2018-06-13

„Dom węży” Mateusz Lemberg


Wydawca: Od Deski Do Deski

Data wydania: 9 maja 2018

Liczba stron: 344

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 36 zł

Tytuł recenzji: Podwójnie osaczona

Warto było tak długo czekać na taką książkę. Mateusz Lemberg usuwa swoje drugie imię i wyciąga asa z rękawa – zaproponuje zaskakujący thriller z odniesieniami do palących problemów społecznych, ale przede wszystkim zaryzykuje nową, ciekawą konstrukcję tego typu literatury, w której zawsze mamy do czynienia z czytelnym rozróżnieniem oprawcy, ofiary i walecznego stróża prawa, który konsekwentnie zmierza do złapania złoczyńcy. „Dom węży” to na pewno powieść wyrastająca z zawodowych zainteresowań autora, ale przede wszystkim książka, która od początku przykuwa uwagę. Mamy bowiem zastraszoną, uciekającą przed zagrożeniem kobietę i mamy również psychopatę pragnącego zrobić jej krzywdę, jednak nie mamy jasno określonego statusu śledczego, który będzie zaangażowany w sprawę ścigania zła i jego przejawów. Dostrzegamy ofiarę, od początku jesteśmy bliscy zabójcy, ale nie widzimy na horyzoncie przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości i zastanawiamy się nad tym, jak Lemberg uniesie ciężar takiej powieści. To dopiero początek spektakularnych zaskoczeń. Wszystko dodatkowo w znanym już z poprzednich książek autora klimacie mroku i dwuznaczności. Mistrzowsko to wszystko rozegrane przed czytelnikiem. Chapeau bas!

Alicja podejmuje się odważnego kroku. Zamierza uciec od opresyjnego męża. Inicjuje sytuację, nad którą panuje tylko do pewnego momentu. Wszystko zdaje się zaplanowane, ale po rozstaniu z tym, kogo chce się pożegnać na zawsze, wydarzenia nabiorą zupełnie innego wymiaru. Zaczynają mieć bowiem miejsce sploty okoliczności, jakich Alicja nigdy nie mogłaby przewidzieć. Lemberg portretuje bardzo silną, konsekwentną w działaniu i odporną na nieustanny stres kobietę, która nie może znieść domowej opresji. Alicja będzie symbolem wyzwalania się i świadomego decydowania o sobie – nawet wówczas, gdy będzie osaczona i zmuszona do przerażającej konfrontacji z czymś, czego nie uniósłby psychicznie zwykły człowiek. Autor „Zasługi nocy” wytacza potężne działa przeciw patriarchatowi i szowinizmowi. Obrazuje kondycję kobiety przejmującej z domu rodzinnego pewną formę uległości wobec mężczyzny i udowadnia, że jest możliwe zerwanie ze schematami myślowymi i wpajanymi wzorcami zachowań, które powodują, iż życie staje się tylko smutną wegetacją kogoś zdominowanego i niepewnego swojej wartości. Alicja dojrzewa do tego, by stanowić o sobie i rozumieć, jak ważne są jej potrzeby, ale także dojrzeć w sobie wolę przetrwania. Skonfrontowana z granicznymi sytuacjami jest coraz bardziej zagubiona, ale jednocześnie – paradoksalnie – coraz silniejsza, gotowa odeprzeć każdy atak. Wejdzie zatem w specyficzną relację ze swym oprawcą. Zdobędzie się na odwagę, by zagrać z nim w psychologiczną grę. Uśpi jego czujność. Co więcej, spowoduje, że zabójca straci instynkt samozachowawczy. Zaskakujące będą jego autodestrukcyjne działania, ale to tylko pokazuje, w jak przewrotny sposób Mateusz Lemberg wykorzystał symbolikę Uroborosa.

Dodatkową komplikacją będzie fakt, że Alicja mierzy się także z drugim oprawcą. Lata podległości i bierności w związku się skończyły. Kobieta podejmuje się heroicznego aktu wyzwolenia. Działa kompulsywnie, nie wszystko ma dokładnie przemyślane. Wie, że musi uwolnić się od męża. Wie także, że on będzie ją ścigał. Nieoczekiwanie staje się ścigana podwójnie. W tej konfrontacji co chwila będą zmieniać się czytelnicze punkty widzenia i sympatie. A mnie niezmiennie podoba się to, że Lemberg w swoim pisaniu nie tylko zarysowuje, co się dzieje, ale dodatkowo wyjaśnia, dlaczego to wszystko się dzieje. Bez dydaktyzmu i narzucania zdania. Chodzi po prostu o czytelne tło. By zasugerować, kto jest zły, dlaczego stał się zły i co kieruje jego postępowaniem. A oblicz zła w tej powieści będzie zaskakująco wiele. Wystarczy wspomnieć, że nieco zmanipulowany czytelnik nie będzie kibicował policjantom poszukującym Alicji. Potem jednak wszystko się zmienia. Zmiana i dynamika – to cechy charakterystyczne „Domu węży”. Powieści o tym, że prawdziwego człowieczeństwa doświadcza się przede wszystkim przez cierpienie. Powieści o odwadze samostanowienia i sile kobiecego buntu. Bo świat nie należy do mężczyzn i nie jest podległy ich decyzjom.

Świetnie sportretowana postać oprawcy przykuwa uwagę równie silnie jak motyw wykorzystania jadowitych węży w tej intrydze. Widzimy, że mamy do czynienia z samotnikiem, który działa i zabija bardzo precyzyjnie. Potrafi być przebiegły i niewidzialny. Przyjmuje, że ma inną moralność, sam wyznacza sobie priorytety, uznaje siebie za indywidualistę, a jednak znajduje się w sieci toksycznych zależności, w których też komuś podlega, ktoś wywiera na niego wpływ. Lemberg pokazuje, w jak różnych zależnościach od innych ludzi możemy się znaleźć, jak zmieniają się fronty w relacjach i jak wiele niepewności tkwi w każdym akcie zaufania drugiej osobie. Sportretowany w „Domu węży” świat to rzeczywistość bardzo skomplikowanych układów i zależności. Alicja Wald, zaledwie dwudziestosześcioletnia dziewczyna, przechodzi przez gehennę, ale jednocześnie układa relacje ludzi związanych z jej zaginięciem. Świetnie sportretowana jest również Warszawa w funkcji mrocznej klatki, z której bohaterka nie może się wydostać. Klaustrofobiczny nastrój potęgują wspomniane już węże, których rolą będzie uczynienie opisywanych okrucieństw jeszcze bardziej przerażającymi. W tym wszystkim Lemberg jest jednak wyjątkowo spójny – nie ma ani jednej zbędnej sceny, niepotrzebnego dialogu, nieuzasadnionego działania bohatera. Dlatego ta powieść hipnotyzuje i obezwładnia jak widok wijącej się kobry. Ładunek emocjonalny książki jest ogromny, odpowiednio jednak i umiejętnie przekazywany.

Wszystko jest tu nieszablonowe i wszystko wymyka się schematom. A jednak jest to powieść wyraźnie stawiająca granicę między tym, co dobre, słuszne i moralne, a tym, co destrukcyjne, obnażające ludzkie wstydliwe słabości. Istotną rolę odegra także nagość, ale to już w kontekście kameralnej konfrontacji oprawcy z ofiarą, przeradzającej się w spektakularną fabułę o zaskakujących zwrotach akcji. Czyta się Mateusza Lemberga z niesłabnącym przekonaniem, że mamy do czynienia z pisarzem świadomym warsztatu, panującym nad stworzonymi sytuacjami i udowadniającym, iż wszystko, czego doświadczamy, może mieć kontekst i przyczynę oraz może zostać zrozumiane – jakkolwiek byłoby upiorne i nieznośne do przyjęcia. Świetna książka!

1 komentarz:

Jardian pisze...

Kolejna, wyczerpująca recenzja. na pewno sięgnę po tę książkę, a prywatnie tak w ogóle, to jestem feministą. Pozdrawiam znad filiżanki porannej kawy :)