2023-09-04

„Mam do pana kilka pytań” Rebecca Makkai

 

Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie

Data wydania: 6 września 2023

Przekład: Rafał Lisowski

Liczba stron: 552

Oprawa: twarda

Cena det.: 64,90 zł

Tytuł recenzji: Bolesna pamięć

Obszerna nowa powieść Rebeki Makkai złożona jest przede wszystkim z tez, wątpliwości i licznych znaków zapytania. Właściwie cała jest zagadką, a jednocześnie przepełniona niepokojem oraz niepewnością głównej bohaterki – której wizerunek psychologiczny wnosi jeszcze więcej tego niepokoju, gdy zorientujemy się, że walczy ona nie tylko z niedającymi jej spokoju wspomnieniami ze szkolnych czasów. „Mam do pana kilka pytań” to świetnie dobrany do tej powieści tytuł, albowiem Makkai nieustannie mnoży rozmaite teorie dotyczące niewyjaśnionych spraw z przeszłości. Jest to jednak proza tak skonstruowana, że napięcie odczuwa się także we fragmentach odnoszących się do teraźniejszości. Sposób, w jaki autorka łączy retrospekcje z relacjonowaniem dylematów swojej bohaterki, której w wielu aspektach daleko do egzystencjalnego spokoju, jest zasadniczą zaletą tej książki, bo dzisiaj trudno utrzymać uwagę czytelnika na ponad pięciuset stronach, a Rebecca Makkai robi to znakomicie. To rzecz, w której padają pytania trudne i jednocześnie oczywiste. Boleśnie retoryczne. Pytania o niesprawiedliwość, powtarzaną krzywdę, o to, dlaczego wobec sprawców nie wyciąga się konsekwencji za strukturalną przemoc wobec kobiet. To też odważna książka o tym, jak ogromne znaczenie dla wymierzania kary adekwatnej do czynu ma to, kim się urodziliśmy, jaki mamy kolor skóry, pozycję w społeczeństwie, a przede wszystkim opinię w nim.

Makkai zaczyna znakomicie. „Kojarzycie ją?” – proste pytanie z jakże istotnym zaimkiem. Tak, tę znaną z codziennego życia. Tę ze szkoły. Tę z pracy. Tę z miasteczka. Tę, której przydarzyło się nieszczęście, ale trudno o nim myśleć jedynie ze współczuciem, bo zaimek jednocześnie upodmiotawia i deprecjonuje. Ta, którą mamy skojarzyć, na pewno pojawiła się w życiu każdego z nas. Jakaś dziewczyna, która stała się ofiarą przemocy. Ta, którą zgwałcono. Ta, której odebrano szansę na dalsze życie. Ona, żyjąca tuż obok, niewadząca innym, czasami przezroczysta, istotna dopiero po swojej śmierci. Zatem kojarzycie ją? Czy może bardziej kojarzycie sytuację, w jakiej się znalazła? Osaczona przez przeciwnika nigdy nieponoszącego kary za zbrodnię, którą popełnił. Ta, której już nie ma. Pozostaje tylko pamięć krzywdy. Albo rozpamiętywanie tego, dlaczego do niej doszło.

Bodie po dwóch dekadach od tragicznego wydarzenia, które na zawsze naznaczyło pewną elitarną szkołę z internatem, powraca do miejsc, gdzie zdobywała nowe doświadczenia życiowe, ale powraca przede wszystkim mentalnie – do zdarzenia wbitego w jej świadomość na zawsze. Rozdarta między dramatami codziennego życia a tym, co i w jaki sposób pamięta, bohaterka usiłuje zrozumieć to, nad czym nikt już nie chce się zastanawiać. Jako charyzmatyczna opiekunka inspiruje młodych ludzi do tworzenia podcastów o intrygujących wydarzeniach z historii szkoły, którą kiedyś skończyła. Jednym z takich wydarzeń była mroczna śmierć siedemnastolatki. Ta, o której się kiedyś mówiło, a potem dość szybko zapomniało, ma imię i nazwisko – to Thalia Keith, dziewczyna utopiona w basenie. Nie ma już osoby noszącej to imię i nazwisko. Jest jedynie to, co pozostało po niej w pamięci innych. A niewielu tak obsesyjnie myśli o tej dziewczynie jak Bodie. Zaczyna się intrygująca i przerażająca podróż w przeszłość. Makkai wraz ze swoją bohaterką zada w tej powieści mnóstwo pytań – nie tylko o krzywdę wyrządzoną Thalii. Bo jest to przecież opowieść o tym, że pewne sprawy dzieją się wciąż na nowo. Wciąż gdzieś ktoś unika odpowiedzialności za przemoc. I zwykle jest to szanowany przez otoczenie dobrze sytuowany biały mężczyzna, gotów popełnić największą zbrodnię bez konieczności poniesienia za nią odpowiedzialności.

Największą zbrodnią, o której opowiada ta powieść, jest zbrodnia niepamięci. Bodie wskrzesza denatkę, poprzez starania, by jej historię ujrzano z innej perspektywy. Nie z perspektywy zamkniętego śledztwa, które ujawniło winnego płacącego teraz za to, co zrobił. Tylko że przed laty wcale nie wydarzyło się to, co funkcjonuje obecnie w świadomości tych, którzy chcą jeszcze pamiętać tamten fragment przeszłości. Jaki związek z dramatycznymi wydarzeniami sprzed lat ma mężczyzna, o którym mówi tytuł powieści? Kim jest pan, któremu Bodie chce zadać kilka zasadniczych pytań, aby uwolnić się od udręki pamiętania krzywdy, za którą stało także wiele mrocznych spraw z jej życia? „Mam do pana kilka pytań” to książka o bardzo przemyślanej konstrukcji. Niepokojące nieścisłości dotyczące zgonu nastolatki pęcznieją tutaj i tworzą fundament dużo bardziej przejmującego niepokoju egzystencjalnego. Bodie jest pełna wątpliwości, a jednocześnie wściekłości i bezradności. Jej dawna koleżanka nie żyje. Ona swoim życiem może dać świadectwo tego, jak mocno zakorzeniają się w nas traumatyczne wspomnienia i jak bardzo można przejąć się losem kogoś, czyj los nie obchodzi choćby w najmniejszym stopniu oprawcy usiłującego uciec przed wymiarem sprawiedliwości.

Pojawia się w tej powieści wyraźnie zaznaczona refleksja, że zwykle nie uważamy kogoś za zdolnego do popełnienia potwornego czynu, ale to wcale nie znaczy, że ten człowiek naprawdę nie jest do tego zdolny. Bodie jest wyrazicielką sprzeciwu i gniewu autorki. Makkai chce opowiadać o wszystkich tych dziewczynach i kobietach, które zostały zdeprecjonowane, które lekceważono w ich cierpieniu, które po swojej śmierci stały się po prostu numerami ewidencyjnymi śledztwa. Śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach bardzo ciekawie jest tu wciąż zestawiana z pulsującym niepokojem życia. Można cierpieć w imieniu kogoś, czyje cierpienie już się zakończyło. Można umierać w inny sposób niż podczas brutalnego morderstwa: to śmierć mentalna wynikająca z mnożących się wątpliwości i zagadek. Bodie jest wyrazicielką cierpienia i lęku, których doświadcza przez wiele kobiet. Ale także swoistą ambasadorką dążenia do prawdy o każdym rodzaju ludzkiej podłości. Zaczynając czytać, nie sposób przewidzieć, jak głęboko i boleśnie wedrzemy się w pozornie zamkniętą przeszłość. Jesteśmy opowieścią o krzywdzie przez cały czas, kiedy o niej pamiętamy – to jedna z ciekawych tez, które można wysnuć, czytając Makkai. Druga dotyczy tego, w jakim kierunku mogą prowadzić próby rekonstrukcji zdarzeń, do których nikt z różnych powodów nie chce wracać.

Bodie wraca do miejsca, w którym zdobywała doświadczenie, ale również spotyka się z rówieśnikami. Te konfrontacje będą równie ciekawe jak cały proces odtwarzania mrocznych zdarzeń, by odsłaniać coraz bardziej przerażające szczegóły. Intrygujące jest to, w jaki sposób pamięć zderza się tutaj z mentalnością osób w tak zwanym dojrzałym wieku. Kto i dlaczego usiłuje wyprzeć z pamięci czas przeszły? Kto i dlaczego go zracjonalizował? Z kim tak naprawdę chciałaby porozmawiać Bodie i co się z nią dzieje, kiedy wciąż nie może zapomnieć tego, co było, i nie jest w stanie racjonalnie spojrzeć na wyrok sądu, spojrzeć na skazanego, który przecież jest niewinny?

„Mam do pana kilka pytań” z każdym kolejnym rozdziałem zagęszcza atmosferę podejrzeń, natomiast środek ciężkości rozkłada się tu częściowo na młode osoby, które pod kierunkiem Bodie próbują zajrzeć w otchłań przeszłości. Jeśli jest to książka o obsesji, to z pewnością nie o obsesji pamiętania, która może rujnować. Bardziej o tym, jak obsesyjnie próbujemy jak najszybciej znaleźć oraz ukarać w swojej świadomości sprawcę zbrodni, która czasem jest tak zawikłana, że nie sposób jej zracjonalizować. Makkai opowiada o każdej kobiecej krzywdzie, która nie doczekała się sprawiedliwości w postaci ukarania krzywdziciela. To rzecz o tym, czym jest milczenie wobec krzywdy. Jak się w nim kryjemy i dlaczego tak się dzieje. Główna bohaterka to postać jeszcze bardziej skomplikowana przez to, w jakiej relacji znajduje się ze swoim mężem, co tę relację nadwyręży i co każe Bodie zdawać egzamin z lojalności. W tym wszystkim nieopowiedziana wprost, ale nietrudna do odczytania uniwersalna opowieść o tym, że kobiece krzywdy mają kamienną twarz. Twarz unieruchomioną i zaklętą w ogromie cierpienia, o którym się milczy. Ta powieść sugeruje, że wyobcowanie może być pokłosiem niesprawiedliwości milczenia lub alienacji społecznej. Ktoś komuś wyrządził okrutną krzywdę. Ktoś komuś odebrał życie. To przypadkiem ta, którą znamy, nie my sami. Ale i ta, która szuka sprawiedliwości. Albo stara się zerwać zasłonę milczenia, by zadać niewygodne, lecz ważne pytania. Pełna napięcia, epickiego rozmachu w portretowaniu egzystencjalnych wątpliwości i przede wszystkim bardzo ważna społecznie powieść. Zapada w pamięć. Nawet jeśli pamiętanie będzie niewygodne.

Brak komentarzy: