2016-01-13

"Aleja tajemnic" John Irving

Wydawca: Prószyński i S-ka

Data wydania: 12 stycznia 2016

Liczba stron: 512

Tłumacz: Małgorzata Moltzan-Małkowska

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 42 zł

Tytuł recenzji: Co niesiemy w sobie?

John Irving pisze wciąż tę samą książkę. I robi to znakomicie! Czternasta narracja amerykańskiego autora powraca częściowo do tego, co serwował nam w poprzedniej, "W jednej osobie". Ponowne podglądanie środowiska mniejszości seksualnych, opowieść o zbierającej żniwo epidemii AIDS, o dwuznacznych relacjach i różnego rodzaju ekshibicjonizmie. Przede wszystkim jednak - to kolejna opowieść o wadze miejsca, z którego pochodzimy, i o tożsamości kształtowanej naprawdę w dzieciństwie, modyfikowanej jedynie w późniejszym życiu, spragnionej powrotów do niemożliwego. "Aleja tajemnic" to także książka o cudach, których zawsze pragniemy, i o duchach będących wciąż blisko nas. Całość tym razem w ironicznym i wieloznacznie dowcipnym stylu, w którym dramaty łączą się z komizmem sytuacyjnym i słownym, a życiowa wędrówka nabiera kilku istotnych znaczeń. Prowincjonalne miasteczko funkcjonuje inaczej niż w poprzedniej książce. Tam było źródłem opresji Billy'ego Abbotta. Tutaj jest dla nowego bohatera trampoliną ku lepszemu życiu. Temu życiu, w którym na zawsze jednak pozostaną ślady meksykańskiego dorastania i utrat, z jakimi bohater nie może się pogodzić.

Juan Diego Guerrero przeżył czternaście lat na wysypisku śmieci, pośród ognia, zabłąkanych psów, obok siostry Lupe - najbliższej mu osoby, jednocześnie jedynej przez niego rozumianej. Chłopiec nie jest typowym dzieckiem, o którym zapomniał los. Odnosi się wrażenie, że chce go wziąć we własne ręce. Juan Diego to namiętny czytelnik. Szanuje książki i gotów jest poparzyć się, by je ratować. Lupe natomiast jest innego rodzaju czytelniczką - odczytuje bowiem ludzkie myśli i dość szybko rozpoznaje skrywane fakty z historii życia ludzi stających na jej drodze. Brat służy jej za tłumacza, ale to ona stara się wyjaśniać i porządkować świat rodzeństwa. Ich matka to prostytutka i sprzątaczka, nad którą litują się jezuici, pozwalając kobiecie utrzymać jakiś przyzwoity fach. Dzieci wychowują się same. Są dla siebie wyjątkowe. Lupe podkreśla, że oboje są cudami. Ich losem zainteresują się okoliczni misjonarze oraz pewien amerykański nauczyciel - biczownik. Kiedy Juan Diego uzna, że ich przyszłość to praca w ekscentrycznym cyrku, Lupe będzie starała się odwieść go od planowania sobie życia w roli akrobaty. Bohater nie przewidzi, do czego zdolna jest siostra - telepatka, by tylko odmienić bieg wydarzeń. A na drodze Juana Diego stanie jeszcze Flor - charyzmatyczny transwestyta uwodzący amerykańskiego nauczyciela, Edwarda.

To, co wydarzyło się przed czterdziestu laty, będzie stale towarzyszyło dorosłemu już Juanowi w jego podróży na Filipiny. To tam znajduje się grób ojca pewnego buntownika, który uciekał do Meksyku, by nie walczyć o Wietnam, i otrzymał od Juana przyrzeczenie, że ten znajdzie właściwy cmentarz. Oto nadeszła przyszłość i bohater, znany już jako pisarz, podąża na azjatycki archipelag wspomagany przez swego byłego studenta organizującego mu filipiński pobyt z egzotycznym witaniem Nowego Roku włącznie. Nie jesteśmy do końca pewni motywacji opisywanej podróży, ale Irving trzyma nas w niepewności bardzo często, bo fabuła rodzi się punktowo i w dwóch płaszczyznach czasowych, a Filipiny to symboliczna mieszanka wspomnień i snów z enigmatyczną jawą, gdy na drodze Juana Diego stają dwie ekscentryczne kobiety podające się za matkę i córkę...

