Wydawca: Sine Qua Non
Data wydania: 10 sierpnia 2022
Liczba stron: 272
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 44,99 zł
Tytuł recenzji: Wygnanie
W segmencie tak zwanej literatury gejowskiej nie dzieje się ostatnio nic niezwykłego. Być może temat przestał być nośny i modny, a może z różnych powodów nie jest już wdzięczny dla polskich współczesnych twórców. Z niedawnych rzeczy na ten temat ukazała się nieudana książka Jarka Skurzyńskiego „Zrolowany wrześniowy Vogue” oraz bardzo dobry powrót Michała Witkowskiego, który po dłuższej ciszy zaskoczył brawurowym „Tangiem”. A teraz pojawia się Tomasz Maruszewski, autor niesłusznie pominiętego przez krytykę literacką debiutu „Do końca świata”. Pisarz podejmujący wątek homoseksualizmu w wyjątkowy sposób, zajmujący się tematem tabuizowanym i pomijanym jako niewygodny. Mam na myśli dramat homoseksualnego mężczyzny żyjącego w związku sankcjonowanym przez heteroseksualne normy. Geja, który jest mężem i ojcem. Człowieka cierpiącego na kilka sposobów, którego nieodłącznym elementem tożsamości jest strach. Bohater Maruszewskiego to również symboliczna wykładnia społecznego odrzucenia, także wewnętrznej banicji, bycia outsiderem i kimś wyzwalającym w otoczeniu jak najgorsze reakcje, bo przecież inność jest nie tylko stygmatyzowana. W opowieści o współczesnej Polsce Maruszewski proponuje nam bezkompromisową i przerażającą anatomię ludzkiej agresji wobec tego, co społecznie nieakceptowane.
„Wrzaski” to odważna i przejmująca książka przede wszystkim o stracie ukochanej córki. Wygnanemu i przeklętemu Adamowi najboleśniej doskwiera to, że prawdopodobnie nigdy nie odzyska dziewczynki, której obiecuje w jednej z przejmujących scen, że nigdy nie odejdzie. A musi odejść. Od dziecka, które z racji swojego wieku może go zapomnieć. To stanie się ewolucyjnie, wystarczy dłuższy upływ czasu. Bohater Maruszewskiego obsesyjnie wraca myślami do ukochanego dziecka. Jakby ważył na szali zysków i strat: walczyć o swój homoseksualny związek, swą wielką miłość czy może skoncentrować się na tym, by z powrotem być przy córce. Jedno i drugie z różnych powodów wydaje się niemożliwe. Jednocześnie bohater książki coraz bardziej traci kontakt z samym sobą, a sposób, w jaki postrzega otoczenie po wygnaniu, ujawni się również w tym, co dokładnie będzie widział i jak będzie widział. Istotne jest zwrócenie uwagi na postępujące objawy somatyczne, organizm Adama daje wyraźnie znać o jego psychicznej dezintegracji, zaburzenia percepcji są wizualizacją stanu umysłowego człowieka, który nie może sobie ze sobą poradzić, bo nie ma do tego narzędzi i kompetencji. Nie chodzi o to, że świat mężczyzny jest prosty, ukształtowany przez zwyczajność wsi, która potem w nadzwyczajnie brutalny sposób go szykanuje. Mam wrażenie, że Tomasz Maruszewski chce ukazać i obsesje, i jednocześnie pełną bezradność swojego bohatera niemogącego znaleźć kontaktu z własnym wnętrzem. Przepełnionego smutkiem i tęsknotą, bo na gorycz z czasem nie będzie już miejsca.
Być „pedałem” to oczywiście zbrodnia w środowisku, z jakiego się wywodzi. Wiejska społeczność pełna będzie tego, co już podkreśliłem, czyli nienawiści i okrucieństwa, kiedy najpierw kochankowie z hotelu zostaną zdemaskowani i pobici, a później wieść o tym uderzy w ład społeczny wsi. Obraz mężczyzny oddalającego się od rodzinnego domu, którego nie zdążył pomalować, z walizką w jednej i reklamówką w drugiej ręce, to jeden z najbardziej przejmujących obrazów smutku i wyobcowania, jakie ostatnio odkryłem w literaturze. To wszystko konsekwencje tego, że „z oparów dymu i pijackich krzyków” wyłonił się pewnego dnia piękny człowiek, z którym potajemny związek stał się zbrodnią nie do wybaczenia. W tym wszystkim Maruszewski operuje bardzo prostymi środkami wyrazu. Prostota myślenia i emocjonalności jego bohatera jest też wyrażona w języku. To bardzo dynamiczna fraza ujawniająca kompulsywny tok analizowania świata oraz jego przeżywania. Koncentracji na osobistym dramacie, nie okolicznościach z niego wynikających.
