2020-01-08

„Położna z Auschwitz” Magda Knedler


Wydawca: Mando

Data wydania: 15 stycznia 2020

Liczba stron: 304

Oprawa: twarda

Cena det.: 42,90 zł

Tytuł recenzji: Życie pośród śmierci

Tytułem wstępu do omówienia tej książki chciałem odnieść się do sygnalizowanych wątpliwości i niechęci wobec nagromadzenia beletrystyki związanej z tematem Auschwitz. Fakt, tego rodzaju książek jest bardzo dużo, ale zastanawiam się nad tym, czy utyskujący na ich przesyt do nich zaglądają. „Położna z Auschwitz” proponuje przejmującą paradokumentalną narrację, która podkreśla ten aspekt obozowego życia, który związany był z dramatem paradoksu – dawania życia w obliczu nieuchronności śmierci i pewności tego, że to nowe życie zaraz się zakończy. Dla mnie to frapujący, niejako nowy punkt widzenia na rzeczywistość, o której napisano już wszystko, a która wciąż na nowo jawi się jako przestrzeń oraz czas, których nie można objąć wyobraźnią, nie można zrozumieć. Dlatego każdemu, kto uważa, że powieść Magdy Knedler to kolejny produkt pisarski powstający w związku z popularnością tematyki obozowej, zalecam jej uważne przeczytanie. Nawiasem mówiąc, zaskakujące jest budowanie kontry do polskiej literatury holokaustowej, kiedy nie krytykuje się takich zagranicznych bestsellerów jak „Słowik” Kristin Hannah, banalizujących i upraszczających obraz drugiej wojny światowej, co pozostawia w literaturze dużo gorszy ślad podejmowania trudnych tematów niż polskie powieści związane z tematyką obozową.

Miałem przyjemność przyjrzeć się temu, jak pisze Knedler, na samym początku jej drogi twórczej. Interesująca „Winda” udowadniała, że pisarkę interesują relacje międzyludzkie. Nie wiem, co po tym pozostało w kolejnych powieściach, ale „Położna z Auschwitz” to zdecydowanie rzecz portretująca relacje. Nawiązywane bardzo intensywnie, bo w momencie, w którym siła natury wymuszała na organizmie takie, a nie inne działania, ale za całą biologią porodu stał jego etyczny i humanistyczny aspekt. Zwłaszcza wówczas, gdy rodziło się w warunkach, w jakich rzeczywistość przypominała tylko o postępującej zagładzie. Stanisława Leszczyńska, autentyczna postać budująca kształt tej powieści, przyjmowała w Auschwitz porody na przekór zdrowemu rozsądkowi, bólowi, rozczarowaniom, ale przede wszystkim wielkiemu strachowi. Kobieta dająca życie zazwyczaj musiała się szybko z tym życiem żegnać. Nowym, własnym, ukochanym. Czym miały być porody w czasie, w którym życie noworodka od pierwszych minut naznaczało piętno cierpienia? Dlaczego Leszczyńska z taką determinacją i poczuciem życiowego obowiązku towarzyszyła wszystkim tym zrozpaczonym kobietom, dla których danie życia to był ostateczny akt heroizmu wbrew zdrowemu rozsądkowi i wierze w to, że pojawiające się życie ma dla siebie szansę?

Postać Leszczyńskiej jest tutaj bardzo ciekawie zobrazowana. Wiemy sporo o jej działaniach, ale nie mamy do niej bezpośredniego dostępu. Obozowa Mama to była figura miłości, ofiarności, dobroci, ale przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa. W bezkompromisowym obozowym świecie rodzące kobiety mogły choć na chwilę uwierzyć, że komukolwiek na nich zależy. Że są ważne, a to, iż rodzą, to mimo wszystko cud istnienia. W samym środku piekła, pośród brudu i szczurów, ze świadomością, że za chwilę będzie się świadkiem uśmiercania tego życia, które wydało się na świat z miłością, ale i wielkim trudem. Leszczyńskiej przygląda się narratorka powieści. Artystka, która ma ten komfort, że po obozowej traumie może układać sobie życie i jego filozofię połączyć z bolesnym doświadczeniem obozu. Kobieta znajduje się blisko Mamy, bo niebawem ma rodzić. Przygląda się temu, jak wyglądają inne porody. Podziwia niezachwianą determinację Leszczyńskiej, która przeciwstawiła się zabijaniu, była zdeterminowana i prezentowała siłę oporu nawet wobec Mengelego, który tutaj portretowany jest jako bohater z tła, jednak bardzo wyrazisty.

Obserwacje narratorki idą w parze z jej rozmyślaniami o tym, jak odbudowuje się życie po doświadczeniu Auschwitz. Jak przygląda się codziennemu funkcjonowaniu i co w tym funkcjonowaniu nabiera innego sensu. Nade wszystko jednak jest to narracja niebywałego podziwu dla kobiety, która w otoczeniu każdej formy zła cały czas widziała dobro. Dostrzegała je we wszystkich ludziach – w katach i ofiarach. Ta niezwykła zdolność do niepoddawania się złym emocjom, polegająca na odbieraniu wewnętrznej potrzeby odwetu za uczynione zło, staje się cechą charakterystyczną kobiety, która towarzyszyła każdemu nowemu życiu w przyjściu na świat, w którym żyć przecież nie było warto. Postawa Leszczyńskiej – zapamiętana przez dojrzałą artystkę, która zachowuje jej formę buntu wobec zła jako wzór i jako niezwykłe wspomnienie – jest u Knedler trochę enigmatyczna, nieco zastanawiająca. Skryta przed nami sfera przeżyć Mamy staje się zagadką tej powieści. Bo „Położna z Auschwitz” to obraz pełen niedowierzania, zachwytu i jednocześnie przekonania, że ludzka dobroć jest czymś, czego nie zniszczą najbardziej nawet okrutne okoliczności. Dlatego ważne w tej książce jest nie tyle portretowanie trudnych sytuacji młodych matek, które cierpiały podwójnie – z powodu porodu i jego konsekwencji – ile przede wszystkim zwracanie uwagi na to, w jaki sposób pokora z jednoczesną determinacją wpływają potem na inne życie. Kobiety, która może wyrazić ból istnienia poprzez sztukę. Tej poszukującej odpowiedzi na pytania, które dla Stanisławy Leszczyńskiej zawsze były proste. Konstrukcja książki to opowieść o szukaniu zrozumienia – dla wdzięczności, niebywałej siły i pokornego, lecz bardzo konsekwentnego przekonania o tym, że mimo zagłady człowieczeństwa świat nie zmierzał ku temu, by człowiek przestawał nim być.

Nade wszystko jednak „Położna z Auschwitz” to przejmująca historia kobiecej solidarności. Mama przygląda się i przysłuchuje każdej rodzącej, w której na chwilę znika poczucie przerażenia, a danie życia staje się symbolicznym sprzeciwem wobec rzeczywistości śmierci. Knedler zaznacza, że dynamika i różnorodność kobiecych charakterów zestrajają się w opisanej sztubie położniczej w niezwykłe połączenie świadczące o tym, że ludzka wrażliwość jest czymś niezwykle skomplikowanym. Autorka nie idzie w stronę uproszczeń, nie portretuje cierpień i ulg swoich kobiet w jednolitym wymiarze. Wstrząsa i przejmuje historia jednej z Polek, która dopasowała się do okrucieństwa obozowej rzeczywistości, wrosła w nią i nauczyła się jej okrutnych praw, uznała je za prawa nowego życia. Leszczyńska jest tu symbolem bezwzględnego oporu wobec otaczającego ją zła. Ale jej działania nie ujawniają czytelnego buntu. To nie jest też postać, która w tej powieści zaraża jakąś charyzmą. Nie, jej siłą jest wiara w dobroć i konsekwencja w działaniu. Ale także przekonanie, że wykonuje pracę najważniejszą, bo skoncentrowaną na dawaniu życia, a nie jego odbieraniu. Wybrzmiewa to bardzo mocno, a Magda Knedler pisze w takim stylu, że sięga głęboko, jednak unika patosu, prostych rozróżnień, w końcu dydaktycznego tonu.

Czy niewzruszony spokój był wtedy jedyną godną formą oporu wobec zła? Skąd się brał, co go kształtowało? Narratorka powieści po latach żyje wciąż w niepokoju tego, czy powojenny sens, tak zwany sens normalnego życia, jest pochodną mądrości i dobroci ludzi pokroju Leszczyńskiej, czy też kolejnym zbiegiem okoliczności, tym razem lepszym, ale takim, wobec którego wciąż trzeba żywić dystans i tkwić w lęku. „Położna z Auschwitz” opowiada o kobiecie dającej innym złudzenie poczucia bezpieczeństwa. Ale także portretuje pamięć o tym, że bez względu na to, jak wygląda świat po Zagładzie, pozostaje w nim pewność tego, że można pozostać czułym wobec strachu i stanowczym w sprzeciwianiu się złu. Mądra narracja o pośredniczeniu w przekazywaniu nowego życia, a wraz z nim nadziei. Jednocześnie mocna, wstrząsająca i pełna mrocznych faktów opowieść o piekle Auschwitz. Piekle kobiet z podwójnym pragnieniem życia.

Brak komentarzy: