z pewnością dlatego, że Denis Demonpion pisze tę biografię pod wpływem pewnych konkretnych emocji. Z tego powodu niektóre jego tezy tną świetnym ostrzem ironii, a niektóre mogą wydawać się absurdalne. Jakkolwiek czytać tę książkę, jest bardzo dobrym polem do odnajdywania analogii, formułowania sprzeciwów, wkraczania w dyskomfort zaskoczenia, zażenowania, zagubienia. Dyskutuje się z samym Demonpionem i jego sposobem opowiadaniem. To biografia, przy której lekturze można zapisywać całe marginesy swoimi przemyśleniami. Tekst wciąż żywy i podrywająca z fotela każdego czytelnika przekonanego o tym, że cokolwiek napisze się dziś o Houellebecqu, zostało już kiedyś wypunktowane, zinterpretowane, przedyskutowane i wyjaśnione.

Nie jest sztuką uporządkowanie sobie tego, kim francuski twórca jest albo kim się stał. Dużo ciekawsze wydaje się pytanie o to, dlaczego stał się kimś takim. Demonpion bliższy jest śledzeniu jego drogi twórczej i ideologicznej, przeglądaniu jego powieści oraz ich recenzji, a także analizowaniu, w jak nonszalancki sposób Houellebecq poczynał sobie z wydawcami oraz mediami, które przecież ostatecznie zapewniły mu znakomity dochód, a dzięki pieniądzom nie musiał już myśleć – jak sam stwierdza – „o pierdołach”. Jednakże Demonpion zostawia co chwilę margines wątpliwości i pozwala czytelnikowi na fantazjowanie o dwuznacznych kwestiach. Najbardziej intryguje obecność w tej biografii matki Houellebecqa. Kobiety, którą syn znienawidził i którą zdecydowanie oraz trwale odrzucił. Kobiety, której nie dał szansy wytłumaczyć się z żadnej kwestii będącej dla twórcy nie tyle zagadką, ile traumą, z którą musiał ruszyć w dalsze życie. Myślę, że dużym uproszczeniem jest stwierdzenie, że niedostateczna opieka i troska rodziców stworzyły wszelkie emocjonalne dysfunkcje w postrzeganiu siebie i świata, stworzyły człowieka tak boleśnie doświadczonego cierpieniem, które chciał dodać do cierpienia całej cywilizacji. Demonpion śledzi tropy rodzinne gdzieś na marginesie swoich rozważań, ale dzięki temu atrakcyjne staje się dla odbiorcy uświadamianie sobie, że problemy tożsamościowe okresu dorastania połączyły się z tym, jak mroczny ideologicznie i samotny egzystencjalnie był Houellebecq przez całe swoje dotychczasowe życie.

Demonpion opowiada nam jednak o człowieku, który nigdy nie pozwoli nam naprawdę zbliżyć się do siebie, ale bardzo lubi interpretowanie tego, kim jest i dlaczego tak, a nie inaczej postrzega ludzkość, która wciąż jest dla niego powodem do największego niepokoju. „Michel Thomas, czyli sztuka kpienia sobie z tego, co o nas myślą” – to zdanie z jednego ze wspomnień o młodym artyście definiuje znaczną część tej biografii. Denis Demonpion próbuje być trochę jak Houellebecq – egzegetą mrocznych niedopowiedzeń i symboli, które mają określać kondycję współczesnego świata. Ta opowieść jednak barwnie pokazuje, że opinie i fantazje o kimś deformują nie jego samego, gdyż ich nie przeżywa, lecz to, jak jest postrzegany. Autor nie sugeruje, że pisarska gra z odbiorem swojego wizerunku zaczęła się w momencie, w którym Thomas stał się Houellebekiem. Tendencje do kontestowania rzeczywistości i ironizowania na temat sądów o sobie artysta dźwigał od samego początku swego istnienia. W tym wszystkim fascynująca jest tendencja do palenia mostów, kategorycznego zamykania poszczególnych rozdziałów życia. A także do obsesyjnego rozliczania się z przeszłością w niedomkniętych drzwiach pomiędzy tymi rozdziałami, do którego dochodzi w każdej jego powieści.

„Houellebecq” to poza portretowaniem zjawiska i legendy bardzo ciekawa książka o francuskim rynku wydawniczym. O tym, w jaki sposób zmierza się na nim do opatrzenia danej powieści etykietą bestsellera. Że czasem jest to po prostu wdrażany w życie plan, a nie żadne niezwykłe czytelnicze odkrycie. Opowieść o bardzo inteligentnym człowieku, który na swój sposób wykorzystał wydawców – a zachowywał wobec nich zawsze ten cyniczny dystans mizantropa paradoksalnie ułatwiający mu wszystko, jeśli chodzi o zdobywanie twórczych celów i kreowanie swojego mitu. Demonpion zaznacza, że w recepcji Houellebecqa elektryzują i polaryzują nie tylko poglądy i że nie każda teza to zwyczajna kontrowersja. Jakkolwiek nieobiektywnie autor podchodzi do opisywanej przez siebie postaci, jest tu widoczna od samego początku duża ciekawość oraz skłonność do demaskowania tego, co zdemaskować trzeba. Można odnieść wrażenie, że Demonpion i Houellebecq cechują się tym samym rodzajem zawziętości i konsekwencji w działaniu. Może dlatego nigdy nie mogliby współpracować. I może dzięki temu otrzymujemy książkę w dużej mierze dyskusyjną, tak samo jak dyskusyjna jest twórczość człowieka, który zdobył miliony czytelników, umiejętnie przejaskrawiając lęki albo nazywając wprost te pokłady mroku, które tkwią w jego odbiorcach stłumione przez szeroko pojętą poprawność polityczną. Książka wyjątkowo dynamiczna. Tu wyraźnie wybrzmią wszystkie wątpliwości, ironia, sarkazm i przekonanie, że Michel Houellebecq to mistrz manipulacji. To też biografia pełna paradoksów i zaskoczeń. W przeciwieństwie do ostatnich powieści Houellebecqa przy lekturze tej książki nie można się nudzić.

5 komentarzy:

Viper pisze...

Ciekawe, że książki pisarzy z literackiego topu, jak Houellebecq, "nużą potwornie" pisarzy znacznie mniejszego kalibru, jak Paweł Sajewicz czy Jarosław Czechowicz.

Jarosław Czechowicz pisze...

Serio ktoś z literackiego topu - pytanie, co ten top stworzyło, a ta książka dość dobrze to pokazuje - ma być przez wszystkich czytany z zachwytem? I co ma do tego kwestia bycia czy niebycia pisarzem? Houellebecq może znużyć ogrodnika, ochroniarza, pilota czy portiera hotelowego. Chyba może, prawda? Czy wyrażanie swoich opinii jest zakazane?

Viper pisze...

Opinia typu: nie przeczytałem najnowszej powieści H.i uważam to "za znakomite posunięcie" nie jest, oczywiście, zakazana, ale co najmniej specyficzna. Jako człowiek życzliwy życzę Panu (oraz Pawłowi Sajewiczowi), abyście byli wymieniani, podobnie jak Houellebecq, jako kandydaci do otrzymania literackiej Nagrody Nobla.

Jarosław Czechowicz pisze...

Dziękuję, nie mam takich ambicji. Ponadto moja odpowiedź dotyczyła innej konstatacji, a tu niżej pojawia się już kolejna niczym mechaniczne odbicie piłeczki pingpongowej. Pozdrawiam.

Viper pisze...

"Czyta się Demonpiona z dużą fascynacją zwłaszcza wtedy" gdy jest się trzeciorzędnym pisarzem i słupem reklamowym wydawców.