Maruszewski ciekawie pokazuje, w jaki sposób jego bohater – by ufać sile miłości – koncentruje się na sankcjonowanym społecznie uczuciu do dziecka, odpychając od siebie tę drugą, fatalną w skutkach miłość. I chociaż obie związane są z rozstaniem i rozłąką, Adam jako ojciec chce być tym heteronormatywnym mężczyzną, który zyskuje podmiotowość. Jako homoseksualista jest tylko wstydem, bólem odrzucenia. Seksualność stara się stłumić, bo najważniejsza będzie realizacja miłości ojcowskiej. By ponownie uwierzyć w siebie i nadal wierzyć w miłość. Autor tworzy silne napięcie, obrazując starania bohatera, by być kimś. Kimkolwiek, byle zaakceptowanym. Kimś, kto jest częścią jakieś społecznej całości. Oddalenie i funkcjonowanie na marginesie życia nie tyle nie służą Adamowi, ile są dla niego ogromnym źródłem opresji, bo przecież zawsze do kogoś i czegoś przynależał. Dzisiaj obraz jego „skundlenia” Maruszewski podkreśla za pomocą bardzo czytelnego, ale i wymownego elementu, który znalazł swoje miejsce także na okładce.
„Wrzaski” to bardzo mocna powieść o skali nienawiści oraz istocie przemocy. Nie sposób nie nawiązać do tego ponownie, bo prezentowane obrazy dosłownie bolą. Przemoc idzie tu z bohaterem w dalszą drogę. Najpierw jest opresją wynikającą z braku akceptacji społecznej, potem staje się orężem w postępowaniu, które ma na celu zemstę. Nie będzie dla Adama problemem zamienienie się w agresora, jeśli to miałoby choć odrobinę ukoić, wyciszyć te wszystkie towarzyszące mu bolesne nastroje. Ostatecznie też łańcuch przemocy ukształtuje taki, a nie inny, mocno zapadający w pamięć finał tej powieści. Świeżość Maruszewskiego w pisaniu o tych kwestiach polega przede wszystkim na celowej dosadności, by ukazać mechanizmy zarówno wypierania atawizmów, które nakazują bronić siebie i otoczenia, jak i poddawania się im. Odrzucenie przylegające do bohatera na zawsze jest tu pochodną tłumionych uprzedzeń i staje się sumą tego, czym było dotychczas poukładane życie w małej społeczności. Jest też druga społeczność, która również przygląda się bohaterowi. Jakiś obcy, często pijany, samotny w walce z samym sobą. Wszyscy tylko obserwują, czy jednak znajdzie się ktoś, kto w nowym środowisku wyciągnie pomocną dłoń?
Adam
to przede wszystkim obraz polskich uprzedzeń, kompleksów, nieuzasadnionych
lęków, ale również symboliczny kozioł ofiarny. To ktoś, w kogo można cisnąć
kamieniem, lecz również ktoś, kto w oczach innych może stać się cudotwórcą.
Wystarczy zmiana perspektywy, ale co ciekawe – to nie główny bohater odważa się
na tę zmianę. Tomasz Maruszewski wykreował wizerunek naiwnego
i poczciwego mężczyzny, który musi przyjmować ciosy i wywołuje w czytających
oczywiste współczucie. Jednocześnie opowiedział nam prowincjonalną Polskę z
każdą formą ksenofobii, jak również z ponurym rysem bezwzględnego modelowania i
planowania życia każdemu z najbliższego otoczenia. „Wrzaski” to historia o
utratach, których nie da się zrekompensować, ale również o tym, co tracimy jako
społeczeństwo, stygmatyzując inność i pielęgnując w sobie gotowość do
utrzymania wokół siebie bezpiecznego ładu, często okupionego hipokryzją i
wstydem. To też książka o tym, co to znaczy wstydzić się siebie, swojej
orientacji, pochodzenia, pragnień i planów. W kraju, w którym żyć już nie
można. Bo Polska została tu zdiagnozowana bardzo surowo: w tym kraju historie
Adama i jego opresji wciąż będą się powtarzać.
3 komentarze:
a jednak... Pan też jest kochający inaczej?
A skąd taki wniosek? :) Kiedy recenzuję książki o psychopatach też jestem psychopatą?
słabe...
Prześlij komentarz