To zespolenie przeszłości z teraźniejszością widoczne jest na każdej stronie powieści. Juan Diego wciąż znajduje się w czasie i przestrzeni, które odcisnęły na nim najsilniejsze piętno. Dziecko marginesu staje się w nastoletnim wieku kreatorem swojego losu i bierze odpowiedzialność za zdarzenia, dzięki którym znajdzie prawdziwy dom w amerykańskim stanie Iowa. Tymczasem jednak zmagający się z nadmiarem adrenaliny pisarz musi przyjmować leki odbierające mu sen i odcinające od meksykańskiego dzieciństwa. Od wspomnień, w których ogromną rolę odegrały: jego siostra, cyrkowe środowisko, nietypowa miłość geja i transwestyty, ale przede wszystkim pewien stygmat. Mowa o figurce ze złamanym nosem, która zapłakała. O ambiwalentnym stosunku do kultu maryjnego. O tym, że Juan Diego przez całe życie niesie swe dzieciństwo, a z nim szereg wspomnień pomagających mu potem w światopoglądowych rozprawach z katolicyzmem.

John Irving opowiada o ludzkiej samotności naznaczonej odejściem najbliższych. O tym, że wraz z nimi utraciło się część siebie. O wiecznym podróżowaniu w czasie i wspomnieniach, dla których nadal nie znajduje się właściwego miejsca w pamięci. To książka o bardzo ludzkim poszukiwaniu czegoś tak transcendentnego, co uosabia pewna figurka i co tak naprawdę jest niepokojącym człowieka naznaczeniem przez cud albo ducha, których nie można zdefiniować. Aleja tajemnic znajduje się w Meksyku i podążają nią pielgrzymi w drodze do sanktuarium. Ta książka - można odnieść wrażenie, że antykatolicka - pokazuje taką wędrówkę na kilka sposobów. Juan Diego mozoli się z tym, w jaki sposób własną przeszłość przyjąć i zaakceptować. Jako pisarz rozważa, czy zasadne jest wykorzystywanie własnych doświadczeń do tworzenia fabuły. W tym znaczeniu - symbolicznym i bardzo dosłownym - to także książka o pisarskiej drodze twórczej i jej uwarunkowaniach.

To opowieść o naznaczonym stratami wyobcowaniu i o niepewności tego, co kształtuje nasze życie. "Ciąg zdarzeń, ogniwa naszego życia - to wszystko, co wiedzie nas tam, dokąd zmierzamy, szlaki, którymi podążamy do końca, to, czego się spodziewamy i nie spodziewamy, może stać pod znakiem zapytania, trwać niewidoczne albo rzucać się w oczy". Te słowa obrazować mogą zarówno niepewność, jak i siłę woli Juana Diego, który na Filipinach znajduje nie to, po co tam pojechał. Irving fantazjuje o ludzkim losie i jego naznaczeniu, tworząc jednocześnie barwną opowieść o tych krańcowych doświadczeniach egzystencjalnych, którym człowiek jest podporządkowany na zawsze i od których się nigdy nie uwolni.

Poza tym to iskrząca narracja o pięknie świata, którego nikt Juanowi Diego nie zazdrościł. O niezwykle silnych relacjach i o przywiązaniu ludzi do siebie - na przekór wszystkiemu, co sugeruje, by nie być ze sobą blisko na dłużej. "Aleja tajemnic" to być może też autorskie rozliczenie z własnym warsztatem pisarskim. Irving ponownie zadaje pytania, na które nie znalazł odpowiedzi w poprzednich książkach. Zaskakujące jest, jak sprytnie w krąg własnych wątpliwości jest w stanie wciągnąć czytelnika. Piękna książka o miłości, poświęceniu, walce z losem i o poszukiwaniu siebie tam, gdzie kiedyś zgubiło się cząstkę siebie właśnie. Bo przecież nigdy tak naprawdę nie wydobędziemy się ze swoich dawnych przeżyć. Jesteśmy sobą tylko poprzez łączność z tym, co zapamiętaliśmy i odczuliśmy.

Brak komentarzy: