2020-01-29

„Ciemność i partnerzy” Sigitas Parulskis


Wydawca: Czarne

Data wydania: 22 stycznia 2020

Liczba stron: 248

Przekład: Izabela Korybut-Daszkiewicz

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Zło wojny

Wstrząsająca książka, ale w pewien sposób rozczarowuje. Wstrząsająca, gdy obrazuje, jakimi instynktami się kierujemy, stając się częścią zła, i jak jednocześnie chcemy zachować swoje człowieczeństwo albo jego ułudę serwowaną bardziej na pokaz. Rozczarowująca, kiedy dostrzega się, że autor stawia przede wszystkim na kontrast i w zasadzie poza niego nie wychodzi. Kontrastowych zestawień jest wiele. Te, które najbardziej rzucają się w oczy, to obraz imponującego pochodu litewskiego wojska i wizerunek litewskich zbrodniarzy, dzikich i czujnych, gotowych w każdej chwili rzucić się do gardła koledze z oddziału. To scena, gdzie tłum gromadzi się, by oglądać katowanie Żydów, i wizyta w domu dzielnego gospodarza wiejskiego gotowego ich ukrywać. To zestawienie grozy masowej śmierci z kameralnym pogrzebem jednego z litewskich okrutników w mundurze, którego ciało – w przeciwieństwie do tysięcy wrzucanych do ziemi – traktowane jest z czułością i opłakiwane rzewnymi łzami. To w końcu sadystyczny Litwin, który strzela do uciekającego dziecka, by po chwili mieć zaszklone oczy, kiedy wspomina swoją ukochaną. Działałoby to i oddawało dramatyzm, a przede wszystkim dwoistość natury ludzkiej, gdyby nie było tego aż tak wiele. Sigitas Parulskis poza kontrastowaniem buduje sceny bardzo jednoznaczne w swej wymowie, w oczywisty sposób dydaktyczne. Powieść broni się jednak jako nietuzinkowa historia miłosna. Także jako książka o tym, czym jest zwykły człowiek w szponach strachu i zachowawczości wobec wojennej machiny zabijania, która pozwala na wszystko. Dlaczego? Bo można.

Vincentas, główny bohater książki, jest takim Panem Nikt. To bohater pytań, zagadek i wątpliwości. Ma niejasne pochodzenie, nie wiemy, kto jest jego ojcem. Jest bardzo zachowawczy. Nawet gdy podejmuje decyzje o ukrywaniu swojej żydowskiej kochanki. Postępuje tak, jak mu każą, i choć sam jest strachem, bez obaw podejmuje się zaskakujących zleceń. Umiera symbolicznie trzy razy, ale dane mu jest żyć nadal. Otrzymuje szansę życia od okupanta, bo swój by go zastrzelił. Ta szansa to jednocześnie mroczna zależność. Vincentas chowa siebie i swoją osobowość za aparatem fotograficznym. Ma uwieczniać zbrodnie wojenne. Ma kadrować masową śmierć. Ma w tym szaleństwie odnaleźć jakąś formę piękna. Bo cała ta powieść jest o tym, co dzieje się ze światem, któremu mieszają się kategorie, fronty, moralne powinności oraz upada czytelny podział świata na dobro i zło.

Ale „Ciemność i partnerzy” to przede wszystkim książka z litewskim adresem. Pokazująca, kim dla siebie mogli być Litwini w 1941 roku. Kim tak naprawdę byli, choć wielu nie chciało przyjrzeć się temu obliczu. Wojna przybyła do nich później, ale wzmocniła nacjonalizm i przekonanie, że okupant da nadzieję na stworzenie własnego silnego państwa. Siła jest tu jednak zupełnie inna. To siła szaleńczej nienawiści i bezwzględności. Ludzie, w których otoczeniu musi przebywać Vincentas, to zwyczajni bandyci gotowi swoje poczynania uzasadniać, odwołując się nawet do boskich praw. Sporo w ogóle u Parulskisa rozważań o boskiej intencjonalności w świecie, w którym nie ma miejsca na jakiekolwiek formy humanitaryzmu i dobroci. Żydzi na Litwie zostali spacyfikowani i zamordowani. Ten fakt służy autorowi do snucia opowieści o tym, co naprawdę przydarzyło się Litwinom, kim się na moment (?) stali i w jaki sposób sankcjonowali zło. Judyta, kochanka głównego bohatera, mówi o tym, że wojna zedrze z ludzi wszystkie maski. Litwini masowo mordujący Żydów, którzy byli ich sąsiadami, przyjaciółmi, kontrahentami, stają przed autorskim oskarżeniem. Aby je złagodzić, „Ciemność i partnerzy” operuje wspomnianą już kontrastowością. Wymiar tej książki jest zatem uniwersalny. Jesteśmy sumą dobroci i okrucieństwa, a to, co z nas się wydobędzie, często warunkuje Historia i okrutna rzeczywistość, która daje pozwolenie na wszystko.

Wracam do wątku miłosnego, gdyż on wydaje mi się u Parulskisa najciekawszy. Jego bohater żarliwie się zakochuje w kobiecie, która powinna być zgładzona, a dodatkowo jest żoną, przynależy do innego mężczyzny. Judyta od początku zdaje się kimś na kształt femme fatale, ale jej wizerunek jest dużo bardziej skomplikowany, gdy weźmiemy pod uwagę, czego bohaterka oczekuje w intymnej relacji oraz jakie ma oczekiwania emocjonalne wobec partnera. Vincentas staje się zatem żywiołowym kochankiem, choć ta charyzma nie ma się skąd wydobyć, Vincentas jest przecież pochodną strachu, poddańczości i fatalnych zbiegów okoliczności, w których uświadamia sobie, że jego męskość i człowieczeństwo to coś bardzo wątpliwego. A jednak ten romans staje się płomienny, wielowymiarowy, fascynujący i podążający w kierunku, którego trudno się domyślać. W tej historii pasja pożądania łączy się z opowieścią o sile samostanowienia. Ale także to, co konstruktywne i mające łączyć, zestawione jest z bezwzględnością okoliczności, w jakich ma dojść do tego połączenia. W tym romansowym wątku litewski prozaik umieszcza najwięcej ciekawych pytań o ludzką godność, o lojalność i poczucie przynależności. Nie idzie w stronę łatwych kontrastów, zajmuje uwagę i czyni z tej miłosnej historii pewną nieoczywistą przeciwwagę dla historii wojennego zła i okrucieństwa. To jednak samo w sobie nie przekonuje całkiem do książki. Chciałoby się, aby „Ciemność i partnerzy” nie była powieścią aż tak dosadną i tak chwilami jednoznaczną w wymowie. Sam pomysł oraz potencjał powieści mogłyby zbudować rzecz o wielu, naprawdę wielu wątpliwościach czy dwuznacznościach. Autor jakby zapominał o tym, co sugeruje w miejscu mocnych zestawień i przejmujących kontrastów. Że jest tam jeszcze jakaś dodatkowa, ważna przestrzeń interpretacji. Że nie należy tylko ją pokazywać, ale w jakiś sposób odnieść się do tego, co stoi między czytelnymi porównaniami. Szarość między nimi i niejednoznaczną przestrzeń ukazał chyba tylko w biografii głównego bohatera, choć napisał książkę o historii i społeczności, w zasadzie powieść panoramiczną.

A tak mamy trochę wykład, trochę czarno-białe ukazanie tego, kim człowiek jest i kim może się stać, ale przede wszystkim wizerunek wojny, która jest okrutnym chaosem wyzwalającym dzikość. Mąż Judyty wspomina w jednej z rozmów z Vincentasem, że „wyobraźnia potrzebuje wyzwań”. Odniosłem wrażenie, iż Sigitas Parulskis w taki sposób myślał o wyobraźni czytelniczej. Brakowało mi jednak ostatecznego zdecydowania się, czy to historia jednostki, społeczeństwa, czy opowieść o okrutnych okolicznościach. Sporo tu ciekawych wątków i tropów. Za dużo jednak jednowymiarowych scen i przesłań, które wyzwaniami dla wyobraźni nie są. Na pewno odważna i wyrazista książka, ale trochę atakująca. Wolałbym w niej sugerowanie, nie narzucanie. Wolałbym skupianie się na szarościach między czernią a bielą, wkraczanie w obszar niedopowiedzeń dużo bardziej strasznych w swej wymowie niż pokazanie, że jeden człowiek może zabić i w następnej chwili wykazywać się czułością. Choć poruszająca, jest to jednak narracja, która w ogólnym wymiarze pozostawia niedosyt.

Brak komentarzy: